Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Pod hasłem „Bezpieczeństwo, Europo” Polska rozpoczyna drugą w historii prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Prezydencja potrwa pół roku.
Z początkiem stycznia Polska obejmuje półroczne przewodnictwo w Radzie UE. Oficjalna, uroczysta inauguracja odbędzie się 3 stycznia w Warszawie.
„Witaj, Polsko!” napisała w środę po polsku Ursula von der Leyen na portalu X. W ten sposób przewodnicząca Komisji Europejskiej skomentowała start polskiej prezydencji w Radzie UE.
„Cieszę się, że polska prezydencja skupia się na bezpieczeństwie naszej Unii we wszystkich jego wymiarach (...). Jestem wdzięczna, że mamy determinację Polski i europejskiego ducha po naszej stronie” – dodała von der Leyen.
Dokument przygotowany na czas polskiej prezydencji przedstawia szereg kierunków i inicjatyw, jakie stawia przed sobą Polska w czasie „niepewności i niepokoju”.
Możemy w nim przeczytać:
Polska obejmuje przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej w okresie niepewności i niepokoju. Europa mierzy się ze skutkami trwającej trzeci rok agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę i koniecznością wzmocnienia własnego potencjału obronnego. Obserwujemy rosnące napięcia geopolityczne, erozję porządku międzynarodowego opartego na zasadach i ataki hybrydowe wymierzone w europejską demokrację i bezpieczeństwo. Europejczyków dotykają skutki presji migracyjnej, transformacji energetycznej, malejącej konkurencyjności europejskiej gospodarki i zmian klimatu.
O trwałe wsparcie dla Ukrainy i jej odbudowę ma zabiegać Polska prezydencja. W dokumencie pojawił się też zapis dotyczący „zwiększania presji na Rosję i jej popleczników, w celu jak najszybszego zakończenia trwającej agresji. Definitywne odejście od importu rosyjskich surowców energetycznych jest niezbędne dla zapewnienia Europie bezpieczeństwa energetycznego”.
Priorytetem ma być także zacieśnienie współpracy UE z USA.
To drugi raz, kiedy Polska przejmuje prezydencję w Radzie UE — poprzednia przypadała na drugie półrocze 2011 roku. Tym razem hasłem przewodnim będzie: „Bezpieczeństwo, Europo”. Polska będzie chciała skupić się na siedmiu wymiarach bezpieczeństwa: zewnętrznym, wewnętrznym, informacyjnym, ekonomicznym, energetycznym, żywnościowym i zdrowotnym.
Rada UE reprezentuje rządy państw członkowskich. Na jej forum ministrowie i eksperci ze wszystkich państw UE:
Państwo przewodzące pracom Rady ma dwa główne zadania. Pierwszym jest planowanie i prowadzenie posiedzenia Rady i jej organów przygotowawczych. Jako państwo sprawujące prezydencję w Radzie UE Polska ma dbać, by dyskusje w Radzie przebiegały prawidłowo i by wszystkie państwa przestrzegały regulaminu Rady. Państwo kierujące pracami Rady organizuje wiele formalnych i nieformalnych posiedzeń ministrów w Brukseli i w swoim państwie.
Prezydencja w Radzie UE sprawowana jest w systemie rotacyjnym kolejno przez wszystkie państwa członkowskie, począwszy od stycznia i lipca danego roku. Przedstawiciele państwa sprawującego prezydencję są odpowiedzialni m.in. za ustalanie porządku obrad posiedzeń poszczególnych gremiów Rady oraz prowadzenie negocjacji w gronie państw członkowskich.
W ubiegłym roku obchodziliśmy 20. rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. 1 maja 2004 roku Polska wraz z dziewięcioma innymi państwami: Cyprem, Czechami, Estonią, Litwą, Łotwą, Maltą, Słowacją, Słowenią i Węgrami otrzymała pełnoprawne członkostwo we wspólnocie.
W mediach pojawiają się różne scenariusze na temat sprawozdania finansowego komitetu PiS za ostatnie wybory parlamentarne.
W poniedziałek 30 grudnia 2024 roku Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie finansowe komitetu PiS za wybory parlamentarne w 2023 roku. PKW przyjmując sprawozdanie PiS, zaznaczyła w poniedziałkowej uchwale, że komisja nie przesądza tym samym o statusie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Decyzja o tym, czy pieniądze trafią do komitetu PiS, jest teraz w rękach ministra finansów Andrzeja Domańskiego.
Różne osoby: autorytety prawne, politycy, marszałek Sejmu, rząd, a także członkowie samej PKW zabierają głos w sprawie tego, jaki powinien być kolejny ruch ministra finansów: wypłacić pieniądze czy nie?
W Sylwestra, czyli 31 grudnia 2023 roku było ostatnie posiedzenie rządu. Donald Tusk zabrał głos na posiedzeniu, dziękując ministrom, ale też zwrócił się do Domańskiego: „Patrzę na ministra finansów i on jest kolejnym przykładem tego, ile trzeba odporności, pewności moralnych i prawnych racji, żeby dobrze prowadzić polskie sprawy”.
Zapowiedział, że „2025 r. będzie rokiem pozytywnego przełomu” i powiedział, że „będziemy jeszcze, przynajmniej do lipca, tkwili w tym systemie prawa i bezprawia równocześnie, ale damy sobie z tym radę”.
Czy decyzja PKW oznacza, że PiS otrzyma środki z dotacji, które były dotychczas zablokowane? Oraz czy minister finansów wypłaci środki PiS? W tej sprawie pojawiają się różne głosy.
Jeszcze w poniedziałek 30 grudnia sprawę komentował jeden z członków PKW, konstytucjonalista, Ryszard Balicki. „Na miejscu ministra finansów Andrzeja Domańskiego pewnie nie wypłaciłbym pieniędzy Prawu i Sprawiedliwości, ale to nie moja decyzja” – mówił w TVN 24. Przypomnijmy, że to m.in. Balicki wstrzymał się od głosu ws. uchwały, podczas gdy 16 grudnia Balicki głosował za odroczeniem obrad PKW.
Zgodnie z kodeksem wyborczym poniedziałkowa uchwała PKW jest ostateczna i nie przysługuje od niej odwołanie. Tym samym minister finansów, który decyduje o wypłacie środków z dotacji, powinien wykonać uchwałę niezwłocznie.
„PKW uciekła od odpowiedzialności” – mówił w czwartek w radiu TOK FM Marcin Kierwiński, minister ds. odbudowy i były szef MSWiA. Dodał, że nie chce przesądzać o tym, co zrobi Andrzej Domański, ale można spodziewać się braku pośpiechu z wypłatą. „Nie chcę deklarować za pana ministra. Ale mogę powiedzieć, że Andrzej Domański jest człowiekiem o bardzo mocnym charakterze i bardzo mocno deklarował, że łamanie polskiego prawa przez komitet wyborczy PiS powinno zostać ukarane” – powiedział.
W PKW nie było w poniedziałek pełnej zgody co do tej uchwały. Za jej przyjęciem zagłosowało czterech członków, trzech było przeciwnych, a dwóch wstrzymało się od głosu. Jeszcze kilka tygodni wcześniej, ta sama PKW odrzuciła sprawozdanie PiS, a po uchyleniu tej decyzji przez Sąd Najwyższy odroczyła obrady.
Ryszard Kalisz, jeden z członków PKW w Tok FM podkreślał, że nie ma podstaw do wypłacenia subwencji PiS. „Ta izba nie jest sądem” – mówił i przywołał w tym kontekście art. 145. Kodeksu wyborczego, zgodnie z którym PKW postanawia o przyjęciu sprawozdania finansowego, jeżeli Sąd Najwyższy uwzględni skargę komitetu wyborczego. „Jeżeli dokument [orzeczenie Izby, przyp. red.] nie pochodzi od Sądu Najwyższego [Bo pochodzi od izby, wobec której istnieją wątpliwości czy jest sądem, przyp. red.]. Nie ma tej uchwały, bo są wątpliwości co do tego, czy jest to sąd”.
„Jeżeli minister finansów zamierza zrobić inaczej [niż uważa PKW], to powinien wydać rozstrzygnięcie, decyzję, dokument, który potem mógłby być przedmiotem kontroli sądu” – mówił rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek w „Rozmowie Piaseckiego” TVN24. Jednocześnie zaznaczał, że decyzja o finansach dla partii nie powinna zależeć od ministra finansów. "Uważam, że niedopuszczalne jest w demokratycznym państwie to, aby decyzja o finansowaniu partii politycznej była decyzją ministra, polityka. Na tym opiera się system finansowania, że pieniądze dla partii politycznej powinny być przyznawane na podstawie ustawy z udziałem niezależnych organów – stwierdził Marcin Wiącek w „Rozmowie Piaseckiego” TVN24.
Cytowany przez „Rzeczpospolitą”prof. Jacek Zaleśny z Uniwersytetu Warszawskiego mówi, że minister finansów jest prawnie zobowiązany do wypłacenia pieniędzy PiS. Inaczej narazi się na odpowiedzialność karną i cywilną. „W pierwszej kolejności jest to odpowiedzialność karna z art. 231 kodeksu karnego. Zgodnie z tym przepisem funkcjonariusz publiczny nie wykonując działania, do którego jest prawnie zobowiązany, narusza interes publiczny, odpowiada karnie i grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności, a jeśli robi to w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej – 10 lat” – czytamy.
Za niewykonanie uchwały PKW ministrowi może grozić także odpowiedzialność cywilna za wyrządzoną szkodę. Jeżeli bowiem komitet wyborczy stwierdziłby, że zaniechanie działania ze strony ministra finansów spowodowało szkodę dla partii, to może on dochodzić jej naprawienia od osoby, która tę szkodę wyrządziła. „W tej sytuacji minister ryzykowałby poniesienie odpowiedzialności cywilnej przed sądem i konieczność naprawienia szkody z majątku własnego” – powiedział „Rzeczpospolitej” prof. Zaleśny.
Z kolei sędzia Igor Tuleya w tej sprawie wypowiada się jasno: „W Kodeksie wyborczym jest mowa o Sądzie Najwyższym, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest częścią Sądu Najwyższego” – powiedział w Tok FM, uzasadniając, dlaczego minister finansów nie powinien wypłacać subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości po uchwale PKW.
Spór dotyczy rozliczenia kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w 2023 roku. PKW zakwestionowała sprawozdanie partii. A PiS się odwołał do Sądu Najwyższego, dokładnie: do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Problem w tym, że status prawny Izby Kontroli SN jest kwestionowany m.in. przez rząd i część członków PKW. W ubiegłych latach kwestionował go także Trybunał Sprawiedliwości UE, Europejski Trybunał Praw Człowieka oraz sam Sąd Najwyższy. Izby za niezależny sąd również nie uznaje wiele autorytetów prawnych. Izbę tworzą bowiem włącznie neosędziowie, czyli sędziowie powołani nieprawidłowo przez również wadliwą Krajową Radę Sądownictwa.
Odrzucenie sprawozdania oznaczałoby dla PiS-u stratę 57,6 mln zł. Głównym powodem zakwestionowania rozliczenia jest spot kandydującego do Sejmu Zbigniewa Ziobry sfinansowany z Funduszu Sprawiedliwości.
Po tym, jak PiS złożył odwołanie, PKW 2 grudnia 2024 roku zwróciła się do SN o wyłączenie z orzekania neosędziów w tej sprawie. Wniosek ten został odrzucony. Zgodnie z przewidywaniami IKNiSP przychyliła się również do skargi PiS na decyzję PKW.
Czytaj więcej tekstów OKO.press:
Rzecznik zgrupowania Bezpieczne Podlasie potwierdził już oficjalnie, że służący tam żołnierz będący w stanie nietrzeźwym rzeczywiście oddał strzały w kierunku osobowego auta. Nie było ofiar ani rannych
Polskie Radio Białystok podało w noworoczną środę po południu nieoficjalnie, że około 15.30 w przygranicznym Mielniku na Podlasiu służący tam w ramach operacji Bezpieczne Podlasie żołnierz oddalił się z bronią z miejsca zgrupowania, a następnie w miejscu publicznym oddał strzały w kierunku cywilnego samochodu osobowego (nie było ofiar ani rannych). Żołnierz był nietrzeźwy. Po zdarzeniu został natychmiast zatrzymany przez innych żołnierzy i przekazany Żandarmerii Wojskowej.
Zarówno informację o strzałach oddanych przez żołnierza, jak i doniesienia o jego stanie, potwierdził Polskiemu Radiu Białystok podpułkownik Kamil Dołęzka, rzecznik prasowy operacji Bezpieczne Podlasie. Informacje PR Białystok potwierdziła również w rozmowie z innymi mediami policja.
Żołnierz nie służył natomiast w WOT, jak pierwotnie podawano, lecz w wojskach lądowych – a konkretnie w 3. Batalionie 21 Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa.
Sprawę prowadzi obecnie białostocka jednostka Żandarmerii Wojskowej. Brak w tym momencie szczegółowych informacji o przebiegu zdarzenia.
Mielnik to duża wieś nad Bugiem położona około 10 km od granicy Polski z Białorusią (i jednocześnie od punktu, w którym Bug przestaje być rzeką graniczną pomiędzy obydwoma krajami). Za równo ze względu na swoje położenie, jak i na bliskość strategicznie ważnego wielkiego magazynu paliw zlokalizowanego w odległym o ok. 5 km Adamowie, Mielnik odgrywa dość ważną rolę w działaniach służb i wojska w rejonie granicy.
Od dziś obywatele Rumunii i Bułgarii mogą w pełni swobodnie przemieszczać się wewnątrz strefy Schengen
Bułgaria i Rumunia dołączyły od dziś do strefy Schengen. Oznacza to zniesienie kontroli na lądowych granicach Bułgarii z Grecją i Rumunii z Węgrami (bo oba kraje graniczą z sąsiadami będącymi już w strefie Schengen tylko w ten sposób). Obywatele Bułgarii i Rumunii mogą też już od marca ubiegłego roku swobodnie podróżować do wszystkich krajów strefy drogą lotniczą i morską. Bułgaria i Rumunia czekały na ten moment bardzo długo, bo od momentu swego wejścia do UE od 1 stycznia 2007 roku, czemu towarzyszyły problemy obu krajów z wdrożeniem odpowiednich procedur kontroli granic zewnętrznych, zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji. Najdłużej sprzeciwiała się ich wejściu do strefy Schengen Austria, pełne porozumienie w tej sprawie udało się osiągnąć dopiero w listopadzie.
W obu krajach długotrwała niemożność wejścia do strefy Schengen stała się poważnym problemem politycznym, rozgrywanym m.in. przez ugrupowania eurosceptyczne i prorosyjskie.
Strefa Schengen to największy obszar swobodnego przemieszczania się na świecie. Strefa powstała w 1985 roku, kiedy to Niemcy, Francja, Belgia, Holandia i Luksemburg zniosły między sobą nawzajem kontrole graniczne. Obecnie obejmuje 29 krajów, w tym 25 z 27 państw członkowskich Unii Europejskiej (wyjątkami są Cypr i Irlandia), a także cztery kraje nienależące do UE: Islandię, Liechtenstein, Norwegię i Szwajcarię. W strefie Schengen mieszka łącznie około 420 milionów osób.
Polska jest w strefie Schengen od grudnia 2007 roku, weszła w jej skład nieco ponad 3 lata po dołączeniu do Unii Europejskiej. Bułgaria i Rumunia weszły do Unii Europejskiej w 2007 roku. Minęło aż 18 lat, zanim oba kraje mogły wejść do strefy Schengen.
W dzielnicy French Quarter w Nowym Orleanie w USA doszło do masakry osób uczestniczących w słynnych ulicznych obchodach Nowego Roku
Co najmniej 10 osób zginęło, a 30 zostało rannych, na skutek ataku w Nowym Orleanie. Ciężarówka wjechała w tłum w popularnej dzielnicy turystycznej w amerykańskim mieście Nowy Orlean – poinformowały w środę władze miasta. Amerykańska telewizja CBS News, powołując się na świadków, twierdzi, że ciężarówka wjechała w tłum z „dużą prędkością”, po czym jej kierowca wyskoczył z samochodu i zaczął strzelać, na co policja odpowiedziała ogniem.
„Ósmy okręg obecnie pracuje nad incydentem z masowymi ofiarami, w którym pojazd wjechał w tłum na Canal i Bourbon Street. Jest 30 rannych i 10 ofiar śmiertelnych” – takie dane podał nowoorleański sztab kryzysowy.
Władze nie podały dokładnej godziny zdarzenia, ale wiadomo, że okolica była wypełniona ludźmi świętującymi Nowy Rok w dzielnicy znanej jako French Quarter.
„Kiedy ciężarówka już nas minęła, usłyszeliśmy strzały, zobaczyliśmy policję biegnącą w tamtym kierunku. Zostaliśmy w wnęce, aż do momentu, gdy strzały ustały, wtedy wyszliśmy na ulicę i natknęliśmy się na wiele osób, które zostały postrzelone” – mówili cytowani przez CBS News naoczni świadkowie zdarzenia.
Brak jeszcze wiarygodnych informacji na temat tożsamości i możliwych motywów sprawcy. Jego działanie sprawiało jednoznaczne wrażenie intencjonalnego. Sprawca użył do zamachu dużego białego pick-upa zarejestrowanego w Teksasie.