0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: US President Joe Biden meets with Chinese President Xi Jinping on the sidelines of the Asia-Pacific Economic Cooperation (APEC) summit in Lima, Peru, November 16, 2024. (Photo by SAUL LOEB / AFP)US President Joe Bid...

Dzień na żywo. Zmasowany atak na Ukrainę. Zgoda USA na użycie rakiet

Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji

Google News

13:28 16-11-2024

Nie ma chętnych do zasiadania w Trybunale Konstytucyjnym

W tym tygodniu upłynął termin zgłaszania kandydatur na następców trójki sędziów z TK, w tym prezes Trybunału Julii Przyłębskiej. Żadna partia nie zgłosiła jednak kandydatów.

Co się wydarzyło?

W tym roku kończy się dziewięcioletnia kadencja trójki sędziów w Trybunale Konstytucyjnym: prezes TK Julii Przyłębskiej, sędziego Piotra Pszczółkowskiego i wadliwie wybranego dublera Mariusza Muszyńskiego. Zgodnie z obowiązującymi przepisami nowych członków TK powinien wybrać Sejm.

Tymczasem nowych kandydatur nie przedstawiły ani koalicja rządząca, ani Prawo i Sprawiedliwość czy Konfederacja. I to pomimo że termin ich zgłaszania minął w tym tygodniu – donosi Onet.

Nie widzę powodów, dla których rządząca koalicja miałaby zgłaszać kandydatów do obecnego TK”— ocenił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” szef sejmowej komisji sprawiedliwości z Polski 2050 Paweł Śliz.

Śliz tłumaczył, że rządząca koalicja uważa, że obecny Trybunał nie jest TK, o którym mowa w konstytucji, bo orzekają w nim dublerzy, a składy wyznacza Julia Przyłębska, kierująca TK pomimo zakończenia kadencji prezesa. Dlatego Sejm i prokurator generalny ignorują postępowania przed TK, a podlegające premierowi Rządowe Centrum Legislacji od kwietnia nie ogłasza jego wyroków w dziennikach urzędowych.

„Nie możemy legitymizować destrukcji organu badającego zgodność z konstytucją. A wysyłanie kogokolwiek do TK byłoby taką legitymizacją” – mówił Śliz w rozmowie z dziennikiem.

A dlaczego kandydatów nie próbowało zgłosić Prawo i Sprawiedliwość?

„Mogę się domyślać, że w sytuacji, gdy nie mamy większości sejmowej, to zgłoszone przez nas kandydatury pewnie nie miałyby szans powodzenia” — powiedział Gazecie Wyborczej poseł PiS Marek Ast.

Co dalej?

Nowe kandydatury powinny zostać zgłoszone najpóźniej na 30 dni przed upływem kadencji obecnych sędziów TK. Ten termin już minął. Biuro Obsługi Medialnej Sejmu poinformowało Gazetę Wyborczą, że kolejnego terminu nie będzie.

To oznacza, że najprawdopodobniej, po wygaśnięciu kadencji trójki sędziów, Trybunał Konstytucyjny będzie funkcjonował w okrojonym, dziesięcioosobowym składzie. To do jego funkcjonowania powinno wystarczyć, zwłaszcza że wyroki zapadają zazwyczaj w składach dwu— lub trzyosobowych — zwraca uwagę Onet.

Zresztą, nie ma to takiego znaczenia, bo Trybunał Konstytucyjny jest obecnie instytucją dotkniętą poważną wadą prawną, a jego wyroki nie są publikowane w dziennikach urzędowych. Jego naprawa powinna być możliwa po wyborach prezydenckich w 2025 roku. Niezbędna jest bowiem jego głęboka reforma i wejście w życie nowej ustawy o TK. Do tego momentu TK może działać w okrojonym składzie.

Jaki jest kontekst?

6 marca Sejm przyjął uchwałę w sprawie „usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023”, w której stwierdził, że „uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy”.

Uchwała przyjęta przez Sejm 6 marca 2024 roku stwierdza, że:

  • w TK zasiadają osoby nieuprawnione, czyli tzw. dublerzy, co potwierdza orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. A orzeczenia, w których wydaniu uczestniczyli, są objęte wadą prawną;
  • Julia Przyłębska objęła funkcję prezesa TK bez wymaganej uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK i pełni ją pomimo upływu jej kadencji, a dodatkowo była oskarżana przez innych sędziów o manipulowanie składami;
  • skala naruszeń Konstytucji i prawa w TK jest tak duża, że organ ten należy ustanowić na nowo, a zasiadający tam sędziowie i dublerzy powinni ustąpić ze stanowisk.

Od momentu przyjęcia uchwały rząd Donalda Tuska nie publikuje wyroków TK. Na sejmową uchwałę powołał się także Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, wycofując swój udział z rozpraw w TK, w których biorą udział tzw. dublerzy.

W ostatnich miesiącach rządowa koalicja przygotowała pakiet ustaw „ratunkowych” dla Trybunału. Ale na początku października prezydent Andrzej Duda odesłał je do samego TK w trybie kontroli prewencyjnej. Sytuacja wokół TK jest więc patowa.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:40 16-11-2024

Prawa autorskie: Photo by Alexander NEMENOV / AFPPhoto by Alexander N...

Gazprom wstrzymuje dostawy gazu do Austrii. To koniec transportu rosyjskiego gazu przez Ukrainę?

Jeśli Kijów dotrzyma słowa, od początku przyszłego roku Rosja straci możliwość pompowania części gazu do Słowacji, Czech i Austrii przez teren Ukrainy. Dostawy do Austrii zostały już wstrzymane na skutek sporu sądowego.

Co się wydarzyło?

W sobotę 16 listopada Gazprom wstrzymał dostawy rosyjskiego gazu do Austrii. To skutek przegranego przez rosyjską spółkę sporu sądowego z austriacką firmą energetyczną OMV, która jest odbiorcą rosyjskiego gazu.

Austriacki sąd arbitrażowy zasądził na rzecz OMV 230 milionów euro odszkodowania za niezrealizowane przez Gazprom dostawy. Sąd zezwolił austriackiej spółce na wyegzekwowanie należności poprzez wstrzymanie uiszczania bieżących opłat za rosyjski gaz. Gazprom nie zgadza się z orzeczeniem sądu i w związku z tym wstrzymał całkowicie dostawy gazu do Austrii.

Austria uspokaja swoich odbiorców, że mimo ograniczenia importu ceny gazu w najbliższych miesiącach nie wzrosną.

Rosyjski gaz płynie do Austrii gazociągiem Urengoj-Pomary-Użhorod przez Ukrainę. Umowa na przesył gazu tym gazociągiem wygasa jednak z końcem roku. Kijów zarzeka się, że nowej nie podpisze. To oznacza, że Gazprom będzie musiał całkowicie wstrzymać dostawy gazu do Austrii, Słowacji i Czech, które realizowane są tym gazociągiem. Całkowity import rosyjskiego gazu do UE może spaść o kolejnych 8-10 proc. – informuje Reuters.

Jaki jest kontekst?

Od czasu rozpoczęcia pełnej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r., UE stopniowo uniezależnia się od rosyjskich paliw kopalnych. Już w 2022 r. wprowadzono zakaz importu węgla i częściowo ropy naftowej. Państwa członkowskie znacznie ograniczyły również import do UE rosyjskiego gazu ziemnego.

Jeszcze w 2021 roku aż 45 proc. gazu importowanego do UE pochodziło z Rosji. W 2023 roku było to 15 proc. Ubytki w imporcie rosyjskiego gazu zastąpiono zwiększonym importem z USA, Norwegii i Kataru.

Całkowicie wstrzymane zostały dostawy gazociągiem Nord Stream 1 i przechodzącym przez Polskę gazociągiem jamalskim. Rosyjski gaz wciąż płynie jednak do Europy poprzez ukraiński gazociąg Urengoj-Pomary-Użhorod oraz lecący przez Turcję „Turecki Potok”.

Zamknięcie gazociągu Urengoj-Pomary-Użhorod dla rosyjskiego gazu może spowodować spadek udziału rosyjskiego gazu w europejskim imporcie o kolejnych 8-10 proc. – wylicza Reuters. Najbardziej dotknięte będą nim Słowacja, Czechy i Austria, które będą musiały znaleźć alternatywne źródła dostaw.

Unia Europejska dąży do uniezależniania się od importu rosyjskich surowców energetycznych, ale w ostatnich miesiącach okazało się, że rosyjski gaz zaczął wkradać się na europejskie rynki w postaci gazu skroplonego, który trafia do UE przez pośredników z innych krajów. Zakupy rosyjskiego LNG sprawiły, że w pierwszej połowie 2024 roku import rosyjskiego gazu do UE wzrósł po raz pierwszy od wybuchu wojny – z 15 proc. do 18 proc. W czerwcu Unia Europejska objęła te transakcje sankcjami.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

16:43 15-11-2024

Prawa autorskie: Foto Odd ANDERSEN / AFPFoto Odd ANDERSEN / ...

Olaf Scholz rozmawiał z Władimirem Putinem. Pierwszy raz od 2022

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz rozmawiał przez telefon z Władimirem Putinem. Nastąpiło to w kilka dni po wygranej Donalda Trumpa w USA i załamaniu się niemieckiej koalicji.

Co się wydarzyło?

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz rozmawiał z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. To pierwszy taki telefon od 2022 roku. Fakt rozmowy potwierdził Kreml, poinformowany został o niej również polski premier Donald Tusk. O zamiarze rozmowy z dyktatorem uprzedzony został prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

„Kanclerz wezwał Rosję do wykazania gotowości do rozpoczęcia rozmów z Ukrainą w celu osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego pokoju” – oświadczył rzecznik niemieckiego rządu. – „Podkreślił niezłomną determinację Niemiec do wspierania Ukrainy w jej obronie przed rosyjską agresją tak długo, jak będzie to konieczne” – dodał przedstawiciel

Według oświadczenia Kremla Putin miał powiedzieć Scholzowi, że każde porozumienie w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie powinno uwzględniać „rosyjskie interesy bezpieczeństwa”. Rosja chce, by w negocjowaniu pokoju wziąć pod uwagę „nowe realia terytorialne”. Moskwa dąży do zatrzymania wschodnich regionów kraju oraz Krymu.

Kijów potwierdził, że prezydent Ukrainy odradzał Scholzowi taki ruch. O telefonie został również poinformowany premier Donald. Tusk.

Jaki jest kontekst?

Rozmowa Putina z Scholzem odbywa się kilka dni po upadku koalicji rządzącej w Niemczech. Rząd lewicowej SPD z liberałami z FDP i Zielonymi rozpadł się przez konflikt w sprawie wydatków publicznych. 6 listopada Olaf Scholz (SPD) zdymisjonował ministra finansów i przewodniczącego FDP Christiana Lindnera oraz zapowiedział przyspieszone wybory. Jak czytamy na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich, „powodem dymisji Lindnera były żądania liberałów dotyczące radykalnej zmiany kursu rządu m.in. w polityce fiskalnej, energetycznej i gospodarczej”. Wybory do Bundestagu odbędą się 23 lutego. Faworytem jest opozycyjna w tej chwili CDU.

Rozmowę Scholza z Putinem trzeba też umieścić w kontekście powrotu Donalda Trumpa do władzy w USA. Prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych sceptycznie wypowiada się na temat szans Kijowa w starciu z Rosją, nie chce też utrzymywać finansowania ukraińskich zbrojeń. Według mediów miał już rozmawiać z Putinem, choć ani jego otoczenie, ani Kreml nie potwierdzają tego faktu.

Przeczytaj więcej na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

16:34 15-11-2024

Prawa autorskie: 08.11.2024 Gdansk . Spotkanie z Radoslawem Sikorskim w Bibliotece Uniwersytetu Gdanskiego . N / Z Minister Spraw Zagranicznych Radoslaw Sikorski Fot. Michal Ryniak / Agencja Wyborcza.pl08.11.2024 Gdansk . ...

Sikorski do członków KO: „Mam większe szanse wygrać z kandydatem PiS niż Trzaskowski”

Tydzień przed prawyborami w KO Radosław Sikorski przekonuje: „Od 2020 roku czasy się zmieniły”. Sikorski obiecuje związki partnerskie i bezpieczną aborcję, rozliczenie PiS i skok w nowoczesność

Co się wydarzyło

W piątek wieczorem 15 listopada 2024 Radosław Sikorski wysłał list do członków czterech partii, które wezmą udział w prawyborach prezydenckich Koalicji Obywatelskiej. Poza Platformą Obywatelską są to: Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni.

Sikorski pisze, że ciąży na nich ogromna odpowiedzialność, bo to od nich zależy, kto zostanie kandydatem KO na prezydenta.

Zaznacza, że o swoim konkurencie, Rafale Trzaskowskim, może mówić tylko pozytywnie, ale „w realiach 2025 roku mam największe szanse wygrać pojedynek z kandydatem PiS”.

Motywem przewodnim, otwierającym kolejne akapity listu Sikorskiego jest zdanie: „Od 2020 roku czasy się zmieniły”.

Sikorski twierdzi, że tematyka bezpieczeństwa zdominuje kampanię. Pisze też: „Do zwycięstwa będziemy potrzebowali kandydata łączącego wrażliwości zarówno liberalne, jak i konserwatywne”.

Szef MSZ pisze: „nie łudźmy się, że będzie to sympatyczna kampania” i deklaruje, że on będzie walczył dzień i noc i nie odpuści.

Opisuje też skrótowo, jak widzi swoją prezydenturę. „Wspólnie z premierem Donaldem Tuskiem moglibyśmy zbudować dyplomatyczną potęgę Polski”. Polska miałaby mieć silną armię, szczelne granice i sprawdzone sojusze.

Co wówczas stanie się z MSZ? „Nigdy nie zdecydowałbym się ubiegać o Waszą nominację, gdybym mnie był przekonany, że MSZ pozostanie w dobrych rękach”.

Sikorski chce pracować „na rzecz odbudowy wspólnoty narodowej, promując patriotyzm łączący różne wrażliwości Polaków”.

„Będę walczył o godność dla wszystkich — związki partnerskie i bezpieczna aborcja to kwestie szacunku, nie ideologii” – zapowiada Sikorski. Chce też zabiegać o bezpieczeństwo energetyczne i „skok w nowoczesność”, czyli bezpieczną i szybką kolej, inwestycje w porty lotnicze i dołączenie do państw G20.

Obiecuje też, że rozliczy winnych i naprawi krzywdy z czasów rządów PiS. „Obiecuję, że nie ułaskawię żadnego człowieka poprzedniej władzy skazanego za przestępstwa popełnione w latach 2005-2025” – pisze Sikorski.

Odnosi się też wprost do pytań o pochodzenie jego żony. „Moja żona, Anne Applebaum, świadomie i dobrowolnie wybrała Polskę jako swój dom. Przyjęła polskie obywatelstwo i nauczyła się naszego trudnego języka. Nikt i nic jej tej polskości nie odbierze”.

„Głos członka koła waży dziś tyle, ile głos ministra” – dodaje na końcu Sikorski. „Czasy się zmieniły, stawka wyborów wzrosła jeszcze bardziej. Wiem, że wybierzemy najlepszego kandydata, kierując się pomyślnością i bezpieczeństwem Polski”.

Jaki jest kontekst

22 listopada w Koalicji Obywatelskiej odbędą się prawybory. O nominację na kandydata w wyborach prezydenckich ubiegają się szef MSZ, Radosław Sikorski i prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski.

W 2020 roku to Rafał Trzaskowski był kandydatem KO na prezydenta, przegrał wówczas z Andrzejem Dudą. Wśród polityków i wyborców pozostało jednak przekonanie, że w kolejnych wyborach znowu on stanie do rywalizacji z kandydatem PiS. Jednak wyzwanie rzucił mu szef dyplomacji. Ofensywa medialno-partyjna Sikorskiego sprawiła, że wyrósł na poważnego konkurenta Trzaskowskiego. Zaś Donald Tusk zdecydował, że kandydata wybierze cała koalicja w prawyborach, a nie on sam.

Stronnicy Sikorskiego mówią OKO.press, że prezydentura to najwyższa funkcja w państwie, zbyt poważny urząd, by otrzymywać go na tacy. A według nich właśnie tak by się stało, gdyby Rafał Trzaskowski został nominowany bez wewnątrzpartyjnej rywalizacji.

Inne teksty OKO.press na temat prawyborów w KO

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:26 15-11-2024

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Sprawca wypadku z Trasy Łazienkowskiej przyznał się do winy. W tle zaostrzenie prawa dla drogowych zabójców

Sprawca tragicznego wypadku w Warszawie został doprowadzony do prokuratury. Wcześniej minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział podwyższenie kar dla przestępców drogowych.

Co się wydarzyło?

Łukasz Ż. usłyszał zarzut spowodowania ciężkich obrażeń ciała u części pasażerów, a także ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Przyznał się do zarzuconego mu czynu spowodowania śmiertelnego wypadku – przekazała prokuratura.

Mężczyzna, prowadząc volkswagena arteon najechał na tył jadącego przepisowo forda i uderzył w bariery energochłonne na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. W wyniku wypadku zginął kierowca forda. Poszkodowani byli również podróżujący tym samochodem 37-letnia kobieta i dwójka dzieci w wieku czterech i siedmiu lat, a także pasażerka z arteona. Wszyscy potrzebowali pomocy medycznej.

Pasażerowie volkswagena mieli od jednego do dwóch promili alkoholu we krwi. Sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia i został zatrzymany w Lubece w Niemczech. Tamtejszy sąd wyraził zgodę na przekazanie go do kraju. W czwartek trafił do aresztu, a w piątkowe popołudnie został doprowadzony do warszawsiej prokuratury. Poza nim zarzuty usłyszą inne osoby zamieszane w sprawę, między innymi Kacper K., dysponent arteona, a także Cupry, którą Łukasz Ż. uciekał z miejsca wypadku.

Jaki jest kontekst?

W Polsce od kilku miesięcy trwa debata o wprowadzeniu do prawa pojęcia zabójstwa drogowego. Przepisy do tej pory nie przewidują istnienia takiego czynu. Ministerstwo sprawiedliwości chce je zaostrzyć, w kodeksie karnym nie pojawi się jednak to pojęcie.

Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar w piątek zapowiedział między innymi:

  • Od roku do 10 lat pozbawienia wolności i przepadek pojazdu za spowodowanie śmiertelnego wypadku w przypadku wyjątkowo ryzykownej jazdy,
  • Dożywotnie odebranie prawa jazdy za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów,
  • Doprowadzenie do kary pewnego więzienia dla osób prowadzących pod wpływem alkoholu powyżej 1,5 promila,
  • Określenie organizacji i uczestnictwa w nielegalnych wyścigach ulicznych mianem przestępstwa, za który grozi przepadek pojazdu i 5 tys. złotych grzywny.
  • 1500 złotych grzywny, zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące i zabezpieczenie pojazdu na trzy miesiące za uliczny drift (jazdę bokiem),
  • Konfiskata pojazdu w przypadku jazdy pod wpływem alkoholu w przypadku wartości od 0,5 do 1,5 promila.