Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
O zaginięciu karabinu BOR podczas ćwiczeń Wojsk Obrony Terytorialnej w Tczewie informuje rzecznik prasowy dowódcy ppłk Robert Pękala
Oświadczenie ppłk Pękali opublikowano na stronie WOT w poniedziałek 13 maja 2024 po południu. Rzecznik dowódcy terytorialsów informuje, że zaginięcie karabinu stwierdzono 12 maja w Tczewie „po intensywnych ćwiczeniach dzienno-nocnych”
„Od momentu stwierdzenia zaginięcia żołnierze 7 Pomorskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej wzięli czynny udział w poszukiwaniach zagubionej broni w obszarze swoich działań z ostatnich godzin” – informuje Pękala.
W komunikacie czytamy, że Żandarmeria Wojskowa oraz Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadzą obecnie postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
„Badane są także wątki o charakterze kryminalno-przestępczym, w których nie wyklucza się celowego zaboru mienia. Dowódca WOT pozostaje w stałym kontakcie ze służbami. Zapowiedział także rozliczenie winnych niedopełnienia obowiązku właściwego nadzoru nad sprzętem i pociągnięcie ich do odpowiedzialności” – pisze rzecznik.
Jak informuje Onet, zajęcia, podczas których zaginął karabin, zaczęły się w sobotę wieczorem i zakończyły w niedzielny poranek. Do ćwiczeń wykorzystano m.in. polskie karabiny wyborowe BOR. Już po powrocie do jednostki żołnierze zorientowali się, że brakuje jednej sztuki broni. Z informacji Onetu wynika, że na ćwiczeniach nie był obecny dowódca kompanii. Zajęcia prowadził młodszy stopniem oficer.
Spółka Mirbud poinformowała dziś, że zamierza odbudować hale targowe przy ul. Marywilskiej w Warszawie, które spłonęły w nocy z soboty na niedzielę
Gigantyczny pożar centrum handlowego przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie wybuchł ok. 3.00 rano w niedzielę 12 maja i błyskawicznie rozprzestrzenił się na cały obiekt: sześć hal targowych. Gigantyczna chmura czarnego dymu zawisła nad miastem na kilka godzin. Mimo wysiłków wielu zastępów straży pożarnej obecnie hale są jedynie pogorzeliskiem.
Pracujący tam ludzie – w dużej mierze osoby, które wcześniej handlowały w Kupieckich Domach Towarowych oraz na Stadionie Dziesięciolecia – niejednokrotnie stracili dobytek życia. A także miejsce pracy. Przy Marywilskiej 44 działało 1400 punktów usługowych i sklepów.
Zarząd firmy Mirbud – właściciela centrum – poinformował dziś, że spółka zamierza je odbudować.
W komunikacie podkreślono, że majątek jej spółki zależnej, tj. firmy Marywilska 44, był ubezpieczony.
„Będziemy chcieli wybudować tu nową halę” – potwierdził w rozmowie RMF FM członek zarządu Marywilska 44. Dodał, że zarząd jest w kontakcie z kupcami, którzy są informowani o sytuacji.
Dziś o godz. 15.00 zebrał się sztab kryzysowy z udziałem wojewody mazowieckiego, prezydenta Warszawy i straży pożarnej ws. pomocy dla poszkodowanych.
„Analizowane są możliwości wsparcia dla przedsiębiorców. Mogą to być tylko środki o charakterze specjalnym. Nie ma dedykowanego programu dla wsparcia przedsiębiorców” – mówił po spotkaniu wojewoda Mariusz Frankowski. „Nie dotyczyło to [pożar – red.] osób prywatnych, dlatego w tym przypadku zapomogi klęskowe nie wchodzą w grę” – wyjaśnił.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekazał, że miasto poszuka dla kupców dodatkowych miejsc na miejskich targowiskach. Wg Trzaskowskiego takich miejsc jest około setki.
„W porównaniu z liczbą przedsiębiorców, którzy mogliby być zainteresowani, to nie jest duża liczba, ale będziemy na ten temat rozmawiali ze spółką Kupiec Warszawski, po to, by ustalić podstawowe fakty i to, w jaki sposób moglibyśmy ewentualnie pomóc w taki sposób” – powiedział.
Wojewoda mazowiecki spotkał się dziś także z przedstawicielami ambasady Wietnamu i Stowarzyszenia Przedsiębiorców Wietnamskich. Większość osób, które handlowało w centrum przy Marywilskiej, jest pochodzenia wietnamskiego. Dyskutowano m.in. o procedurze odtwarzania spalonych w pożarze dokumentów, w tym pozwoleń na pracę i pobyt w Polsce.
Wojewoda jutro, tj. we wtorek 14 maja, spotka się ponownie z władzami miasta oraz prezeską spółki Marywilska 44.
Z sondażu IBRiS dla „Wydarzeń” Polsatu wynika, że zdecydowana większość Polek i Polaków uważa, że Centralny Port Komunikacyjny powinien powstać
Pytanie, jakie pracownia IBRiS zadała grupie ankietowanych, było krótkie: „Czy Pana/i zdaniem Centralny Port Komunikacyjny (CPK) powinien zostać wybudowany?”. Wyniki prezentują się następująco:
Odpowiedzi na zadane pytanie nie udzieliło 17,5 proc. badanych.
Jak informuje Interia, za CPK murem stoją wyborcy PiS i Konfederacji: odpowiedź twierdzącą wybrało odpowiednio 88 proc. i 78 proc. z nich. Lotnisko w Baranowie ma też wielu zwolenników wśród sympatyków Trzeciej Drogi – 65 proc.
Bardziej sceptyczni są natomiast wyborcy i wyborczynie KO i Lewicy. CPK popiera odpowiednio 45 proc. i 30 proc. z nich. To oni zarazem najczęściej zaznaczali w badaniu odpowiedzi „nie wiem” i "trudno powiedzieć (odpowiednio 21 proc. wyborców KO i 26 proc. wyborców Lewicy).
215 naukowców apeluje do premiera o poparcie rozporządzenia UE o odbudowie zasobów przyrodniczych (ang. Nature Restoration Law, NRL). Jest kluczowe dla walki z katastrofą klimatyczną
List otwarty do Donalda Tuska, który do 10 maja podpisało 215 osobistości świata nauki, dotyczy Nature Restoration Law (NRL), czyli unijnego rozporządzenia o odbudowie zasobów przyrodniczych. To jeden z elementów tzw. Zielonego Ładu dla Europy.
„Jako społeczność naukowa apelujemy do Pana i Polskiego Rządu o przyczynienie się do ostatecznego przyjęcia rozporządzenia w sprawie odtwarzania przyrody w Radzie Unii Europejskiej poprzez głosowanie za tym rozwiązaniem” – czytamy w liście.
O tym, że Tusk jest przeciwny rozporządzeniu, pisała w OKO.press w marcu Katarzyna Kojzar.
Sygnatariusze listu próbują nakłonić premiera do zmiany zdania. Podkreślają kluczowe znaczenie NRL dla ochrony przyrody oraz zapobiegania skutkom katastrofy klimatycznej. I dodają, że przywracanie ekosystemów nie tylko wspiera dziką przyrodę, ale także ma istotne znaczenie dla dobrobytu ludzi.
„Poprzez odtwarzanie ekosystemów, NRL może pomóc w łagodzeniu skutków susz, zmniejszaniu ryzyka powodzi, poprawie jakości środowiska w miastach oraz przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa żywnościowego” – piszą naukowcy i naukowczynie.
Ich zdaniem przyjęcie rozporządzenia zabezpieczy rolników przed skutkami katastrofy klimatycznej, m.in. suszami. Dzięki odtworzeniu funkcjonujących ekosystemów w krajobrazie rolniczym zwiększy się także żyzność gleb i poprawi retencja wody. Rozporządzenie miałoby także zapobiec negatywnym skutkom szybkiej intensyfikacji produkcji rolniczej. W liście badacze i badaczki przypominają, że już dziś niesie ona negatywne skutki dla przyrody, czego przykładem jest ubiegłoroczna katastrofa na Odrze.
"Z drugiej strony należy podkreślić, że przystąpienie do programu odtwarzania ekosystemów będzie dla rolników (i innych właścicieli gruntów) dobrowolne, a państwa członkowskie mogą dowolnie wprowadzić zachęty finansowe, aby uczynić te działania atrakcyjnymi" – piszą naukowcy.
Zdaniem uczonych rozporządzenie to kluczowy krok w kierunku zrównoważonego rozwoju Polski i Europy oraz zapewnienia bezpieczeństwa ekologicznego przyszłym pokoleniom.
W zeszłym tygodniu premier Tusk postawił sprawę jasno: komisja ds. wpływów rosyjskich podczas rządów PiS musi powstać szybko. Dziś Polska 2050 głośno zgłasza wątpliwości, czy komisja w ogóle jest konieczna
Na ten temat nikt z nami nie rozmawiał, nie znamy tego projektu, trudno więc odnosić się do jego szczegółów – mówił dziś w Wirtualnej Polsce wiceminister obrony Paweł Zalewski i członek Polski 2050 na temat proponowanej sejmowej komisji od zbadania wpływów rosyjskich.
„Moja znajomość państwa i zaufanie, które mam do ministra Siemoniaka i do tego w jaki sposób zmienia służby, ale również do ministra i prokuratora generalnego Bodnara powoduje, że trudno mi sobie wyobrazić sensowność działania takiej komisji. Mamy służby, mamy prokuraturę, powinny działać. Nie znam wartości dodanej, którą miałaby dostarczyć ta komisja. Znam kompetencje i służb, i prokuratury, i uważam, że powinny one wystarczy”.
W piątek premier Donald Tusk informował, że gotowy jest projekt ustawy w sprawie powołania komisji do badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce. Już 21 maja ustawa ma trafić na obrady rządu, a później do Sejmu. Ma to być odpowiedź rządu na ucieczkę sędziego Tomasza Szmydta na Białoruś.
„Celem komisji nie będzie osądzanie indywidualnych osób. Jeżeli komisja stwierdzi naruszenie prawa w indywidualnej sprawie, to zawiadomi prokuraturę” – mówi szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek. Członkowie rządu utrzymują, że ma ona być całkowicie apolityczna i składać się jedynie z ekspertów. Ma analizować okres 2007-2024 i analizować dokumenty niejawne.
W czwartek 9 maja w Sejmie premier Tusk bardzo kategorycznie mówił, że komisja musi powstać:
„Chcę was poinformować, że zarówno służby, prokuratura, jak i komisja, którą powołamy już w zgodzie z konstytucją, zbada bardzo precyzyjnie – nie przed kamerami, bez cyrków, bez festiwali medialnych – zbada bardzo dokładnie wpływy rosyjskie, białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy. One nie podlegają dyskusji”.
Wypowiedź Zalewskiego wskazuje jednak na to, że nawet wewnątrz koalicji i rządu są wątpliwości co do zasadności powoływania takiej komisji.
„Kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł. Od ścigania szpiegów są służby, nie komisje sejmowe. Sprawa Szmydta to robota dla kontrwywiadu. Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa” – napisał też dziś Szymon Hołownia w mediach społecznościowych