0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fadel ITANI / AFPFadel ITANI / AFP

Dzień na żywo. Atak rakietowy Iranu na Izrael

We wtorek wieczorem co najmniej sto rakiet zostało wystrzelonych z Iranu w stronę Izraela. Wcześniej Siły Obronne Izraela rozpoczęły operację lądową w południowym Libanie.

Google News

19:33 30-07-2024

Prawa autorskie: Fot. Ed JONES / AFPFot. Ed JONES / AFP

W Marsylii skradziono 15 komputerów. Mogą zawierać dane o elektrowniach jądrowych

Jak donosi „Le Figaro” komputery skradziono w ten weekend w jednej z siedzib firmy Endel, podwykonawcy państwowego giganta EDF

Kradzież zauważyli w poniedziałek rano pracownicy firmy Endel, która dla państwowej Électricité de France (EDF) zajmuje się konserwacją przemysłową części metalowych wykorzystywanych w elektrowniach atomowych. Po przybyciu na miejsce zdarzenia przy Boulevard Michelet w Marsylii policjanci potwierdzili zaginięcie ok. 15 komputerów zawierających dane udostępnione firmie przez EDF.

Państwowa spółka przekonuje, że „na skradzionym sprzęcie nie było żadnych wrażliwych danych”. Jednak policyjne źródło cytowane przez „Le Figaro” twierdzi, że na komputerach były poufne informacje dotyczące francuskich obiektów jądrowych. Podobnie uważają osoby, z którymi rozmawiały stacje France Télévisions oraz France 3 Provence-Alpes.

Do kradzieży doszło najpewniej w weekend, operacja została przeprowadzona fachowo i dyskretnie.

Dziennikarz „Le Figaro” potwierdzili, że prokuratura w Marsylii natychmiast wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Wciąż nie wiadomo, czy złodzieje przypadkiem wzięli na cel siedzibę Endel, czy też chodziło im o komputery i dane tej właśnie firmy. Śledczy koncentrują się na razie na zatrzymaniu sprawców, co utrudnia brak zapisów z monitoringu.

18:45 30-07-2024

Prawa autorskie: Fot. Piotr Skornicki / Agencja Wyborcza.plFot. Piotr Skornicki...

Zakonnica skazana za znęcanie się nad dziećmi w przedszkolu

Sąd drugiej instancji utrzymał w mocy karę więzienia dla siostry Sylwii J., która psychicznie i fizycznie terroryzowała podopiecznych w przedszkolu w Łukowie

„Oskarżona Sylwia J. została uznana prawomocnie winną tego, że znęcała się psychicznie i fizycznie nad pozostającymi w przemijającym stosunku zależności i nieporadnymi ze względu na wiek małoletnimi wychowankami” – poinformowała we wtorek rzeczniczka Sądu Okręgowego w Siedlcach.

W procesie wykazano, że w latach 2018-2019 zakonnica-nauczycielka znęcała się psychicznie i fizycznie nad podopiecznymi w Niepublicznym Przedszkolu Sióstr Nazaretanek im. Jana Pawła II w Łukowie.

Sąd Okręgowy w Siedlcach utrzymał dla siostry Sylwii J. karę roku więzienia. A także 10-letni zakaz zajmowania stanowisk oraz wykonywania zawodów związanych z wychowaniem, edukacją i opieką nad małoletnimi oraz prowadzenia działalności związanej z wychowaniem, edukacją małoletnich i opieką nad nimi. Zakonnica musi także zapłacić zadośćuczynienie pokrzywdzonym. Wyrok jest już prawomocny.

Skargę na siostrę Sylwię J. złożyli w 2019 roku rodzice dzieci uczących się w przedszkolu. Jak ustaliła prokuratura, 47-letnia wówczas zakonnica szarpała czteroletnich wychowanków i zamykała ich w schowku. Miała także krzyczeć na dzieci, wiązać im ręce i nogi oraz zaklejać usta taśmą. Lokalne media pisały, że jeden z chłopców przypłacił pobyt w przedszkolu siniakami, a dziewczynka – naderwanym uchem.

Za znęcanie się nad osobą nieporadną ze względu na wiek grozi kara do ośmiu lat więzienia.

Źródło: PAP.

17:34 30-07-2024

Prawa autorskie: Fot. Yuri CORTEZ / AFPFot. Yuri CORTEZ / A...

Represje po wyborach w Wenezueli. Już dziewięć ofiar śmiertelnych

W protestach przeciwko wyborczemu fałszerstwu w Wenezueli zginęło już dziewięć osób. Służby aresztowały 132 manifestantów

Na ulice wenezuelskich miast i miasteczek wyszli zwolennicy opozycji, którzy uważają, że niedzielne wybory prezydenckie w kraju zostały sfałszowane.

Z wynikiem 51 proc. wygrać miał urzędujący prezydent Nicolas Maduro, który autorytarnie rządzi krajem od śmierci Hugo Cháveza w 2013 roku. Narodowa Rada Wyborcza poinformowała w niedzielę, że przeciwnik Maduro – Edmundo Gonzalez – zdobył 44 proc. głosów. Ale badania exit polls wskazywały na wyraźne zwycięstwo Gonzaleza z wynikiem 65 proc. głosów, przy dużo słabszym wyniku Maduro.

Jak informuje na platformie X organizacja broniąca praw człowieka Foro Penal, rząd Wenezueli rozpoczął represje wobec protestujących. Aresztowane miały zostać jak dotąd 132 osoby, 9 osób zginęło z rąk funkcjonariuszy.

W oficjalnym komunikacie przekazanym we wtorkowy poranek Minister Władzy Ludowej ds. Obrony, gen. Padrino Lopez, powiedział, że Wenezuela „stawia czoła zamachowi stanu kierowanemu przez Stany Zjednoczone i ich sługusów”. Od niedzieli reżim w Caracas wykonuje serię gwałtownych ruchów. Zawiesił połączenia lotnicze z Panamą i Dominikaną, wydalił także misję dyplomatyczną Chile, którego prezydent Gabriel Boric Font w niedzielę nazwał wyniki wyborów „niewiarygodnymi”. We wtorek rano w podobnym tonie wypowiedział się prezydent Meksyku Andrés Manuel López Obrador.

Polityczne napięcie w południowoamerykańskim kraju ma być dziś tematem telefonicznej rozmowy prezydentów USA i Brazylii – zapowiedział Biały Dom. W niedzielę sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział, że Stany Zjednoczone mają „poważne obawy, że ogłoszony wynik nie odzwierciedla woli ani głosów narodu wenezuelskiego”.

Sytuację w Wenezueli relacjonuje na X dziennikarz Tomasz Surdel.

Protesty w Wenezueli skomentowała białoruska opozycjonistka Swiatłana Cichanouska. Napisała, że Białoruś wspiera „odważny naród Wenezueli, który domaga się sprawiedliwego policzenia głosów w niedzielnych wyborach”. „W 2020 roku Białoruś także zagłosowała za demokratyczną zmianą, a setki tysięcy wyszły na ulice, by protestować przeciwko dyktatorowi, który ukradł nasze głosy” – przypomniała Cichanouska.

16:16 30-07-2024

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Ambasador Marek Magierowski kończy pracę w USA. Wraca przed końcem kadencji

Po niecałych trzech latach amb. Marek Magierowski opuszcza Ambasadę RP w Waszyngtonie. Radosław Sikorski chce umieścić tam zaufanego człowieka

„Bez garnituru. Opuszczam placówkę w Waszyngtonie i lecę do Warszawy. Wszelkie porażki zapisuję na swoje i wyłącznie swoje konto. Sukcesy? Pochwały należą się fantastycznej ekipie Ambasady RP w Waszyngtonie. Na koniec: bądźcie cierpliwi, nasłuchujcie, a wszystkiego się dowiecie...” – napisał po angielsku na platformie X amb. Marek Magierowski i dorzucił zdjęcie w nieformalnym stroju.

Dyplomata kończy pracę na stanowisku polskiego ambasadora w USA, którą rozpoczął za rządów PiS – pod koniec listopada 2021 roku.

Kadencję Magierowskiego skrócił Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji 25 lipca tłumaczył w wywiadzie dla RMF FM, że chce w Waszyngtonie osoby, do której ma zaufanie. Sikorski wspomniał też, że MSZ zaproponowało Magierowskiemu kierowanie placówką w Argentynie lub Chile. Ale ten się na to nie zgodził.

Jak ujawniła Wirtualna Polska, dyplomata przesłał do resortu żądanie rekompensaty za szybszy powrót do kraju. Domagał się niemal miliona złotych. Resort odpowiedział, że system takich rekompensat nie istnieje. Wniosek Magierowskiego został więc zignorowany.

Prezydent Andrzej Duda uważa, że na gruncie konstytucji przysługuje mu wyłączna kompetencja powoływania i odwoływania ambasadorów. Nie zgadza się, by na miejsce Magierowskiego do Waszyngtonu pojechał senator PO Bogdan Klich – czego domaga się Radosław Sikorski. Klich ma zatem pokierować placówką bez formalnej nominacji – jako chargé d'affaires.

15:07 30-07-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Kaczyński o decyzji PKW: „Jutro jest dzień próby. Demokracja może zostać zlikwidowana”

Prezes PiS skomentował kontrowersje wokół sprawozdania finansowego swojej partii. Państwowa Komisja Wyborcza może odrzucić je na jutrzejszym posiedzeniu

Państwowa Komisja Wyborcza w środę 31 lipca 2024 zadecyduje, czy przyjmuje sprawozdania finansowe komitetów wyborczych po wyborach parlamentarnych z października 2023 roku.

Sprawozdanie PiS budzi wątpliwości m.in. z powodu afery z Funduszem Sprawiedliwości, z którego Suwerenna Polska (partia, której politycy startowali z list PiS) miała nielegalnie finansować swoją kampanię. Kancelaria Premiera na prośbę PKW 26 lipca przekazała jej listę zawiadomień do prokuratury, które zostały złożone przez nowy rząd w wyniku audytu poprzedników. Chodziło o naruszenia kodeksu wyborczego, które mogą skutkować odrzuceniem sprawozdania finansowego komitetu wyborczego.

Jarosław Kaczyński bronił dziś rozliczeń złożonych przez jego partię.

„Mamy w pełni zatwierdzone sprawozdanie finansowe. Nie ma tu żadnych zarzutów ze strony rewidenta. Mamy taką sytuację, że fakty, które mogłyby być podstawą do jakichś działań, muszą mieć, przy tego rodzaju zarzutach, potwierdzenie sądowe. A żadnych takich potwierdzeń w tej chwili nie ma” – powiedział Kaczyński na konferencji prasowej.

Zdaniem Kaczyńskiego, nie ma podstaw do odrzucenia sprawozdania komitetu PiS. Wg niego jest za to „wola polityczna wynikająca z poczucia słabości obecnej koalicji”.

„Ta słabość to nie tylko jej [koalicji rządzącej – red.] niespójność, ale to wszystko, co się dzieje w kraju: gigantyczny bałagan, zwinięcie wszystkich przedsięwzięć prorozwojowych, ostentacyjne podporządkowywanie się Niemcom” – mówił Kaczyński.

Prezes PiS stwierdził, że środa będzie „dniem próby” dla polskiej demokracji.

„Praworządności już w Polsce nie ma, ale praworządność i demokracja to są dwa pojęcia opisujące różne aspekty funkcjonowania społeczeństwa. [...] Po tej decyzji, gdyby ona była po myśli obecnie rządzących, no to można powiedzieć, że demokracji też już w Polsce nie będzie, zostanie po prostu zlikwidowana” – przestrzegał Kaczyński.

Dodał, że rząd „podejmuje naciski na PKW”, a jego celem jest likwidacja opozycji. „Próbuje się doprowadzić, żeby nasza formacja – jedyna licząca się formacja opozycyjna – była sparaliżowana” – przekonywał.

Jeżeli PKW odrzuci sprawozdanie PiS, konsekwencją może być utrata nawet 75 proc. dotacji podmiotowej. Czyli pieniędzy z budżetu państwa, które partia otrzymuje za zdobyte mandaty (tzw. zwrot za kampanię). PiS grozi też utrata do 75 proc. subwencji, czyli środków na działalność statutową partii.

Więcej o naciskach na PKW i zmianie przepisów, która może pomóc PiS uniknąć kary, pisze w OKO.press Anna Mierzyńska.

Przeczytaj także:

Źródło: PAP.