W związku z afera Funduszu Sprawiedliwości policja ma doprowadzić byłego zastępcę Zbigniewa Ziobry Marcina Romanowskiego do aresztu tymczasowego – na razie jednak nie ustaliła jego pobytu. W sprawie tej samej afery Kaczyński zeznawał w prokuraturze
Według comiesięcznego raportu unijnej agencji klimatycznej Copernicus miniony miesiąc okazał się drugim – po listopadzie 2023 roku – najcieplejszym listopadem w liczącej ok. 250 lat historii instrumentalnych i weryfikowalnych pomiarów temperatury na świecie.
Średnia temperatura powierzchni Ziemi w listopadzie 2024 roku wyniosła 14,1°C – 0,73°C powyżej średniej dla tego miesiąca z lat 1991-2020, podaje Copernicus. Jedenasty miesiąc 2024 roku był także o 1,62°C cieplejszy od średniej dla tego miesiąca z okresu przedindustrialnego (chodzi o czasy sprzed początku szybkiego wzrostu emisji gazów cieplarnianych), czyli z lat 1850-1900. Tym samym październik był 16. z 17 minionych miesięcy, w którym wzrost temperatury przekroczył próg 1,5°C.
Według naukowców ludzkość nie może trwale przekroczyć wzrostu temperatury właśnie o 1,5°C do końca stulecia, o ile chce utrzymać wzrost temperatury na stosunkowo bezpiecznym poziomie.
Problem w tym, że ten próg ocieplenia trwale przekroczymy niemal na pewno. Już teraz społeczeństwa doświadczają ekstremalnych zjawisk pogodowych wzmocnionych rosnącą temperaturą. Przykładami długotrwała susza w Polsce północnowschodniej, wrześniowa powódź na Dolnym Śląsku, czy ostatnio katastrofalna powódź w Hiszpanii.
W 2024 roku (styczeń–listopad) globalna anomalia temperatury wyniosła +0,72°C powyżej średniej z lat 1991-2020 – to najwyższy poziom w historii pomiarów — co stanowi wzrost o 0,14°C w porównaniu z tym samym okresem w 2023 roku.
Naukowcy zasadnie obawiają się, że zbliżamy się do (umownego) drugiego progu ocieplenia, wynoszącego 2°C. Oznaczałoby to jeszcze więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych i wynikających z nich problemów jak powodzie, susze, pożary, zwiększający się zasięg chorób tropikalnych na szerokościach o dotychczas umiarkowanym klimacie, a także zwiększona śmiertelność na skutek fal upałów. Listopadowe dane potwierdzają, że 2024 rok będzie kolejnym najcieplejszym rokiem w historii, ze wzrostem temperatury przekraczającym nieco poziom 1,5°C względem lat 1850-1900.
Na dokładne dane przyjdzie nam poczekać do stycznia 2025 roku. Dane pośrednie wskazują, że ostatnie miesiące i lata należą do najcieplejszych od tysięcy lat, a przyczyną tego jest rosnąca koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze, które są efektem spalania paliw kopalnych, przede wszystkim węgla. Nauka ostrzega o tym negatywnym zjawisku od ponad 100 lat, jednak dopiero teraz możemy na własne oczy obserwować jego skutki.
Zatrzymanie wzrostu temperatury na względnie bezpiecznym poziomie jest niezmiernie trudne i jest kwestią przede wszystkim polityczną. Ziemski system klimatyczny poddany działaniu gazów cieplarnianych reaguje z późnieniem. Dlatego, nawet gdyby emisje spadły do zera już jutro czy nawet za kilka lat – co jest nierealne – miną dekady, zanim klimat na ten spadek zareaguje.
Na dodatek wyborcze zwycięstwo Donalda Trumpa – który uważa ochronę środowiska i politykę klimatyczną za zbędne, a nawet szkodliwe – zwiększa ryzyko wstrzymania wysiłków na rzecz klimatu nawet w perspektywie średnioterminowej.
Ostatni szczyt klimatyczny – tzw. COP – w azerskim Baku nie osiągnął wiele w kluczowej kwestii finansowania obniżki emisji gazów cieplarnianych zanim wzrost temperatury wywoła tzw. dodatnie sprzężenia zwrotne przyspieszające ocieplenie w stopniu, który uniemożliwi skuteczne przeciwdziałanie. Jeśli nic się nie zmieni – następnym najcieplejszym rokiem może być rok 2025, potem 2026 i tak dalej.
Na zdjęciu u góry — Hiszpanie protestują w Walencji przeciwko bezczynności władz, które za późno zareagowały na katastrofalną powódź, 30 listopada 2024 r.
W odróżnieniu od danych globalnych w Polsce można było odczuć pewną ulgę. Według wstępnych danych IMGW w Polsce listopad okazał się minimalnie chłodniejszy od średniej z lat 1991-2020 – anomalia temperatury dla obszaru całego kraju wyniosła -0,1°C. Eksperymentalna prognoza długoterminowa IMGW przewiduje jednak cieplejszą niż normy długoterminowe zimę.
Sąd zdecydowaó dziś, że poseł Marcin Romanowski trafi do aresztu. Polityk PiS oskarżony o jest przestępstwa popełnione podczas nadzorowania Funduszu Sprawiedliwości
Sąd zdecydował dziś, że poseł PiS Marcin Romanowski ma trafić do aresztu. Takie informacje przekazał mecenas Bartosz Lewandowski, pełnomocnik posła. Poseł i jego pełnomocnik zamierzają odwołać się od tej decyzji.
Romanowski nie stawił się dziś rano w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. Zdaniem Lewandowskiego na przeszkodzie stanęły bardzo poważne względy medyczne.
„Człowiek tak naprawdę uszedł z życiem, bo doznał dość istotnego krwotoku, o tym mogę powiedzieć, który naprawdę sprowadził stan zagrażający życiu i wrócił pan Romanowski z drugiej strony. To jest kwestia zasad humanitaryzmu, ale to niech sąd oceni we własnym zakresie” – mówił dziś, jeszcze przed orzeczeniem pełnomocnik posła.
Prokuratura nie potrafiła powiedzieć, kiedy dojdzie do zatrzymania. Przekazała jednak niezbędną dokumentację policji. Zdaniem prokuratury zatrzymanie jest konieczne, ponieważ istnieje podejrzenie, że podejrzany mataczyć i utrudniać postępowanie. Stan zdrowia podejrzanego ma nie przeszkadzać w zatrzymaniu, ponieważ w placówce penitencjarnej będzie znajdować się odpowiednia pomoc medyczna.
Marcin Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości, współpracownikiem ministra Zbigniewa Ziobry. W ministerstwie Romanowski odpowiadał za nadzorowanie Funduszu Sprawiedliwości.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 roku. Śledczy badają w jaki sposób pieniądze z Funduszu – które powinny służyć pomocy ofiarom przestępstw – były wydatkowane niezgodnie z przeznaczeniem.
Głównym wątkiem badanym przez śledczych jest rekordowa dotacja przyznana Fundacji Profeto, którą kieruje ks. Michał O. O podejrzanej dotacji dla Profeto pisaliśmy jako pierwsi w OKO.press jeszcze w 2020 roku. W 2021 roku ujawniliśmy, że fundacja ks. Michała O., zajmująca się prowadzeniem katolickich mediów, planuje postawić za te pieniądze budynek wyposażony w reżyserki, studia nagrań i salę widowiskową.
Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu popełnienie 11 przestępstw, wśród których są udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Politycy PiS bronią Romanowskiego. Ich zdaniem śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości to polityczna zemsta nowej władzy.
Szef CDU Friedrich Merz złożył wizytę prezydentowi Zełenskiemu w Kijowie. Rozmawiano o członkostwie w NATO i zezwoleniu ukraińskim siłom na uderzanie celów w Rosji
„Kontyngent sił z tego czy innego kraju mógłby stacjonować w Ukrainie tak długo, jak nie jesteśmy częścią NATO. Ale do tego potrzebujemy jasnego przekazu, kiedy Ukraina zostanie członkiem Unii Europejskiej, a kiedy NATO” – powiedział dziś na konferencji prasowej w Kijowie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
W Kijowie z wizytą przebywa Friedrich Merz, lider niemieckiej opozycji. Po spotkaniu obaj politycy wystąpili wspólnie przed dziennikarzami.
„Nawet jeśli zostaniemy zaproszeni do NATO, to co dalej? Kto zagwarantuje nasze bezpieczeństwo? Możemy o tym pomyśleć i pracować nad propozycją Emmanuela Macrona” – powiedział Zełenski.
To nawiązanie do kontrowersyjnej propozycji francuskiego prezydenta z lutego. Wówczas na konferencji NATO w Paryżu Macron przekonywał, że nie należy w przyszłości wykluczać wysłania zachodnich wojsk lądowych na Ukrainę. Podkreślił jednak również, że wśród państw sojuszu nie ma w tej sprawie konsensusu.
Zełenski w Kijowie zapowiadał, że zamierza w najbliższym czasie zadzwonić do ustępującego prezydenta USA Joe Bidena, by porozmawiać o członkostwie w NATO. I przekonywał, że Ukraina chce zakończenia wojny. „Bez wątpienia rozwiązanie dyplomatyczne uchroniło by więcej ludzi. Szukamy takiego rozwiązania” – mówił.
W tym chciałby mu pomóc Merz.
„Stanowisko naszej partii jest jasne: chcemy dać waszym siłom zbrojnym możliwość atakowania baz wojskowych w Rosji — nie ludności cywilnej i infrastruktury, lecz tych celów, z których prowadzona jest wojna przeciwko waszemu państwu” – mówił lider CDU.
20 stycznia 2025 roku w Białym Domu w Waszyngtonie Joe Bidena zastąpi Donald Trump. Powracający na stanowisko prezydenta USA przedstawiciel Republikanów wielokrotnie w swojej kampanii wyborczej przekonywał, że zamierza jak najszybciej zakończyć wojnę w Ukrainie. Amerykanie są największym wsparciem wojskowym dla walczącej Ukrainy. Trump wciąż nie przedstawił spójnego planu dla Ukrainy, ale z jego słów można wyczytać, że najpewniej będzie chciał znacząco zmniejszyć tę pomoc i zmusić walczące strony do znalezienia porozumienia.
„Guardian” pisze, że w otoczeniu Zełenskiego jest zrozumienie, że przyszły rok może oznaczać konieczność rozmów z Rosją na temat zakończenia wojny. Dlatego Ukraina liczy na wsparcie w najbliższych tygodniach i miesiącach. By w momencie przystąpienia do ewentualnych negocjacji być w jak najlepszej pozycji na polu bitwy.
Dzisiejszy gość Zełenskiego, Friedrich Merz, już niedługo może do Kijowa podróżować jako kanclerz Niemiec. Prowadzona przez Merza centroprawicowa CDU jest zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w lutowch, przedterminowych wyborach parlamentarnych w Niemczech. Od kilku prawie dwóch lat lideruje sondażom, od kilku miesięcy w większości z nich przekracza 30 proc. poparcia. Druga jest skrajnie prawicowa AfD. CDU ma niewielkie szanse na samodzielne rządy, ale być może będzie mogła utworzyć „wielką koalicję” z socjaldemokratami z SPD.
Dziennikarze prezentują ustalenia audytorów. Według szefa gdańskiej prokuratury ustalenia pozwalają mówić o przestępstwie
„Gazeta Wyborcza” ujawniła wnioski z autydu umorzenia postępowania wobec syna prezesa TVP z czasów rządów PiS Jacka Kurskiego, Zdzisława Kurskiego. Zdaniem informacji dziennika śledztwo zostało umorzone z politycznej inspiracji. Syn Kurskiego był podejrzany o zgwałcenie nieletniej wówczas Magdaleny Nowakowskiej.
„Nie chodzi o drobne uchybienia. To grube nieprawidłowości wskazujące na celowe działania lub zaniechania. I nie była to koronkowa robota, szli na rympał” – mówi „Wyborczej” informator.
Jak dochodziło do umorzenia i nacisków?
Według informacji, do których dotarli dziennikarze „Wyboczej” prokuratura oddalała prawidłowo złożone wnioski dowodowych pełnomocnika pokrzywdzonej. Lekceważyła zawiadomienia o kilkakrotnym gwałcie, które Nowaskowska jako osoba pełnoletnia, złożyła w biurze podawczym gdańskiej. Śledczy schowali je do szuflady, uzasadniając, że w tej sprawie „śledztwo już się odbyło„. Wcześniejsze zgłoszenie dotyczyło jednak „doprowadzenia do poddania się innej czynności seksualnej”, a nie wielokrotnego zgwałcenia.
Według audytorów śledczy pomijali niekorzystnych dla Zdzisława Kurskiego dowody i manipulowali ustaleniami biegłego psychologa, który uznał Magdalenę za wiarygodną. Już po wydaniu opinii przez psychologa, przesłuchała go osobiście szefowa prokuratury okręgowej Teresa Rutkowska-Szmydyńska. W trakcie przesłuchania miała mu podrzucać tezy sprzeczne z postawioną już diagnozą.
Szef gdańskiej prokuratury regionalnej Paweł Pik potwierdził, że śledztwo to wzięto pod lupę, a ustalenia audytorów są obciążające dla poprzedniego kierownictwa.
„Poczynione ustalenia pozwalają na przyjęcie, że ujawnione uchybienia prokuratora referenta sprawy oraz byłej kierownik jednostki [Rutkowska–Szmydyńska] należą do kategorii najpoważniejszych przestępstw, które wypełniają znamiona artykułu 231 paragraf 2 kodeksu karnego” – powiedział dziennikowi.
Sprawa dotyczy przemocy seksualnej, jakiej Zdzisław Kurski miał się dopuścić na Magdalenie Nowakowskiej. Rodziny Kurskich i Nowakowskich były zaprzyjaźnione i często spędzały wspólnie wakacje. Do przemocy miało dochodzić właśnie podczas takich wakacji w Danielinie na Warmii. Lucjan Nowakowski, ojciec Magdaleny był asystentem Jacka Kurskiego podczas jego pobytu w Brukseli jako europoseł.
Sprawa jest bulwersująca, ponieważ pierwszy raz do zgwałcenia miało dojść, gdy Nowakowska miała dziewięć lat. O szczegółach sprawy kobieta, już jako dorosła osoba, opowiedziała w 2020 roku „Wyborczej”.
Jacek Kurski uznał, że jego syn został ofiarą prowokacji ze strony Lucjana Nowakowskiego, który miał się mścić za zwolnienie z funkcji asystenta.
Doniesienia poznajemy w momencie, gdy trwa debata nad rozliczeniami naruszeń władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Premier Tusk zwracał się ostatnio do partnerów w koalicji w mediach społecznościowych:
„Rozliczanie PiS postępuje wolniej, bo nie wszyscy w Koalicji zrozumieli, że bez rozliczenia nie będzie naprawy Rzeczpospolitej. I jeśli się wreszcie nie ogarną, sami zostaną przez ludzi rozliczeni”.
W Syrii trwa świętowanie, najważniejsza frakcja rebeliantów – HTS – szykuje się do rządzenia krajem. Niespokojnie jest na kontrolowanej przez Kurdów północy
„Ten triumf, moi bracia, otwiera nowy rozdział w historii regionu, historii pełnej niebezpieczeństw, przez które Syria stała się placem zabaw dla irańskich ambicji, rozprzestrzeniając sekciarstwo, podsycając korupcję” – mówił wczoraj do swoich zwolenników Abu Mohamed al-Dżaulani w damasceńskim Meczecie Umajjadów. Dżaulani to lider Hajat Tahrir asz-Szam, grupy, która przewodziła rozpoczętej 27 listopada ofensywie na Damaszek.
Dżaulani jest teraz głównym rozgrywającym w Syrii wolnej od Asada. Jego grupa wywodzi się z Dżabhat an-Nusra, która była odnogą al-Kaidy w Syrii. Stąd obawy, że porządek, który Dżaulani i jego zwolennicy chcą w Syrii wprowadzić, będzie bliższy Afganistanowi Talibów niż demokracji dla wszystkich Syryjczyków. Przywódca HTS wykonał dużo pracy, by nie być postrzeganym jako niebezpieczny dżihadysta. HTS w swoich oficjalnych komunikatach podkreśla równość wszystkich narodowości i religii, które zamieszkują Syrię.
Dżaulani nie bez powodu na miejsce pierwszego przemówienia wybrał właśnie Meczet Umajjadów. Meczet w tym miejscu stoi od ponad 13 wieków. Wcześniej była tam świątyna chrześcijańska, rzymska a kult religijny uprawiano tam od epoki żelaza. To jeden z najważniejszych meczetów islamu i świadectwo długowieczności tej części świata. Dżaulani pokazuje swoje ambicje. Ale nie będzie ich łatwo zrealizować. Na dziś bardzo trudno stwierdzić w jaką stronę skręci Syria, a w kraju wciąż trwa świętowanie obalenia dyktatora.
Jego częścią jest oswobadzanie więźniów z niewoli. Wciąż trwa uwalnianie ludzi z najsłynniejszego więzienia Sejdnaja w pobliżu Damaszku. Więzienie ma kilka poziomów, a dostęp do części z więźniów jest utrudniony bez znajomości technologii, którą operowali funkcjonariusze reżimu. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka szacuje, że przez pierwsze 10 lat od wybuchu rewolucji w więzieniu tym zginęło 30 tys. osób. Wówczas wszystkie ofiary reżimu w więzieniach organizacja szacowała na ponad 100 tys. Ponad 16 tys. udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska.
Wczoraj wieczorem Rosjanie potwierdzili, że Baszszar al-Asad uciekł z kraju i udał się do Rosji. Po sieci krążyło zdjęcie, które miało przedstawiać Asada wraz z żoną w Rosji, ale okazało się być zrzutem ekranu z filmu przedstawiającego parę w 2023 roku w Aleppo. Nie mamy więc wizualnego potwierdzenia, że Asad jest w Rosji. Nie ma jednak wielu miejsc na świecie, w które mógłby się bezpiecznie udać, a Rosja w ten sposób może pokazać, że chroni swoich sojuszników nawet po ich porażce.
Dziś rzecznik Kremla Dymitrij Pieskow powiedział, że decyzję o przyznaniu Asadowi azylu podjął osobiście Władimir Putin. Pieskow ogłosił, że Putin nie ma obecnie zaplanowanego spotkania z Asadem. I dodał, że Kreml nie ma obowiązku by wydać na ten temat oficjalny komunikat.
Pomimo obalenia dyktatora, Syria nie jest i jeszcze długo może nie być wolna od walk. Gorąco jest na północnym-wschodzie, gdzie o kontrolę rywalizują siły kurdyjskie z lokalnymi rebeliantami oraz z siłami protureckimi.
Ciężkie walki wybuchły choćby w Manbidż na północy kraju, mniej więcej w połowie drogi między Aleppo a granicą z Irakiem. Według kurdyjskich Syryjskich Sił Demokratycznych, w walkach zginęło 22 bojowników SDD. Proturecka Syryjska Armia Narodowa miała wsparcie tureckiego lotnictwa. Siły kurdyjskie mają wsparcie USA, około 900 żołnierzy amerykańskich stacjonuje na terenach kontrolowanych przez Kurdów. I USA, i Turcja wyrażają zadowolenie z tego, że skończyły się rządy Asada. Ale mają też w Syrii sprzeczne interesy. Przypadek ten pokazuje, jak trudne będzie ponowne poskładanie całego kraju w całość.
Swoje dokłada też Izrael. Wojska izraelskie zajęły wczoraj strefę buforową pomiędzy okupowanymi przez Izrael wzgórzami Golan a Syrią. Izraelczycy uważają, że robią to ze względu na zabeczpieczenie swoich terytoriów i walki toczące się po stronie syryjskiej. Zdecydowania większość społeczności międzynarodowej uważa jednak wzgórza Golan za terytorium Syrii okupowane przez Izrael. Izraelczycy bombardowali też wczoraj cele w samej Syrii, najpewniej by nie dopuścić do wzmocnienia nowych władz w Syrii po zdobyciu broni, jakie pozostawił po sobie reżim Asada.
Wczoraj rano rebelianci opanowali stolicę Syrii, syryjski dyktator Baszszar al-Asad uciekł z kraju do Rosji, a era ponad pięciu dekad rządów jego rodziny zakończyła się w Syrii. Błyskawiczna ofensywa rebeliantów to najnowszy rozdział historii trwającej od 2011 roku wojny domowej w tym kraju (zamrożonej od 2020 roku). Przyniosła ona setki tysięcy ofiar, a miliony Syryjczyków zmusiła do uchodźstwa.
Baszszar al-Asad utrzymywał się przy władzy dzięki wsparciu wojskowemu z Rosji i Iranu. Przez ostatnie pięć lat relatywnego spokoju Asad nie zreformował swojej armii, nie zbudował dobrobytu dla swoich poddanych, dzięki któremu część z Syryjczyków mogłaby chcieć bronić swojego władzy. W ostatnich dwóch tygodniach Asad przekonał się, ile warta jest jego armia bez wsparcia zagranicznych wojsk.