Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Projekt ustawy o asystencji osobistej nie dostał dziś akceptacji Stałego Komitetu Rady Ministrów. Bez tego nie może trafić na posiedzenie rządu w przyszłym tygodniu. Zamiast projektu będzie więc protest
„Z uwagi na złożoność regulacji, priorytetowy charakter ustawy oraz konieczność uzgodnienia jej zapisów, Stały Komitet Rady Ministrów podjął decyzję o [nowym] terminie składania uwag do projektu przez członków Komitetu do 13 maja. Po zakończeniu prac na poziomie SKRM projekt ustawy zostanie niezwłocznie skierowany pod obrady Rady Ministrów” – poinformowało Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób z Niepełnosprawnościami.
To znaczy, że projekt nie stanie na posiedzeniu rządu, a 13 maja pod KPRM, trzy dni przed wyborami prezydenckimi odbędzie się demonstracja zdesperowanych osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich.
Projekt ustawy o asystencji osobistej jest niezwykle wyczekiwaną zmianą dla osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich. Dziś wspieranie takich osób spada na rodziny. Projekt wprowadzałby instytucję usługi publicznej finansowanej z budżetu. Polegałaby ona na tym, że osoba z niepełnosprawnością po ocenie jej sytuacji i tego, jakie wsparcie jest jej potrzebne do niezależnego życia, mogłaby skorzystać z pomocy asystenta finansowanego przez państwo. Zakres i skalę tej pomocy ustalałoby się indywidualnie.
Projekt realizuje postanowienia Konwencji o prawach osób z niepełnosprawnościami, którą Polska zobowiązała się respektować w 2012 r. Jest niezmiernie skomplikowany — bo stara się uwzględnić najróżniejsze sytuacje, w jakich ludzie mogą się znaleźć. Był konsultowany ze szczególnym uwzględnienie środowiska osób z niepełnosprawnościami. Jest też szalenie kosztowny. W pierwszym roku obowiązywania musimy na to wydać ok. miliarda złotych, po pięciu latach, gdy do systemu wejdą wszyscy potrzebujący — nawet ponad 10 mld rocznie. Dlatego m.in. Ministerstwo Finansów składa nieustająco nowe uwagi do niego.
Już sama akceptacja dla przygotowującego projekt Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej była w grudniu zaskakująca (bez takiej akceptacji nie mogą się zacząć prace w komitetach Rady Ministrów, a projekt nie może trafić na rząd). Wtedy jednak komentatorzy sądzili, że rząd zrozumiał, że identyfikowany w badaniach opinii publicznej niepokój może być kluczowy dla wyborów prezydenckich. A wynika on także z lęku, co będzie, jeśli rodzinę dotknie niepełnosprawność. Problem nazwał po imieniu serial „Matki Pingwinów”, który właśnie w tym czasie bił rekordy popularności.
Środowisko osób z niepełnosprawnościami założyło więc, że trzeba pilnować rządu, by przyjął projekt przed wyborami prezydenckimi. Bo potem prawa osób z niepełnosprawnościami mogą znowu stać się „mniej ważne”. Bez akceptacji Komitetu Stałego nie będzie to już możliwe przed I turą wyborów.
Ustawa o asystencji osobistej jest uzupełnieniem innej fundamentalnej zmiany — obowiązującej od 1 stycznia 2024 ustawy o świadczeniu wspierającym. Ona też oparta jest na nowej zasadzie, że państwo nie ocenia, do czego dana osoba jest „niezdolna”, ale czego potrzebuje do samodzielnego życia. W przypadku świadczenia wspierającego chodzi o finansowe wsparcie do poziomu, jaki pozwala prowadzić właśnie to niezależne życie.
I ustawa świadczeniu wspierającym i projekt ustawy o asystencji osobistej idą w poprzek panującego w Polsce przekonania, że „opiekować” się osobami z niepełnosprawnościami i seniorami mają członkowie ich rodzin. A w przypadku opieki świadczonej przez osoby obce, cz lowiek sam musi za to zapłacić, np. mieszkaniem.
Przeczytaj także:
Na zdjęciu u góry – happening pod Sejmem w 2024 r. w sprawie ustawy o asystencji osobistej. Zdjęcie mężczyzny z niepełnosprawnością i jego matki rozłożone na chodniku tak, by przechodnie zrozumieli, że depczą prawa tych osób, zgadzając się na brak wsparcia dla nich.
Przewaga Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim przekroczyła w pierwszej turze 10 punktów procentowych – wynika z sondażu pracowni Pollster. Jednocześnie dwaj główni kandydaci zbierają razem tylko 56 proc. głosów. Jeśli tak będzie w wyborach, byłby to najniższy wynik liderów w historii
Większa przewaga Trzaskowskiego, utrzymanie podium przez Sławomira Mentzena, Adrian Zandberg zbliżający się do poziomu Szymona Hołowni. Tak wygląda najnowszy sondaż pracowni Pollster dla „Super Expressu”. Szczegółowe wyniki, podane przez SE z dokładnością do 0,1 proc.*:
W stosunku do poprzedniego sondażu na zlecenie „SE” o 2,3 punktu procentowego spadło poparcie dla Karola Nawrockiego. Trzaskowski „urósł” w granicach błędu statystycznego, o 0,7 punktu. Minimalnie do góry poszły notowania Magdaleny Biejat, Szymona Hołowni i Adriana Zandberga.
Sondaż przeprowadzono w dniach 7-8 maja, może więc pokazywać już reakcję wyborców na „aferę kawalerkową” Karola Nawrockiego. To mogłoby tłumaczyć spadek jego notowań, ale trzeba czekać na potwierdzenie w innych sondażach. Zwłaszcza, że Pollster prowadzi badania w całości na panelu „Reaktor opinii”, na którym zgromadził 430 tys. uczestników i uczestniczek zachęcanych drobnymi nagrodami.
Charakterystyczne dla takiego badania (poza niską ceną) jest brak osób niezdecydowanych – poparcie dla kandydatów i kandydatek sumuje się do 100 proc. Tym bardziej zwraca uwagę niskie, jak na polską scenę poparcie dla obu kandydatów duopolu PiS – PO/KO, które wynosi tylko 56 proc. W czterech ostatnich wyborach prezydenckich kandydaci PO/KO i PiS zdobywali razem w I turze:
Także inne sondaże wskazują na to, że Polki i Polacy zaczynają szukać nowych rozwiązań politycznych, zarówno skrajnie prawicowych (Mentzen, Braun), jak lewicowych.
Średnie wszystkich sondaży wskazują na wzrost w ostatnich tygodniach notowań lewicowej trójki: Magdaleny Biejat i Adriana Zandberga (na tym samym poziomie ok. 6 proc.), a nawet Joanny Senyszyn (blisko 2 proc.).
W opublikowanym w środę sondażu pracowni Opinia24 dla „Faktów” TVN i TVN24 (metodą mieszaną – na panelu i telefonicznie) zmierzono Trzaskowskiemu 31 proc., Nawrockiemu – 25 proc., Mentzenowi – 14 proc. Dalej, na tym samym poziomie: Magdalena Biejat (6 proc.), Szymon Hołownia i Adrian Zandberg (po 5 proc.).
W sondażu Opinii24 przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim wynosi, jak widać 6 pkt proc. (nietypowo mało jak na ostatnie sondaże), na panelu Pollstera sięga prawie 10 pkt proc. Za wcześnie jednak, by sądzić, że Nawrocki stracił na „aferze kawalerkowej”.
*Ma robić wrażenie precyzji, która nie jest uzasadniona, bo błąd pomiaru wynosi ok. 2 pkt proc.
Przeczytaj więcej w OKO.press:
Przeczytaj także:
Prokuratura rozpoczęła śledztwo i postawiła zarzuty 22-letniego Mieszka R.
„Zarzuty dotyczą zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem osoby pokrzywdzonej, usiłowania zabójstwa pracownika ochrony straży uniwersyteckiej, a także znieważenia zwłok pokrzywdzonej na miejscu zdarzenia. W chwili obecnej podejrzany został już przetransportowany do budynku tutejszej prokuratury i oczekuje na rozpoczęcie czynności” – potwierdziła prok. Lucyna Korga-Mazurek Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przesłuchanie Mieszka R. rozpoczęło się o godzinie 15:00.
Czynności procesowe z udziałem podejrzanego sprawcy zdarzeń na Uniwersytecie Warszawskim w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście Północ w Warszawie planowane są dziś o godz. 15:00. Konferencja prasowa podsumowująca dotychczasowe ustalenia śledztwa odbędzie się w…
— Prokuratura Okręgowa w Warszawie (@Prok_Okreg_Wawa) May 8, 2025
„Chcę podkreślić, że wszystkie te czynności przeprowadzone zarówno przez prokuratorów tutejszej prokuratury, jak i przez funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Policji były prowadzone w sposób dynamiczny, szybki i sprawny, co pozwoliło na przeprowadzenie tych wszystkich czynności i sformułowanie zarzutów przed upływem 24 godzin od momentu zatrzymania podejrzanego, który, jak wiemy, został ujęty na miejscu zdarzenia, na gorącym uczynku. Jeszcze dziś zostanie skierowany wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy wobec podejrzanego, który będzie rozpoznany prawdopodobnie w dniu jutrzejszym” – przekazała Korga-Mazurek
W środę student trzeciego roku prawa odciął siekierą głowę 53-letniej portierki, poważnie ranny w wyniku ataku został również ochroniarz. Według najnowszych informacji jego stan jest stabilny i niezagrażający życiu.
W czwartek rektor Uniwersytetu Warszawskiego zaapelował o zmiany w prawie, które mogłyby chronić pracowników uczelni i studentów. Prace nad takimi regulacjami zapowiedział minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Najnowsze dane unijnej agencji klimatycznej Copernicus potwierdzają utrwaloną rutynę kryzysu: miniony miesiąc okazał się drugim najcieplejszym kwietniem w liczącej ok. 250 lat historii instrumentalnych i weryfikowalnych pomiarów temperatury na świecie.
Średnia temperatura powierzchni Ziemi w kwietniu 2025 roku wyniosła 14,96°C. To o 0,6°C powyżej średniej dla tego miesiąca z lat 1991-2020, podaje Copernicus. Czwarty miesiąc 2025 roku był także o 1,51°C cieplejszy od średniej dla tego miesiąca z okresu przedindustrialnego. Tak w klimatologii określa się czasy sprzed początku szybkiego wzrostu emisji gazów cieplarnianych, czyli lata 1850-1900. Tym samym kwiecień był 21. z 22 minionych miesięcy, w którym wzrost temperatury przekroczył próg 1,5°C.
Poprzednie 12 miesięcy — od maja 2024 do końca kwietnia 2025 były o 0,7°C cieplejsze od średniej z okresu 1991-2020, a także o 1,58°C cieplejsze od lat 1850-1900, informuje Copernicus.
W Europie również było ciepło, choć chłodniej niż w skali globalnej — średnia temperatura naszego kontynentu wyniosła w kwietniu 9,38°C, czyli 1,01°C powyżej średniej z lat 1991-2020, co oznacza szósty najcieplejszy kwiecień na naszym kontynencie.
Temperatury w Europie przeważnie były powyżej średniej, przy czym największe dodatnie anomalie odnotowano w Europie Wschodniej, zachodniej Rosji, Kazachstanie i Norwegii, natomiast niższe od średnich temperatury panowały w Turcji, we wschodnich częściach Bułgarii i Rumunii, na Półwyspie Krymskim oraz w północnej Fennoskandii (Półwysep Skandynawski i przyległe części północno-zachodniej Rosji). Według wstępnych danych IMGW dla Polski średnia temperatura była nieco ponad 2°C wyższa niż w okresie referencyjnym 1991-2020.
Według naukowców ludzkość nie może trwale przekroczyć wzrostu temperatury właśnie o 1,5°C do końca stulecia, o ile chce utrzymać wzrost temperatury na stosunkowo bezpiecznym poziomie. Tak zakłada tzw. Porozumienie Paryskie zawarte w 2015 roku.
Niestety, ten próg ocieplenia przekraczamy już teraz, o czym świadczą dane z niemal dwóch ostatnich lat. Pierwszym pełnym rokiem, w którym to się stało, był rok 2024, który okazał się o 1,6°C cieplejszy od średniej z okresu przedindustrialnego. Jest szansa, że 2025 będzie nieco chłodniejszy od poprzedniego roku ze względu na zjawisko zwane La Niña, czyli chłodniejszą cyrkulację powietrza nad Oceanem Spokojnym. Ta — przynajmniej w teorii — powinna uczynić bieżący rok mniej gorącym niż lata 2023-2024. To jednak marne pocieszenie, bo bieżący rok zapewne i tak będzie kolejnym, który przekroczy próg 1,5°C i wyląduje w “top 5” najcieplejszych lat w historii pomiarów. Po prostu krzywa wzrostu temperatury przesuwa się górę i chłodniejsze lata dziś należą do najgorętszych lat w długim okresie.
Naukowcy obawiają się, że zbliżamy się do (umownego) drugiego progu ocieplenia, wynoszącego 2°C. Jeśli nic się nie zmieni, trwałe przekroczenie tego progu nastąpi w latach 2050-2060, a więc za życia wielu czytelników i czytelniczek OKO.press.
Oznaczałoby to jeszcze więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych i wynikających z nich problemów, jak powodzie, susze, pożary, zwiększający się zasięg chorób tropikalnych na szerokościach o dotychczas umiarkowanym klimacie, a także zwiększona śmiertelność na skutek fal upałów. Wszystkie te katastroficzne zjawiska dają się na we znaki już dziś – w Polsce trwa najgorsza od lat susza.
W kwietniu tylko jedna stacja pomiarowa IMGW – usytuowana w bieszczadzkim Lesku – odnotowała opad większy niż średnia wieloletnia. W wielu miejscach opady nie przekroczyły nawet 50 proc. normy. W najsuchszym Kołobrzegu spadło 6 proc. tego co średnio w latach 1991-2020.
“Niestety pomimo eksplozji wegetacji kwiecień w tym roku zapisze się jako miesiąc suchy. Szczególnie jest do odczuwalne w północnej i centralnej Polsce. Marzec również był suchy, jest to zły prognostyk na najbliższe miesiące” – napisał IMGW w podsumowaniu kwietnia.
Dane pośrednie wskazują, że ostatnie miesiące i lata należą do najcieplejszych od tysięcy lat, a przyczyną tego jest rosnąca koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze. To efekt spalania paliw kopalnych, przede wszystkim węgla. Nauka ostrzega o tym negatywnym zjawisku od ponad 100 lat, jednak dopiero teraz możemy na własne oczy obserwować jego skutki.
Zatrzymanie wzrostu temperatury na względnie bezpiecznym poziomie jest niezmiernie trudne i jest kwestią przede wszystkim polityczną. Ziemski system klimatyczny poddany działaniu gazów cieplarnianych reaguje z opóźnieniem. Dlatego, nawet gdyby emisje spadły do zera już jutro czy nawet za kilka lat – co jest nierealne – miną dekady, zanim klimat na ten spadek zareaguje.
To jedna z przyczyn nikłego zainteresowania opinii publicznej kryzysem klimatycznym. Na naszym podwórku przekłada się to niemal zerową obecność problemu w programach kandydatów i kandydatek na prezydenta i na ich spotkaniach wyborczych.
Prezydentura Donalda Trumpa – który uważa ochronę środowiska i politykę klimatyczną za zbędne, a nawet szkodliwe – zwiększa ryzyko wstrzymania wysiłków na rzecz klimatu nawet w perspektywie średnioterminowej. Trump już wycofał USA z grona państw-sygnatariuszy Porozumienia Paryskiego oraz wstrzymał finansowanie globalnych inicjatyw klimatycznych.
Ostatni szczyt klimatyczny – tzw. COP – w azerbejdżańskim Baku nie osiągnął wiele w kluczowej kwestii finansowania obniżki emisji gazów cieplarnianych, zanim wzrost temperatury wywoła tzw. dodatnie sprzężenia zwrotne przyspieszające ocieplenie w stopniu, który uniemożliwi skuteczne przeciwdziałanie. Trwają nerwowe przygotowania do następnego szczytu w brazylijskim Belém w listopadzie.
Przeczytaj także:
Wcześniej zapewniał, że jako prezes IPN wypełni swój „obowiązek”, jakim jest uczestniczenie w posiedzeniu kontrolującej Instytut komisji.
Kandydat na prezydenta i szef IPN Karol Nawrocki został wezwany przed komisję sprawiedliwości i praw człowieka. Poprosił o to kandydat Trzeciej Drogi i marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Przystał na to przewodniczący komisji Paweł Śliz, argumentując, że Nawrocki powinien wyjaśnić „swój stan majątkowy” przed komisją nadzorującą Instytut Pamięci Narodowej.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Nawrocki nie pojawi się przed komisją w piątek. „Wedle mojej wiedzy nie stawi się. Uważam, że to bardzo dobra decyzja. Sam jestem członkiem tej komisji i widzę, że ona jest wykorzystywana politycznie przez kandydata na prezydenta Szymona Hołownię” – mówił w Wirtualnej Polsce poseł PiS Krzysztof Szczucki. Jego zdaniem komisja nie ma podstaw prawnych, by domagać się obecności Nawrockiego na swoim posiedzeniu. Przeczy to wcześniejszym zapewnieniom Nawrockiego, który w wywiadzie z Bogdanem Rymanowskim zapowiadał, że „wywiąże się ze swojego obowiązku” i weźmie udział w spotkaniu komisji.
„Sam jestem członkiem tej komisji i widzę, że jest ona wykorzystywana politycznie przez kandydata na prezydenta Szymona Hołownię. Co więcej, Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka nie ma podstaw prawnych do zajmowania się oświadczeniem majątkowym prezesa IPN. On to oświadczenie przedkłada do Sądu Najwyższego” – mówił Szczucki w programie „Tłit” w WP.pl. Jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości miał powiedzieć dziennikarzom, że otoczenie Nawrockiego nie zamierza uczestniczyć w „cyrku”.
„Pan Nawrocki nie ma obowiązku tam przychodzić. Nie pytał mnie o zdanie, ale zdecydowanie bym odradzał” – stwierdził z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński.
O mieszkaniach Nawrockiego pierwszy napisał Onet. Okazało się, że poza mieszkaniem w Gdańsku, w którym mieszka z rodziną, posiada również kawalerkę. W poniedziałek portal podał, że w 2017 roku Jerzy Ż. — ówczesny właściciel kawalerki — przekazał ją Nawrockiemu i jego żonie w zamian za opiekę i utrzymanie. Umowa nie została jednak dotrzymana. 80-letni pan Jerzy przebywa obecnie w Domu Pomocy Społecznej. Nawrocki oświadczył, że przekaże kawalerkę na cele charytatywne. Sprawę do prokuratury zgłosiła kandydatka Lewicy Magdalena Biejat.
Przeczytaj także: