Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Onet ujawnia, że przez 6 miesięcy pracy dla banku Peako SA żona prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego zarobiła ponad milion złotych. Ówczesnym ministrem aktywów państwowych, któremu podlegały spółki skarbu państwa, był bliski znajomy Radosława Piesiewcza – Jacek Sasin.
Według ustaleń Onetu, Agnieszka Piesiewcz została zatrudniona jako doradczyni zarządu państwowego banku Peako SA we wrześniu 2022 roku. W umowie nie umieszczono jednak zakresu obowiązków, a jedynie cele, w tym „wspieranie koncepcyjne działu marketingu” oraz „opiniowanie komunikacji marketingowej”. Za swoją półroczną pracę żona prezesa PKOl miała otrzymać 1,15 mln złotych, co w przeliczeniu daje pensję w wysokości 164 tys. zł miesięcznie.
“Dla porównania stypendium za wyniki sportowe przyznawane za zdobycie złotego medalu olimpijskiego wynosi 12,6 tys. zł miesięcznie. Zarobki żony szefa PKOl w Pekao SA były więc równe miesięcznym stypendiom dla 91 złotych medalistów” – wylicza Onet.
Agnieszka Piesiewicz pracowała dla banku Pekao SA w końcówce rządów PiS. Za państwowe spółki odpowiadał wówczas Jacek Sasin, prywatnie bliski znajomy Radosława Piesiewcza. Onet przypomina sprawę pieniędzy, które Sasin pożyczył od Piesiewcza na budowę schodów w domu. Sprawą pożyczki interesowało się CBA. Według ustaleń Onetu, dzięki znajomości z Sasinem Piesiewicz miał w przeszłości otrzymać posadę doradcy burmistrza Wołomina. Jacek Sasin zaprzecza tym oskarżeniom.
Po słabych wynikach na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, minister sportu Sławomir Nitras zażądał informacji od PKOl i związków sportowych na temat wydatkowania publicznych pieniędzy. Ministerstwo chce sprawdzić, czy dotacje zostały przeznaczone na rozwój sportu czy na wyjazdy działaczy, m.in. właśnie na igrzyska w Paryżu.
Co więcej, dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski ujawnił, że rodzina Radosława Piesiewicza korzystała na koszt PKOlu ze specjalnej odprawy VIP na lotnisku Chopina w Warszawie. Przywileje miały przysługiwać wyłącznie olimpijczykom, ale sportowcy ostatecznie z nich nie skorzystali.
Usługa VIP kosztuje 1600 zł za pierwszą osobę i 1000 zł za każdą kolejną. Od kwietnia 2023 roku rodzina prezesa PKOl miała z niej skorzystać 35 razy.
— Prawdą jest to, że płacę za swoją rodzinę z własnych prywatnych środków. Nie wiem, co zostało zapisane w dokumentach PPL-u [Polskie Porty Lotnicze – przyp. red.]. Ani złotówka publicznych pieniędzy nie poszła na moje wyjazdy i żadne usługi z nimi związane — zapewniał Radosław Piesiewicz na antenie TVP Sport.
Pablo González Yagüe vel Paweł Rubcow, oficer GRU wydany niedawno Rosji w ramach wymiany więźniów, został oficjalnie oskarżony o szpiegostwo
Informację o złożeniu aktu oskarżenia podała w dzisiejszym komunikacie Prokuratura Krajowa.
„Prokurator z Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Lublinie skierował w dniu 9 sierpnia 2024 r. do Sądu Okręgowego w Przemyślu akt oskarżenia przeciwko Pablo G. Y. vel Pavel R. oskarżając go o popełnienie przestępstwa szpiegostwa z art. 130 § 2 kk” – piszą śledczy.
Prokuratura uważa, że Pablo González Yagüe vel Paweł Rubcow od kwietnia 2016 roku do lutego 2022 roku w Przemyślu, Warszawie i w innych miejscach, „biorąc udział w obcym wywiadzie [...], udzielał temu wywiadowi wiadomości, których przekazanie mogło wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, w tym również jako państwu członkowskiemu NATO”.
„Działalność oskarżonego polegała m.in. na zdobywaniu i przekazywaniu informacji, szerzeniu dezinformacji oraz prowadzeniu rozpoznania operacyjnego” – relacjonują śledczy. Przypominają, że do zatrzymania Rubcowa doszło 28 lutego 2022 roku – czyli cztery dni po tym, jak Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę.
Od tego czasu aż do 31 lipca 2024 Rubcow przebywał w areszcie tymczasowym. Polskie służby przekazały go Rosji w ramach operacji wymiany więźniów między Rosją a Zachodem (na zdjęciu okładkowym Rubcow wysiada z samolotu, którym przetransportowano go do Moskwy). Była to pierwsza tak duża akcja tego typu od czasów Zimnej Wojny.
Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” we wtorek 13 sierpnia, potwierdził, że zgodnie z prawem Gonzáleza można oskarżyć zaocznie. Czyli pod jego nieobecność. Mężczyźnie grozi kara pozbawienia wolności od 3 do 15 lat.
Śledczy informują, że są w posiadaniu materiału dowodowego dotyczącego osób współdziałających z Rubcowem. Materiał ten został wyłączony do osobnego postępowania, „które jest kontynuowane”. Jedną z osób podejrzanych jest polska partnerka Rubcowa, Magdalena Ch., dziennikarka, która została zatrzymana wraz z nim w lutym 2022. W jej przypadku jednak sąd nie zgodził się na areszt tymczasowy.
Historię działań Rubcowa w Polsce – w tym jego relację z Magdaleną Ch. – opisali w poniedziałek 12 sierpnia dziennikarze portalu Frontstory.pl.
447 kóz miało trafić do północnokoreańskiego miasta Rason, by pomóc w walce z głodem. Moskwa i Pjongjang zacieśniają współpracę
O przekazaniu kóz Korei Północnej poinformował w prasowym komunikacie z 9 sierpnia rosyjski urząd ds. bezpieczeństwa rolnictwa. Jak pisze „Politico”, kozy pochodziły z obwodu leningradzkiego. To pierwsza partia zwierząt hodowlanych, jakie Rosja zamierza dostarczyć Korei Północnej w ramach porozumienia o współpracy, które przywódcy obu reżimów podpisali w czerwcu.
Rosyjskie władze informują, że kozy posłużą Koreańczykom do produkcji nabiału. A tym samym pomogą w walce z niedoborami żywności w tym kraju. Według organizacji Human Rights Watch, 10,7 miliona z 25,9 miliona obywateli Korei Północnej jest niedożywionych. Chroniczne niedożywienie dotyka 18 proc. dzieci, powodując upośledzenia w rozwoju.
„Farmy kóz o dużej pojemności zostały zbudowane w dzielnicach i powiatach gminy Nampho w KRLD” – poinformowała północnokoreańska Koreańska Centralna Agencja Informacyjna, potwierdzając dostawę. W komunikacie czytamy, że celem jest dostarczenie produktów mlecznych dzieciom w tym rejonie. I że lokalne władze starają się znaleźć dla farm niezbędny sprzęt, liczą też na zwiększenie liczby zwierząt.
Rosja od momentu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę stara się zacieśniać więzy z Koreą Północą. Totalitarny reżim w Pjongjangu publicznie poparł Moskwę i jest oskarżany o dostarczanie broni Rosjanom.
Kim Dzong Un odwiedził Moskwę we wrześniu 2023 roku. W czerwcu 2024 rosyjski prezydent udał się z rewizytą do Pjongjangu. To wtedy Rosja i Korea Północna podpisały porozumienie o sojuszu wojskowym i gospodarczym (traktat obejmuje tematy od edukacji po rolnictwo i turystykę). Zobowiązały się wówczas wzajemnej pomocy w przypadku agresji zbrojnej.
To o tyle istotne, że na terytorium Rosji od tygodnia akcję prowadzą wojska ukraińskie. Chcą w ten sposób zmusić rosyjską armię do zakończenia inwazji w Ukrainie.
Źródło: Politico.
Niemiecka prokuratura miała już na początku czerwca przekazać Polsce Europejski Nakaz Aresztowania Ukraińca Wołodymyra Z., którego podejrzewa o wysadzenie gazociągu Nord Stream
Od ataków na gazociągi Nord Stream i Nord Stream 2 doszło między 26 a 28 września 2022 roku, pół roku po tym, jak Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję w Ukrainie. Trzy z czterech nitek biegnącego pod Bałtykiem gazociągu zostały wysadzone na głębokości 80 m. Dostawy gazu przez Nord Stream 1 były wówczas wstrzymane z inicjatywy Rosji z powodu wojny. A Nord Stream 2 nie był jeszcze gotowy.
Jak informują dziś niemieckie media „Die Zeit”, ARD i „Sueddeutsche Zeitung”,
niemal dwa lata po atakach niemiecka prokuratura generalna uzyskała pierwszy nakaz aresztowania w tej sprawie.
Dziennikarze ustalili, że dotyczy on obywatela Ukrainy, Wołodymyr Z. który do niedawna przebywał na terytorium Polski, mieszkał w mieście niedaleko Warszawy. Gdzie jest obecnie? Nie wiadomo.
Poza Wołodymyrem Z. śledczy podejrzewają o wysadzenie gazociągów jeszcze dwoje innych Ukraińców. Wg niemieckich mediów to małżeństwo nurków, którzy pomogli podłożyć ładunki wybuchowe. Mężczyzna i kobieta w Kijowie prowadzili szkołę nurkowania, organizowali wyprawy. Prokuratura uważa, że sprzęt do nurkowania został przywieziony do Polski białą furgonetką z niemieckiej wyspy Rugia. Samochodem tym miał podróżować Wołodymyr Z.
Niemcy podejrzewają, że do podłożenia ładunków wybuchowych pod Nord Stream doszło w trakcie bałtyckiego rejsu jachtem Andromeda. Dziennikarze przypominają, że polskie służby przeszukały jacht, ale zaprzeczały, by znaleziono w nim jakiekolwiek dowody na udział w ataku. Niemiecka prokuratura twierdzi jednak, że natrafiono tam na ślady materiałów wybuchowych.
Telewizja ARD informuje, że w czerwcu
niemieccy prokuratorzy zwrócili się do polskich władz z europejskim nakazem aresztowania Z., licząc ujęcie podejrzanego.
Strona polska miała jednak pozostawić to żądanie bez odpowiedzi – 60-dniowy termin ENA zdążył już upłynąć. Niemieccy dziennikarze podkreślają, że mimo tych ostrzeżeń Wołodymyr Z. nie został aresztowany w Polsce. Polska miała też odmówić Niemcom wydania nagrań z monitoringu portu w Kołobrzegu, gdzie zatrzymała się Andromeda. Potem miały one zostać usunięte.
Szwecja i Dania zamknęły dochodzenia w sprawie ataków na Nord Stream na początku 2024 roku. Śledztwo w sprawie podejrzenia „umyślnego spowodowania eksplozji ładunku wybuchowego” i aktu sabotażu kontynuowały wyłącznie Niemcy. Zdaniem dziennikarzy prokuratura zgromadziła wystarczające dowody i dlatego w czerwcu uzyskała od niemieckiego Trybunału Sprawiedliwości nakaz aresztowania.
Niemieccy śledczy podkreślają, że nie ma dowodów, by za sabotażem rosyjskiego gazociągu stał ukraiński rząd. W trakcie śledztwa mieli badać także trop współpracy Polski z sabotażystami.
Źródło: PAP/Reuters.
„Nie poprzemy, bo to jest propozycja dla deweloperów, a nie dla ludzi potrzebujących mieszkania” – napisał na platformie X Szymon Hołownia
„Nie poprzemy kredytu 0%. Nie poprzemy, bo to jest propozycja dla deweloperów, a nie dla ludzi potrzebujących mieszkania. I to jest propozycja, która doprowadzi do jednego: do wzrostu cen mieszkań. Na to nie ma zgody Polski 2050” – przekazał w mediach społecznościowych Szymon Hołownia.
We wpisie na platformie X lider Polski 2050 wypunktował negatywne skutki wprowadzonego przez PiS przed wyborami programu „Bezpieczny kredyt 2%”.
„Średni wzrost cen mieszkań w Polsce o 13%! W Warszawie o 21%, w Krakowie o 29%! I co? Mamy powtórzyć ten scenariusz? Co to za państwo, które zamiast uczyć się na własnych błędach, bezrefleksyjnie je powiela? Dziś potrzebujemy programu, który naprawdę będzie wspierał Polki i Polaków chcących kupić własne mieszkanie. Musi być to propozycja, w której pojawią się różne formy wsparcia budownictwa społecznego. Musimy zacząć budować mieszkania, które mają szansę kupić nie tylko najbogatsi z nas” – stwierdził Hołownia.
Głos zabrała także ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050.
„50 miliardów na społeczne budownictwo mieszkaniowe, 0 zł na kredyt 0%!” – napisała na X. W krótkim wideo dołączonym do wpisu ministra tłumaczy, dlaczego wg Polski 2050 rząd powinien skupić się na rozwijaniu społecznego budownictwa mieszkaniowego.
Swój sprzeciw wobec takich rozwiązań Polska 2050 zgłaszała zresztą już wcześniej. Przeciwko od początku jest także Lewica. Mimo to przed kilkoma dniami minister rozwoju Krzysztof Paszyk z PSL zapowiadał, że gotowy program „kredyt 0 proc.” trafi pod obrady Sejmu po wakacjach.