0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

12:05 15-10-2025

Prawa autorskie: 17.09.2025 Wytyczno . Cmentarz zolnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza poleglych i pomordowanych w walkach z Armia czerwona w 1939 roku . Prezs Rady Ministrow Donald Tusk podczas obchodow 86 rocznicy napasci ZSRR na Polske . Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl17.09.2025 Wytyczno ...

Dwa lata po wyborach październikowych: Jak oceniana jest koalicja?

Politycy koalicji rządzącej usiłują uprawiać dziś propagandę sukcesu. A jak dwa lata po historycznych wyborach, w których od władzy udało się odsunąć Zjednoczoną Prawicę, oceniają ją Polki i Polacy?

Co się wydarzyło?

W drugą rocznicę wyborów październikowych, w wyniku których władzę straciła Zjednoczona Prawica na rzecz partii demokratycznych, politycy rządzącej koalicji usiłują uprawiać propagandę sukcesu.

Inwestycje na kolei, odblokowanie funduszy unijnych – w tym środków z KPO, podwyżki dla nauczycieli, spadek inflacji, 2,5 mld zł na mieszkalnictwo społeczne, renta wdowia, finansowanie in vitro, kasowy PIT, „babciowe”, czy... zmiany w aplikacji mObywatel – przede wszystkim tymi osiągnięciami chwali się rząd dwa lata po historycznych wyborach.

„Robimy swoje (...). Najważniejsze jest, że idziemy jako Polska do przodu” – mówił Borys Budka, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej w programie „Graffiti” w Polsat News w środę 15 października.

Sto konkretów

Ale jak wyliczył TVN24, tylko jedna czwarta ze stu konkretów, którymi Donald Tusk w 2023 roku walczył o władzę, została zrealizowana.

Pośród obietnic dowiezionych są m.in. odblokowanie funduszy unijnych, finansowanie in vitro, kasowy PIT, darmowe badania prenatalne, zmiany dotyczące nauczania religii w szkołach, wycofanie przedmiotu Historia i Teraźniejszość, likwidacja prac domowych w szkołach podstawowych, wyższy zasiłek pogrzebowy, podwyższenie świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego, przywrócenie finansowania telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży, powołanie nowego Rzecznika Praw Dziecka, wzmocnienie granicy z Białorusią czy możliwość powrotu do służby żołnierzy niesłusznie zwolnionych ze służby po 2015 roku.

Trzy czwarte „konkretów” wciąż czeka na realizację.

Pośród najważniejszych niezrealizowanych zapowiedzi są takie jak liberalizacja prawa aborcyjnego, wprowadzenie związków partnerskich, likwidacja Funduszu Kościelnego, kredyt zero procent na zakup pierwszego mieszkania czy podniesienie kwoty wolnej od podatku.

„Rządzimy w takiej konfiguracji, w której niektóre postulaty są nie do zaakceptowania przez niektórych naszych koalicjantów. Staramy się więc, żeby to wszystko, co nas łączy było realizowane. Natomiast wyborcy, to jest ich prawo, mają prawo oczekiwać więcej, a politycy mają obowiązek te oczekiwania spełniać” – tłumaczył ten stan rzeczy Borys Budka na antenie Polsat News.

Koalicja straciła 2,5 mln wyborców

Jak wynika z sondaży w ciągu niemal dwóch lat rządów partie koalicji 15 października „zgubiły” około 2,5 mln wyborców. Jak wynika z sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu” tylko 65 proc. tych osób, które w 2023 roku zagłosowały na którąś z partii rządzącej koalicji, dziś zrobiłoby to ponownie. Inaczej zagłosowałoby 22 proc. tych wyborców, a 13 proc. z nich nie wie, co by zrobiło – opisuje Rzeczpospolita.

Rzeczpospolita zwraca także uwagę na to, że w 2023 roku partie rządzącej koalicji wygrały wybory w sumie niemal 53 proc. głosów. Dziś łączne poparcie partii koalicji to niecałe 42 procent.

Budka zapewnia, że rząd „pokornie” podchodzi do tych sondaży.

„Cóż (...), musimy być jeszcze lepsi, jeśli chodzi o realizację oczekiwań naszych wyborców. Wiemy doskonale, że te oczekiwania są bardzo duże” – zapewnił wiceprzewodniczący PO.

Bez związków partnerskich

W ostatnich tygodniach największa krytyka rządu związana jest z wywieszaniem białej flagi w temacie związków partnerskich. Pomimo jasnej obietnicy w ramach „stu konkretów” o tym, że rząd wprowadzi związki partnerskie, Donald Tusk ugina się pod presją swojego najsłabszego koalicjanta.

Ustawa o związkach partnerskich spadła z agendy ze względu na presję konserwatywnego Polskiego Stronnictwa Ludowego, które w zamian zaproponowało ustawę o statusie osoby najbliższej. Kompromis w tej sprawie wypracowywały osobiście Katarzyna Kotula z Lewicy i Urszula Pasławska z PSL.

O tym, dlaczego to kompromisowe rozwiązanie jest zupełnie rozczarowujące i ma niewiele wspólnego z wyborczą obietnicą Tuska, w wywiadzie z OKO.press mówił Hubert Sobecki ze Stowarzyszenia „Miłość Nie Wyklucza”.

„Nie tak się umawialiśmy z tym rządem (...) Zgodziliśmy się na związki partnerskie jako minimum, bo politycy powiedzieli, że w tych realiach nie wprowadzą w Polsce małżeństw jednopłciowych. W tym momencie zjechaliśmy poniżej ogryzka” – mówił Sobecki.

Z najnowszego sondażu Opinii24 dla „Faktów” TVN i TVN24 opublikowanego 14 października wynika, że gdyby wybory odbyły się teraz, Polskie Stronnictwo Ludowe, podobnie jak Polska 2050, nie przekroczyłyby progu wyborczego. PSL mógłby liczyć na 2,3 proc. głosów, a Polska 2050 – na 1,7 proc. W wyborach październikowych 2023 na te ugrupowania zagłosowało 14,4 proc. wyborców – PSL i Polska 2050 poszły do wyborów razem, jako Trzecia Droga.

Jedynym ugrupowaniem w koalicji, które trzyma się dość mocno, jest Koalicja Obywatelska, która mogłaby liczyć na 29,5 proc. W wyborach październikowych na KO zagłosowało 30,7 proc. wyborców.

Przez ostatnie dwa lata Lewica utraciła niemal 40 proc. poparcia. W wyborach październikowych zdobyła 8,61 proc. głosów. Dziś głosowanie na nią deklaruje 5,4 proc. wyborców.

Przeczytaj także:

11:14 15-10-2025

Prawa autorskie: 15.10.2025 Warszawa , ulica Wiejska , Sejm . Marszalek Szymon Holownia podczas konferencji prasowej pierwszego dnia 43. posiedzenia . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl15.10.2025 Warszawa ...

Poselski projekt Lewicy o związkach partnerskich zdjęty z posiedzenia Sejmu

Projekt będzie rozpatrzony na kolejnym posiedzeniu, na początku listopada – zapowiedział na konferencji prasowej marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Co się wydarzyło

Jak mówił w czasie konferencji marszałek Szymon Hołownia dyskusja o projekcie ustawy Lewicy o związkach partnerskich została przeniesiona na prośbę przewodniczące Lewicy Anny Marii Żukowskiej.

„Nie będzie ustawy o związkach partnerskich, która była zaplanowana (na rozpatrzenie przez Sejm, przyp.red.)”. To na prośbę pani przewodniczącej Żukowskiej, która w piśmie skierowanym do mnie poprosiła o to, żeby przełożyć na następne posiedzenie procedowanie tej ustawy ze względu na m.in. służbowy wyjazd minister Kotuli" – powiedział Szymon Hołownia na konferencji prasowej.

Jak usłyszeliśmy od polityków Lewicy, chodzi o to, żeby ich własny projekt nie „przykrył” innego, ważniejszego dla rządu – projektu o związkach partnerskich. Choć formalnie ten projekt o związkach partnerskich jeszcze nawet nie został zaprezentowany. Wciąż nanoszone są na niego poprawki.

Efekty porozumienia Lewicy i PSL mają zostać ujawnione w piątek. "Zapowiedzi o tym, że ustawa o związkach partnerskich będzie w Sejmie słyszę od półtora roku. Nie chcę kolejny raz komentować czegoś, czego nie ma. Chcę najpierw to zobaczyć. Za dużo jest gadania o rzeczach, które się nie dzieją – mówił dziennikarzom w Sejmie Adrian Zandberg z Partii Razem.

Proponowany przez rząd projekt ma mocno uwzględnić postulaty ludowców. Dla osób ze społeczności LGBT+ taki układ jest klęską koalicji i Lewicy oraz sukcesem PSL-u. „Nie tak się umawialiśmy z tym rządem. Ludzie konsultowali ustawę, która miała być kompromisem. Zgodziliśmy się na związki partnerskie jako minimum, bo politycy powiedzieli, że w tych realiach nie wprowadzą w Polsce małżeństw jednopłciowych. W tym momencie zjechaliśmy poniżej ogryzka” – mówi Hubert Sobecki ze Stowarzyszenia „Miłość Nie Wyklucza” w rozmowie z Antonem Ambroziakiem dla OKO.press.

Przeczytaj także:

Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty opublikował w mediach społecznościowych nagranie, w którym Katarzyna Kotula, Władysław Kosiniak-Kamysz i Urszula Pasławska mówią o „trudnym porozumieniu” w ważnej sprawie.

Projekt wynikający z porozumienia Lewicy i PSL-u, jak zapowiadała w wiceprezeska PSL Urszula Pasławska w rozmowie z Radiem ZET „nie będzie o związkach partnerskich”. Będzie to ustawa, która „reguluje i ochrania związki nieformalne”.

„Nasza ustawa na pewno nie będzie ustawą małżeńskopodobną i na pewno nie będzie w żadnej kwestii dotyczyła dzieci” – mówiła Pasławska w radiu.

Ludowcy w nieoficjalnych rozmowach mówią, że ważne jest zaprezentowanie takich rozwiązań, które spotkają się z podpisem prezydenta. W kampanii wyborczej Karol Nawrocki zadeklarował, że jest gotowy do dyskusji wokół statusu osoby najbliższej.

Jaki jest kontekst

Są dwa projekty ustaw dotyczących związków partnerskich – poselski projekt Lewicy (złożony w czerwcu), a także pierwszy w historii rządowy projekt ustawy, który przeszedł konsultacje społeczne i międzyresortowe, ale nigdy nie wszedł na Radę Ministrów. Alternatywny, bardziej konserwatywny projekt ustawy o statusie osoby najbliższej zapowiadał PSL.

W planie posiedzenia Sejmu 15–17 października znalazł się projekt ustawy o związkach partnerskich autorstwa Nowej Lewicy. Jego autorka – Katarzyna Kotula, była ministra ds. równości, a dziś sekretarz stanu w Kancelarii Premiera – podkreślała, że projekt jest praktycznie identyczny z tym, który wcześniej utknął na etapie prac rządowych. Po uwagach PSL usunięto z niego przepisy dotyczące przysposobienia dzieci przez pary jednopłciowe, ale nadal przewiduje on m.in. możliwość zawierania związków partnerskich przez pary tej samej płci w Urzędzie Stanu Cywilnego.

Spór koalicjantów dotyczył m.in. nazwy ustawy, kwestii dotyczących dzieci – pieczy zastępczej, a także miejsca zawarcia związku – w urzędzie stanu cywilnego czy u notariusza.

Czytaj więcej tekstów OKO.press:

Przeczytaj także:

10:15 15-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Luis TATO / AFPFot. Luis TATO / AFP

Rewolucja pokolenia Z. Na Madagaskarze władzę przejmuje armia

Po kilkutygodniowych protestach, domagających się zmiany władzy, prezydent Madagaskaru Andry Rajoelina opuścił kraj. Kontrolę nad instytucjami publicznymi przejęła armia.

Co się wydarzyło?

Kilkutygodniowe protesty madagaskarskiej młodzieży przyniosły efekty: znienawidzony prezydent Andry Rajoelina opuścił kraj. We wtorek 14 października Zgromadzenie Narodowe, czyli niższa izba parlamentu, przegłosowała odsunięcie go od władzy – informuje The New York Times.

Władzę w kraju tymczasowo przejęła armia, która ma powołać tymczasowy rząd na okres nie dłuższy niż dwa lata. Nowy rząd ma się składać z cywilów, a jego głównym zadaniem będzie przeprowadzenie referendum w sprawie nowej konstytucji i ustanowienie nowych instytucji państwowych – informuje amerykański dziennik.

Już podjęto decyzje o zawieszeniu stosowania konstytucji oraz rozwiązaniu najważniejszych instytucji państwowych, takich jak oskarżany o korupcję Sąd Najwyższy, Państwowa Komisja Wyborcza oraz Senat. Działa tylko Zgromadzenie Narodowe, czyli niższa izba parlamentu.

Z aresztów wypuszczane są też osoby zatrzymane podczas starć z policją. W masowych demonstracjach na Madagaskarze od 25 września zginęło ponad 20 osób, a ponad sto zostało rannych.

Jaki jest kontekst?

Demonstracje na Madagaskarze zaczęły się pod koniec września i toczyły się w kilku miejscowościach. Na ulicę wyszli głównie młodzi ludzie, którzy protestowali przeciwko korupcji, przerwom w dostawach wody i elektryczności oraz trudnościom finansowym związanym z wysoką inflacją.

Bezpośrednią przyczyną wybuchu protestów było aresztowanie dwóch urzędników ratusza w Antananarywy, do którego doszło tuż przed pierwszą zaplanowaną pokojową demonstracją. Organizatorzy akcji – organizacja Gen Z Madagascar oraz inne zaangażowane w te działania grupy aktywistów, uznały ruch władz za próbę uciszenia demonstrujących. Wezwały więc do udziału w proteście wszystkich urzędników publicznych i wyszli na ulice.

Demonstracje bardzo szybko zamieniły się w krwawe starcia z wojskiem po tym, jak prezydent dał przyzwolenie na stosowanie przemocy wobec protestujących.

Andry Rajoelina doszedł do władzy w 2009 roku na skutek zamachu stanu. Rajoelina był wówczas burmistrzem stolicy i obiecywał demokratyzację kraju i walkę z korupcją. Władzę przejął przy wsparciu wojska, obalając prezydenta Marca Ravalomananę. Unia Afrykańska, ONZ i społeczność międzynarodowa nie uznały nowego rządu, uważając ten sposób przejęcia władzy za nielegalny.

Do 2013 roku kraj był rządzony przez Tymczasową Wysoką Władzę Przejściową, na czele której stał Rajoelina. Gdy w 2013 roku zorganizowano pierwsze po przewrocie demokratyczne wybory, Rajoelina stracił władzę. Wrócił w 2018 roku i rozpoczął proces coraz głębszej autokratyzacji kraju.

W kolejnych wyborach w 2023 roku także zdobył władzę, ale uczciwość tych wyborów jest kwestionowana. Wygrana Rajoeliny miała być efektem nieprawidłowości wyborczych – obsadzenia Państwowej Komisji Wyborczej lojalnymi wobec władzy ludźmi i oszustw.

Madagaskar to 32-milionowy kraj. Niepodległość uzyskał w 1960 roku, kiedy wyzwolił się spod władzy francuskiej. Po francuskiej dominacji pozostał mu ustrój polityczny: Madagaskar jest republiką semiprezydencką.

17:06 14-10-2025

Prawa autorskie: Photo by Thomas SAMSON / AFPPhoto by Thomas SAMS...

Francuski premier czasowo zawiesza reformę emerytalną, by ratować swój rząd

Sébastien Lecornu ponownie stanął na czele rządu mniejszościowego. Próbuje zapewnić sobie warunkowe poparcie lewicy, by uniknąć głębszego kryzysu politycznego

Co się wydarzyło

„Jesienią zaproponuję parlamentowi zawieszenie reformy emerytalnej z 2023 roku do czasu wyborów prezydenckich. Do stycznia 2028 roku nie będzie podwyżki wieku emerytalnego” – powiedział dziś we francuskim parlamencie premier Sébastien Lecornu.

Propozycja ma na celu pomóc rządowi Lecornu przetrwać i zapewnić sobie poparcie posłów lewicy. W wystąpieniu Lecornu ocenił koszt zawieszenia tej reformy na 400 milionów euro w 2026 roku oraz 1,8 mld euro w 2027 roku. W ten sposób polityk z obozu prezydenta Macrona chce zapewnić sobie polityczne przetrwanie. Podczas przemówienia w parlamencie powiedział, że jego zdaniem nie ma już żadnego pretekstu do głosowania nad wotum nieufności.

Jaki jest kontekst

Lecornu stoi obecnie na czele rządu mniejszościowego. To jego drugia misja na czele francuckiego rządu. W zeszłym tygodniu zrezygnował ze stanowiska niecały miesiąc po powołaniu na stanowisko przez prezydenta Emmanuela Macrona dzień po przedstawieniu składu swojego rządu. Macron powołał go jednak ponownie, a po zmianach w rządzie ten zdecydował się pozostać na stanowisku.

Reforma emerytalna została uchwalona we Francji w 2023 roku i przewiduje stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego do 64 lat w 2030 roku. Lewica ostro sprzeciwia się tym zmianom. We francuskim Zgromadzeniu Narodowym (odpowiedniku naszego Sejmu) liczne partie tworzą dziś trzy główne siły, a żadna z nich nie posiada samodzielnej większości. Rządzący blok prezydencki ma dziś 213 głosów z 577 miejsc w Zgromadzeniu.

Przeczytaj inne teksty na podobny temat w OKO.press

Przeczytaj także:

16:46 14-10-2025

Prawa autorskie: Photo by Omar AL-QATTAA / AFPPhoto by Omar AL-QAT...

Hamas zwraca cztery kolejne ciała zakładników. Izrael ogranicza pomoc humanitarną

Izrael twierdzi, że Hamas celowo nie oddaje większej liczby ciał zakładników. Do nacisku wykorzystuje pomoc humanitarną

Co się wydarzyło

Hamas przekazał, że przekaże dziś o 22 czasu lokalnego kolejne cztery ciała izraelskich zakładników. Wczoraj przekazano pierwsze dwa ciała, które dzisiaj zostały zidentyfikowane. To oznacza, że w Gazie pozostają jeszcze ciała 22 zakładników.

Izrael przekazał, że w związku ze złamaniem ustaleń — według umowy narzuconej przez Donalda Trumpa ciała miały wrócić do Izraela w ciągu 72 godzin po przyjęciu porozumienia – ogranicza on wjazd pomocy humanitarnej przez przejście graniczne w Rafah na południu Strefy. Izraelska armia twierdzi, że Hamas nie dołożył wszelkich starań, by zlokalizować ciała izraelskich zakładników. Izraelczycy, powołując się na dane wywiadowcze, twierdzą, że Hamas zna lokalizację większej liczby ciał, niż dotychczasowa szóstka.

Z komunikatu tego można jednak wyczytać, że Izrael również zdaje sobie sprawę, że nie wszystkie ciała mogą być zlokalizowane. Potwierdza to Międzynarodowy Czerwony Krzyż. „To bardzo duże wyzwanie, większe niż uwolnienie żyjących ludzi. To ogromne wyzwanie” – powiedział dziś na temat zwracania ciał zmarłych zakładników Christian Cardon, rzecznik organizacji. Dodał, że operacja może potrwać dni lub nawet tygodnie, a istnieje ryzyko, że części ciał nie uda się odnaleźć.

Izrael kolejny raz wykorzystuje pomoc humanitarną jako środek, by naciskać na Hamas. Cierpi na tym ludność Strefy Gazy. Izrael poinformował już ONZ, że od środy będzie wpuszczał do Strefy Gazy 300 ciężarówek z pomocą. To połowa ustalonej wcześniej liczby.

Jaki jest kontekst

Zawieszenie broni jest w mocy od 10 października. Jego szczegóły zostały wynegocjowane na podstawie umowy ogłoszonej przez Donalda Trumpa 29 września. Styczniowe zawieszenie broni miało być pierwszą fazą stałego porozumienia. Do drugiej fazy jednak nie doszło. Izrael wznowił walki, a w marcu narzucił też pełną blokadę humanitarną, do Strefy Gazy nie wpływała nowa żywność przez ponad dwa miesiące.

W ciągu dnia w kilku incydentach izraelska armia zabiła jednak przynajmniej dziewiątkę Palestyńczyków.

Sytuacja jest więc bardzo napięta. Sytuacja międzynarodowa jest jednak inna niż w marcu. Wczoraj Donald Trump ogłosił koniec wojny w Gazie i trudno sobie wyobrazić, by pozwolił do rychłego powrotu walk i izraelskiej inwazji.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także: