Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Donald Trump, były prezydent i kandydat Republikanów na prezydenta w 2024 r., został uznany za winnego fałszowania dokumentacji biznesowej. Fałszował, bo chciał ukryć, że zapłacił aktorce filmów pornograficznych za milczenie
30 maja ława przysięgłych w sądzie stanowym w Nowym Yorku rzekła, że Donald Trump jest winien wszystkich 34 stawianych mu zarzutów. To pierwszy w historii prezydent USA skazany za przestępstwo.
Chodzi o sprawę z 2016 r., czyli z okresu kampanii wyborczej przed wygranymi przez Trumpa wyborami. Były prezydent – zgodnie z wyrokiem – sfałszował dokumentację biznesową, by ukryć, że zapłacił aktorce filmów porno, Stormy Daniels za milczenie na temat ich stosunków intymnych. Wyrok ma zostać ogłoszony 11 lipca.
„To była hańba. To był sfałszowany proces” – mówił po wyroku Trump.
Jak podaje Agencja Reutera, Trumpowi grozi do 4 lat więzienia, choć inni skazani za to samo przestępstwo otrzymują niższe wyroki, a czasem grzywnę lub nadzór. Zdaniem Reutera, wyrok nie zatrzyma kampanii Trumpa. Ani objęcia przez niego urzędu, jeżeli wygra.
„Porażka Putina jest nadzieją nie tylko dla nas, ale także dla Rosji” – mówił Radosław Sikorski podczas debaty w Pradze, gdzie odbywa się spotkanie szefów MSZ krajów NATO. Zaznaczył, że w Rosji reformy przychodzą po poważnych porażkach militarnych. „Jeśli Zachód nie zmieni kursu, Putin nie odniesie sukcesu” – mówił Sikorski. Podkreślał jednak, że Rosja wydaje na zbrojenia i na wojnę w Ukrainie 8,7 proc. PKB i 40 proc. swojego budżetu. „Nie dotrzymujemy jej tempa” – powiedział.
Dodał: „Naszym zadaniem jest pokazanie Putinowi, że nie jesteśmy tak beznadziejni, jak myśli. Musimy wyprowadzić go z błędu”.
Sikorski odniósł się również do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Jego zdaniem „wytwarzanie presji migracyjnej” jest jednym z narzędzi, jakimi posługuje się Rosja. „90 proc. osób, które próbują ją przekroczyć [granicę polsko-białoruską], ma rosyjskie wizy. To ludzie, którzy zostali ściągnięci do Moskwy, a następnie zabrani na Białoruś, by zniszczyć Unię Europejską w procesie politycznym. Jeśli nie zdołamy obronić granicy, wzrośnie poparcie dla skrajnej prawicy, a Unia Europejska mogłaby zostać zniszczona od wewnątrz” – stwierdził.
W Pradze trwa spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw NATO. Jens Stoltenberg, Sekretarz Generalny NATO, podkreślał po rozmowach z ministrami, że Ukraina powinna móc bronić się również poza swoimi granicami.
„Ukraina nadal odważnie walczy, ale wyzwania, przed którymi stoi, są coraz większe. Może zwyciężyć, ale tylko przy ciągłym, solidnym wsparciu ze strony sojuszników NATO” – mówił Jens Stoltenberg podczas trwającego w Pradze spotkania szefów MSZ. Polskę reprezentuje na nim Radosław Sikorski.
Jednym z omawianych tematów była kwestia obrony Ukrainy, również poza jej terytorium, przy użyciu zachodniego uzbrojenia. W ostatnich tygodniach Zachód był podzielony co do tego, czy Ukraina powinna móc atakować również cele na terytorium Rosji. Argumentem „za” było wzmocnienie samoobrony Ukrainy. Przeciw — obawa, że to może wciągnąć Zachód w konflikt.
„Musimy brać pod uwagę to, jak zmienia się przebieg tej wojny — na początku prawie wszystkie walki miały miejsce głęboko na terytorium Ukrainy, a w ostatnich tygodniach i miesiącach do ciężkich walk dochodzi wzdłuż granicy między Ukrainą a Rosją, w regionie Charkowa” – mówił w Pradze Stoltenberg. „Widzimy, że Rosjanie, będąc po swojej stronie granicy, która stanowi mniej więcej linię frontu, ze swoją artylerią, wyrzutniami rakiet, samolotami, magazynami broni i paliwa, są bardziej bezpieczni, niż gdyby byli atakowani najnowszym sprzętem, który Ukraina otrzymała” – dodał.
Jak podkreślał, Ukraina powinna mieć prawo do samoobrony, nawet jeśli to oznacza atakowanie celów poza jej granicami.
Stoltenberg powiedział, że na lipcowym szczycie w Waszyngtonie liczba krajów NATO przeznaczających 2 proc. PKB na obronę może przekroczyć 20. Zaznaczał również, że wzmacnianie sojuszu musi być kontynuowane w świetle rosyjskiej agresji i rosnącej rywalizacji na świecie.
„Aby tak się stało, sojusznicy muszą inwestować więcej” – powiedział.
Rosyjskie MSZ oznajmiło, że „podejmie kroki” w stosunku do polskich dyplomatów. To odpowiedź na decyzję Radosława Sikorskiego, który ogłosił, że rosyjscy dyplomaci będą mogli przemieszczać się wyłącznie w obrębie województwa, w którym urzędują.
27 maja minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ogłosił, że rosyjscy dyplomaci będą mogli przemieszczać się wyłącznie w obrębie województwa, w którym urzędują.
Restrykcje mają obowiązywać od 1 czerwca i wyglądać następująco:
Szef MSZ podkreślał, że ma „dowody na udział państwa rosyjskiego w autoryzowaniu dywersji, także w naszym kraju. Mamy nadzieję, że Federacja Rosyjska potraktuje to jako bardzo poważny sygnał ostrzegawczy”.
Na decyzję Sikorskiego zareagowało rosyjskie MSZ, które„podejmie kroki” w stosunku do ambasady RP w Moskwie i konsulatów generalnych w Irkucku, Kaliningradzie i Petersburgu. Zapowiedziała to rzeczniczka rosyjskiego resortu Maria Zacharowa.
Rzeczniczka poinformowała, że według noty, która dotarła do Moskwy z Warszawy, od 1 czerwca strona rosyjska powinna informować polskie MSZ o planach wyjazdu pracowników rosyjskich placówek dyplomatycznych poza granice województw, w których mieszczą się te placówki. Wymóg ten nie obejmuje ambasadora, konsulów generalnych i szefa wydziału konsularnego ambasady. Zgłaszane mają być nazwiska, termin, cel i trasa wyjazdu, a także środki transportu.
Na razie jednak nie jest jasne, na czym mają polegać „kroki”, zapowiadane przez Zacharową.
W środę, 29 maja, w Rządowym Centrum Legislacyjnym pojawił się projekt rozporządzenia o „strefie buforowej” przy granicy z Białorusią. Naukowiec i mieszkaniec Podlasia, prof. Michał Żmihorski alarmuje — zakaz wstępu będzie obowiązywał nawet 7 km od granicy
Podczas środowej (29 maja) konferencji w Dubiczach Cerkiewnych premier Donald Tusk zapowiedział przywrócenie zamkniętej strefy przy granicy z Białorusią. Wyjaśniał, że będzie wynosić tyle, ile wprowadzona przez PiS strefa obowiązująca od 1 lipca do 31 grudnia 2022 roku – 200 metrów. Decyzja zapadła po ataku na jednego ze strażników granicznych — osoba próbująca dostać się do Polski przez granicę z Białorusią, ugodziła go nożem umieszczonym na kiju.
„Migranci coraz częściej zachowują się w sposób agresywny i atakują polskie patrole – rzucają w stronę funkcjonariuszy i żołnierzy kamieniami, butelkami oraz tlącymi się konarami. W posiadaniu migrantów zauważano również niebezpieczne narzędzia, w tym noże, zaostrzone kije, konary z nabitymi gwoździami, gaz pieprzowy, czy paralizatory. Duże grupy próbują przekroczyć granicę w sposób siłowy, a ich działania są koordynowane i dobrze zorganizowane” – napisano w uzasadnieniu rozporządzenia „w sprawie wprowadzenia czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej przyległej do granicy państwowej z Republiką Białorusi”. Opublikowano je w Rządowym Centrum Legislacyjnym w środę późnym wieczorem.
Z rozporządzenia wynika, że strefa wcale nie będzie wynosić 200 metrów od granicy.
„Miał być zakaz wstępu 200 m od granicy, a jest zakaz wstępu do Białowieskiego Parku Narodowego 5 i 7 km od granicy!” – napisał na portalu X prof. Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. Opublikował również mapę strefy:
Wynika z niej, że zakaz obejmie trasę turystyczną w Białowieskim Parku Narodowym, która biegnie 5 km od granicy. Turyści nie dotrą również do platformy przy ostoi żubrów „Kosy Most”. „Prosimy o korektę strefy, bo obecna wykończy turystykę” – dodał naukowiec.
Zakaz wjazdu (choć nie wiemy jeszcze, kogo obejmie) ma obowiązywać w sumie w 27 miejscowościach. Mieszkańcy strefy przygranicznej nie mieli szansy, żeby zadać Tuskowi pytania w sprawie nowych regulacji. Na profilu Monitora Dubickiego na Facebooku, prowadzonego przez jednego z mieszkańców Dubicz Cerkiewnych, można przeczytać: „Po pierwsze premier Tusk ostentacyjnie zignorował nasze władze lokalne. Wójt ani nikt inny z gminy nie został poinformowany o wizycie Tuska, ani na nią zaproszony. Cywilne, demokratycznie wybrane władze lokalne potraktowano, jak to się mówi, per noga. Nie odbyło się żadne kurtuazyjne spotkanie z mieszkańcami, nie uściśnięto dłoni, nie zapewniono nas, że o naszym problemach też rząd pamięta. Nikt nie zechciał wysłuchać tego, co my jako gospodarze naszego regionu mamy do powiedzenia”.
Strefa zamknięta zacznie obowiązywać od 4 czerwca przez 90 dni. O szczegółach rozporządzenia pisaliśmy w OKO.press: