0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

06:46 11-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Gavriil GRIGOROV / POOL / AFPFot. Gavriil GRIGORO...

Putin proponuje Ukrainie rozmowy pokojowe w Stambule, ale milczy o końcu walk

Chwile po wygaśnięciu jednostronnego zawieszenia broni z okazji „dnia zwycięstwa” Putin zwołał o północy z soboty na niedzielę dziennikarzy i oświadczył, że proponuje Ukrainie negocjacje w Stambule bez warunków wstępnych. Miałyby się one odbyć 15 maja. Donald Trump przyjął to oświadczenie z entuzjazmem.

Co się wydarzyło?

„Rosja jest gotowa do negocjacji bez żadnych warunków wstępnych” – powiedział Putin. „Jesteśmy zdeterminowani, aby podjąć poważne negocjacje z Ukrainą, których celem jest wyeliminowanie podstawowych przyczyn konfliktu i ustanowienie długoterminowego, trwałego pokoju w perspektywie historycznej” – oświadczył rosyjski prezydent. Putin nie wykluczył, że bezpośrednie negocjacje z Ukrainą w Stambule mogą doprowadzić do nowego zawieszenia broni.

Jego współpracownicy dodali, że szczegóły rozmów w Stambule jeszcze się dopracuje, a negocjacje byłyby prowadzone na „odpowiednim szczeblu”. Putin ma o tym rozmawiać z prezydentem Turcji Recepem Erdoğanem dopiero dziś. Wcześniej z okazji obchodów 80. rocznicy zdobycia Berlina Putin odbył 17 rozmów dwustronnych z „zaprzyjaźnionymi przywódcami”, którzy przyjechali do Moskwy. Byli wśród nich także przywódcy Chin i Brazylii. Putin przyznał, że te rozmowy dotyczyły „także Ukrainy”, podziękował im za mediacje, a wśród mediatorów wymienił też „kraje Afryki, Bliskiego Wschodu a ostatnio też USA”.

„Potencjalnie wspaniały dzień dla Rosji i Ukrainy!„ – napisał natychmiast w swoich mediach społecznościowych Donald Trump. ”Pomyślcie o setkach tysięcy istnień, które zostaną uratowane, gdy ta niekończąca się »krwawa łaźnia«, miejmy nadzieję, dobiegnie końca. To będzie zupełnie nowy i o wiele lepszy świat. Będę nadal współpracować z obiema stronami, aby upewnić się, że tak się stanie. Z kolei USA chcą skupić się na odbudowie i handlu. Nadchodzi wielki tydzień!”

Trump pominął fakt, że Putin proponuje na razie rozmowy, ale nie mówi o zaprzestaniu walk.

Putin chce powrotu do rozmów w Stambule z 2022 r. Toczyły się one po załamaniu się ataku Rosji na Ukrainę na przełomie marca i kwietnia, Zostały przerwane po odkryciu masowych grobów w Buczy i Irpieniu, jakie zostawiła po sobie wycofująca się rosyjska armia. Wywołało to taki wstrząs, że ukraińskie władze ogłosiły, że ze zbrodniczym państwem rozmów nie będzie. Rosja do tej pory nie wzięła odpowiedzialności za mord i twierdzi, że to ukraińska „inscenizacja”.

Jak pisze Reuters, rosyjska propozycja przedstawiona trzy lata wojny temu w Stambule zakładała, że Ukraina powinna zgodzić się na trwałą neutralność i oddać swoje bezpieczeństwo w ręce pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ: Wielkiej Brytanii, Chin, Francji, Rosji i Stanów Zjednoczonych.

Jaki jest kontekst

Propozycję rozmów pokojowych Putin ogłasza tuż po wygaśnięciu tzw. rozejmu na rocznicę zwycięstwa. Putin ogłosił go, by zwiększyć bezpieczeństwo defilady w Moskwie. W całej Rosji wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, z zatrzymaniem ruchu lotniczego i włączaniem internetu włącznie. Ukraina rozejmu nie przyjęła, ale Moskwy nie zaatakowała. Putin przyznał jednak, że armia ukraińska pięciokrotnie próbowała sforsować rosyjską granicę. W zeszłym tygodniu Rosja została zaatakowana przez ukraińskie drony na skalę do tej pory nieznaną.

Propozycja pokojowa Putina jest więc sposobem na to, by ataki ukraińskie powstrzymać.

„Rosja nie wyklucza przedłużenia trzydniowego zawieszenia broni w maju w zależności od reakcji Kijowa” – mówi Putin. Kusi więc Ukrainę i Zachód rozejmem, który mógłby się wydawać sposobem na zakończenie wojny, które wszyscy mogliby uznać za sukces. Putin też.

Trzeba jednak powiedzieć, że sama propozycja Putina nie jest niczym nowym.

„Rozmowy o pokoju” to rosyjska kontrpropozycja do oferty Trumpa (rozejm na linii frontu, formalne uznanie aneksji Krymu, zniesienie sankcji) i Europy (rozejm na linii frontu, nieuznawanie żadnej aneksji, odbudowa Ukrainy za rosyjskie pieniądze, znoszenie sankcji, o ile Rosja będzie trzymała się rozejmu).

Na to wszystko Rosja odpowiedziała „nie”, gdyż domaga się od Ukrainy oddania jej czterech zaanektowanych na papierze, ale niezdobytych regionów, zmiany władz na prorosyjskie, likwidacji ukraińskiej armii i zmiany ukraińskiego prawa na prorosyjskie. Nazywa to „likwidacją przyczyn konfliktu”. Przedstawiciele Kremla powtarzali te warunki cały mijający tydzień. O „likwidacji przyczyn konfliktu” mówił też Putin, proponując o północy rozmowy pokojowe.

Od co najmniej Wielkanocy mamy więc sytuacje, że

  • Ukraina i jej sojusznicy proponuje rozejm i rozmowy o pokoju.
  • A Rosja odpowiada, że na rozejm się nie zgodzi (bo Ukraina się w tym czasie dozbroi), za to może rozmawiać o pokoju. Ale w trakcie walk i nadal mordując ludzi w Ukrainie, którą najechała 24 lutego 2024 r.

Stanowisko Putina wywołało już pewne zniecierpliwienie Trumpa. Jego wiceprezydent J.D. Vance dwukrotnie powtórzył w zeszłym tygodniu, że Rosja nie może się domagać od Ukrainy oddania terytoriów, których nie zdobyła. Z oświadczenia Vance'a można było jednak wnosić, że rozmowy o pozostałych warunkach Putina są dopuszczalne.

Propozycja pokojowa jest więc próbą zmiękczenia stanowiska USA.

Tymczasem po kilku dniach czekania na odpowiedź Ukraina wycofała propozycję natychmiastowego rozejmu na linii frontu i wycofania swoich sił o 15 km (co w niektórych przypadkach oznaczałoby cofniecie się za Dniepr), o ile Rosja zrobi to samo.

W sobotę do Kijowa na znak wsparcia dla Ukrainy przyjechali premierzy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Polski. Wywołało to w Moskwie wielką irytację, bo podważało wyjątkowość Rosji w obchodach zakończenia II wojny w Europie. Kremlowscy oficjele nie ukrywali więc, że nocna inicjatywa Putina jest także reakcją na to wydarzenie. „Cała para europejskiej »czwórki« poszła wczoraj w Kijowie w gwizdek, tak jak wszystkie ich wysiłki w ciągu ostatnich trzech lat. Moskwa jest obecnie centrum światowej polityki i centrum podejmowania decyzji. Inicjatywa pozostaje nasza” – ogłosił na Telegramie senator Konstantin Kosaczow.

Ukraina poinformowała, że zaraz po „ofercie pokojowej” Putina Rosja przeprowadziła atak dronowy na Kijów, raniąc jedną osobę w regionie otaczającym ukraińską stolicę i uszkadzając kilka domów prywatnych.

Przeczytaj także:

15:50 10-05-2025

Prawa autorskie: Kolejny raz pod przychodnią Abotak przeciwnicy aborcji zorganizowali swoje zgromadzenie. Przez wiele godzin uzbrojeni w wuwuzele, głośne nagranie płaczu dziecka utrudniają pracę przychodni, życie mieszkańców oraz zwykłe przejście przez chodnik przypadkowym przechodniom. Dzisiaj kilka razy doszło do agresji słownej i naruszania nietykalności cielesnej, zwłaszcza ze strony jednej uczestniczki zgromadzenia, w stosunku do przechodniów oraz osób dokumentujących całe zajście. Byliśmy wulgarnie wyzywani, wypychani i kopani, w tym ja, co finalnie będzie skutkowało zgłoszeniem tego na policji. Przeciwnicy aborcji regularnie trąbią prosto w ucho osobom, które chcą wejść do przychodni. Co ciekawe sami noszą słuchawki chroniące przed hałasem. Osoby pracujące w Abotak dostały dzisiaj wsparcie miedzy innymi od Polskie Babcie, Strajk Kobiet, Wschód oraz przyjaciół i przyjaciółek, które stały z transparentami i plakatami po drugiej stronie ulicy lub bezpośrednio pod drzwiami przychodni.Kolejny raz pod przy...

Aktywistki ze Strajku Kobiet wspierają nękaną hałasem Przychodnię ABOTAK

„Mamy pięć przepisów karnych, które są podstawą do rozwiązania zgromadzenia przez przedstawiciela gminy” – mówi Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku kobiet.

Co się wydarzyło

Od pierwszego dnia pod przychodnią na Wiejskiej, gdzie kobiety mogą dostać wsparcie i uzyskać pomoc w przeprowadzeniu aborcji farmakologicznej, trwają protesty środowisk antyaborcyjnych. Protesty środowisk pro-life są tak głośne, że mieszkańcy Wiejskiej nie mogą normalnie funkcjonować. Podczas hałasu trudno jest przejść ulicą obok przychodni oraz do niej wejść.

Osoby będące w placówce muszą przedrzeć się przez szczelny mur protestujących oraz wytrzymać przystawianie do uszu głośników, z których słychać płacz dzieci i wuwuzele. Środowiska proaborcyjne przynoszą ze sobą banery z treściami, które nie tylko dezinformują, ale są też drastyczne dla małych dzieci.

Prezydent Miasta i kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski został zapytany przez Aleksandrę Walczak z Orientuj się o to, dlaczego nic nie robi z protestami pod przychodnią. „To jest zadanie policji. Wielokrotnie uczulaliśmy policję, by zaprowadzić tam porządek. To nie jest odpowiedzialność miasta” – powiedział.

W sobotę pod przychodnią protestowały aktywistki Strajku Kobiet, Inicjatywy Wschód oraz polskie Babcie. Aktywistki mówią, że przedstawiciel miasta może skorzystać z pięciu przepisów, by móc rozwiązać zgromadzenie. Są to:

  • Art. 25 ust. 1 i 3 – Prawo o zgromadzeniach. Rozwiązanie zgromadzenia przez gminę — Organ gminy może rozwiązać zgromadzenie, jeśli jego przebieg zagraża życiu zdrowiu, mieniu lub narusza prawo.
  • Art. 51 par. 1 – Kodeks wykroczeń. Zakłócanie spokoju publicznego — Hałas przekraczający 120 decybeli podczas zgromadzeń narusza spokój mieszkańców. Grozi karą grzywny, ograniczenia wolności lub więzienia do roku.
  • Art. 217 – Kodeks Karny, który reguluje przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej, w tym przypadku — jak mówi Marta Lempart w nagranym przez siebie wideo — naruszana jest cielesność osób, które próbują się dostać do kliniki przez osoby, które protestują pod placówką.
  • Art. 231 par. 1 – Kodeks karny Niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza — Funkcjonariusz publiczny, który nie wykonuje swoich obowiązków zgodnie z prawem, może podlegać karze pozbawienia wolności do lat trzech.

Jaki jest kontekst

W związku z powtarzającym się nękaniem jedna z mieszkanek bloku przy Wiejskiej dostała ataku paniki. Tego samego dnia ktoś oblał drzwi kliniki kwasem. W rozmowie z „Wyborczą” mł. asp. Jakub Pacyniak, oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa I, tłumaczył, że policja reaguje na przypadki możliwego zakłócania porządku w sposób adekwatny i prowadzi czynności wyjaśniające. Dodał, że zgromadzenia pod przychodnią „Abotak” są legalne.

OKO.press pytało przedstawicieli miasta o to, czy mogą zareagować (i czy to zrobią). W dość długiej odpowiedzi można przeczytać, że miasto „nie wydaje zezwolenia/zgody na przeprowadzenie zgromadzenia, nie jest też uprawniony do ingerowania w jego przebieg (...)” i „Nie istnieją podstawy prawne pozwalające na wprowadzenie jakichkolwiek ograniczeń dotyczących poziomu emitowanego dźwięku na zgromadzeniach”.

Czytaj tekst Magdaleny Chrzczonowicz:

Przeczytaj także:

Kolejny raz pod przychodnią Abotak przeciwnicy aborcji zorganizowali swoje zgromadzenie. Przez wiele godzin uzbrojeni w wuwuzele, głośne nagranie płaczu dziecka utrudniają pracę przychodni, życie mieszkańców oraz zwykłe przejście przez chodnik przypadkowym przechodniom.
Dzisiaj kilka razy doszło do agresji słownej i naruszania nietykalności cielesnej, zwłaszcza ze strony jednej uczestniczki zgromadzenia, w stosunku do przechodniów oraz osób dokumentujących całe zajście. Byliśmy wulgarnie wyzywani, wypychani i kopani, w tym ja, co finalnie będzie skutkowało zgłoszeniem tego na policji.
Przeciwnicy aborcji regularnie trąbią prosto w ucho osobom, które chcą wejść do przychodni. Co ciekawe sami noszą słuchawki chroniące przed hałasem.
Osoby pracujące w Abotak dostały dzisiaj wsparcie miedzy innymi  od Polskie Babcie, Strajk Kobiet, Wschód oraz przyjaciół i przyjaciółek, które stały z transparentami i plakatami po drugiej stronie ulicy lub bezpośrednio pod drzwiami przychodni.
Fot. Agata Kubis / OKO.press
Kolejny raz pod przychodnią Abotak przeciwnicy aborcji zorganizowali swoje zgromadzenie. Przez wiele godzin uzbrojeni w wuwuzele, głośne nagranie płaczu dziecka utrudniają pracę przychodni, życie mieszkańców oraz zwykłe przejście przez chodnik przypadkowym przechodniom.
Dzisiaj kilka razy doszło do agresji słownej i naruszania nietykalności cielesnej, zwłaszcza ze strony jednej uczestniczki zgromadzenia, w stosunku do przechodniów oraz osób dokumentujących całe zajście. Byliśmy wulgarnie wyzywani, wypychani i kopani, w tym ja, co finalnie będzie skutkowało zgłoszeniem tego na policji.
Przeciwnicy aborcji regularnie trąbią prosto w ucho osobom, które chcą wejść do przychodni. Co ciekawe sami noszą słuchawki chroniące przed hałasem.
Osoby pracujące w Abotak dostały dzisiaj wsparcie miedzy innymi  od Polskie Babcie, Strajk Kobiet, Wschód oraz przyjaciół i przyjaciółek, które stały z transparentami i plakatami po drugiej stronie ulicy lub bezpośrednio pod drzwiami przychodni.
Fot. Agata Kubis
Kolejny raz pod przychodnią Abotak przeciwnicy aborcji zorganizowali swoje zgromadzenie. Przez wiele godzin uzbrojeni w wuwuzele, głośne nagranie płaczu dziecka utrudniają pracę przychodni, życie mieszkańców oraz zwykłe przejście przez chodnik przypadkowym przechodniom.
Dzisiaj kilka razy doszło do agresji słownej i naruszania nietykalności cielesnej, zwłaszcza ze strony jednej uczestniczki zgromadzenia, w stosunku do przechodniów oraz osób dokumentujących całe zajście. Byliśmy wulgarnie wyzywani, wypychani i kopani, w tym ja, co finalnie będzie skutkowało zgłoszeniem tego na policji.
Przeciwnicy aborcji regularnie trąbią prosto w ucho osobom, które chcą wejść do przychodni. Co ciekawe sami noszą słuchawki chroniące przed hałasem.
Osoby pracujące w Abotak dostały dzisiaj wsparcie miedzy innymi  od Polskie Babcie, Strajk Kobiet, Wschód oraz przyjaciół i przyjaciółek, które stały z transparentami i plakatami po drugiej stronie ulicy lub bezpośrednio pod drzwiami przychodni.
Fot. Agata Kubis
Kolejny raz pod przychodnią Abotak przeciwnicy aborcji zorganizowali swoje zgromadzenie. Przez wiele godzin uzbrojeni w wuwuzele, głośne nagranie płaczu dziecka utrudniają pracę przychodni, życie mieszkańców oraz zwykłe przejście przez chodnik przypadkowym przechodniom.
Dzisiaj kilka razy doszło do agresji słownej i naruszania nietykalności cielesnej, zwłaszcza ze strony jednej uczestniczki zgromadzenia, w stosunku do przechodniów oraz osób dokumentujących całe zajście. Byliśmy wulgarnie wyzywani, wypychani i kopani, w tym ja, co finalnie będzie skutkowało zgłoszeniem tego na policji.
Przeciwnicy aborcji regularnie trąbią prosto w ucho osobom, które chcą wejść do przychodni. Co ciekawe sami noszą słuchawki chroniące przed hałasem.
Osoby pracujące w Abotak dostały dzisiaj wsparcie miedzy innymi  od Polskie Babcie, Strajk Kobiet, Wschód oraz przyjaciół i przyjaciółek, które stały z transparentami i plakatami po drugiej stronie ulicy lub bezpośrednio pod drzwiami przychodni.
Fot. Agata Kubis

13:06 10-05-2025

Prawa autorskie: Residents walk past explosives, carried by a drone, after it was intercepted by the Indian air defence system, on the outskirts of Amritsar, on May 10, 2025. The Indian army on May 10 reported fresh Pakistani attacks along the border with its arch-foe as the conflict between the nuclear-armed neighbours spiralled. (Photo by Narinder NANU / AFP)Residents walk past ...

Pakistan oraz Indie zawieszają wojnę

Indie i Pakistan zgodziły się na natychmiastowe i całkowite zawieszenie broni. Poinformował o tym prezydent USA Donald Trump, a także minister spraw zagranicznych Pakistanu.

Co się wydarzyło

Jak podaje Reuters, minister spraw zagranicznych Pakistanu Ishaq Dar przekazał w rozmowie z telewizją Geo News, że Pakistan i Indie zgodziły się na „pełne”, a nie „częściowe” zawieszenie broni. Agencja Associated Press podała, że pakistański minister wspomniał, iż kluczową rolę w ułatwieniu zawarcia tego porozumienia odegrały Arabia Saudyjska i Turcja. O porozumieniu jako pierwszy poinformował prezydent USA Donald Trump na swojej platformie Truth Social.

„Po długiej nocy rozmów, w których pośredniczyły Stany Zjednoczone, z przyjemnością ogłaszam, że Indie i Pakistan zgodziły się na PEŁNE I NATYCHMIASTOWE ZAWIESZENIE BRONI” — napisał Donald Trump w mediach społecznościowych.

Amerykański sekretarz stanu Marco Rubio poinformował w osobnym wpisie, że obie strony uzgodniły „rozpoczęcie rozmów na szeroki zakres tematów w neutralnym miejscu”. Rubio dodał, że on sam oraz wiceprezydent USA JD Vance w ciągu ostatnich 48 godzin prowadzili rozmowy z najwyższymi przedstawicielami Indii i Pakistanu, aby doprowadzić do zawieszenia broni.

Jaki jest kontekst

W sobotę rano obie strony przeprowadziły jedne z najcięższych nalotów od czasu rozpoczęcia zbrojnej konfrontacji w środę, co wywołało apele o deeskalację między dwoma państwami posiadającymi broń jądrową.

Armia Indii oskarżyła Pakistan w publikacji na platformie X o „rażącą eskalację działań z użyciem dronów i innych ładunków wybuchowych” wzdłuż zachodnich granic kraju, zapowiadając, że „udaremni plany wroga”. Indie zarzuciły Pakistanowi udzielanie schronienia grupom terrorystycznym odpowiedzialnym za śmiertelny atak na turystów w kontrolowanym przez Indie Kaszmirze. Pakistan zaprzeczył jakiemukolwiek zaangażowaniu.

Oba kraje stoczyły serię wojen od momentu uzyskania niepodległości od Wielkiej Brytanii w 1947 roku, głównie o region Kaszmiru, do którego obie strony roszczą sobie prawa.

Narastający konflik wzbudziła obawy przed wybuchem pełnoskalowej wojny między państwami nuklearnymi. Jak szacuje Politico, Indie dysponują 180 głowicami jądrowymi, a Pakistan — 170. Indyjska doktryna nuklearna zakłada zasadę „braku pierwszego użycia” broni jądrowej, choć w ostatnich latach New Delhi wprowadziło w tej polityce pewne elementy niejasności. Pakistan natomiast nigdy nie ogłosił polityki nieużywania broni jądrowej jako pierwszy.

Sytuacja budzi niepokój na całym świecie, a trwające wysiłki dyplomatyczne mają na celu rozładowanie kryzysu. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar oraz inne państwa utrzymujące bliskie relacje zarówno z Indiami, jak i z Pakistanem, podejmują działania, by zatrzymać konflikt.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

11:40 10-05-2025

Prawa autorskie: Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie im. prof. Jana NielubowiczaOkręgowa Izba Lekars...

W Warszawie ruszył marsz medyków przeciw przemocy

Pracownicy ochrony zdrowia chcą oddać hołd zmarłemu lekarzowi z Krakowa, który został zamordowany w czasie pracy.

„Chcemy nie tylko oddać hołd zmarłemu koledze, ale również wyrazić zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich form agresji przeciwko personelowi medycznemu” – napisali medycy na stronie wydarzenia na Facebooku.

Na zdjęciu Marsz Medyków, fot. Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie im. prof. Jana Nielubowicza

„Działania te są dedykowane uświadamianiu, że my medycy jesteśmy z pacjentami po jednej stronie i tak samo każdego dnia doświadczamy niewydolności systemu. Chodźcie z nami w naszym marszu. Nie dajmy się nienawiści” – dodali.

Lekarze mówią, że w czasie swojej pracy nieraz spotykają się z agresją słowną, ale też zdarzają się agresywni pacjenci, którzy potrafią wtargnąć do placówki o późnych godzinach nocnych, kiedy na dyżurze jest tylko jeden lekarz i pielęgniarka. „Potrzebne są zmiany organizacyjne i prawne” – wskazują medycy.

Medycy z całej Polski w czarnych strojach przemaszerują od Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya pod gmach Ministerstwa Zdrowia przy ul. Miodowej w Warszawie.

Według sondażu Opinia24 cytowanego przez TVN 24, 84 proc. Polaków uważa, że powinno się zaostrzyć kary za napaść na lekarzy i pracowników medycznych. 10 proc. badanych jest przeciwna, a 6 proc. nie ma zdania.

Jaki jest kontekst

We wtorek 29 kwietnia środowiskiem medycznym wstrząsnęła informacja o brutalnym morderstwie lekarza, pracownika Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, który został pozbawiony życia w trakcie swojej pracy przez nożownika. „To wydarzenie przepełniło personel medyczny smutkiem, złością i lękiem” – czytamy na stronie wydarzenia.

35-letni napastnik Jarosław W. wtargnął do gabinetu poradni ortopedycznej szpitala w Krakowie, w którym dr Tomasz Solecki przyjmował pacjentkę. Bez ostrzeżenia zaatakował lekarza nożem. Jak się później okazało, był niezadowolony z przebiegu leczenia.

Na miejsce natychmiast wezwano ochronę, która obezwładniła napastnika. Po chwili pojawiła się również policja. Przez ponad dwie godziny trwała operacja rannego medyka. Lekarza nie udało się jednak uratować.

To kolejny przypadek napaści na funkcjonariusza publicznego po śmiertelnym ataku nożem na pracownika medycznego w Siedlcach, pobiciu ratownika medycznego w Warszawie, który udzielał pomocy nietrzeźwemu mężczyźnie, czy pobiciu świadka napaści na kobietę w Krakowie, który stanął w jej obronie.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce zwiększyć ochronę policjantów, lekarzy, ratowników medycznych, górskich czy obywateli, którzy podejmują działania w celu udzielenia pomocy ofiarom przestępstw lub aktów przemocy.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

09:20 10-05-2025

Prawa autorskie: 08.05.2025 Rzeszow , Rynek . Kandydat Komitetu Obywatelskiego na urzad Prezydenta RP , popierany przez Prawo i Sprawiedliwosc , prezes Instytutu Pamieci Narodowej Karol Nawrocki podczas spotkania z mieszkancami . Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.pl08.05.2025 Rzeszow ,...

Opiekunka pana Jerzego zabiera głos: „Pan Jerzy nigdy nie wspominał Karola Nawrockiego”

Po tym, jak cała Polska dowiedziała się o sprawie mieszkania Karola Nawrockiego, które przejął za rzekomą opiekę nad panem Jerzym, głos zabiera jego opiekunka.

Co się wydarzyło

Opiekunka Anna Kanigowska, która z ramienia MOPR-u zajmowała się mężczyzną między wiosną 2022 a 2023, zabrała głos w mediach społecznościowych. W treści swojej wypowiedzi zdradza kilka szczegółów. Oto one:

  • Była opiekunką pana Jerzego przez rok — od marca 2022 do marca 2023. Wówczas pan Jerzy miał zaawansowaną demencję lub zespół otępienny.
  • Miasto Gdańsk, MOPR, w pełni zaopiekowały się panem Jerzym: miał przyznany stały zasiłek, świadczenie pielęgnacyjne, co miesiąc dostawał tzw. „zasiłki celowe”, paczki żywnościowe z MOPR oraz obiady.

Kanigowska pisze również, że pan Jerzy nie miał problemów związanych z chorobą alkoholową: „Pan Jerzy nie był menelem — był zadbanym, schorowanym starszym człowiekiem”.

Dodaje, że Nawrocki nigdy nie odwiedzał swojego sąsiada. „Jedynymi osobami, które do niego przychodziły, byłam ja oraz pracownik socjalny przydzielony do pana Jerzego. (...) Nigdy nie spotkałam nikogo od pana Karola Nawrockiego. Nie było także śladu obecności kogokolwiek poza mną czy pracownikiem socjalnym”.

Co więcej, jak wynika z relacji Kanigowskiej, pan Jerzy nigdy nie wspominał Karola Nawrockiego. „Bardzo często mówił o Pawle Adamowiczu lub o Aleksandrze Dulkiewicz”.

Opiekunka zaznacza, że wspierała pana Jerzego z własnej kieszeni. „Dokupowałam panu Jerzemu prąd za własne pieniądze w okresie jesienno-zimowym, ponieważ stare grzejniki elektryczne zużywały dużo energii, a jego środki finansowe nie wystarczały na pokrycie wszystkich potrzeb. Zdarzało się także, że przynosiłam żywność z domu”.

W treści zaznaczyła, że pan Jerzy „niestety nie miał świadomości, że mieszkanie nie jest jego własnością”.

Po tym, jak opiekunka pana Jerzego udzieliła wywiadów kilku mediom, wylał się na nią hejt — zwłaszcza ze strony posłów PiS. „Zastanawiam się, w jakim kraju żyjemy, skoro poseł Marcin Horała publicznie pokazuje moje zdjęcie, ściągnięte z portalu społecznościowego, i opluwa mnie w mediach. To jest nawoływanie do nienawiści. Jakim człowiekiem jest pan Karol Nawrocki, skoro nie potrafi przystopować swojego elektoratu, a momentami wręcz podkręca jego wypowiedzi?” – napisała kobieta.

Jaki jest kontekst

Sprawa mieszkania Nawrockiego zaczęła się w trakcie debaty „Super Expressu”. Karol Nawrocki, odpowiadając na pytanie kandydatki Lewicy Magdaleny Biejat o podatek katastralny, stwierdził: „Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie”.

To nieprawda — istnieje również drugie mieszkanie, które jest własnością Karola Nawrockiego. A jego poprzedni właściciel, którym opiekować miał się Nawrocki — od kwietnia 2024 r. przebywa w domu pomocy społecznej.

Początkowo wyjaśniano, że Nawrocki stał się właścicielem mieszkania Jerzego w zamian za opiekę nad nim. To tzw. umowa dożywocia. Mechanizm jej działania wyjaśnił w rozmowie z Dominiką Sitnicką łamach OKO.press notariusz Patryk Bender.

Z kolei dokument, który ujawniła Interia, nie jest umową dożywocia, choć brzmi łudząco podobnie do przepisu art. 908 kodeksu cywilnego.

Ustalenia Interii wskazują, że Nawrocki nie wywiązuje się z obowiązku opieki nad panem Jerzym.

W tym samym czasie, gdy podpisał się pod oświadczeniem o dożywotniej opiece (sierpień 2021 roku), Nawrocki przeprowadził się z Gdańska do Warszawy, ponieważ został prezesem IPN.

Już po wybuchu afery z mieszkaniem, kandydat PiS na prezydenta powiedział, że kontakt z panem Jerzym „urwał mu się” w grudniu 2024 roku. Dziennikarze szybko odnaleźli pana Jerzego w gdańskim DPS-ie, do którego ten trafił w kwietniu 2024 roku.

Pracownica MOPS-u, która opiekowała się panem Jerzym w latach 2022-2023, czyli już po podpisaniu przez Nawrockiego zobowiązania do opieki, powiedziała, że senior mieszkał w złych warunkach.

"W zimie pan Jerzy siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy na prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne. Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z własnych pieniędzy” – mówiła Onetowi Anna Kanigowska.

Czytaj inne teksty OKO.press

Przeczytaj także: