Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Włodzimierz Czarzasty został szefem Nowej Lewicy. W wyborach nie miał żadnego konkurenta.
Politycy Nowej Lewicy podczas kongresu 14 grudnia wybierali szefa swojego ugrupowania. Włodzimierz Czarzasty był jedynym kandydatem, w związku z czym utrzymał swoje stanowisko. W ścisłym kierownictwie partii znaleźli się ministrowie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Krzysztof Gawkowski oraz poseł Tomasz Trela. Wszyscy chcieli startować w wyborach jako konkurencja dla Czarzastego. Jednak jeszcze przed kongresem dostali ofertę, żeby objąć funkcje wiceprzewodniczących. Przystali na nią.
Wiceprzewodniczącymi partii zostały i zostali również: Katarzyna Kotula, Joanna Scheuring-Wielgus, Karolina Zioło-Pużuk, Anna Maria Żukowska, Aneta Złocka, Wiesław Szczepański oraz Dariusz Wieczorek.
Sekretarzem generalnym Nowej Lewicy został minister nauki Marcin Kulasek.
W swoim przemówieniu podczas kongresu Włodzimierz Czarzasty mówił m.in. o trudnej relacji z prezydentem Karolem Nawrockim.
„Jako marszałek Sejmu wolałbym mieć jako partnera bardziej koncyliacyjnego prezydenta. Gdybym zobaczyłbym jakąkolwiek możliwość współpracy, powtórzę wyciągnąłbym do niego dłoń, jeżeli zobaczyłbym jakąkolwiek możliwość współpracy. Ale Nawrocki rozumie tylko język siły. Trudno, będzie weto za weto, wet za wet” – mówił.
Jak dodał, kampania wyborcza już się rozpoczyna. „Staniemy w jednym szeregu i pójdziemy po zwycięstwo w 2027 roku. Wierzę w to i więcej, wiem jak to zrobić” – podkreślał Czarzasty. „Koalicja PiS-u, Brauna i Mentzena z prezydentem Nawrockim to koalicja zła. Większość Polek i Polaków doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Nie chcę takiego rządu. Jeśli wlejemy w ich serca nadzieję, jeśli pokażemy kilkunastu milionom Polaków, że prawicową falę da się zatrzymać, to za 2 lata zbudujemy wielki biało-czerwony mur, który powstrzyma powódź nacjonalistów, nienawistników, antysemitów, szaleńców i złodziei” – podkreślił.
Jego zdaniem „Lewica w rządzie to ekipa, która dowozi, realizuje składane obietnice”.
Jak pisała w OKO.press Agata Szczęśniak, zwycięstwo Czarzastego było oczywistością.
Przeczytaj także:
„Nowa Lewica wybrała spokój. Politycy partii mówią o zjednoczeniu, sile, która bierze się ze współpracy. Podkreślają, że są ekipą, drużyną” – pisała. Partia, rozpoczynając kampanię wyborczą, nie chce publicznych kłótni, a młodsi politycy Lewicy zaznaczają, że w obecnych okolicznościach politycznych nie opłaca im się dokonywać ojcobójstwa.
„Dla nas to jest optymalne” – komentowała w OKO.press osoba blisko współpracująca z Włodzimierzem Czarzastym.
Czarzasty swoją kandydaturę ogłosił 11 grudnia 2025, w towarzystwie swoich niedoszłych konkurentów: Tomasza Treli, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Krzysztofa Gawkowskiego.
Przeczytaj także:
„Strona polska zaproponowała nam piątek [19.12]. Myślę, że nie będziemy niczego odkładać” – przekazał prezydent Ukrainy.
„Dla nas bardzo ważne jest utrzymywanie relacji między nami a Polską” – podkreślił w niedzielnym nagraniu Wołodymyr Zełenski. Wcześniej, na początku mijającego tygodnia, mówił, że „z przyjemnością spotkałby się z prezydentem Nawrockim”, jeśli polska strona go zaprosi. Dziś podał, że padła propozycja spotkania 19 grudnia w Warszawie.
Datę potwierdził również rzecznik prezydenta Karola Nawrockiego Rafał Leśkiewicz: „KPRP zaproponowała stronie ukraińskiej spotkanie prezydentów Karola Nawrockiego i Wołodymyra Zełenskiego 19 grudnia w Warszawie. Ustalane są szczegóły planowanej wizyty”. Jak dodał, głównymi tematami rozmów będzie bezpieczeństwo, gospodarka i „sprawy historyczne”.
Prezydent Karol Nawrocki nie planował wyjazdu do Kijowa. „Jeśli pan prezydent Zełenski chce zobaczyć Karola Nawrockiego, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wsiadł w pociąg i przyjechał do Warszawy na spotkanie” — powiedział w październiku na antenie TVN24 Marcin Przydacz. Na pytanie, czy to nie Nawrocki powinien jako pierwszy złożyć wizytę prezydentowi Ukrainy, Przydacz stwierdził, że „nie ma takich zasad w dyplomacji”.
Po tym, jak w grudniu Zełenski oświadczył, że jest gotowy na przyjazd do Polski, Przydacz oznajmił: „Trwają prace w kontaktach dyplomatycznych, które są otwarte i aktywne”. W środę 10 grudnia poinformował, że rozmawiał o konkretnej dacie ze stroną ukraińską.
Przeczytaj także:
Dwie osoby nie żyją, dziewięć jest ciężko rannych po strzelaninie na kampusie Uniwersytetu Browna. Media opublikowały nagranie, na którym widać podejrzanego. Trwają poszukiwania, sprawca wciąż pozostaje na wolności.
Do ataku doszło w budynku wydziału inżynierii i fizyki na Uniwersytecie Browna w Providence w stanie Rhode Island w sobotę po godz. 16 lokalnego czasu. Odbywały się tam powtórki przed egzaminem końcowym.
Napastnik zastrzelił dwie osoby, dziewięć trafiło do szpitala w ciężkim stanie. Wszystkie ofiary to studenci.
"Zobaczyłem mnóstwo samochodów jadących w kierunku miejsca zdarzenia i niestety zobaczyłem kogoś leżącego na ziemi. Wyglądało na to, że ktoś im udzielał resuscytacji krążeniowo-oddechowej” – powiedział stacji WJAR Jib Daya, mieszkaniec Providence, który był w pobliżu miejsca zdarzenia, gdy doszło do strzelaniny. Studenci, którzy w tym samym czasie przebywali w innych budynkach, w pierwszej kolejności dowiedzieli się o ataku z mediów społecznościowych. Dostali również powiadomienia sms-owe od władz uczelni.
CNN cytuje jednego ze studentów, który opowiedział reporterom, że pracował w swoim laboratorium z trzema innymi osobami, gdy otrzymał SMS-a od władz uczelni o strzelaninie na terenie kampusu. Studenci zgasili światła, zamknęli drzwi i schowali się pod biurkami. Spędzili w ten sposób dwie godziny.
Uniwersytet Browna – jeden z najbardziej prestiżowych w USA, należący do grupy Ivy League – pozostaje zamknięty. Według oficjalnych komunikatów nie istnieje „ciągłe zagrożenie”, ale na miejscu wciąż pracuje policja, która przeszukuje uczelniane budynki. Wysłano tam 400 funkcjonariuszy. Mieszkańcom polecono pozostanie w domach do odwołania.
Sprawca jest wciąż na wolności. W mediach opublikowano nagranie, na którym widać podejrzanego – ma około 30 lat, jest ubrany na czarno. Nie wiadomo, jak podejrzany wszedł do budynku Uniwersytetu Browna. Z miejsca zdarzenia oddalił się na piechotę.
„Wracamy do domu w przyszłym tygodniu, egzaminy prawie się skończyły, ale dwie osoby zmarły w okolicach Bożego Narodzenia. To naprawdę rozdziera serce i trudno to wszystko ogarnąć” – powiedziała mediom studentka pierwszego roku Shiney Mayanja.
Amerykańskie media zauważają, że strzelanina na Uniwersytecie Browna zbiegła się z 13. rocznicą strzelaniny w szkole podstawowej Sandy Hook w Newton w stanie Connecticut. 14 grudnia 2012 r. zginęło tam sześcioro dorosłych i 20 dzieci.
„Nasze serca są z Uniwersytetem Browna w obliczu tej tragicznej historii” – napisała w X Sandy Hook Promise, organizacja założona po strzelaninie. We wpisie umieszczono hasztag #EndGunViolence” (Położyć kres przemocy z użyciem broni).
Tylko w tym roku w USA doszło do ponad 70 strzelanin w szkołach. CNN wylicza, że sobotnia tragedia na Uniwersytecie Browna była pierwszą strzelaniną szkolną w stanie Rhode Island od co najmniej 2008 roku.
Przeczytaj także:
Oba kraje nie przejęły się ogłoszeniem Trumpa z mediów społecznościowych i walczą dalej. Zdarzenia w Azji Południowo-Wschodniej potwierdzają, jak kruche są porozumienia pokojowe wynegocjowane przez Trumpa
12 grudnia prezydent USA Donald Trump ogłosił we wpisie w swojej sieci społecznościowej Truth Social, że Tajlandia i Kambodża zgodziły się przerwać trwające od 8 grudnia walki.
„Zgodzili się ZAPRZESTAĆ wszelkiej wymiany ognia od dzisiejszego wieczora i wrócić do pierwotnego Porozumienia Pokojowego zawartego ze mną i z nimi, przy pomocy Wielkiego Premiera Malezji, Anwara Ibrahima” – napisał Trump.
13 grudnia pełniący obowiązki premiera Tajlandii Anutin Charnvirakul przekazał, że nie istnieje żadne porozumienie, w którym obie strony zgodziły się na zaprzestanie walk. Tajski minister spraw zagranicznych Sihasak Phuangketkeow dodał, że słowa Trumpa nie odzwierciedlają sytuacji na miejscu.
Sobota przyniosła kilka zdarzeń, które potwierdziły słowa obu polityków. Kambodża zamknęła wszystkie przejścia graniczne na liczącej ponad 800 km granicy. Kambodżańska armia prowadziła ostrzał rakietowy Tajlandii, Tajowie wykonali kilka ataków na pozycje kambodżańskie, w tym przy użyciu samolotów bojowych.
Granica między Kambodżą i Tajlandią jest punktem spornym między oboma krajami od 1953 roku, gdy Francja wycofała zakończyła okupację kolonialną Kambodży. Tegoroczne starcia to jednak jeden z najsilniejszych konfliktów granicznych pomiędzy tymi dwoma państwami. W lipcu tajski żołnierz wszedł na minę na spornym terenie – sprowokowało to pięciodniowe walki, w których zginęło przynajmniej 48 osób, a ponad 300 tys. zostało zmuszonych do ucieczki z miejsca zamieszkania.
Donald Trump pomógł wynegocjować wówczas kruche zawieszenie broni. Sam jednak wyolbrzymia swoje zasługi. Ostateczna umowa między Tajlandią i Kambodżą została zawarta już bez udziału Stanów Zjednoczonych. Rozmowy odbyły się w Kuala Lumpur, stolicy Malezji między 3 i 7 sierpnia. Strony zgodziły się na 13-punktowy plan, którego celem było wzmocnienia przestrzegania zawieszenia broni.
Obecna tura walk rozpoczęła się 8 grudnia, a obie strony oskarżają się o złamanie porozumienia. Nie da się więc powiedzieć, że amerykański prezydent doprowadził do pokoju w tym regionie. Donald Trump wielokrotnie powtarzał, że chciałby otrzymać Pokojową Nagrodę Nobla. Może być to kluczowa motywacja, dla której podjął się mediacji w wielu konfliktach na całym świecie. Trump chce jednak szybkich efektów, a trwałe rozwiązywanie głębokich konfliktów nie jest możliwe do osiągnięcia w tak krótkim czasie. O kruchych porozumieniach Trumpa pisała w OKO.press szczegółowo Paulina Pacuła.
Wznowienie walk Azji Południowo-Wschodniej potwierdza, jak nieskuteczne w dłuższym terminie są metody pokojowe Trumpa. Na razie więc prezydent USA musi zadowolić się nagrodą pokojową pocieszenia od światowej federacji piłki nożnej FIFA, którą szef federacji, Gianni Infantino, wymyślił specjalnie dla Donalda Trumpa.
Przeczytaj także:
Białorusini zgodzili się na uwolnienie więźniów w zamian za zniesienie dotkliwych sankcji na kluczowy towar eksportowy Białorusi – nawozy potasowe. Na liście uwolnionych nie ma Andrzeja Poczobuta
Białoruski reżim Aleksandra Łukaszenki zgodził się wypuścić na wolność około 150 więźniów politycznych. To wynik rozmów dyplomatycznych ze stroną amerykańską. 12 i 13 grudnia rozmowy w Mińsku z Białorusinami prowadziła amerykańska delegacja ze specjalnym wysłannikiem do spraw Białorusi Johne Coalem. W zamian amerykanie zniosą sankcje na białoruski potas.
Zwolnienie więźniów ustalono już w piątek 12 grudnia. Dalej jednak trwały ustalenia co do kształtu listy. Dziś wiemy już, że z więzienia wychodzą między innymi laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2022 roku Aleś Białacki i liderka białoruskiej opozycji Maryja Kalesnikawa.
Po rozmowach z Białorusinami Coale powiedział, że Białoruś jest ważnym partnerem w rozmowach o zakończeniu wojny w Ukrainie. Jego zdaniem Aleksandr Łukaszenka pomaga Amerykanom zrozumieć rosyjskiego przywódcę Władimira Putina. Amerykański dyplomata powiedział też, co powinno się wydarzyć, by proces normalizacji stosunków między Białorusią a USA postępował:
„Dokładnie to, co już robimy. Znosimy sankcje, uwalniamy więźniów. Cały czas ze sobą rozmawiamy".
Wśród uwolnionych są obywatele wielu krajów: Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Litwy, Ukrainy, Łotwy, Australii i Japonii.
Niezależny białoruski portal Zierkało podał też dziś, że Białorusini uwolnili też obywatela Polski Romana Gałuzę. Na liście uwolnionych nie ma jednak dziennikarza „Gazety Wyboczej” Andrzeja Poczobuta. Informację tę potwierdziło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ostatni raz Poczobut został aresztowany w marcu 2021 roku, a w lutym 2023 roku został skazany na 8 lat więzienia za swoją działalność.
Nawozy potasowe to najważniejszy produkt eksportowy Białorusi. W 2023 roku Białoruś wyeksportowała nawozy warte ponad 2 mld dolarów. Stanowiło to ponad 25 proc. całego eksportu tego kraju.
„Objęcie w 2021 r. przez USA i UE białoruskiego sektora potasowego embargiem postawiło jego rentowność pod znakiem zapytania. Pozbawiony z początkiem 2022 r. możliwości korzystania z przeładunku w litewskiej Kłajpedzie zakład Biełkalij stanął przed koniecznością wytyczenia nowych – dłuższych i kosztowniejszych – dróg eksportu poprzez porty rosyjskie, co udało się jedynie częściowo” – czytamy w analizie z 2024 roku na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich.
Przekierowanie części eksportu do Chin pomogło na krótką metę. Ale długofalowo było to niewystarczające rozwiązanie, jeśli eksport czołowego białoruski produktu eksportowego miał rosnąć. Stąd trudno się dziwić stronie białoruskiej, że szukała rozwiązania na drodze negocjacji.
Aleś Białacki został zatrzymany w lipcu 2021 roku, a w marcu 2023 roku został skazany na 10 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
Maria Kalesnikawa została w 2021 roku skazana na 10 lat za udział w spisku i próbę obalenia władz Białorusi.
Przeczytaj także: