W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Izrael spodziewa się połączonego ataku sił Iranu i libańskiego Hezbollahu. Obserwacje ruchów wojskowych pokazują, że do Tel Awiwu i innych miast kierowane są specjalne jednostki wojskowe
Izrael przygotowuje się do zapowiedzianego odwetu Hezbollahu i Hamasu za zabicie ich przywódców – podaje agencja JNS. Izraelskie dowództwo wojskowe, które jest odpowiedzialne za obronę cywilną, skierowało do Tel Awiwu oddziały batalionu Ram. Batalion Ram specjalizujące w misjach poszukiwawczo-ratowniczych, udziela pomocy, kiedy zawalą się budynki w wyniki ataku.
Żołnierze zostali rozmieszczeni w pobliżu jednej z największych hal sportowych miasta, gdzie znajduje się też baza pojazdów obrony cywilnej. Z kolei USA przemieszczają myśliwce F/A–18 do jednej z baz na Bliskim Wschodzie. Wkrótce mają się tam pojawić samoloty F–22.
Przypomnijmy, że 4 sierpnia 2024 roku, w nocy z terytorium Libanu w kierunku Izraela wystrzelono około 30 rakiet. Większość z nich została zestrzelona, nikt nie ucierpiał. Nocny ostrzał to odwet Hezbollahu za ostatnie ataki Izraela na Liban oraz gest solidarności z Palestyńczykami w Strefie Gazy. To kolejna już akcja odwetowa pomiędzy Izraelem a Libanem. We wtorek 30 lipca izraelska armia zaatakowała południowy Bejrut w odpowiedzi na śmierć 12 druzyjskich dzieci w miasteczku Madżal Szams, na północy Wzgórz Golan. Do ataku na Madżal Szams doszło w sobotę 27 lipca na stadionie piłkarskim. Ofiarami były dzieci w wieku od 10 do 16 lat. W ataku izraelskim ataku 30 lipca zginął Fuad Szukr, wysoki rangą dowódca Hezbollahu, który miał odpowiadać za ataki rakietowe wymierzane w Izrael.
Po tym, jak siły ukraińskie przekroczyły granicę Rosji i wkroczyły do obwodu kurskiego w rejonach sudżańskim i kurskim, Władimir Putin zorganizował spotkanie z członkami Rady Bezpieczeństwa
Resort obrony w Moskwie poinformował, że 22. Brygada Zmechanizowana Sił Zbrojnych Ukrainy „siłami 300 żołnierzy, przy wsparciu 11 czołgów i ponad 20 bojowych wozów opancerzonych, zaatakowała pozycje jednostek ochraniających granicę państwową Federacji Rosyjskiej w rejonie miejscowości Nikołajewo-Darjino i Olesznia, bezpośrednio przylegających do granicy rosyjsko–ukraińskiej”. Na razie nie da się zweryfikować tych informacji. Ukraińskie wojsko opublikowało nagranie z obwodu kurskiego, które można zobaczyć tutaj.
Władimir Putin zwołał pilną naradę, w której wzięli udział szef MON Andriej Biełousow, szef Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow, dyrektor FSB Aleksander Bortnikow i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Siergiej Szojgu. Putin stwierdził, że ukraińskie uderzenie jest „prowokacją na dużą skalę”.
Jak podaje meduza.io, Gierasimow miał podczas narady poinformować Putina, że „tysiące żołnierzy ukraińskich” przeszło do ofensywy, „której celem jest zdobycie terytorium rejonu sudżańskiego”.
Sąd w Kopenhadze skazał Polaka, który zaatakował szefową rządu Mette Frederiksen na karę czterech miesięcy więzienia i wydalenie z Danii
Premier Danii Mette Frederiksen 39-letni mężczyzna zaatakował 7 czerwca 2024 roku. Wieczorem wracała przez plac Kultorvet w centrum Kopenhagi ze spotkania w ramach kampanii swojej partii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Napastnik podszedł do szefowej rządu i uderzył 47-letnią kobietą pięścią w prawe ramię. Chwilę później został zatrzymany przez policję. Lekarze stwierdzili u Frederiksen lekkie uszkodzenie odcinka szyjnego kręgosłupa.
Sąd w Kopenhadze aresztował mężczyznę pod zarzutem uderzenia pięścią premier Danii. Okazało się, że jest Polakiem. A w Danii przebywa od 2019 roku. W dniu ataku był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Według policji atak nie miał motywu politycznego, ale wiedział, kim jest kobieta, którą atakuje.
W środę sąd w Kopenhadze skazał Polaka na cztery miesiące więzienia i wydalenie z Danii. Okolicznością łagodzącą był brak motywu politycznego ataku, a także niewielkie obrażenia, jakich doznała polityczka. Mężczyźnie groziło nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Obrońca Polaka Henrik Karl Nilsen argumentował w sądzie, że po zdarzeniu Fredriksen „nie miała nawet siniaka”. W sądzie Polak powiedział, że „miał zły dzień” oraz że „był pod wpływem alkoholu”.
Najwyższa Izba Kontroli skierowała pięć zawiadomień do prokuratury w sprawie 800 plus. Chodzi o podejrzenie niegospodarności w związku z jego promocją i piknikami, które organizowała władza PiS
Najwyższa Izba Kontroli zawiadomienia złożyła po sprawdzeniu wykorzystania budżetu za rok 2023. Skontrolowała Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, IPN, Ministerstwo Spraw Zagranicznych i biura Rzecznika Praw Dziecka. Chodzi o podejrzenie niegospodarności w związku z reklamą i promocją 800 plus.
„W przypadku ministerstwa rodziny mamy do czynienia z niegospodarnością. Chodziło głównie o 800 plus i promocję decyzji, jeśli chodzi o zmianę kwot finansowania rodzin z 500 na 800 zł. To było z urzędu, więc nie było potrzeby robienia reklamy, która miała miejsce, zwłaszcza w okresie wyborczym. Nasi kontrolerzy uznali, że mamy do czynienia z poważną sprawą dotyczącą niegospodarności ze środków publicznych” – mówił prezes NIK Marian Banaś w rozmowie z PAP.
Według NIK „dysponent części Rodzina, wnioskując o przyznanie środków z rezerwy ogólnej w kwocie 10 mln zł na działania informacyjno-promocyjne dotyczące podwyższenia od stycznia 2024 roku świadczenia wychowawczego, nie przygotował żadnego planu działań, jak również nie oszacował wysokości środków niezbędnych do ich realizacji” – pisze NIK. „Poniesione wydatki w kwocie 9,6 mln zł, głównie na organizację 95 pikników 800 plus, Izba uznała za niecelowe i niegospodarne”.
Przypomnijmy, że w całym kraju Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej od lipca do września 2023 roku organizowało kampanię informacyjną o wzroście świadczenia na dziecko 500 plus do 800 plus. Rządząca wtedy partia Jarosława Kaczyńskiego forsowała ustawę podnoszącą wysokość świadczenia na każde dziecko. Nowelizację podpisał prezydent Andrzej Duda. Pikniki odbywały przed oficjalnym startem kampanii wyborczej i pojawiali się nich wtedy politycy PiS.
“Czas na polski wiatr, nie obcy gaz” – aktywiści Greenpeace protestowali w środę na jeziorze przy elektrowni Rybnik, gdzie planowana jest budowa wielkiego bloku na gaz. Według organizacji Polsce grozi pułapka gazowa
W środę 7 sierpnia aktywiści Greenpeace protestowali przeciwko uzależnieniu Polski od drogiego i brudnego paliwa z importu. Akcję zorganizowano na jeziorze przy elektrowni Rybnik, gdzie PGE planuje zbudować dodatkowy blok gazowy o mocy 882 megawatów. Według prognoz Polskich Sieci Elektroenergetycznych, polityka rządu doprowadzi do wzrostu zużycia gazu w energetyce z dwóch do dziesięciu miliardów metrów sześciennych w 2034 roku.
„Za 10 lat prawie wszystkie nasze elektrownie węglowe będą już na zasłużonej emeryturze i musimy je szybko czymś zastąpić. Koncerny energetyczne pchają nas w gaz, czyli w inne drogie i wysokoemisyjne paliwo, które na dodatek musimy sprowadzać z zagranicy. Taka polityka zagraża naszemu bezpieczeństwu energetycznemu i spowoduje kolejne podwyżki cen energii” – mówi Marek Józefiak, rzecznik i ekspert ds. polityki energetycznej Greenpeace. „Rząd premiera Tuska musi zawrócić z tej ślepej uliczki, w którą wpędziła nas polityka Prawa i Sprawiedliwości i odblokować energię z wiatru, która jest trzy razy tańsza od energii z węgla i gazu”.
Jak podaje Greenpeace, obecnie wiatraki pokrywają 15 proc. zapotrzebowania Polski na prąd. Odblokowanie inwestycji mogłoby podnieść ich moc czterokrotnie w ciągu najbliższych 15 lat. Aktywiści wskazują, że rozbudowa elektrowni wiatrowych to też szansa dla polskiego rynku pracy: zatrudnienie w rozwijającej się gałęzi energetyki mogłoby szukać od 50 do 100 tys. osób.
„Mimo ogromnego poparcia społecznego dla zielonej energii, rząd już kilka razy przekładał odblokowanie wiatraków. I to pomimo, że ceny prądu w Polsce należą do najwyższych w Europie. Odczuwamy to wszyscy na rachunkach. Dla wielu branż naszej gospodarki dostęp do taniej energii z wiatru to wręcz być albo nie być” – mówi Józefiak. I dodaje, że inwestycje w energię wiatrową znalazły się na liście stu konkretów Koalicji Obywatelskiej na pierwsze sto dni rządów. „Niedługo minie 250 dni nowego rządu i nie można z tym zwlekać ani dnia dłużej” – komentuje ekspert.