Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Politycy skrajnie prawicowej niemieckiej partii AfD polecieli do rosyjskiego kurortu nad Morzem Czarnym w Soczi na sympozjum „BRICS – Europa”. Wydarzenie zorganizowała rządząca w Rosji Jedna Rosja wraz z Instytutem Europy tamtejszej Akademii Nauk.
Do Rosji pojechali m.in. Steffen Kotre, poseł Bundestagu z komisji gospodarki i energetyki, szef saksońskiej AfD Jörg Urban oraz europoseł Hans Neuhoff. Jak podaje rosyjska agencja TASS, Kotre brał udział w panelach dotyczących przyszłej współpracy europejskich ugrupowań politycznych z krajami BRICS.
BRICS – Europe to szczyt poświęcony współpracy Europy z krajami BRICS, do których należy Rosja, Brazylia, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki. Według TASS W sympozjum bierze udział ponad 30 europejskich polityków, w tym siedmiu europosłów oraz dwunastu posłów z parlamentów krajowych.
Gościem honorowym wydarzenia był Pierre de Gaulle, wnuk byłego prezydenta Francji Charles’a de Gaulle’a. Poza delegacjami z Europy pojawili się także przedstawiciele rządzących partii z Chin, Brazylii, Iranu, Indonezji, Białorusi, Algierii, Kuby, Kambodży, Etiopii i Republiki Południowej Afryki.
Jak wskazuje agencja Reuters, kontrowersje wzbudza fakt, że niektórzy politycy AfD utrzymują kontakty z Rosją po jej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w 2022 roku. Równolegle krytykują oni wsparcie militarne dla Kijowa od Niemiec i sprzeciwiają się zachodnim sankcjom wobec Moskwy.
Sama partia, którą niemiecki wywiad uznał za ugrupowanie ekstremistyczne i zagrożenie dla demokracji, odpiera zarzuty o współpracę z Rosją.
Wizyta w Soczi polityków AfD wywołała w Niemczech polityczną burzę. Media informowały wcześniej o planach wyjazdu polityków AfD do Rosji, co spotkało się z ostrą krytyką wewnątrz partii, pojawiły się nawet oskarżenia o działanie na szkodę państwa.
Plany części polityków AfD, którzy zamierzali pojechać do Rosji krytykowała Alice Weidel. Jej partyjny współprzewodniczący Tino Chrupalla zareagował odwrotnie i stanął w obronie Władimira Putina.
W rozmowie z publiczną telewizją ZDF Chrupalla podkreślał, że Moskwa pozostaje dla niego partnerem godnym zaufania, i bronił prezydenta Putina.
„Nic mi nie zrobił” powiedział. „Nie widzę dziś żadnego zagrożenia dla Niemiec ze strony Rosji”.
Twierdził też, że nie ma dowodów na to, iż liczne drony zauważone w Niemczech pochodziły z Rosji. Sugerował nawet, że Polska jako sąsiad i członek NATO „również może stanowić dla Niemiec zagrożenie”.
Roderich Kiesewetter, ekspert CDU od bezpieczeństwa, nazwał Chrupallę „rosyjskim trollem” i „szaleńcem u steru AfD”.
Spór wybuchł wyjątkowo korzystnym dla AfD momencie. Partia regularnie przekracza w sondażach 20 procent, co w lutowych wyborach dało jej pozycję drugiej siły politycznej w Niemczech. Poparcie od lat zdobywa głównie we wschodniej części kraju, gdzie sympatia do Rosji, mimo wojny w Ukrainie, jest wciąż mocna.
Jednocześnie AfD próbuje poprawić swój wizerunek na zachodzie Niemiec i zwiększyć tam swoje wpływy. Stara się też utrzymywać dobre relacje z prezydentem USA Donaldem Trumpem, którego otoczenie mocno wspiera partię. Dzieje się to w czasie, gdy sam Trump zaczął dystansować się od Putina po tym, jak Moskwa odmówiła rozmów pokojowych z Ukrainą.
Szef niemieckiego wywiadu ostrzegł w zeszłym tygodniu, że Rosja próbuje wywierać wpływ na niemiecką politykę, starając się rozwijać kontakty w kraju. Jak powiedział w wywiadzie dla stacji RTL, jest to próba „przedstawienia rosyjskiej narracji jako bardziej wyrazistej i ostatecznie bardziej akceptowalnej”.
Przeczytaj także:
Prokurator unieważnił dwa dokumenty posła, by zablokować mu ucieczkę poza strefę Schengen – informuje „Rzeczpospolita”.
„Po ucieczce Romanowskiego z kraju prokuratura wystąpiła o unieważnienie dwóch jego paszportów do organów je wydających – MSZ i MSWiA. Jeden to paszport dyplomatyczny, który Romanowski posiadał jako wiceminister sprawiedliwości, z kolei drugi to cywilny” – podała „Rzeczpospolita”.
Informację potwierdził prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. „Powodem unieważnienia paszportu był wniosek prokuratora prowadzącego śledztwo, złożony na podstawie art. 70 ust. 2 pkt 11 ustawy o dokumentach paszportowych (...). Była potrzeba zabezpieczenia dalszego toku postępowania, w szczególności poprzez uniemożliwienie lub utrudnienie dalszej ucieczki podejrzanego Marcina Romanowskiego przy użyciu tego dokumentu, w tym uniemożliwienie opuszczenia strefy Schengen” – dodał.
Romanowski potwierdził gazecie, że unieważniono mu oba paszporty – taką informację otrzymał w systemie mObywatel. Niemniej Polityk wystąpił o Genewski Dokument Podróży.
Dziennik przypomniał też, że Romanowski – poseł PiS, były zastępca Zbigniewa Ziobry w resorcie sprawiedliwości i również podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości – jest ścigany europejskim nakazem aresztowania (ENA). Od prawie roku przebywa na Węgrzech, gdzie od władz tego państwa uzyskał ochronę międzynarodową i może się swobodnie poruszać po terenie kraju.
„Rzeczpospolita” przypomniała też, że Zbigniew Ziobro nie zostanie przesłuchany ani na Węgrzech, ani w Brukseli, ponieważ prokurator odrzucił jego propozycję w tej sprawie; chce postawić Ziobrze 26 zarzutów za domniemane nadużycia w rozdzielaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Prokurator domaga się dla Ziobry tymczasowego aresztu, który pozwoli mu wystąpić za nim z listem gończym. O areszcie ma zdecydować sąd.
7 listopada Sejm uchylił immunitet Zbigniewowi Ziobrze w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości. Sejm wyraził również zgodę na jego zatrzymanie i aresztowanie. Tego samego dnia prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu Ziobrze 26 zarzutów, a także o zatrzymaniu go i przymusowym doprowadzeniu przez ABW.
„Władza twierdzi, że przywłaszczyłem pieniądze. To pokazuje karkołomność zarzutów, pokazuje determinację przestępczej szajki, która dzisiaj rządzi Polską” — przekonuje Ziobro.
Rzecznik PK podczas czwartkowej konferencji zapewnił, że – jeśli będzie zachodziło poważne niebezpieczeństwo dla zdrowia lub życia Ziobry – prokurator natychmiast zwolni go z zatrzymania i odstąpi od tymczasowego aresztowania. Prokurator zastrzegł jednak, że musi to wynikać z materiału dowodowego, „a nie na przykład z oświadczeń medialnych samego podejrzanego”.
Kwestię dotyczącą zdrowia Ziobry podnoszą często posłowie PiS, według których stan byłego ministra sprawiedliwości uniemożliwia jego tymczasowe aresztowanie. Powołują się przy tym na Kodeks postępowania karnego, zgodnie z którym należy odstąpić od aresztowania danej osoby, jeśli spowodowałoby to poważne niebezpieczeństwo dla jej życia lub zdrowia. Obecnie Ziobro leczy się po operacji rozległego nowotworu przełyku.
Prokuratura jednak – jeszcze przed skierowaniem wniosku do Sejmu w sprawie Ziobry – zasięgnęła opinii biegłej onkolog, która oceniła, że stan zdrowia posła, aktywnego zawodowo, pozwala na przeprowadzenie czynności z jego udziałem. Według prokuratury z opinii wynika też, że choroba posła nie stanowi przeszkody do jego zatrzymania ani aresztu, o ile nie pogorszy się stan jego zdrowia.
Przeczytaj także:
Kongres PSL ponownie wybrał na prezesa partii Władysława Kosiniaka-Kamysza. Przewodniczącym Rady Naczelnej został wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
„To PSL zadecydowało o takim, a nie innym kształcie obecnego rządu; nie ma dzisiaj siły Polski bez ludzi Polskiego Stronnictwa Ludowego” – podkreślił podczas kongresu w Warszawie prezes PSL,
„Idziemy pod prąd i pod górę, tak jak wtedy, gdy w trudnych warunkach rodziło się PSL. To nasza historia i nasza przyszłość. Przeszliśmy długą drogę, ale niesiemy dalej nasz sztandar, z odwagą i siłą prawdziwych ludowców” – mówił podczas kongresu PSL w Warszawie wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Przed oficjalnym otwarciem kongresu wprowadzony został nowy sztandar Stronnictwa. Kongres, jako najwyższa władza PSL, zwoływany jest raz na cztery lata przez Radę Naczelną. Do jego kompetencji należą m.in. wybór prezesa Stronnictwa i szefa Rady Naczelnej, akceptacja członków Głównej Komisji Rewizyjnej i Głównego Sądu Koleżeńskiego oraz uchwalanie zmian programowych i statutowych.
Kongres wybrał także Radę Naczelną Stronnictwa i jej przewodniczącego. Dotychczas szefem Rady był Waldemar Pawlak, a na tym stanowisku zastąpił go wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
Jedynym kandydatem na prezesa ludowców był obecny lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, pełniący tę funkcję od 2015 roku.
Nawet jeśli szefowi ludowców uda się utrzymać władzę w strukturach partyjnych, to staje przed nim dużo poważniejsze pytanie – czy partia przetrwa do przyszłych wyborów, czy pójdzie w nich sama, czy jednak w koalicji. Kosiniak-Kamysz na ten temat odpowiadał na pytania dziennikarzy wymijająco.
„PSL szykuje się do samodzielnego startu, ale nie samotnego, nie damy się namówić na wspólne listy” – podkreślił lider ludowców.
Ostatnie sondaże dają PSL-owi niskie poparcie. Zgodnie z sondażem IBRiS dla „Rzeczpospolitej” PSL cieszy się poparciem 4,1 proc. badanych, czyli tylko o 0,1 pkt proc. więcej niż ma Partia Razem. Natomiast sondaż Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wykazał, że tylko 0,58 proc. Polaków zagłosowałoby na partię ludowców.
O słabnącym poparciu dla PSL Kosiniak-Kamysz mówił, przypominając o wynikach wyborów parlamentarnych w 2023 roku. „Nie brakowało tych, którzy mówili, jak Ryszard Terlecki na ostatnim posiedzeniu przed wyborami w 2023 roku: dwa procent, nigdy was już nie będzie. Później musiał odszczekać te słowa, wyprowadzając się z gabinetu wicemarszałka po przegranych wyborach. I tak będzie i tym razem” – zapewnił szef ludowców.
„Nigdy Platforma nie rządziła bez PSL-u. To powinno im dać do myślenia, jak PSL jest silny, to jest dla nich dużo lepiej” – mówił Kosiniak-Kamysz na kongresie i dodał, że „trzeba szanować koalicjantów, bo w przyszłości może ich zabraknąć”.
PSL ostatnio w swoich wypowiedziach podkreśla, że chce postawić na samorząd. Inicjatywą ludowców ostatnich miesięcy jest ustawa znosząca dwukadencyjność samorządów. Ludowcy liczą na poparcie KO, a także Lewicy. Przeciwna jest Polska 2050. PSL liczy, że ustawa trafi na biurko prezydenta, który znajdzie się wówczas pod naciskiem samorządowców z PiS.
Przeczytaj także:
Polska jest wspaniała, a człowiek, który wygrał wybory, jest fantastyczny – powiedział prezydent USA Donald Trump w wywiadzie dla brytyjskiej stacji GB News w nocy z piątku na sobotę.
Trump skrytykował politykę migracyjną niektórych krajów europejskich, wskazując na Węgry i Polskę jako państwa, które „nie przyjmują migrantów”.
„Niektórzy przywódcy krajów europejskich, w tym w Wielkiej Brytanii, są niesamowicie przewrażliwieni na punkcie sugestii, że ich obywatele są ważniejsi od obywateli z innych krajów” – mówił w wywiadzie amerykański przywódca, komentując politykę migracyjną.
Zwrócił uwagę na premiera Węgier Viktora Orbana, „którego inni przywódcy nienawidzą”, ale on wykonuje „fantastyczną robotę”.
„Wiesz, ilu ludzi (migrantów – red.) wpuścił do swojego kraju? Zero. Nie ma żadnych problemów. Przyjął kilku Ukraińców w związku z trwającą wojną, ale w zasadzie to nikogo” – powiedział Trump.
„Polska też nie przyjmuje ludzi. Są kraje, które po prostu odmawiają (przyjęcia migrantów – przyp. red.)” – stwierdził prezydent USA.
W pochlebnych słowach Donald Trump wypowiedział się także o Karolu Nawrockim. „Polska jest wspaniała, a człowiek, który wygrał wybory (prezydenckie – red.), jest fantastyczny. Nie miał szans, aby zbliżyć się do zwycięstwa. Był jednym z wielu kandydatów. Dzięki jego przyjacielowi i mojemu przyjacielowi, wspólnemu znajomemu, poparłem go, a on wygrał wybory. Było to dość duże zaskoczenie. Ale on jest fantastyczny. Będzie świetnym prezydentem” – powiedział Trump.
Odpowiadając na pytanie dotyczące konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, amerykański przywódca powiedział, że udało mu się zakończyć „osiem wojen”, a zakończenie jednej jest jeszcze przed nim.
Amerykański polityk odniósł się również do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. „Myślałem, że mam bardzo dobre relacje z (przywódcą Rosji Władimirem) Putinem. Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Ponieważ widziałem, jak niektóre wojny trwały, w jednym przypadku 32 lata, w innym 36 lat. A ja rozwiązałem je w ciągu dwóch dni. Jestem z tego bardzo dumny. Właśnie dzisiaj rozwiązałem kolejną sprawę, chyba dzisiaj. Prawie wyczerpaliśmy zapasy wojen” – powiedział Trump, nie ujawniając jaki konflikt miał na myśli.
Prezydent USA określił wojnę w Ukrainie jako „straszną krwawą jatkę”.
„Jest tak wielu żołnierzy. Od czasów II wojny światowej nie było czegoś takiego. (...) Wywieramy na nich (Rosję – red.) dużą presję, w sprawie ropy. Indie teraz wycofują się, inni też. Ponieważ Rosja sprzedaje ropę, ma pieniądze, aby działać. Ale myślę, że nam się uda” – podkreślił.
Zapytany, o czym myśli po przebudzeniu, wyznał, że jego myśli krążą wokół hasła „Make America Great Again”. W jego opinii, w historii polityki jest to „najlepsze hasło, jakiego kiedykolwiek użyto”.
„Chcę po prostu, aby Ameryka znów stała się wielka. Nie chcę być politycznie poprawny. Nie chcę być konserwatywny, ale to dlatego, że polityka ma tendencję do bycia konserwatywną. Chcesz silnych granic. Chcesz dobrej edukacji. Chcesz potężnej armii. Chcesz różnych rzeczy. Ale to hasło naprawdę mówi wszystko” – wyznał.
źródło: PAP
Przeczytaj także:
„Na początku tygodnia, tak jak zapowiadałem, przejścia graniczne z Białorusią zostaną otwarte” – przekazał w piątek premier Donald Tusk.
„To nie jest w żadnym stopniu element jakichś negocjacji politycznych czy dotyczących ewentualnej wymiany więźniów” – mówił podczas konferencji prasowej w piątek premier Donald Tusk, kiedy został zapytany o to, co przemawia za otwarciem tych dwóch przejść. Wskazał na „konkretne interesy miejscowej ludności, przedsiębiorców i mieszkańców”.
„Ta decyzja była autonomiczna i była związana ze zrozumiałą zupełnie presją ze strony miejscowych. Mówimy o mieszkańcach Podlasia, szczególnie w pobliżu granicy, którzy ponoszą i tak bardzo duże ciężary z agresywną polityką Białorusi na granicy” – powiedział Tusk.
Podkreślił, że decyzja była konsultowana wspólnie z szefem MSWiA Marcinem Kierwińskim i wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
„Myśmy uszczelnili granice w taki sposób, że ryzyko nielegalnych przejść zostało ograniczone do absolutnego minimum. Jest blisko 100 proc. skuteczności zatrzymań tych, którzy chcą nielegalnie przekroczyć polską granicę. To jest najbezpieczniejsza, najlepiej strzeżona dzisiaj granica w Europie” – zaznaczył.
Obecnie na granicy z Białorusią otwarte dla ruchu osobowego jest jedynie przejście graniczne Terespol-Brześć, a dla ciężarowego – przejście Kukuryki-Kozłowicze.
Otwarte są również kolejowe przejścia graniczne dla ruchu towarowego: Kuźnica Białostocka-Grodno, Siemianówka-Swisłocz i Terespol-Brześć. Tusk gotowość do wznowienia ruchu na dwóch przejściach granicznych w Bobrownikach oraz Kuźnicy Białostockiej zapowiadał już w październiku. Zaznaczył wówczas, że otwarcie nastąpi na próbę, po konsultacji z Litwą.
Marcin Kierwiński podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym od poniedziałku 17 listopada przywrócony zostanie ruch na dwóch drogowych przejściach granicznych z Białorusią w woj. podlaskim: Kuźnica Białostocka-Bruzgi i Bobrowniki-Bierestowica.
Resort przekazał, że decyzja rządu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców i przedsiębiorców, w tym przewoźników. Dodał, że była ona możliwa dzięki szczelnej ochronie granicy z Białorusią.
„Rząd będzie monitorował funkcjonowanie obu przejść granicznych pod kątem bezpieczeństwa i jeżeli uzna, że są ryzyka z tym związane, rozważy ich ponowne zamknięcie” – podkreśla MSWiA.
Wzdłuż dróg krajowych działa sześć przejść granicznych z Białorusią, ale cztery z nich są nadal zamknięte. Chodzi o Sławatycze na DK63, Połowce na DK66, Bobrowniki na DK65 i Kuźnicę na DK19.
Połowce zamknięto jeszcze w czasie pandemii. Kuźnica nie działa od listopada 2021 roku, po kryzysie migracyjnym na granicy. Bobrowniki zamknięto w lutym 2023 roku, tuż po tym jak białoruski sąd skazał Andrzeja Poczobuta, działacza Związku Polaków na Białorusi i dziennikarza.
Były oficer wywiadu wojskowego podpułkownik Maciej Korowaj w rozmowie z PAP powiedział, że polskie służby są w pełni przygotowane na otwarcie granicy i zapewnienie bezpieczeństwa. W jego opinii taki gest ze strony Polski „może paradoksalnie stanowić większe zagrożenie dla reżimu białoruskiego i tamtejszej propagandy wobec Polski”, ponieważ część osób „przekona się, że była okłamywana”.
Przeczytaj także: