Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
W ciągu roku aż o 32 proc. wzrosła liczba skrajnie ubogich dzieci w Polsce. GUS informuje, że skrajne ubóstwo dotyka 6,6 proc. gospodarstw domowych
Główny Urząd Statystyczny opublikował dane o zasięgu ubóstwa ekonomicznego w Polsce w 2023 roku, w tym ubóstwa skrajnego, czyli życia poniżej minimum egzystencji szacowanego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS).
„Kategoria minimum egzystencji wyznacza bardzo niski poziom zaspokojenia potrzeb. Konsumpcja poniżej tego poziomu utrudnia przeżycie i stanowi zagrożenie dla psychofizycznego rozwoju człowieka. W 2023 r. stopa ubóstwa skrajnego wyniosła 6,6%, czyli o 2 p. proc. więcej niż rok wcześniej” – czytamy w opracowaniu GUS.
Eksperci GUS wskazują, że zmiany te nastąpiły „po okresie wysokiej inflacji w 2022 roku i w czasie jej stopniowego ograniczania w roku 2023”. Co ważne wyliczenia GUS dotyczą gospodarstw domowych, a zatem nie obejmują osób w kryzysie bezdomności, a także żyjących np. w domach pomocy społecznej, domach samotnej matki itp. Nie obejmują też większości żyjących w Polsce ukraińskich uchodźców (kwestionariusze nie były tłumaczone na j. ukraiński).
EAPN Polska, platforma zrzeszająca organizacje walczące z ubóstwem, m.in. na podstawie danych GUS co roku wylicza, ile dzieci żyje w Polsce w skrajnym ubóstwie. Według najnowszego opracowania EAPN między 2022 a 2023 rokiem liczba ta wzrosła o przeszło 120 tys. do 521,7 tys. To wzrost aż o 32 proc.
Sławomir Dębski kończy pracę na stanowisku dyrektora PISM – państwowego think tanku nadzorowanego przez resort dyplomacji. „Minister uznał, że inna osoba powinna zająć to stanowisko” – przekazał rzecznik MSZ
O tym, że otrzymał od premiera decyzję o odwołaniu, Sławomir Dębski poinformował na portalu X jeszcze w środę, 26 czerwca. Decyzja miała zapaść dzień wcześniej, we wtorek. We wpisie Dębski podsumował krótko swoje sukcesy na stanowisku dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Stwierdził, że zostawia PISM w świetnej kondycji.
Rząd postanowił odwołać Dębskiego, który był dyrektorem PISM przez ostatnie 8 lat (a wcześniej także w latach 2007-2010), przed końcem obecnej kadencji.
„Minister uznał, że inna osoba powinna zająć to stanowisko” – przekazał rzecznik MSZ Paweł Wroński. Dodał, że nazwisko nowego dyrektora bądź dyrektorki poznamy „w stosownym czasie”.
Premier Donald Tusk zdecydowanie przedwcześnie ogłosił, że jest zgoda liderów UE na współfinansowanie tarczy wschód i tarczy przeciwlotniczej. Kolejna delegacja informuje OKO.press, że nie ma zgody na takie współfinansowanie.
Na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli 28 czerwca premier Donald Tusk ogłosił, że jest zgoda liderów UE na współfinansowanie dla projektu budowy tzw. tarczy wschód oraz obrony przeciwlotniczej wschodniej flanki. Premier powiedział, że „Polska uzyskała 100 procent tego co zakładała, jeśli chodzi o projekty obronne”.
W dzień rozpoczęcia szczytu premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii wystosowali do Komisji Europejskiej list z wnioskiem o współfinansowanie z UE realizacji projektu tzw. tarczy wschód (umocnień na wschodniej granicy UE). Podobny wniosek dotyczył przygotowanego wspólnie z Grekami projektu europejskiej tarczy przeciwlotniczej, czyli obrony europejskiego nieba.
Premier powiedział, że spór w tej kwestii był „bardzo gorący”, ale „Polsce udało się zmobilizować praktycznie wszystkie pozostałe kraje i przeforsowaliśmy ten pomysł”.
„Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że (...) bezpieczeństwo naszej polskiej, a równocześnie europejskiej granicy oraz naszego nieba to już nie będzie nieskoordynowany wysiłek pojedynczych państw (…), tylko to już będą naprawdę projekty, które Europa będzie współfinansowała. Także mamy powody do satysfakcji” – podkreślił premier.
Dodał, że zapisy w tej sprawie znalazły się nie tylko w konkluzjach szczytu, ale też w agendzie strategicznej UE na lata 2024-2029.
Jednak jak ustaliło OKO.press, nie wszystkie delegacje potwierdzają to zobowiązanie.
Już w piątek rano jedna z największych delegacji krajowych powiedziała OKO.press, że „nie tak interpretuje zobowiązanie zawarte w konkluzjach szczytu” i że taka zgoda podczas szczytu nie padła.
"Z mojego odczytania konkluzji nie wynika, by istniało jakiekolwiek porozumienie w sprawie finansowania ze źródeł europejskich [polsko-bałtyckiego] projektu granicznego czy [projektu budowy] obrony przeciwlotniczej. Nie tak odczytujemy fragment o krytycznych lukach w zdolnościach” – mówi OKO.press oficer prasowy jednego z największych krajów w Radzie Europejskiej, który wypowiada się w imieniu swojej delegacji.
Podkreśla, że w konkluzjach jest mowa o „wzmocnieniu bazy technologiczno-przemysłowej sektora obronnego oraz zajęcia się krytycznymi lukami w zdolnościach, czyli o inwestycjach w przemysł, a nie w konkretny system obronny czy projekt wojskowy”.
Dodaje, że podobnie sformułowana jest część strategicznej agendy na lata 2024-2029 dotycząca obronności.
„W agendzie strategicznej zasadniczo mówi się, że »z zadowoleniem przyjmujemy wszelkie inicjatywy obronne«. Oznacza to, że państwa członkowskie mogą realizować takie projekty krajowe, jakie chcą, ale nie oznacza to, że jest na to finansowanie ze środków UE" – mówi rozmówca OKO.press.
W piątek po południu otrzymaliśmy komentarz w sprawie od kolejnej ważnej delegacji krajowej, która brała udział w szczycie.
„Podczas dyskusji było jasne, że dla wielu przywódców tekst ten nie może być rozumiany jako deklaracja finansowania tych inicjatyw obronnych”
- czytamy w komentarzu przesłanym do redakcji OKO.press.
„Znalazło to również odzwierciedlenie w zmianach w agendzie strategicznej, które zostały wprowadzone podczas szczytu. Tak więc przy dwóch okazjach kwestia ta została wyraźnie poruszona z zamiarem, że nie oznacza finansowania tych inicjatyw” – napisał sekretarz prasowy delegacji w odpowiedzi na pytanie OKO.press.
Poprosiliśmy KPRM o komentarz w tej sprawie. Odpowiedź kancelarii opublikujemy niezwłocznie.
Przyjęta dziś przez Sejm nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych była od dawna wyczekiwana w środowisku twórców
Niemal cały Sejm zagłosował dziś za nowelizacją ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która wdraża do polskiego porządku prawnego dwie dyrektywy Unii Europejskiej. Termin implementacji unijnych przepisów upłynął trzy lata temu, przez co Polska musiała płacić UE wysokie kary.
Projekt poparło 417 posłów i posłanek. Przeciwko zagłosowało 14 przedstawicieli Konfederacji i kilkoro posłów z pozostałych klubów.
Sejm przyjął szereg postulowanych przez twórców poprawek, w tym te dotyczące wypłaty tantiem dla artystów przez platformy streamingowe, oraz kodowane telewizje cyfrowe i kablowe. A także te dotyczące reemisji programów nadawanych w tradycyjnych telewizjach. Projekt zakłada też zwiększenie z 3 do 25 proc. objętości utworu, z którego można korzystać w celach dydaktycznych lub naukowych. Pod warunkiem że wykorzystywanie go nie ma charakteru zarobkowego i odbywa się dla ograniczonej grupy osób – np. w szkole lub na uniwersytecie.
W głosowaniu przepadły natomiast poprawki Lewicy, które miały zabezpieczyć interesy dziennikarzy i wydawców prasy. „Prasie dziś grozi to, że zagłodzą ją cyfrowi giganci, że będzie więcej zwolnień dziennikarzy. Ta ustawa może pomóc wszystkim mediom i może wzmocnić nas, jako społeczeństwo, w odporności na dezinformację” – mówiła w Sejmie posłanka Daria Gosek-Popiołek, apelując o przyjęcie poprawek. Bez skutku.
Projekt trafi teraz pod obrady Senatu.
Więcej o postulowanych zmianach w prawie autorskim pisała w OKO.press Natalia Sawka.
Przeciwko projektowi Lewicy głosowali dziś w Sejmie koalicjanci z Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi
Projekt ustawy, który odrzucił dziś Sejm, klub Lewicy przygotował we współpracy z warszawskim stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze. Zakładał walkę ze zjawiskiem flippingu m.in. poprzez podniesienie podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) od zbycia nieruchomości.
Obecnie podatek ten wynosi 2 proc. Projektodawcy chcieli, by wzrósł do 10 proc. jeżeli mieszkanie sprzedawane byłoby przed upływem roku od jego zakupu. Po dwóch latach podatek wynosiłby 6 proc., po upływie trzech – 4 proc. Ustawa nakładałaby też nowy podatek od zakupu trzeciego i kolejnego mieszkania w sytuacji, gdy osoba w ciągu pięciu lat chciałaby kupić więcej niż dwa lokale. Umowa na zakup trzeciego mieszkania byłaby opodatkowana stawką 3 proc., czwartego 4 proc., piątego i każdego kolejnego – 5 proc.
Podniesienie podatków miałoby ukrócić flipping, czyli kupowanie mieszkań nie w celu zamieszkania, a odremontowania i sprzedaży po wyższej cenie. Według posłów Lewicy przyczynia się ono do wzrostu cen mieszkań i ogranicza ich dostępność dla osób, które szukają miejsca do życia, a nie okazji do inwestycji.
Podczas debaty nad projektem w środę 26 czerwca część polityków przekonywała, że należy go poprawić, bo w obecnym kształcie uderzałby nie we flipperów, a w ich klientów.
Większość posłów i posłanek (232), w tym koalicjanci Lewicy, zagłosowała dziś jednak za odrzuceniem projektu już w pierwszym czytaniu. Zdecydowały tak kluby Koalicji Obywatelskiej (poza trzema osobami: Barbarą Nowacką, Franciszkiem Sterczewskim i Małgorzatą Tracz) i Trzeciej Drogi, Kukiz'15 i Konfederacja.
Pomysł Lewicy poparła większość klubu PiS – 160 osób. Łącznie 190 głosów oddano za skierowaniem projektu do dalszych prac.