Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Policjanci z Gdańska zatrzymali byłego senatora PiS Waldemara Bonkowskiego, który był poszukiwany listem gończym. Unikał kary za znęcanie się nad psem
„Policjanci z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, zatrzymali na terenie Gdańska poszukiwanego listem gończym za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem 64-letniego mężczyznę” — poinformowała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku komisarz Karina Kamińska. Chodzi o Waldemara Bonkowskiego, który w piątek miał stawić się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, jednak tego nie zrobił. Został zatrzymany przez policję i niebawem trafi do aresztu śledczego (zgodnie z nakazem sądu). Powód?
Sąd Okręgowy w Gdańsku w kwietniu 2024 roku skazał byłego senatora PiS za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad psem. Bonkowski w marcu 2021 roku ciągnął psa na lince, za swoim samochodem. Zdarzenie nagrała kamera samochodu, który jechał za Bonkowskim.
Na nagraniu widać, jak mężczyzna przywiązuje sznurkiem psa do samochodu i odjeżdża. Pies najpierw biegnie za samochodem, ale potem Bonkowski przyspiesza. Zwierzę nie nadąża, przewraca się, a mężczyzna ciągnie je na lince. Pies zmarł.
Bonkowski dostał karę trzech miesięcy pozbawienia wolności i został skazany na rok prac społecznych. Wyrok uprawomocnił się 19 kwietnia 2024 roku.
Były senator PiS nie przyznawał się do winy, aż do końca procesu. Twierdził, że padł ofiarą „politycznej nagonki”. Chciał wstrzymania wykonania kary pozbawienia wolności i zgody na jej wykonywanie w ramach dozoru elektronicznego. Na początku lipca 2024 roku Sąd Rejonowy w Kościerzynie wystawił list gończy za Bonkowskim, bo polityk uchylał się od odbycia orzeczonej wobec niego kary więzienia.
Władzę w Wielkiej Brytanii po 14 latach przejmują laburzyści Keira Starmera. Trwa liczenie oficjalnych głosów, według sondażu exit poll mogą liczyć na 410 z 650 foteli w Izbie Gmin
Trwa oficjalne liczenie głosów po wyborach w Wielkiej Brytanii. O godz. 6:30 polskiego zostało ponad 100 okręgów do przeliczenia. Partia Pracy wygrywa wybory powszechne w Wielkiej Brytanii miażdżącym wynikiem. Według opublikowanej w piątek rano zaktualizowanej prognozy BBC Partia Pracy zdobędzie 410 miejsc w parlamencie. Mandaty w pozostałych partiach rozłożą się następująco:
Jeżeli prognozy się potwierdzą w oficjalnych wynikach, Keir Starmer zostanie nowym premierem. „Zmiana zaczyna się teraz” – mówił Starmer po ogłoszeniu prognozy BBC. To właśnie Keir Starmer, 61-letni prawnik i szef Partii Pracy jest kandydatem na premiera. Po wygranej zastąpi Rishiego Sunaka.
Przypomnijmy, że Exit Poll z godz. 23 dał 410 mandaty Partii Pracy, 131 Partii Konserwatywnej, 61 centrowym Liberalnym Demokratom, 13 prawicowej, populistycznej partii Reform UK (czyli następczyni Partii Brexitu), 10 Szkockiej Partii Narodowej, 4 walijskiej Plaid Cymru oraz 2 Zielonym.
„Wychodzimy zwycięsko z pojedynku. Sukcesy drużyny są ważniejsze od sukcesów jednostkowych” — mówił w RMF FM Łukasz Kmita, poseł PiS, który pięć razy bezskutecznie ubiegał się o stanowisko marszałka województwa małopolskiego
„Poprosiłem pana prezesa o rozważenie możliwości wskazania innego kandydata. Wiem, że w świecie polityki to wydaje się science fiction, ale takie są moje wartości” – mówił w RMF FM Łukasz Kmita, poseł PiS, niedoszły marszałek województwa małopolskiego. Miał być nadzieją PiS na „przejęcie” Krakowa.
„Gdybym kandydował po raz szósty czy siódmy — pewnie odniósłbym zwycięstwo. Wszyscy radni byli już zmęczeni tą sytuacją. Padały głosy ze strony opozycji, że już zagłosują za kimkolwiek, żeby zakończyć tę sytuację” — mówił Kmita. Twierdził też, że po Małopolsce krążyły „czarne rządowe limuzyny” i jeździły do radnych, by stosować „korupcję polityczną”. Nie podał jednak szczegółów na temat tego, kto miał jeździć takimi limuzynami, do kogo i jakie propozycje składać.
„W polityce czasem trzeba zrobić krok do tyłu, by zwyciężać. Łukasz Smółka to osoba Jarosława Kaczyńskiego. To nie jest zwycięstwo jednej czy drugiej frakcji. Przez ostatnie lata pracowałem ze Smółką i widziałem jego aktywność. W tej sytuacji to był najlepszy kandydat na marszałka” – mówił Kmita.
Małopolski PiS podzielił się na dwie frakcje: tę, która wspierała kandydata Kaczyńskiego i tę, która wolałaby, aby na stanowisku pozostał Witold Kozłowski (któremu Kmita zaoferował stanowisko wicemarszałka). Łukasza Kmity nie chcieli „buntownicy” skupieni wokół Beaty Szydło i politycy Suwerennej Polski.
Po drugiej porażce w wyborach Kmita wystosował zaskakujące pismo do przewodniczącego sejmiku, Jana Tadeusza Dudy (ojca prezydenta Andrzeja Dudy). Prosił, żeby nie zwoływać sesji sejmiku do 10 lipca 2024 roku „a w przypadku złożenia wniosku przez Zarząd lub radnych opozycji – o zastosowanie formuły otwarcia Sesji i ogłoszenia przerwy co najmniej do 10 lipca 2024 roku. Powyższe działania mają na celu dobro Prawa i Sprawiedliwości” – napisał Kmita. Data – 10 lipca – była w tej wiadomości kluczowa. Do 9 lipca był czas na wybór nowego marszałka. Jeżeli do tego dnia się to nie uda, Małopolanie musieliby ponownie iść do urn wyborczych. Przerwa aż do 10 lipca skutkowałaby więc rozpisaniem nowych wyborów. W momencie kryzysu do Krakowa przyjechał sam Kaczyński, jednak mimo to kompromisu nie udało się wypracować. Dziennikarzom w Sejmie mówił: „Są ludzie, którzy kierują się wyłącznie względami osobistymi. Będziemy chcieli się takich z partii pozbywać”. W OKO.press pisała o tym Katarzyna Kojzar.
W mediach pojawiają się doniesienia, że premier Węgier Viktor Orbán pojedzie w piątek z wizytą do Moskwy. Tam ma spotkać się z Władimirem Putinem
Premier Węgier Viktor Orbán ma spotkać się z izolowanym na Zachodzie i ściganym przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) Władimirem Putinem w Moskwie. Tak wynika z doniesień medialnych. Informację o wizycie węgierskiego premiera w Rosji otrzymał dziennikarz serwisu VSquare Panyi Szabolcs z kilku niezależnych od siebie źródeł — przedstawicieli administracji z krajów Zachodu i Europy Środkowo-Wschodniej. Doniesienia potwierdza Radio Wolna Europa, która powołuje się na źródła w węgierskim rządzie.
Niezapowiedziane spotkanie ma odbyć się zaraz po wtorkowej wizycie Orbána w Kijowie, gdzie premier Węgier rozmawiał z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim na temat ewentualnego zawieszenia broni i rozpoczęcia rozmów pokojowych. Była to pierwsza wizyta w Kijowie od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Panyi Szabolcs poinformował, że premierowi Węgier ma towarzyszyć szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó.
Medialne doniesienia skomentował w mediach społecznościowych przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Podkreślił, że Węgry, które w lipcu objęły rotacyjną prezydencję Rady UE, nie mają mandatu do współpracy z Rosją w imieniu UE.
„Dla Rady Europejskiej to jasne. Rosja jest agresorem, a Ukraina ofiarą. Dyskusja na temat Ukrainy nie może zostać przeprowadzona bez Ukrainy” — napisał szef Rady Europejskiej.
„Plotki o pańskiej wizycie w Moskwie nie mogą być prawdziwe. Czy jednak mogą?” — napisał polski premier Donald Tusk. Decyzję krytykują też inni politycy UE.
Węgry przejęły półroczną prezydencję w Radzie UE w poniedziałek 1 lipca 2024 roku. W wywiadzie dla szwajcarskiego tygodnika „Die Weltwoche” Orban stwierdził, że przygotowuje raport dla Rady Europejskiej na temat możliwości osiągnięcia pokoju na Ukrainie.
„W Brukseli nie da się odpocząć od wygodnego fotela. Nawet jeśli rotacyjna prezydencja UE nie ma mandatu do prowadzenia negocjacji w imieniu UE, nie możemy siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż wojna cudownie się zakończy. Będziemy służyć jako ważne narzędzie w stawianiu pierwszych kroków w kierunku. Na tym właśnie polega nasza misja pokojowa” — mówił Orbán.
Wcześniej Orbán spotkał się z Putinem w październiku 2023 roku w Pekinie. Krytykowali go za to sojusznicy. Szef MSZ Węgier Peter Szijjarto wielokrotnie spotykał się z politykami rosyjskimi.
Maleją szanse skrajnej prawicy na zdobycie większości bezwzględnej w parlamencie Francji w drugiej turze wyborów parlamentarnych — wynika z najnowszego sondażu ośrodka Ifop
Według sondażu ośrodka Ifop Zjednoczenie Narodowe nie ma szans na bezwzględną większość w II turze wyborów parlamentarnych we Francji. Formacja, która zwyciężyła w pierwszej turze, słabnie.
Dawny Front Narodowy Marine Le Pen może liczyć na 210-240 mandatów.
Na drugim miejscu jest sojusz partii lewicowych, Nowy Front Ludowy (FNP), który może zdobyć 170-200 mandatów.
Partie centrowe skupione wokół prezydenta Emmanuela Macrona mogą liczyć na 95-125 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym, czyli niższej izbie parlamentu.
Wcześniejsze prognozy dawały skrajnej prawicy 240-270 mandatów w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym. Zjednoczenie Narodowe prawdopodobnie nie uzyska poparcia na poziomie większości bezwzględnej.
To efekt stworzonego przez lewicę i centrum „frontu republikańskiego”. Chodzi o wycofywanie kandydatów w części okręgów wyborczych, by uniknąć rozproszenia głosów przeciwko skrajnej prawicy. Przed drugą turą wyborów parlamentarnych część kandydatów zostanie wycofana, tak by pozostawić pole dla tego, kto ma największe szanse na pokonanie w danym okręgu wyborczym polityka RN.
Wspólna akcja Nowego Frontu Ludowego, czyli lewicowej koalicji, oraz Sojuszu Razem prezydenta Emmanuela Macrona może powstrzymać zwycięstwo skrajnej prawicy w wyborach parlamentarnych we Francji.
Jak donosi Le Monde, kandydaci lewicy mocniej wzięli sobie do serca wspólny plan i zrezygnowali w większej liczbie okręgów niż kandydaci sojuszu prezydenta Macrona.
Lewica wycofała w sumie już 129 z 415 kandydatów zakwalifikowanych do drugiej rundy. Z wyścigu wycofało się też 81 kandydatów Sojuszu Razem.
Jak wynika z wyliczeń Le Monde, masowa rezygnacja kandydatów z drugiej tury sprawia, że w 159 okręgach, w których będzie powtórne głosowanie, kandydat Zjednoczenia Narodowego zetrze się z kandydatem Nowego Frontu Ludowego, zaś w 133 kandydat Zjednoczenia Narodowego zetrze się z kandydatem Sojuszu Razem prezydenta Emmanuela Macrona.
Przypomnijmy, że we wtorek 2 lipca 2024 roku kandydatka skrajnej prawicy Ludivine Daoudi została wycofana przez swoją partię z wyborów parlamentarnych do Zgromadzenia Narodowego. Jej oponentka z tego samego okręgu, Emma Fourreau, kandydatka lewicowego Nowego Frontu Ludowego z ramienia Francji Niepokornej, zamieściła w poniedziałek na portalu X zrzut ekranu posta na Facebooku z konta Daoudi, na którym pozuje ona w czapce podoficera Luftwaffe ze swastyką.
Ludivine Daoudi, kandydatka z 1. okręgu wyborczego Calvados w północno-zachodniej Francji, uzyskała w niedzielę prawie 20 procent głosów w pierwszej turze przedterminowych wyborów.