0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

godzinę temu

Prawa autorskie: Photo by CHENG Yu-chen / AFPPhoto by CHENG Yu-ch...

Chiny intensyfikują ćwiczenia wokół Tajwanu. Trump: nie zaatakują, bo Xi tak powiedział

„Mam świetne relacje z przewodniczącym Xi” – przekonuje Donald Trump

Co się wydarzyło

Drugi dzień trwają największe od 2022 roku chińskie ćwiczenia wojskowe wokół Tajwanu. Ćwiczenia odbywają się w siedmiu strefach z każdej strony wyspy.

Ministerstwo Obrony Narodowej Tajwanu przekazało, że chińskie armia w prowincji Fujian (chińskiej prowincji położonej najbliżej Tajwanu położonej), wystrzeliła 10 pocisków, które wylądowały wewnątrz granicy 24 mil morskich, którą Tajwan uważa za swoje terytorium. Nigdy wcześniej podczas ćwiczeń wojskowych Chińczycy nie uderzali w cele tak blisko Tajwanu.

Chińskie wojsko potwierdziło, że ostrzelało obszar na północ od Tajwanu, a także, że przeprowadziło ostrzał artylerią dalekiego zasięgu na południe od wyspy.

Ze strony Chin to poważna demonstracja siły wobec wyspy, którą rząd w Pekinie uważa za integralną część swojego terytorium. Według Chin ćwiczenia są ostrzeżeniem dla ewentualnych niezależnych sił separatystycznych i zewnętrznej pomocy międzynarodowej dla Tajwanu.

Ćwiczenia nie martwią jednak Donalda Trumpa. Dlaczego? Bo Xi Jinping zapewnił go, że Tajwanu nie zaatakuje.

Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z Benjaminem Netanjahu na Florydzie Trump został zapytany, czy Chiny zaatakują Tajwan. Odpowiedział:

„Mam świetne relacje z przewodniczącym Xi, a on nic mi o tym nie powiedział i nie sądzę, żeby miał to zrobić”.

Trump dodał, że Chiny od wielu lat organizują ćwiczenia wokół Tajwanu, więc nie ma się czym przejmować.

Jaki jest kontekst

Chińskie ćwiczenia nie są preludium do ataku na Tajwan. Tak drastycznej eskalacji nie należy się spodziewać w najbliższych tygodniach. Jednocześnie jednak prawdopodobieństwo takiego ruchu znacznie wzrosło w ostatnich latach. Amerykańska armia zakłada, że Chińczycy osiągną operacyjną zdolność do ataku na Tajwan w 2027 roku.

To nie oznacza automatycznie, że taki atak nastąpi w ciągu dwóch lat. Tajwan wciąż jest istotnym partnerem handlowym Chin, na Tajwanie produkuje się bardzo istotną dla globalnej gospodarki ilość układów scalonych. Atak mógłby poważnie zagrozić globalnej gospodarce.

Nowa amerykańska strategia bezpieczeństwa narodowego zakłada zwiększenia bezpieczeństwa w rejonie Cieśniny Tajwańskiej poprzez wzmocnienie amerykańskiego odstraszania. Słowa Trumpa idą jednak w zupełnie innym kierunku.

Zobacz inne teksty na podobny temat w OKO.press

Przeczytaj także:

12:47 30-12-2025

Prawa autorskie: Photo by HANDOUT / FARS NEWS Agencja GazetaENCY / AFPPhoto by HANDOUT / F...

Protesty w Iranie. Katalizatorem ogromna inflacja

Obecna fala protestów zaczęła się od strajków handlarzy. W dzisiejszej sytuacji społecznej niezadowolenie społeczne może się jednak szybko rozlać na wiele grup społecznych

Co się wydarzyło

Trzeci dzień w kilku miastach Iranu trwają publiczne protesty. Ich główną przyczyną jest trudna sytuacja ekonomiczna. Według danych Centrum Statystyk Iranu inflacja w grudniu wyniosła 52,6 proc. – to wzrost o ponad trzy punkty procentowe w stosunku do listopada. Średnioroczny poziom inflacji wynosi obecnie 42 proc. Odzwierciedla to kiepski stan całej gospodarki. Według innych najnowszych danych, w pierwszym półroczu irańska gospodarka skurczyła się o 0,6 proc., a jeśli wyłączyć sektor paliwowy – o 0,8 proc.

Pogarszająca się sytuacja gospodarstw domowych i wielu małych firm popchnęła częśc z ponad 92 mln obywateli Republiki Islamskiej do wyrażenia swego niezadowolenia na ulicach niektórych miast. Na razie protesty przebiegają w większości spokojnie i pokojowo. Na licznych filmach publikowanych w mediach społecznościowych słuchać też jednak polityczne hasła, nawołujące do obalenia systemu Republiki Islamskiej.

Późnym wieczorem w poniedziałek 29 grudnia prezydent Iranu Masud Pezeszkian odniósł się do protestów w koncyliacyjnym tonie. W mediach społecznościowych napisał, że sytuacja materialna obywateli jest jego podstawową troską.

„Powierzyłem ministrowi spraw wewnętrznych misję, aby wysłuchał słusznych żądań protestujących, tak, by rząd z całą mocą działał na rzecz rozwiązywania problemów i reagował na nie odpowiedzialnie”.

To nietypowa dla władz Republiki Islamskiej reakcja na protesty społeczne. Trudno jednak wyrokować, czy faktycznie przerodzi się w konstruktywny dialog z protestującymi.

W odpowiedzi na pogłębiające się spadki wartości waluty projekt budżetu na 1405 rok* proponuje denominację i odcięcie ostatnich trzech zer z banknotów oraz utworzenie „nowego riala”. Najpierw jednak ustawa budżetowa musi zostać przyjęta. A jej projekt jest trudny, bo odzwierciedla spadające dochody z eksportu ropy i coraz większe uzależnienie od dochodów podatkowych. Na razie w poniedziałek 29 grudnia Madżles projekt odrzucił.

*oficjalny irański kalendarz liczy lata od momentu, gdy prorok Mahomet wyemigrował z Mekki do Medyny w 622 roku. Rok rozpoczyna się, gdy w naszym kalendarzu mamy 21 marca, wtedy też zaczyna się nowy rok budżetowy

Jaki jest kontekst

Iran w ostatnich latach był świadkiem szybkich przemian społecznych, które w ostatnim roku znacznie przyspieszyły. Choć nakaz zakrywania głowy przez kobiety w miejscach publicznych dalej obowiązuje, w ostatnim czasie władza znacznie ograniczyła jego egzekwowanie. Silne protesty na tle społecznym, gospodarczym i politycznym wybuchały w kraju w 2017, 2019 i 2022 roku. Władzy udawało się je opanować, ale często ogromnym kosztem – w ostatniej dużej fali protestów w 2022 i 2023 roku zginęło między 200 osób (oficjalne dane rządowe) a 551 osób (szacunek organizacji Iran Human Rights).

Jest zdecydowanie za wcześnie, by wyrokować, w jakim kierunku podąży obecna fala protestów. Ale sytuacja gospodarcza jest fatalna i będzie rodzić niezadowolenie społeczne. A władza nie ma dziś w ręku zbyt wielu narzędzi, by poprawić ją skutecznie i szybko.

Sporą częścią przyczyn tych problemów są międzynarodowe sankcje nałożone m.in. za prace nad irańskim programem atomowym. Udało się je częściowo znieść po długich rozmowach dyplomatycznych z lat 2013-2015. Ale wysiłek dyplomatyczny został zniweczony, gdy w 2018 roku Donald Trump ogłosił jednostronne wyjście z porozumienia. Dziś rozmowy między USA a Iranem są bardzo utrudnione m.in. ze względu na amerykański sojusz z Izraelem i ideologiczną niechęć do USA ze strony Iranu.

Od nawrotu sankcji w 2018 roku irańska inflacja tylko w jednym miesiącu spadła poniżej 20 proc. Wcześniej oscylowała na poziomie, który uznalibyśmy z najszej perspektywy za wysoki, choć w irańskich warunkach stabilny – między 6 a 12 proc.

Iran zmaga się też ze skutkami trwającej ponad dekadę dotkliwej suszy. Władze nie potrafią opanować sytuacji i zaproponować rozwiązań, które poprawiłyby sytuację hydrologiczną. Teheran, 10-milionowa stolica kraju może w najbliższym czasie mieć poważne problemy z dostępem do wody.

Dodatkowo polityczną niestabilność wprowadzają konsekwencje wojny z Iranem w czerwcu tego roku. Izraelczycy twierdzą, że irańskie rakiety balityczne wciąż im zagrażają. Kolejna runda wymiany ognia nie jest pewna, ale nie można jej też w najbliższych miesiącach wykluczyć. Dziś nikt w kręgach władzy głośno nie mówi o obaleniu przywódcy Republiki Islamskiej, Alego Chameneiego. W kwietniu Chamenei kończy jednak 87 lat, a stan jego zdrowia nie jest dobry. Różne frakcje w skomplikowanym, porewolucyjnym irańskim systemie władzy szykują się do walki o sukcesję.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

10:50 30-12-2025

Mikołaj popija piwo. KRRiT apeluje o wycofanie reklamy z emisji

Nowy świąteczny spot Łomży jest emitowany od początku grudnia 2025 roku we wszystkich dużych stacjach telewizyjnych. Decyzja KRRiT jest odpowiedzią na liczne skargi widzów, którzy uznali wykorzystanie wizerunku św. Mikołaja w reklamie alkoholu za nieakceptowalne.

Co się wydarzyło

Reklama, którą można było oglądać w święta, przedstawia świętego Mikołaja, który zasiada przed choinką i popija piwo. W Mikołaja wcielił się znany polski aktor Tomasz Karolak.

Świąteczna reklama piwa wywołała tak liczne oburzenie, że do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zaczęły spływać skargi. Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zleciła kontrolę reklamy i wezwała wszystkich nadawców do natychmiastowego zaprzestania emitowania kontrowersyjnej reklamy piwa.

„Do KRRiT wpłynęło do tej pory ponad 20 skarg” – czytamy w oświadczeniu. „Widzowie oburzeni są wykorzystaniem postaci św. Mikołaja, jednoznacznie kojarzonego z dziećmi i czasem Świąt Bożego Narodzenia. W skargach zwracają uwagę, że reklama godzi w tradycyjne wartości i pozytywne skojarzenia, zastępując je nieuprawnionym i zdeformowanym wizerunkiem postaci św. Mikołaja, co może naruszać art. 18 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji” – można przeczytać w komunikacie.

„Nie ma zgody KRRiT na obrazę wartości, zaś dobro społeczne podlega ochronie. Niewątpliwie pokazanie postaci św. Mikołaja w negatywnym kontekście narusza przytoczoną ustawową normę. Jest to epatowanie brakiem szacunku, dobrego wychowania, ale i zakłócanie atmosfery Świąt” – wskazała dr Agnieszka Glapiak przewodnicząca KRRiT.

Jaki jest kontekst

Głosy krytyczne widać nie tylko od internautów, lecz także od znanych postaci ze świata kultury i rozrywki. Negatywnie o reklamie piwa wypowiedziały się m.in. Joanna Jabłczyńska, Beata Sadowska oraz Ilona Łepkowska.

Do grona krytyków dołączają także politycy. Oburzenia nie kryje wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat.

„Złożyłam wniosek do KRRiT o zakaz emisji piwa. Musimy powiedzieć stop patoreklamom alkoholu w telewizji” — napisała na Instagramie.

Biejat określiła spot jako szkodliwy i zwróciła uwagę, że dla wielu osób mógł on stać się bolesnym przypomnieniem trudnych doświadczeń z dzieciństwa, kiedy alkohol niszczył świąteczną atmosferę w rodzinie. Podkreśliła również, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego typu przekazów i nie powinny one pojawiać się w przestrzeni publicznej.

"Umieralność z powodu zaburzeń poalkoholowych w Polsce jest trzy razy wyższa niż średnia w UE. Ludzie mają dość, stawiają opór lobby alkoholowemu, a mimo to ma się ono w Polsce świetnie – napisała w mediach społecznościowych ministra funduszy i polityki regionalnej Katarczyna Pełczyńska-Nałęcz.

"Alkohol zabija dziś w Polsce co siódmego mężczyznę z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym. Ten przerażający wskaźnik wzrósł u nas dwukrotnie – mówił w rozmowie ze Sławomirem Zagórskim dr Jacek Moskalewicz, ekspert w dziedzinie polityki antyalkoholowej. Rozmowę można odsłuchać poniżej:

Przeczytaj także:

10:07 30-12-2025

Prawa autorskie: Foto Evelyn Hockstein / POOL / AFPFoto Evelyn Hockstei...

Nowe warunki pokojowe Kremla: takie jak w 2021 r. Ukraina dla Moskwy, NATO wycofuje się z Polski

Rosja jest gotowa do rozmów z USA o gwarancjach w sprawie Ukrainy, Z tym że nie o gwarancjach bezpieczeństwa Ukrainy, ale o gwarancjach, że Rosja będzie miała wpływ na władze Ukrainy, a NATO wycofa się na zachód. Gdyż “gwarancje nie ograniczają się tylko do Ukrainy”.

Co się stało?

Wieczorem naszego czasu 29 grudnia, już po ogłoszonych – i zdementowanych przez Ukrainę – oskarżeniach, jakoby ukraińskie drony zaatakowały rezydencję Putina pod Nowogrodem, szef dyplomacji Kremla Siergiej Ławrow udzielił wywiadu agencji RIA Nowosti.

Przeczytaj także:

Choć zdążył już ostrzec, że z powodu „terrorystycznego ataku Ukrainy” Rosja przeformułuje swoje stanowisko negocjacyjne wobec USA, powtórzył stare żądania Moskwy: Rosja jest gotowa do rozmów o gwarancjach bezpieczeństwa, ale mają to być gwarancje dla Moskwy.

„Nasze fundamentalne stanowisko pozostaje niezmienne. Inicjatywa strategiczna [w Ukrainie] leży całkowicie w gestii rosyjskiego wojska i Zachód to rozumie. Prezydent Rosji Władimir Putin, przemawiając na niedawnym spotkaniu w Ministerstwie Obrony i odpowiadając na pytania “Linii bezpośredniej” [konferencji prasowej połączonej z odpowiedzią na 84 pytania ludności z 3 mln przesłanych – red.], po raz kolejny jasno potwierdził: cele specjalnej operacji wojskowej zostaną osiągnięte – najlepiej poprzez negocjacje, ale w razie potrzeby środkami militarnymi.

Jest dla nas jasne, że rosyjsko-amerykańska agenda nie powinna ograniczać się wyłącznie do kwestii ukraińskiej.

Nasze kraje – największe mocarstwa nuklearne i stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ – ponoszą szczególną odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, a także stabilności strategicznej”.

Warunki Ławrowa są nastepujące:

  • „USA nie mogą ugiąć się pod żądaniami reżimy kijowskiego i Europejczyków”. [To nawiązanie do ustaleń z Berlina i z Florydy, kiedy Amerykanie, w tym Trump osobiście, zgodzili się na udzielenie Ukrainie niesprecyzowanych jeszcze gwarancji bezpieczeństwa – red/]
  • Ukraina nie może być obecnie stroną porozumień pokojowych, gdyż nie ma legalnych władz. Musi wcześniej przeprowadzić wybory. Te jednak muszą się odbyć na warunkach wskazanych przez Moskwę:
    • w kampanii wyborczej muszą uczestniczyć „wszystkie zainteresowane siły polityczne”, a więc także działacze promoskiewscy, którzy obecnie znajdują się w Rosji,
    • głosowanie musi się także odbyć na terenie Rosji, gdzie mieszka “ogromna liczba przedstawicieli narodu ukraińskiego”,
    • wybory muszą się odbyć w trakcie działań wojennych, gdyż rozejm na nie jest wykluczony (“organizacja głosowania nie powinna być wykorzystywana jako pretekst do tymczasowego zaprzestania działań wojennych w celu dozbrojenia Sił Zbrojnych Ukrainy”).
    • wybory mają doprowadzić do tego, że w Ukrainie władzę przejmą siły prorosyjskie, które utraciły ją w 2014 r. (“wybory nie są celem samym w sobie. Konieczne jest przede wszystkim wypracowanie prawnie wiążących gwarancji eliminacji pierwotnych przyczyn konfliktu. Fundamenty, na których ukraińska państwowość została uznana przez Rosję i innych członków społeczności międzynarodowej, muszą zostać przywrócone”).
  • Konieczne jest wymuszenie na Ukrainie neutralnego, niezaangażowanego i wolnego od broni jądrowej statusu, jej demilitaryzacja i denazyfikacja [czyli zniszczenie? zabicie? przedstawicieli ruchu narodowego – red] oraz powstrzymanie ekspansji wojskowej NATO na terytorium Ukrainy.
  • Rosja chce też zmiany prawa w Ukrainie na takie, które pozwoli jej ingerować w jej wewnętrzne sprawy: “Prawa i wolności obywateli rosyjskich i rosyjskojęzycznych muszą zostać zagwarantowane, a prześladowania prawosławia kanonicznego muszą zostać powstrzymane”
  • Rosja doprecyzowuje, że chce uzyskać – nie tylko faktycznie, ale formalnie – nie tylko cały Donbas, cały obwód zaporoski i chersoński, oraz Krym, którego aneksji do tej pory wspólnota międzynarodowa nie uznaje: “I oczywiście Kijów i jego zachodni patroni muszą uznać nowe realia terytorialne, które pojawiły się po włączeniu Krymu, Sewastopola, Donieckiej Republiki Ludowej, Ługańskiej Republiki Ludowej oraz obwodów zaporoskiego i chersońskiego do Federacji Rosyjskiej”.

Dalej Ławrow mówi o nowym “systemie gwarancji bezpieczeństwa”. Po czterech latach wolny Moskwa wraca do ultimatum Putina z 2021 r., który domagał się wycofania wojsk NATO ze wschodniej flanki: “Jesteśmy przekonani, że projekty traktatów, które nasz kraj przedłożył Waszyngtonowi i stolicom europejskim w grudniu 2021 roku, mogą posłużyć jako punkt wyjścia do dyskusji”.

W traktatach tych – przypomnijmy – Rosja domagała się zapewnienia jej bezpieczeństwa poprzez ograniczenie stacjonowania wojsk i uzbrojenia NATO na wschodniej flance Sojuszu, czyli w Polsce. Sojusz miałby się też zobowiązać do nieprzeprowadzania tu ćwiczeń.

Jaki jest kontekst?

Mimo starań Putina, który rozmawiał z prezydentem USA przez telefon, Donald Trump po spotkaniu z prezydentem Wołodymyrem Zelenskim na Florydzie 28 grudnia zgodził się na gwarancje dla Ukrainy, które mają ją chronić przed ponownym atakiem Rosji. Powiedział, że te gwarancje uzgodnił ze stroną ukraińską „w 95 procentach”.

Przeczytaj także:

Gwarancje musiałyby obejmować jakąś formę obecności czy nadzoru ze strony państw NATO. Trump był bardzo zadowolony z faktu, że większość zadań biorą tu na siebie Europejczycy.

Trump też deklarował, że tematem spornym pozostaje los Donbasu – czyli to, jak zostanie podzielony i jak będzie zarządzany po wojnie. Jednym z pomysłów nastawionych na rozwiązania biznesowe Amerykanów było stworzenie tam strefy wolnego handlu.

Trump ani jego negocjatorzy zdają się nie wiedzieć, że żądania terytorialne Rosji idą dużo dalej: Ukraina ma nie tylko przystać na utratę ziem już zajętych przez Rosjan. Ma się wycofać w całości z ziem, które Putin sobie anektował na papierze, choć nie zdołał ich zdobyć przez cztery lata. W przypadku Zaporoża i Chersońszczyzny Ukraińcy mieliby wycofać się za Dniepr.

Amerykanie zdają się też nie zauważać, że Putin chce, by Ukraina znalazła się w jego strefie wpływów.

W czasie spotkania na Florydzie Trump-Zełenski Amerykanie potwierdzili gotowość pracy nad 20-punktowym planem pokojowym. Wynegocjowali go wstępnie z Ukraińcami, a ci opublikowali go 24 grudnia. Plan zakłada dramatyczne ustępstwa ze strony Ukrainy, ale gwarantuje je niezależność od Moskwy, suwerenność i prawo do włączenia się w struktury europejskie.

Przeczytaj także:

Dzień po dwugodzinnych rozmowach Trump-Zełenski i wspólnej konferencji prasowej Moskwa odrzuciła ich propozycję w charakterystyczny dla siebie sposób. Oskarżyła Ukrainę o atak dronowy na jedną z rezydencji Putina (pod Nowogrodem) i zapowiedziała odwet na „punktach podejmowania decyzji” w Ukrainie.

Ukraina ogłosiła, że oskarżenie jest fałszywe. Niemniej wieczorny rosyjski dziennik telewizyjny „Wiesti” poświęcił „atakowi” i planowanemu odwetowi tyle miejsca, że deklaracje z Florydy musiał pominąć (był tylko prześmiewczy felieton o tym, co było u Trumpa na obiad i że rozmowy skończyły się niczym). Odbiorca przekazu nie mógł się zorientować, że Putin stawiany jest przed koniecznością negocjowania ustępstw wobec Ukrainy. Choćby najmniejszych.

„Atak na państwową rezydencję prezydenta” stał się też doskonałą wymówką dla Trumpa, dlaczego Rosja nie może przyjąć jego 20-punktowego planu.

Moskwa odrzuca porozumienie pokojowe, ale tak, by Amerykanie nie czuli się zmuszeni do reakcji.

09:43 30-12-2025

Prawa autorskie: Photo by Jim WATSON / AFPPhoto by Jim WATSON ...

Amerykański atak na port w Wenezueli. Trump: uderzyliśmy w nich bardzo mocno

Media nie podają, kiedy dokładnie miał miejsce atak. Donald Trump sugeruje, że miał miejsce dwa dni temu

Co się wydarzyło

Amerykańska agencja wywiadowcza CIA przeprowadziła w tym miesiącu atak dronowy na port w Wenezueli. O ataku poinformowała wieczorem 29 grudnia amerykańska stacja telewizyjna CNN powołując się na anonimowe źrodła w CIA. Zdaniem CNN byl to pierwszy amerykański atak na cel wewnątrz Wenezueli.

Według informacji podanych przez CNN, chodzi o atak na dok portowy w odległej części kraju. Miał być on portem przeładunkowym dla gangu narkotykowego Tren de Aragua. W momencie ataku nikt nie był obecny na miejscu i nikt nie zginął.

To z jednej strony istotna eskalacja w amerykańskiej agresji na Wenezuelę. Z drugiej jednak strony atak miał miejsce jakiś czas temu i na razie nie doprowadził do dalszej wymiany ognia.

Media nie podają dokładnego momentu ataku. Podczas wczorajszej konferencji prasowej prezydent Donald Trump w odpowiedzi na pytanie powiedział:

„Właśnie zniszczyliśmy — nie wiem, czy czytałeś albo widziałeś — oni mają dużą fabrykę albo duży zakład, tam gdzie wypływają statki. Dwa dni temu to zniszczyliśmy. Więc uderzyliśmy w nich bardzo mocno”.

Nie jest jasne, czy mowa o tym samym ataku. Jeśli tak – miał on miejsce stosunkowo niedawno.

Jaki jest kontekst

Administracja Donalda Trumpa prowadzi kampanię wymierzoną w Wenezuelę Nicolasa Maduro. Częściowa blokada morska Wenezueli trwa od miesięcy – amerykańska flota atakuje łodzie i małe statki, które według źródeł USA mogą uczestniczyć w przemycie narkotyków w kierunku Stanów Zjednoczonych. Ofiarami tych ataków padają również załogi zwykłych łodzi rybackich.

Amerykańską opinię publiczną poruszyły ujawnione pod koniec listopada przez Washington Post szczegóły akcji militarnej z 2 września. W jej trakcie amerykańska armia zniszczyła łódź z 11 osobami na pokładzie pociskiem rakietowym. Obraz z drona obserwującego miejsce akcji pokazał dwóch rozbitków usiłujących uczepić się szczątków łodzi.

W oficjalnych komunikatach Trump podaje różne powody amerykańskiej agresji. Najczęściej to przemyt narkotyków z Wenezueli. Wenezuela nie jest jednak głównym źródłem, z którego różnego rodzaju narkotyki trafiają do USA. Inne prawdopodobne powody to m.in. chęć dostępu do wenezuelskich złóż ropy, chęć dominacji politycznej w regionie i próba obalenia odległego idelogicznie reżimu Maduro.

Zobacz inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także: