0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Na spotkaniu z działaczami partii w Puławach w środę 12 października Jarosław Kaczyński mówił wiele o zasługach PiS dla Polski, m.in. w dziedzinie polityki zagranicznej oraz o tym, co winne są Polsce Niemcy.

"My bronimy naszych interesów także w polityce, która odnosi się do (...) relacji Polski z innymi państwami. Ten problem dzisiaj zawiera w sobie także to straszne słowo, które wydawało się już tylko częścią historii, słowo wojna (…). Ten problem pojawił się też w kwestii odszkodowań niemieckich, albo jak to się mówiło kiedyś – reparacji" – mówił Kaczyński w środę 12 października 2022 roku w Puławach.

Niemcy winne Polsce reparacje? Niekoniecznie

Ta wypowiedź zaskakuje. Nagle okazuje się, że rząd polski już nie domaga się, by Niemcy zapłaciły Polsce reparacje za straty poniesione podczas II wojny światowej – pomimo szumnie przedstawianego 1 września na Zamku Królewskim w Warszawie raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej, o którym nawet poseł Arkadiusz Mularczyk mówił w skrócie "raport o reparacjach" (na zdjęciu).

To podczas tej prezentacji raportu Jarosław Kaczyński zapowiadał, że formalnie wystąpi do Niemiec o reparacje. „Koniec z kompleksem niższości i słabością" – mówił.

Pisaliśmy o tym szczegółowo w tym tekście:

Przeczytaj także:

Dziś okazuje się, że jednak nie chodzi o reparacje, "to się tylko tak mówiło" – jak tłumaczył Jarosław Kaczyński podczas wystąpienia w Puławach. Tak naprawdę chodzi o odszkodowania. Problem polega jednak na tym, że reparacje i odszkodowania to nie pojęcia stosowane wymiennie, lecz zupełnie inne rodzaje świadczeń.

„My bronimy naszych interesów także w polityce, która odnosi się do (…) relacji Polski z innymi państwami (…). Ten problem pojawił się też w kwestii odszkodowań niemieckich, albo jak to się mówiło kiedyś – reparacji".

spotkanie wyborcze w Puławach,12 października 2022

Sprawdziliśmy

Reparacje i odszkodowania to nie pojęcia stosowane wymiennie, lecz zupełnie inne rodzaje świadczeń.

Uważasz inaczej?

Tłumaczyliśmy to na łamach OKO.press wielokrotnie, m.in. w rozmowie Adama Leszczyńskiego z profesorem Krzysztofem Ruchniewiczem, wybitnym niemcoznawcą i szefem Centrum im. Willy'ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego.

"Generalny błąd, który popełniają polscy politycy, polega na tym, że nie rozróżniają między roszczeniami państwo-państwo [czyli reparacji] oraz państwo-obywatel [czyli odszkodowań]" – mówił OKO.press prof. Ruchniewicz.

Jak widać problem nierozróżniania tych pojęć jest wciąż aktualny, pomimo że po niemal czterech latach politycznego eksploatowania tego tematu wydawałoby się, że Jarosław Kaczyński powinien to już wiedzieć.

Za reparacje przyjęło się uważać całość żądań w relacji państwo-państwo obejmujących rekompensaty za wszelkie skutki konfliktu zbrojnego, zarówno materialne jak i osobowe. Reparacje pełnią funkcję kompensacyjną oraz represyjną (karną) wobec sprawcy naruszeń prawa międzynarodowego.

Za odszkodowania przyjęło się uważać świadczenia z tytułu roszczeń na poziomie państwo-obywatel, czyli np. odszkodowania dla ofiar zbrodniczych eksperymentów medycznych, więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych i robotników przymusowych.

Reparacje – sprawa zamknięta

Jak tłumaczył prof. Ruchniewicz, jeśli chodzi o roszczenia reparacyjne, zostały one ostatecznie ustalone na konferencji w Poczdamie w 1945 roku.

Polska miała je otrzymać z części przyznanej ZSRR (tzw. masa wschodnia). Tak się stało, ale na mocy bardzo niekorzystnej dla Polski umowy z 16 sierpnia 1945 roku, w ramach której w zamian za reparacje Warszawa zobowiązywała się dostarczać ZSRR węgiel po „preferencyjnych”, a w praktyce znacznie zaniżonych, nierentownych cenach. To sprawiło, że Polska de facto płaciła za reparacje ZSRR.

Z tymi ustaleniami Niemcy nie miały jednak nic wspólnego (na tamtym etapie nawet nie istniały jako państwo, lecz jako strefy okupacyjne, administrowane przez mocarstwa koalicji antyhitlerowskiej). To były ustalenia komunistycznych władz Polski – ZSRR.

PRL w 1953 roku zrezygnowała z przyjmowania dalszych reparacji od Niemiec (od 1949 roku istniały dwa państwa niemieckie – NRD i RFN), co Warszawa potwierdziła później wielokrotnie. Taka decyzja zapadła i miała charakter definitywny.

W 1957 roku podpisano polsko-radziecki protokół końcowy dotyczący wykonania dostaw reparacyjnych.

Natomiast w 1990 roku byłe mocarstwa koalicji antyhitlerowskiej oraz dwa państwa niemieckie podpisały ostatni traktat kończący wszystkie niezamknięte dotąd kwestie związane z II wojną światową (tzw. traktat 2+4), na mocy którego doszło do zjednoczenia Niemiec, a Polska uzyskała ostateczne potwierdzenie swej zachodniej granicy (był to quasi traktat pokojowy). Decyzje te kilkukrotnie potwierdzały kolejne polskie rządy – ostatnio w 2004 roku. M.in. to sprawiło, że temat reparacji jest zamknięty.

Jeśli zaś chodzi o odszkodowania, to od lat 50. RFN przeznaczyła na odszkodowania dla zagranicznych ofiar III Rzeszy równowartość dzisiejszych 17,8 mld euro, z czego Polska otrzymała 2,6 mld euro. Były to m.in. wypłaty dla ofiar zbrodniczych eksperymentów medycznych, za pracę niewolniczą w obozach koncentracyjnych i przymusową.

Kwestia reparacji jest więc zamknięta z wielu powodów.

PiS zdawał się jednak z tą argumentacją fundamentalnie nie zgadzać i argumentował, że Niemcy wypłaciły już reparacje 70 krajom świata, m.in. Namibii, a Polsce nie, bo jak powiedział w Puławach "uznają nas za gorszy naród". Dlaczego więc Jarosław Kaczyński już nie walczy z "kompleksem niższości i słabością" i nagle odchodzi od pojęcia reparacji?

Prof. Ruchniewicz: „Teraz już nic nie jest pewne"

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy jeszcze raz prof. Ruchniewicza.

„Dla mnie to było oczywiste, że w końcu trzeba się zdecydować, o czym się mówi [o reparacjach, czy o odszkodowaniach – przyp.red]. Natomiast teraz, w świetle środowych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, już nic nie jest pewne. Sprawą otwartą pozostaje, co przedstawiono 1 września tego roku na Zamku Królewskim w Warszawie.

Czy ten raport, zwany potocznie raportem o reparacjach, miał ogólnie udokumentować straty osobowe i materialne, jakie nasz kraj poniósł w czasie II wojny światowej, czy miał być podstawą do wystąpienia z roszczeniami do Niemiec, jak to było wówczas przedstawiane?

Teraz dowiadujemy się, że to nie o reparacje chodziło, lecz o odszkodowania. No ale w tym raporcie nie ma nic o odszkodowaniach" – mówi prof. Ruchniewicz.

Z najnowszego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego w Puławach także zupełnie nie wynika, o co chodzi. Może więc Prawo i Sprawiedliwość zdało sobie sprawę z tego, że mówienie o reparacjach jest dla nich dość ryzykowne, bo z prawnomiędzynarodowego punktu widzenia sprawa jest zamknięta, i będzie chciało powoli rozmyć tę narrację?

Niemcy stanowczo wypowiedziały się się zresztą w tej sprawie 4 października 2022 roku. Annalena Baerbock, minister spraw zagranicznych Niemiec podczas spotkania ze Zbigniewem Rauem, jej polskim odpowiednikiem w Warszawie, powiedziała jasno: dla rządu Niemiec temat reparacji jest zamknięty. Pisaliśmy o tym od razu po tej wizycie:

Jeszcze na początku września Jarosław Kaczyński odgrażał się, że Polska wniesie sprawę do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, co eksperci od prawa międzynarodowego także uważają za niemające szans na powodzenie. Kaczyński w Puławach nie wspomniał o drodze sądowej już ani słowem.

Nota dyplomatyczna do Niemiec nie wspomina reparacji

Być może ta zmiana w narracji PiS o reparacjach czy też nie-reparacjach w ogóle by się nie ujawniła, gdyby nie to, że – jak ujawnili posłowie Dariusz Rosati, Bartłomiej Sienkiewicz i Paweł Kowal

w wysłanej do niemieckiego MSZ nocie dyplomatycznej w tej sprawie, która była szumnie ogłaszanym zwieńczeniem długich miesięcy pracy nad wspomnianym już raportem zespołu Mularczyka, słowo reparacje w ogóle się nie pojawia.

[OKO.press zwróciło się do niemieckiego MSZ z wnioskiem o udostępnienie dokumentu po tym, jak liczne media otrzymały odmowy od polskiego MSZ. Niemiecki MSZ odpowiedział jednak, że jest to dokument dyplomatyczny dotyczący relacji dwustronnych i takie dokumenty są poufne].

Kaczyński to potwierdził podczas wystąpienia na Puławach. Powiedział tak:

"Rosati, Sienkiewicz i Kowal odwiedzili MSZ, żeby sprawdzić, jak to było z tą notą w sprawie odszkodowań. Wyszli i powiadomili Polaków ze zgrozą na twarzy, że tam nie ma słowa reparacje.

Otóż korzystam z okazji, żeby wyjaśnić. Słowo reparacje może być użyte oczywiście potocznie i są do tego nawet pewne przesłanki. Ale słowo reparacje wiąże się z traktatem pokojowym, a jak państwo na pewno wiecie, takiego traktatu po II wojnie światowej nie było (…). Mamy traktat pokojowy z Japonią z 1957 roku, ale traktatu pokojowego z Niemcami nie mamy (…).

Żeby być precyzyjnym (...) po prostu tego słowa [w nocie] żeśmy unikali (...). [Ale w ogóle ten dokument] jest bardzo dobrze napisany, a jak się nie ma do czego przyczepić, to w każdy pretekst jest dobry" - mówił prezes Kaczyński w Puławach.

Okazuje się zatem, że jest jakiś powód, dla którego jednak nie mówimy już o reparacjach. Parafrazując prezesa PiS: między Polską a Niemcami nie został podpisany traktat pokojowy, w związku z czym nie da się ubiegać o reparacje.

[Ten komentarz sala przyjęła zresztą z serdecznym ze śmiechem. Ktoś z publiki rzucił: "Może w takim razie wciąż jesteśmy w stanie wojny? Sala wybucha śmiechem. "Nie przesadzajmy" – odpowiada równie rozbawiony Kaczyński.]

A jak to wygląda naprawdę? Czy powodem dla którego sprawa reparacji między Polską a Niemcami jest faktycznie to, że Polska i Niemcy nigdy nie podpisały wspólnie traktatu pokojowego?

Słowo reparacje może być użyte oczywiście potocznie i są do tego nawet pewne przesłanki. Ale słowo reparacje wiąże się z traktatem pokojowym, a jak państwo na pewno wiecie, takiego traktatu po II wojnie światowej nie było.

o tym, dlaczego PiS już nie domaga się od Niemiec reparacji,12 października 2022

Sprawdziliśmy

Sprawę reparacji Polska mogła jeszcze podnieść w ramach traktatu 2+4, tuż przed zjednoczeniem Niemiec. Teraz sprawa jest już zamknięta

Uważasz inaczej?

prof. Krzysztof Ruchniewicz: "To znowu absolutna manipulacja. Faktem jest, że Polska i Niemcy nie podpisały bezpośrednio traktatu pokojowego, ale żadne kraje, które ucierpiały podczas II wojny światowej ze strony III Rzeszy nie podpisywały dwustronnych traktatów pokojowych z RFN, która jest prawno-międzynarodowym sukcesorem III Rzeszy.

Uchwały w Poczdamie w sprawie Niemiec zostały podpisane przez mocarstwa koalicji antyhitlerowskiej, tak samo jak późniejszy traktat 2+4 (tym razem z udziałem dwóch państw niemieckich, NRD i RFN). Zapowiadano podpisanie traktatu pokojowego, ale z powodu rozpadu koalicji antyhitlerowskiej, wybuchu rywalizacji ZSRR-Zachód i podziału samych Niemiec nigdy do tego nie doszło. Zamiast tego podpisano inne porozumienia z jednym lub drugim państwem niemieckim, regulujące część spraw.

Traktat 2+4, poprzedzający ich zjednoczenie, był ostatnim momentem, kiedy Polska mogła podnosić sprawę reparacji. Tak się wówczas nie stało, bo ważniejszym dla Polski tematem była kwestia otrzymania ostatecznego potwierdzenia w sprawie przebiegu zachodnich granic. Polska nie miała aż takiej siły negocjacyjnej. To było niejako zwycięstwo kanclerza Niemiec Helmuta Kohla, że udało mu się doprowadzić do tego, że kwestia reparacji nie została już poruszona. Zresztą, czy nie myślano już bardziej o przyszłości? O rozwoju dobrosąsiedzkich stosunków i realizacji europejskich aspiracji Polski? Zatem traktat 2+4 zamyka rozliczenia po II wojnie światowej".

W stronę rozwiązania pragmatycznego

Czy Prawo i Sprawiedliwość po latach robienia polityki na wciąż żywych – lub też skutecznie przez polityczną narrację ożywianych – polskich krzywdach po II wojnie światowej, wreszcie zdało sobie sprawę, że reparacji nie uzyska?

W każdym razie odejście od domagania się od Niemiec reparacji wojennych to dobry kierunek. Wydaje się więc, że rząd PiS być może powoli zmierza w stronę poszukiwania bardziej pragmatycznego rozwiązania dla tej bardzo istotnej dla wielu Polaków kwestii.

Prof. Ruchniewicz: "Jako osoby, które zajmują się tą problematyką od lat, wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że w kwestiach reparacyjnych sprawa jest zamknięta.

Natomiast w przypadku odszkodowań wciąż można rozmawiać. Jest kwestia ewentualnych odszkodowań dla ofiar III Rzeszy dotąd pominiętych wypłatami odszkodowawczymi i ofiar objętych już świadczeniami. To może być przedmiotem jakiegoś sensownego, pragmatycznego rozwiązania, które miałoby na celu wsparcie tych osób, ostatnich żyjących ofiar nazizmu".

Racjonalna analiza sytuacji podpowiada, że być może politycy PiS powoli zdają sobie sprawę z tego, że skoro obiecali pieniądze od Niemców – i to niemałe (6,2 bln zł.) – będą musieli coś w tym temacie faktycznie osiągnąć. To będzie wymagało działań dyplomatycznych, a pole manewru do dyplomatycznego wyegzekwowania czegokolwiek od strony niemieckiej dla tego rządu jest albo znikome, albo absolutnie żadne.

Na razie trudno wyrokować, jak temat będzie rozgrywany w najbliższej przyszłości. Założenie, że racjonalne przesłanki sprawią, że PiS odłoży go na półkę, jest raczej mało realistyczne.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze