Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Najnowszy sondaż partyjny pracowni Opinia24 daje KO zaledwie 2 punkty procentowe przewagi nad PiS. Konfederacja umacnia się na podium i wyraźnie dominuje nad Trzecią Drogą
Pracownia Opinia24 na zlecenie Radia ZET w dniach 2-6 kwietnia 2025 przeprowadziła badanie preferencji politycznych. Wynika z niego, że najwięcej ankietowanych – 30 proc. oddałoby głos na Koalicję Obywatelską. Ale przewaga KO nad Prawem i Sprawiedliwością mieści się w granicach błędu statystycznego. Na partię Jarosława Kaczyńskiego planuje oddać głos 28 proc. ankietowanych.
Na trzecim miejscu, z bardzo dobrym wynikiem 17 proc., uplasowała się Konfederacja, która dla wyborców i wyborczyń stała się nową „trzecią drogą”. Wyraźnie słabiej wypadła natomiast nominalna Trzecia Droga – na koalicję PSL i Polski 2050 planuje oddać głos 8 proc. ankietowanych. To granica progu wyborczego dla formacji koalicyjnych. Mamy więc nawet więcej niż odwrócenie wyniku wyborów z października 2023 roku, kiedy na TD zagłosowało 14,4 proc., a na Konfederację 7,16 proc.
Poprawił się wynik Lewicy jako całości. Nowa Lewica (współrządząca w ramach Koalicji 15 października) notuje poparcie na poziomie 7 proc. – a zatem od Trzeciej Drogi dzieli ją statystycznie nieistotny 1 pkt procentowy. Do tego dochodzi stosunkowo wysokie poparcie dla Partii Razem – na poziomie 4 proc. Wynik ten nie pozwoliłby tej partii samodzielnie wejść do Sejmu, choć oscyluje w pobliżu 5-procentowego progu. W 2023 roku wspólna lista Nowej Lewicy i Razem uzyskała w wyborach wynik 8,61 proc.
Z badania wynika, że 1 proc. ankietowanych chciałby zagłosować w wyborach na jakąś inną partię. 5 proc. odpowiedziało, że nie wie na kogo.
Badanie Opinii24 przeprowadzono jeszcze przed maratonem trzech prezydenckich debat, w których kandydaci na najwyższy urząd w państwie po raz pierwszy wystąpili wspólnie i odpowiadali na te same pytania (choć ani razu nie w komplecie – oficjalna debata wszystkich 13 kandydatów odbędzie się dopiero 12 maja). Już po tych wydarzeniach, w dniach 14-16 kwietnia o kandydatów na prezydenta zapytała ankietowanych pracownia Ipsos – na zlecenie TVP. Wyniki opublikowano wczoraj tj. w środę 16 kwietnia.
Znaczący spadek w sondażu zanotował Rafał Trzaskowski z KO. Choć nadal ma najwyższe poparcie (28 proc.), to jednak aż o 8 punktów procentowych niższe niż w ostatnim badaniu.
Na drugim miejscu ze wzrostem o 1 pkt procentowy i wynikiem 22 proc. uplasował się Karol Nawrocki, popierany przez PiS. Wynika stąd, że Trzaskowski i Nawrocki spotkaliby się w drugiej turze. Dystans między kandydatami z czołówki wyraźnie się zmniejszył.
Na trzecim miejscu pozostaje Sławomir Mentzen z Konfederacji z wynikiem 15 proc. To o dwa punkty procentowe mniej niż w poprzednim badaniu. Mentzen nie wziął udziału w żadnym ze spotkań w Końskich, a jego występ w poniedziałkowej (14 kwietnia) debacie w TV Republika oceniany jest nie najlepiej.
Wzmocnienie odnotowali pozostali kandydaci. O niewiele, bo o 1 punkt procentowy, poprawił się wynik Szymona Hołowni. Kandydat Polski 2050, który wziął udział w każdej z trzech debat i dobrze sobie poradził, notuje 7 proc. poparcia. Goni go kandydat Partii Razem Adrian Zandberg z wynikiem 6 proc. To wzrost o 3 punkty procentowe w porównaniu z ostatnim badaniem. Zandberg podobnie jak Mentzen nie pojechał do Końskich, ale wziął udział w poniedziałkowej debacie w TV Republika.
O 2 pkt procentowe – do poziomu 4 proc. – wzrósł wynik Magdaleny Biejat z Nowej Lewicy, która z kolei podobnie jak Rafał Trzaskowski nie uczestniczyła w spotkaniach Republiki. Za to pojawiła się na debacie pokazywanej przez TVP, TVN i Polsat w piątek 11 kwietnia, gdzie wykonała głośny manewr z przejęciem od Trzaskowskiego tęczowej flagi – rekwizytu wręczonego mu przez Karola Nawrockiego.
Ten sam poziom poparcia – 4 proc. – notuje skrajnie prawicowy kandydat Grzegorz Braun. 3 proc. ankietowanych zamierza głosować na Krzysztofa Stanowskiego z Kanału Zero, który pojawił się na wszystkich debatach, by – zgodnie z pierwotnym zamysłem – recenzować pozostałych i zabawiać publiczność. Stanowski nie kryje, że jego kandydatura nie jest na poważnie i nie należy oddawać na niego głosu.
Troje kandydatów odnotowało w sondażu wynik na poziomie 1 proc.: Joanna Senyszyn, Artur Bartoszewicz i Marek Jakubiak. Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 18 maja.
Zdaniem kandydata partii Razem na prezydenta kondycja polskiej służby zdrowia jest bardzo zła. Polityk przestrzega przed prywatyzacją szpitali i placówek ochrony zdrowia.
Adrian Zandberg w Ełku na konferencji prasowej mówił, że Polska ma problem „z olbrzymią dziurą w Narodowym Funduszu Zdrowia”. Cytowany przez PAP, ocenił, że „tysiące ludzi pod koniec roku pocałuje klamki u lekarza, że będą odwoływane operacje, a ludzie usłyszą, że muszą leczyć się prywatnie za ciężkie pieniądze”.
Kandydat partii Razem przestrzegał przed prywatyzacją szpitali i placówek ochrony zdrowia. „Proces prywatyzacji służby zdrowia jest groźny i oznacza, że miliony ludzi stracą prawo do leczenia. Umówiliśmy się w konstytucji, że prawo do leczenia jest równe dla wszystkich, nie tylko dla bogatych” – podkreślił. Zaznaczył, że Polska potrzebuje prezydenta, który „zawetuje prywatyzację służby zdrowia”.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa zgodnie z ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, wydatki na ochronę zdrowia w 2027 roku nie będą mogły być niższe niż 7 proc. PKB. Natomiast w okresie przejściowym, czyli np. w roku 2025 wydatki te nie mogą być niższe niż 6,5 proc. PKB, a w 2026 r. – niż 6,8 proc. PKB. Wydatki na ochronę zdrowia liczone są w odniesieniu do PKB sprzed dwóch lat.
Polska jest na końcu listy krajów europejskich pod względem wydatków na zdrowie. Z danych Eurostatu za 2022 r. (ostatnie dostępne) wynika, że Polska przeznaczyła 6,4 proc. PKB na opiekę zdrowotną, czyli dużo poniżej unijnej średniej, która wyniosła 10,4 proc. PKB. Na jednego mieszkańca wydano w Polsce średnio 1137 euro, a gorzej pod tym względem było tylko w Bułgarii (990 euro) i Rumunii (858 euro). W 2022 r. w całej UE średnie wydatki na zdrowie na jednego mieszkańca wyniosły 3685 euro.
Kraje europejskie przyznały Ukrainie łącznie 138 mld euro pomocy — wynika z badania Ukraine Support Tracker. USA przeznaczyły na pomoc Ukrainie o 23 mld euro mniej.
Te liczby obejmują pomoc wojskową, finansową i humanitarną. Biorąc pod uwagę tylko obszar pomocy wojskowej, Stany Zjednoczone nadal prowadzą, choć nieznacznie: od lutego 2022 roku przeznaczyły łącznie 65 mld euro, o około 1 mld euro więcej niż Europa.
Dane pokazują, że Trump wielokrotnie fałszywie twierdził, że USA wydały do tej pory 350 mld dolarów (310 mld euro) na pomoc dla Ukrainy, podczas gdy państwa europejskie wydały tylko 100 mld dolarów (88 mld euro) – wskazują dziennikarze niemieckiego dziennika „Süddeutsche Zeitung”.
Co więcej, państwa nordyckie i bałtyckie przekazują tej pomocy więcej niż kraje zachodu. Estonia i Dania przekazały pomoc wartą ponad 2 proc. swojego PKB sprzed wojny. Dla porównania: Niemcy i Wielka Brytania przeznaczyły około 0,4–0,5 proc., a Francja, Włochy i Hiszpania jedynie 0,1–0,2 procent.
Autorzy raportu podkreślają, że to przede wszystkim największe kraje Europy – Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Hiszpania – musiałyby zwiększyć swoje zaangażowanie, by choć częściowo zastąpić pomoc ze Stanów Zjednoczonych.
„Gdyby tzw. wielka piątka wsparła Ukrainę na podobnym poziomie co kraje nordyckie czy bałtyckie, Europa mogłaby w dużej mierze zrekompensować brak amerykańskiej pomocy, zwłaszcza finansowej” – mówi Christoph Trebesch, szef Ukraine Support Tracker z Instytutu Kilońskiego.
Więcej danych można obejrzeć pod tym linkiem.
Instytut Gospodarki Światowej (IfW) z Kilonii informuje, że od momentu, gdy Donald Trump objął urząd 20 stycznia 2025 roku, Stany Zjednoczone nie ogłosiły żadnej nowej pomocy dla Ukrainy – ani wojskowej, ani finansowej, ani humanitarnej. Ostatnia transza wsparcia wojskowego (w tym pociski obrony powietrznej oraz wyposażenie dla myśliwców F-16) o wartości 480 mln euro (500 mln dolarów) została zatwierdzona 9 stycznia, za rządów poprzednika Trumpa — Joe Bidena. Z drugiej strony pomoc europejska trwa nieprzerwanie, co powoduje, że rozbieżności w statystykach się pogłębiają.
Czytaj więcej tekstów OKO.press
Liczba nielegalnych przekroczeń granic Unii Europejskiej spadła w pierwszym kwartale 2025 roku o 31 proc. i wyniosła niespełna 33 600 – wynika ze wstępnych danych zebranych przez Frontex.
Ten spadek organizacje praw człowieka częściowo przypisują polityce UE, która kładzie nacisk na odstraszanie, pozornie przymykając oko na łamanie praw. Największy spadek nielegalnych przekroczeń o 64 proc. odnotowano na trasach przecinających Albanię, Serbię, Czarnogórę i Macedonię Północną. Najmniejszy spadek odnotowano natomiast w Wielkiej Brytanii — o 4 proc. mniej
Przedstawiciele Human Rights Watch wskazują, że zwiększona koncentracja krajów UE na odstraszaniu i uszczelnianiu granic skłania ludzi do wybierania bardziej ryzykownych dróg do Europy. „Nie chodzi tylko o statystyki. Nie zapominajmy, że odbywa się to kosztem ludzi tonących w Morzu Śródziemnym, ludzi pobitych na granicy polsko-białoruskiej i wypchniętych z powrotem na Białoruś; to ludzie, którzy utknęli na różnych bagnach, lasach i pustyniach w UE i na jej obrzeżach” – mówi Judith Sunderland z Human Rights Watch. „Za tymi liczbami kryją się ogromne koszty ludzkie”.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, pomimo spadku liczby przekroczeń na szlaku bałkańskim, Morze Śródziemne pozostaje najniebezpieczniejszą trasą dla migrantów próbujących dostać się do Europy. W 2024 roku na tej trasie zginęło około 2,3 tys. osób, a w pierwszym kwartale 2025 roku życie straciło tam 385 osób.
Od 27 marca 2025 roku obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów, które wprowadza czasowe ograniczenie prawa do składania wniosków o ochronę międzynarodową na granicy z Białorusią. Ograniczenie to będzie obowiązywać przez 60 dni i obejmuje również przejście graniczne w Terespolu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) potwierdziło, że nie planuje wyłączenia żadnego z przejść granicznych spod tych regulacji.
Human Rights Watch wskazuje, że polityka migracyjna i azylowa Unii Europejskiej w 2024 roku była bardziej skoncentrowana na odstraszaniu, co podważa prawa osób na granicach Unii i poza nimi. Takie podejście doprowadziło do wzrostu liczby ofiar śmiertelnych na morzu, nielegalnych wypchnięć migrantów (tzw. pushbacki) oraz zawracania osób ubiegających się o azyl do krajów, w których grożą im nadużycia i prześladowania.
Pakt UE w sprawie migracji i azylu, przyjęty w maju 2024 roku, zawiera przepisy, które poważnie ograniczają prawa migrantów – utrudniając składanie wniosków o azyl, zwiększając liczbę przypadków detencji na granicach oraz pozwalając państwom członkowskim na zawieszanie prawa do azylu w nieprecyzyjnie zdefiniowanych sytuacjach.
W 2024 roku UE ogłosiła nowe partnerstwa migracyjne z Egiptem i Mauretanią oraz zwiększyła finansowanie zarządzania granicami w tych krajach, a także w Libanie – po wcześniejszym porozumieniu z Tunezją z 2023 roku i kontynuowanym wsparciu dla władz libijskich i marokańskich, mimo braku realnych gwarancji przestrzegania praw człowieka.
Zgodnie z raportem Human Rights Watch z 2025 roku, Włochy i Malta, przy wsparciu samolotów Frontexu, nadal umożliwiały siłom libijskim przechwytywanie łodzi z migrantami i uchodźcami oraz odsyłanie ich z powrotem do miejsc, gdzie grożą im poważne naruszenia praw człowieka.
Sąd w Moskwie skazał czworo dziennikarzy na kary po 5,5 roku więzienia. Zostali oskarżeni o związki z Fundacją Przeciw Korupcji (FBK), założoną przez zmarłego w niewyjaśnionych okolicznościach opozycjonistę Aleksieja Nawalnego.
Antonina Faworskaja, Konstantin Gabow, Siergiej Karelin i Artiom Kriger zostali uznani za winnych. Wszyscy oskarżeni byli o udział w działalności „organizacji ekstremistycznej”, za którą uznana została FBK. Dziennikarze nie przyznali się do winy i tłumaczą, że są ścigani wyłącznie za swoją pracę dziennikarską.
Cała czwórka została oskarżona o współpracę z Fundacją Przeciw Korupcji, którą rosyjskie władze uznały za organizację ekstremistyczną i zdelegalizowały w 2021 roku – decyzję szeroko uznawaną za motywowaną politycznie.
Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami i był częścią szeroko zakrojonych represji wobec opozycji, które przybrały na sile po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku.
Władze rosyjskie systematycznie uderzają w działaczy opozycyjnych, niezależnych dziennikarzy, obrońców praw człowieka oraz zwykłych obywateli krytykujących Kreml. „The Guardian” relacjonuje, że w tym czasie setki osób trafiły do więzień, a tysiące zostały zmuszone do wyjazdu z kraju.
Faworskaja i Kriger pracowali dla niezależnego portalu „Sota Vision”, relacjonującego protesty i procesy polityczne. Gabow był niezależnym producentem współpracującym z wieloma redakcjami, w tym z agencją Reutera i Deutsche Welle. Karelin, również freelancer, realizował produkcje wideo m.in. dla Associated Press.
Faworskaja powiedziała podczas wcześniejszego posiedzenia sądu, że jest ścigana za artykuł, w którym opisała nadużycia, jakich Aleksiej Nawalny miał doświadczać w więzieniu. Astwierdziła także, że została ukarana za pomoc w organizacji pogrzebu Nawalnego.
Miesiąc przed śmiercią Nawalnego dziennikarka pojechała do miejscowości Charp za kołem podbiegunowym (w tamtejszym łagrze więziony był Nawalny), by nakręcić tam reportaż. Była autorką ostatniego nagrania wideo, na którym widać Nawalnego na dzień przed jego śmiercią 16 lutego 2024 roku. Opozycjonista przez łącze wideo uczestniczył w rozprawie sądowej 15 lutego 2024 roku.
Konstantin Gabow, w mowie końcowej oświadczył, że zarzuty są bezpodstawne i nie zostały udowodnione przez prokuraturę. „Doskonale rozumiem... w jakim kraju żyję. (...) Niezależne dziennikarstwo jest zrównywane z ekstremizmem” – mówił.
Siergiej Karelin powiedział, że został uwięziony „za swoją działalność zawodową, uczciwe i bezstronne podejście do dziennikarstwa, za miłość do rodziny i kraju”. Tłumaczył, że miał szansę wyjechać z Rosji, ale wybrał pozostanie w ojczyźnie, gdzie w marcu 2022 roku urodziła mu się córka. „Nigdy nie myślałem, że moje dziecko także stanie się ofiarą represji politycznych, jak dzieci tych, którzy byli represjonowani w latach 30. XX wieku” – powiedział na rozprawie 10 kwietnia 2025 roku.
Artiom Kriger ma 24 lata. Został aresztowany 18 czerwca 2024 roku i oskarżony o związki z FBK. „Nikt nigdy nie zmusi mnie, żebym zaczął wierzyć w to obłąkanie, które próbuje mi narzucić cały ten system więzienny, śledczy, prokuratorski i sądowy — że jestem ekstremistą, przestępcą i powinienem siedzieć, dlatego, że złamałem prawo” – powiedział w ostatnim słowie. Dodał: „nie uwierzę w to nigdy, aż do ostatniego oddechu i uderzenia serca”.
Aleksiej Nawalny był jednym z największych krytyków Władimira Putina i prowadził kampanię przeciwko korupcji wśród rosyjskich elit. Zmarł w lutym 2024 roku w kolonii karnej za kołem podbiegunowym, gdzie odsiadywał 19-letni wyrok m.in. za rzekome kierowanie organizacją ekstremistyczną. Sam Nawalny odrzucał te oskarżenia i podkreślał, że było to polityczne prześladowanie.
Rosyjska organizacja praw człowieka Memorial uznała całą czwórkę za więźniów politycznych. W Rosji ponad 900 osób jest przetrzymywanych z powodów politycznych.