0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

15:37 12-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaFot. Maciek Jazwieck...

SN: Głosy w 13 komisjach do ponownego przeliczenia. A Giertych chce unieważnienia wyborów

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego dopuściła ponowne przeliczenie głosów, co jednak nie będzie miało znaczenia dla wyników wyborów prezydenckich. Ich unieważnienia między innymi z powodu pomyłek w komisjach chce Roman Giertych.

Co się wydarzyło?

Mimo że Karol Nawrocki odebrał już zaświadczenie o wygranej w wyborach prezydenckich, Sąd Najwyższy wskazał na możliwe nieprawidłowości w 13 komisjach wyborczych. Ponowne przeliczenie głosów z drugiej tury będzie potrzebne w:

  • Komisji Wyborczej nr 95 w Krakowie,
  • nr 3 w Oleśnie,
  • nr 13 w Mińsku Mazowieckim,
  • nr 9 w Strzelcach Opolskich,
  • nr 25 w Grudziądzu,
  • nr 17 w Gdańsku,
  • nr 30 i 61 w Bielsku-Białej,
  • nr 10 w Tarnowie,
  • nr 53 w Katowicach,
  • nr 35 w Tychach,
  • nr 6 w Kamiennej Górze
  • oraz nr 4 w Brześciu Kujawskim.

„Do Sądu Najwyższego wpływają protesty wyborcze, w których zarzutach podnoszone są nieprawidłowości w sporządzeniu protokołów głosowania oraz podczas liczenia głosów w wybranych obwodowych komisjach wyborczych. Protesty takie, jeżeli spełniają warunki formalne, są merytorycznie rozpoznawane” – zauważają sędziowie w swoim komunikacie. Chodzi między innymi o przypadki wygranej Karola Nawrockiego z dużą przewagą w komisjach, gdzie w pierwszej turze zdecydowane zwycięstwo odniósł Rafał Trzaskowski.

Ponowne przeliczenie głosów nie będzie miało wpływu na wynik głosowania. Dokonają go w trybie tak zwanej pomocy prawnej Sądy Rejonowe odpowiednie do adresów poszczególnych komisji.

Jaki jest kontekst?

O możliwych nieprawidłowościach zaczęło się mówić w mediach społecznościowych kilka dni po drugiej turze wyborów prezydenckich. Użytkownicy serwisów internetowych, między innymi Wykopu i X, wskazywali na nietypowe wyniki w niektórych Komisjach Wyborczych. Wątpliwości te podchwycili niektórzy z publicystów i polityków. Wśród nich był między innymi Roman Giertych.

Giertych w czwartek po południu złożył też protest wyborczy, domagając się unieważnienia wyników głosowania we wszystkich komisjach. Powodem ma być użycie w niektórych z komisji nieautoryzowanego oprogramowania, które miało weryfikować, czy dana osoba nie korzysta z zaświadczenia do głosowania poza miejscem zamieszkania więcej niż jeden raz. Drugą przyczyną jest zarejestrowanie komitetów, które nie wystawiły swoich kandydatów, a mogły sprzyjać Karolowi Nawrockiemu.

W rozmowie z OKO.press dr hab. Adam Gendźwiłł z Centrum Studiów Wyborczych UW stwierdził, że nie ma powodów, by w nieprawidłowościach dopatrywać się masowych fałszerstw.

"Te błędy, do których przyznały się same komisje, są oczywiście bulwersujące, ale ich natura jest w sumie dosyć prosta, co wskazuje, że z dużym prawdopodobieństwem zdarzały się wcześniej. Choć pewnie nie były tak nagłaśniane. Możemy przejrzeć powody protestów wyborczych rozpatrywanych przez sądy w ubiegłych latach. Na przykład przez Sąd Najwyższy w przypadku wyborów prezydenckich albo sądy okręgowe w przypadku wyborów burmistrzów, bo tam mamy do czynienia z podobną ordynacją wyborczą i dwójką kandydatów w drugiej turze.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

14:43 12-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Kuba Ociepa / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Ociepa / A...

Rząd zdecydował: płaca minimalna w górę. Ale nie o tyle, ile chciało ministerstwo pracy

Według rządowych planów minimalne wynagrodzenie w 2026 roku ma wynieść 4806 złotych brutto, stawka godzinowa na umowach cywilno-prawnych – 31,40.

Co się wydarzyło?

To wzrost z obecnego poziomu 4666 zł brutto płacy minimalnej i minimalnej stawki godzinowej – 30,20 zł. Propozycja zostanie teraz przedyskutowana z Radą Dialogu Społecznego, w której zasiadają związkowcy, przedsiębiorcy i przedstawiciele rządu. Grono to ma 30 dni na wypracowanie wspólnego stanowiska.

Związkowcy mogą nie zgodzić się na propozycję rządu. Obecne w Radzie Dialogu Społecznego organizacje chcą, by minimalna płaca wyniosła przynajmniej 5015 złotych brutto. Oznaczałoby to wzrost o 349 złotych. Przedstawiciele pracodawców chcieliby z kolei ograniczenia podwyżek do zaledwie 50 złotych. Ekonomiści i przedsiębiorcy z organizacji takich jak Business Centre Club, Konfederacja Lewiatan czy Pracodawcy RP by od 2027 roku płaca minimalna wynosiła 60 proc. mediany wynagrodzeń w gospodarce.

Jaki jest kontekst?

Temat płacy minimalnej w ostatnich tygodniach podnosił temperaturę debaty politycznej. Portal money.pl ujawnił, że ministerstwo finansów chciało ograniczenia podwyżki do zaledwie 4,70 zł. Krytycznie odniosła się do tego ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Taki wynik przyniosło zastosowanie „wskaźnika weryfikacyjnego”. Używa go się, jeśli inflacja za zeszły rok – od której wysokości zależy podwyżka płac – była niższa, niż wynikało to z prognoz.

„Czyli – jest to zapis, który ma obniżyć podwyżkę na kolejny rok, jeśli tegoroczna podwyżka była „za duża”, tzn. wyższa niż wynikałoby z faktycznej inflacji. Prognoza, z której korzystano, wyliczając podwyżkę na 2025 rok, mówiła o 5,2 proc. w 2024 roku. Ostatecznie inflacja wyniosła 3,6 proc” – wyjaśniał nasz autor Jakub Szymczak. Gdyby propozycja ministra Andrzeja Domańskiego weszła w życie, mielibyśmy do czynienia z najniższym wzrostem płacy minimalnej od 24 lat.

Siódmego czerwca Domański wycofał się jednak z tej propozycji, zapowiadając, że wzrost minimalnego wynagrodzenia nie będzie niższy, niż poziom prognozowanej inflacji. Ministerstwo Agnieszki Dziemianowicz-Bąk proponowało z kolei podwyżkę do 5020 zł. To o 5 zł więcej, niż chciałyby trzy największe centrale związkowe.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

13:19 12-06-2025

Prawa autorskie: Photo by Brendan SMIALOWSKI / AFPPhoto by Brendan SMI...

Sekretarz Stanu USA z życzeniami dla Rosjan. Stany zaangażowane „we wspieranie narodu rosyjskiego”

Jeden z najważniejszych urzędników administracji Donalda Trumpa skierował ciepłe słowa w kierunku Moskwy z okazji Dnia Rosji, wyraził też nadzieję na pokój w Ukrainie.

Co się wydarzyło?

Sekretarz Stanu USA Marco Rubio złożył życzenia i pogratulował Rosjanom z okazji ich państwowego święta. „W imieniu narodu amerykańskiego pragnę pogratulować narodowi rosyjskiemu z okazji Dnia Rosji. Stany Zjednoczone pozostają zaangażowane we wspieranie narodu rosyjskiego w jego dążeniach do lepszej przyszłości. Korzystamy również z tej okazji, aby potwierdzić pragnienie Stanów Zjednoczonych do konstruktywnej współpracy z Federacją Rosyjską na rzecz trwałego pokoju między Rosją a Ukrainą. Mamy nadzieję, że pokój przyczyni się do rozwoju bardziej korzystnych dla obu stron stosunków między naszymi krajami” – napisał Rubio w oświadczeniu umieszczonym na stronie internetowej Departamentu Stanu.

Jaki jest kontekst?

Dzień Rosji obchodzony na pamiątkę decyzji deputowanych Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, którzy 12 czerwca 1990 roku opowiedzieli się za niezależnością Rosji jako suwerennego kraju. Jest obchodzony od 1994 roku, pod obecną nazwą od 2002.

Stany Zjednoczone starają się przedstawiać jako mediatorzy w próbach osiągnięcia porozumienia pomiędzy Moskwą i Kijowem, a Donald Trump pozostaje w kontakcie z Władimirem Putinem. Amerykański prezydent rozmawiał z nim między innymi po ataku ukraińskich sił specjalnych na rosyjskie lotniska, do którego doszło 1 czerwca. Ukraińcy uszkodzili 40 rosyjskich bombowców, a Putin dał znać Trumpowi, że będzie musiał odpowiedzieć odwetem. Trump podszedł do tej zapowiedzi ze zrozumieniem. „Naszym zdaniem reżim kijowski zasadniczo zdegenerował się do organizacji terrorystycznej” – mówił po rozmowie z Putinem amerykański prezydent.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

12:43 12-06-2025

Prawa autorskie: Photo by Asif HASSAN / AFPPhoto by Asif HASSAN...

Za nami „wyjątkowo zimny maj”? Nie, prawie najcieplejszy w światowej historii pomiarów

Mimo ujemnej anomalii temperatury w Polsce dane nie pozostawiają wątpliwości — miniony maj na świecie był drugim najcieplejszych w historii pomiarów.

Według najnowszych danych unijnej agencji klimatycznej Copernicus miniony miesiąc okazał się drugim najcieplejszym majem w liczącej ok. 250 lat historii instrumentalnych i weryfikowalnych pomiarów temperatury na świecieDane wskazują jasno, że kolejne miesiące — i stopniowo kolejne lata — plasują się w „top 5” najcieplejszych okresów w historii, bo krzywa wzrostu temperatury pnie się cały czas w górę. To oczywiście zła wiadomość, bo im cieplej, tym większe zagrożenie suszą, powodziami i coraz mniejszymi możliwościami adaptacji ziemskiego ekosystemu, od którego wszyscy bezpośrednio zależymy.

Co się wydarzyło?

Średnia temperatura powierzchni Ziemi w maju 2025 roku wyniosła 15,79°C. To o 0,53°C powyżej średniej dla tego miesiąca z lat 1991-2020, podaje Copernicus. Maj okazał się o 0,12°C chłodniejszy rekordowo ciepły maj roku 2024, a także o 0,06°C cieplejszy od trzeciego w historii maja roku 2020.

Piąty miesiąc 2025 roku był o 1,4°C cieplejszy od średniej dla tego miesiąca z okresu przedindustrialnego. Tak w klimatologii określa się czasy sprzed początku szybkiego wzrostu emisji gazów cieplarnianych, czyli lata 1850-1900. Tym samym maj zakończył serię 21. z 22 minionych miesięcy, w których wzrost temperatury przekroczył próg 1,5°C – zapewne tylko na miesiąc, najwyżej kilka.

“Maj 2025 przerywa bezprecedensowo długą serię miesięcy, w których średnia temperatura przekraczała o 1,5°C poziom sprzed epoki przemysłowej. „Choć może to stanowić krótkotrwałą ulgę dla planety, spodziewamy się, że próg 1,5°C zostanie wkrótce ponownie przekroczony ze względu na postępujące ocieplenie systemu klimatycznego” – mówi cytowany w komunikacie Copernicusa Carlo Buontempo, dyrektor serwisu Copernicus.

Poprzednie 12 miesięcy — od czerwca 2024 do końca maja 2025 – były o 0,69°C cieplejsze od średniej z okresu 1991-2020, a także o 1,57°C cieplejsze od lat 1850-1900, informuje Copernicus.

W Europie również było ciepło, choć chłodniej niż w skali globalnej — średnia temperatura naszego kontynentu wyniosła w maju 12,98°C, czyli 0,29°C poniżej średniej z lat 1991-2020. Ponadto na naszym kontynencie odnotowano wyraźny kontrast temperaturowy pomiędzy wschodnią części kontynentu, od wschodnich Włoch i Bałkanów przez Polskę po Finlandię, gdzie temperatury były poniżej średniej. Z kolei w Europie Zachodniej temperatury utrzymywały się powyżej normy.

Według wstępnych danych IMGW dla Polski średnia temperatura była – w zależności od regionu – o 1,2°C – 3°C niższa niż w okresie referencyjnym 1991-2020

Dlaczego to ważne?

Według naukowców ludzkość nie może trwale przekroczyć wzrostu temperatury o 1,5°C do końca stulecia, o ile chce utrzymać wzrost temperatury na stosunkowo bezpiecznym poziomie. Tak zakłada tzw. Porozumienie Paryskie zawarte w 2015 roku.

Niestety, ten próg ocieplenia przekraczamy już teraz, o czym świadczą dane z niemal dwóch ostatnich lat. Pierwszym pełnym rokiem, w którym to się stało, był rok 2024, który okazał się o 1,6°C cieplejszy od średniej z okresu przedindustrialnego. Mimo nieco chłodniejszego okresu luty-maj, trwający rok zapewne i tak będzie kolejnym, który przekroczy próg 1,5°C i wyląduje w “top 5” najcieplejszych lat w historii pomiarów. Krzywa wzrostu temperatury przesuwa się górę i chłodniejsze lata dziś należą do najgorętszych lat w długim okresie.

Co dalej?

Naukowcy obawiają się, że zbliżamy się do (umownego) drugiego progu ocieplenia, wynoszącego 2°C. Jeśli nic się nie zmieni, trwałe przekroczenie tego progu nastąpi w latach 2050-2060, a więc za życia wielu czytelników i czytelniczek OKO.press.

Oznaczałoby to jeszcze więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych i wynikających z nich problemów, jak powodzie, susze, pożary, zwiększający się zasięg chorób tropikalnych na szerokościach o dotychczas umiarkowanym klimacie, a także zwiększona śmiertelność na skutek fal upałów. Wszystkie te katastroficzne zjawiska dają się na we znaki już dziś – w Polsce trwa najgorsza od lat susza, złagodzona tylko w niewielkim stopniu przez stosunkowo mokry i chłodny maj. W maju pięć z 20 głównych stacji pomiarowych IMGW odnotowały opad większy niż średnia wieloletnia, a tylko w dwóch opady nie przekroczyły nawet 50 proc. normy.

Dane pośrednie wskazują, że ostatnie miesiące i lata należą do najcieplejszych od tysięcy lat, a przyczyną tego jest rosnąca koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze. To efekt spalania paliw kopalnych, przede wszystkim węgla. Nauka ostrzega o tym negatywnym zjawisku od ponad 100 lat, jednak dopiero teraz możemy na własne oczy obserwować jego skutki.

Zatrzymanie wzrostu temperatury na względnie bezpiecznym poziomie jest niezmiernie trudne i jest kwestią przede wszystkim polityczną. Ziemski system klimatyczny poddany działaniu gazów cieplarnianych reaguje z opóźnieniem. Dlatego, nawet gdyby emisje spadły do zera już jutro czy nawet za kilka lat – co jest nierealne – miną dekady, zanim klimat na ten spadek zareaguje.

To jedna z przyczyn nikłego zainteresowania opinii publicznej kryzysem klimatycznym. Na naszym podwórku przełożyło się to na niemal zerową obecność problemu w programach kandydatów i kandydatek na prezydenta i na ich spotkaniach wyborczych.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

11:39 12-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Prezes KRRiT przed Trybunałem Stanu? Komisja sejmowa daje zielone światło

Kierujący Krajową Radą Radiofonii i Telewizji nominat PiS Maciej Świrski wstrzymuje wypłatę środków z abonamentu dla publicznych nadawców.

Co się wydarzyło?

Sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej dała zielone światło dla próby postawienia Macieja Świrskiego przed Trybunałem Konstytucyjnym. To kolejny krok w tym postępowaniu, członkowie komisji przyjęli sprawozdanie wyrażające aprobatę dla wcześniejszego działania posłów i posłanek. Ponad rok temu o postawienie szefa Krajowej Rady przez TS zawnioskowało 185 z nich.

„Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej przyjęła sprawozdanie wskazujące na rozpatrzenie przez Sejm wniosku o postawienie przewodniczącego Świrskiego przed Trybunałem Stanu. W głosowaniu było 11 do 7 za wnioskiem. Jednocześnie jest wniosek mniejszości złożony przez posłów PiS o umorzenie postępowania. Zdecyduje Sejm” – informował Piotr Adamowicz z Koalicji Obywatelskiej. Nie wcześniej niż za 21 dni wnioskiem ma zająć się Sejm. By postawić Świrskiego przed Trybunałem, potrzebna jest większość trzech piątych posłów.

Zarzuty wobec szefa KRRiT są moce i obejmują przede wszystkim wstrzymanie wypłaty ok. 300 mln złotych z abonamentu dla publicznych mediów oraz przedłużanie postępowań koncesyjnych dla nadawców prywatnych.

Jaki jest kontekst?

Maciej Świrski stanął na czele KRRiT za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Objął to stanowisko w 2022 roku, jego kadencja kończy się dopiero za trzy lata. Uczestniczył w obsadzaniu władz TVP, Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych partyjnymi nominatami PiS. Był też jednym z hamulcowych zmiany na kierowniczych stanowiskach w państwowych mediach po zmianie władzy w 2023 roku. Po wymianie dyrekcji publicznych mediów i wprowadzenia ich w stan likwidacji KRRiT wstrzymała wypłaty środków pochodzących z abonamentu należnych nadawcom. Świrski argumentował, że nie może przekazać ich wybranym bezprawnie zarządom. Według „Dziennika Gazety Prawnej” koalicja rządząca chciałaby podjąć próbę usunięcia Świrskiego ze stanowiska poprzez odrzucenia rocznego raportu KRRiT. Na taki ruch musiałby jednak zgodzić się również prezydent.

Przeczytaj więcej w OKO.press: