Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
To kryzys o niespotykanej dynamice – oceniają analitycy pracowni IBRiS. Coraz więcej osób deklaruje też nieufność do instytucji.
Zaufanie do Kościoła Katolickiego spadło w Polsce skokowo. Wskazują na to wyniki sondażu pracowni IBRiS. W 2016 roku Kościołowi „zdecydowanie” lub „raczej” ufało 58 proc. respondentów. W 2025 liczba ta wynosi zaledwie 35 proc. Instytucja budzi też coraz większą nieufność, którą wyraża ponad 47 proc. zapytanych – w tym 26 proc. deklaruje „zdecydowany” brak zaufania. To niemal dwukrotny wzrost w porównaniu z badaniami z 2016 roku. Jednocześnie zaufanie dla związku wyznaniowego spadło o 4,3 punkty procentowe w porównaniu z zeszłym rokiem.
Hierarchowie mają o co się martwić – zauważają przedstawiciele sondażowni analizując trendy, które pokazuje badanie.
„Prezentowane wyniki nie pozostawiają wątpliwości, mamy do czynienia z kryzysem zaufania o niespotykanej dotąd dynamice. Spadek o ponad cztery pkt proc. w ciągu zaledwie roku to sygnał, że dotychczasowe procesy erozji zaufania przyspieszyły. Instytucja Kościoła coraz bardziej traci swoją pozycję jako naturalnego autorytetu w społeczeństwie, co jest widoczne zwłaszcza w rosnącej grupie osób, które zdecydowanie mu nie ufają. Wyniki te wskazują na konieczność głębokiej refleksji i strategicznej zmiany w komunikacji, aby móc odzyskać, choć część utraconego kapitału społecznego” – stwierdził dyrektor do spraw komunikacji IBRiS Kamil Smogorzewski.
Do spadku zaufania wobec Kościoła mogło przyczynić się polityczne zaangażowanie biskupów sprzyjających prawicy, ostatnio przejawiające się zachętą do wypisywania uczniów z zajęć edukacji zdrowotnej. W ostatnich miesiącach donośnym echem niosą się też kolejne wypowiedzi byłego metropolity krakowskiego Marka Jędraszewskiego czy biskupa Wiesława Meringa, powtarzających z ambon skrajnie prawicowe narracje na temat migracji czy środowiska LGBT+. Jednocześnie rośnie poziom sekularyzacji kraju, co znajduje odzwierciedlenie w innych badaniach opinii społecznej. Według badań CBOS od końca lat 90. 2019 roku ponad 90 procent Polaków uważało się za wierzących. Sondaże z ostatnich lat wskazują na spadek liczby tych deklaracji do około 86 proc. Według zeszłorocznych badań przynajmniej raz w tygodniu praktykowało 34 proc. respondentów. Przez pierwsze dwie dekady XXI wieku poziom ten zawsze przekraczał 50 proc.
Przeczytaj także:
Szef MSZ Rosji przedstawił nowy pomysł Putina na rozwiązanie „kryzysu ukraińskiego”. Miałoby to być „porozumienie globalne”, czyli bez pytania Ukrainy o zdanie. Ławrow sugeruje, że Putin nie wierzy już w negocjacyjne możliwości Donalda Tiumpa.
Minister Siergiej Ławrow spotkał się 17 września z „zagranicznymi ambasadorami w sprawie kryzysu ukraińskiego” „z ponad 100 krajów” i przedstawił nowe stanowisko Moskwy. Wynika z niego, że Trump, choć przyjął punkt widzenia Moskwy, ale okazał się bezradny wobec oporu Ukrainy i sprzeciwu Europy oraz pozostałych państw NATO.
Wobec tego Moskwa szuka innego wyjścia z sytuacji.
Wystąpienie Ławrowa jest celowo nieprecyzyjne, ale można wyłowić w nim takie wątki:
Następnie Ławrow powiedział, że pomoc Zachodu dla Ukrainy jest „wzmacnianiem jej bezpieczeństwa kosztem innych”.„Te gwarancje bezpieczeństwa, zgodnie z ustaleniami, muszą opierać się na zasadzie niepodzielności bezpieczeństwa i zasadzie, że żaden kraj nie ma prawa wzmacniać swojego bezpieczeństwa kosztem bezpieczeństwa innych”.
O tym, że Ławrow rzeczywiście myśli o tym, by o losie Ukrainy zdecydować bez niej, świadczy ten fragment wypowiedzi: „Gwarancje bezpieczeństwa muszą być w pełni zgodne z zobowiązaniami Zachodu, zapisanymi w Karcie Narodów Zjednoczonych oraz w dokumentach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) w Stambule w 1999 roku i w Astanie w 2010 roku”.
Przedstawiając nowe postulaty Rosji Ławrow ponownie pogroził, że zachodni kontyngent pokojowy w Ukrainie stanie się uzasadnionym celem dla armii Putna.
Wojna wyczerpuje siły Rosji, ale jej propaganda ostrzega: zachowanie niezależnego od Rosji państwa ukraińskiego będzie przegraną Rosji. Putin więc szuka rozwiązań, które – wobec nieudanego podboju – pozwolą mu na ingerencje w sprawy Ukrainy.
Rosyjskie wojska posuwają się w Ukrainie bardzo powoli i kosztem ogromnych strat. Gospodarka rosyjska wyhamowuje. Ponieważ Putin zakazał mówić o recesji, propaganda mówi o „planowym schładzaniu, w dolnym przedziale prognoz”. Ukraina precyzyjnie uderza głęboko za linia frontów, m.in. pozbawiając mocy produkcyjnych rafinerie Putina.
W zeszłym tygodniu Moskwa formalnie przerwała negocjacje niskiego szczebla z Ukrainą. Oznacza to, że wstrzymana zostanie wymiana jeńców.
Ponieważ dominacja nad Ukrainą jest celem Rosji, to od początku negocjacji Trumpa z Putinem w lutym 2025 r. Moskwa nie zmieniła swojego stanowiska. Chce uznania aneksji Krymu i czterech regionów Ukrainy, których w całości do tej pory zdobyć nie zdołała, ale anektowała na podstawie „referendów” przeprowadzonych w stanie wojennym. Chce też kontroli nad resztą Ukrainy – poprzez wybór sprzyjających Rosji władz (Putin odmawia negocjacji z Wołodymyrem Zełenskim, twierdząc, że jego kadencja wygasła, a skoro wyborów nie wolno robić w stanie wojny, wojnę trzeba natychmiast zakończyć i wybrać nowego prezydenta) oraz uprawnienia do występowania w obronie „ludności rosyjskojęzycznej i prawosławnej”.
W czasie negocjacji z Amerykanami Donald Trump co jakiś czas straszył Rosję sankcjami, jednak zawsze te groźny odkładał. Zrezygnował też ze swojego głównego postulatu, by wojnę natychmiast zakończyć rozejmem. Przyjął propozycję Putina, by zając się od razu „porozumieniem pokojowym” decydującym o losie Ukrainy. Ławrow doprecyzowuje teraz, że chodzi o „porozumienie globalne”. Do „porozumienia” nie doszło, bo Trump sugerował bezpośrednie rozmowy Putina z prezydentem Zełenskim, a państwa UE i pozostali członkowie NATO nie dopuścili do rozmów o Ukrainie bez Ukrainy.
Tymczasem Kreml cały czas chce, by Ukraina podpisała tylko gotowy dokument przesądzający o jej losach. Stąd nieustające komunikaty, że Putin spotka się z Zełenskim, o ile spotkanie zostanie „dobrze przygotowane”, oraz zaproszenie prezydenta Ukrainy do Moskwy (odmówił).
Zdzisław K. odpowie za gwałt na dziewięciolatce po dwukrotnym umorzenia śledztwa za PiS-u. Grozi mu 12 lat więzienia.
Syn byłego szefa Telewizji Polskiej i polityka Prawa i Sprawiedliwości Jacka Kurskiego będzie odpowiadał za gwałt na osobie nieletniej. Dokładnie prokuratura zarzuciła Zdzisławowi Antoniemu K., że „wykorzystując emocjonalną zależność pokrzywdzonej, a także stosując przemoc i podstęp – doprowadził do kontaktów seksualnych z osobą poniżej 15. roku życia”. Doszło do tego w 2009 roku, kiedy pokrzywdzona miała zaledwie 9 lat, a syn Kurskiego 18. Śledczy zastosowali wobec niego „wolnościowe środki zapobiegawcze” – poręczenie 30 tys. złotych, zakaz opuszczania kraju, dozór policyjny raz w tygodniu z obowiązkiem informowania o miejscu pobytu oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość 50 metrów.
„Ponadto podejrzany został zbadany przez biegłych psychiatrów, psychologa oraz biegłego seksuologa. Aktualnie w śledztwie będą m.in. weryfikowane wyjaśnienia podejrzanego, a także niezbędne jest uzyskanie pisemnej opinii biegłych psychiatrów, psychologa i seksuologa” – mówił prokurator Rafał Ruta z Prokuratury Okręgowej w Toruniu portalowi TVP.Info.
Do gwałtów miało dochodzić w 2009 roku podczas wspólnych wyjazdów wakacyjnych rodziny Kurskich i rodziny pokrzywdzonej. Podejrzany nie przyznał się do winy, a śledczy analizują jego obszerne wyjaśnienia. Syn Kurskiego przeszedł też badania przeprowadzone przez psychiatrów, psychologa oraz seksuologa. Do rozstrzygnięcia sprawy potrzebne będą ich pisemne ekspertyzy – stwierdził prok. Ruta.
Sprawa syna Jacka Kurskiego została po raz pierwszy opisana przez „Gazetę Wyborczą” w 2020 roku, opisując „koszmar Magdy w leśniczówce”, gdzie miało dochodzić do dramatu podczas wspólnych wypadów dwóch rodzin.
„Znałam Kurskich od zawsze. Bardzo przyjaźniłam się z ich najstarszym synem Zdzisławem. Traktowałam go jak starszego brata. Darzyłam zaufaniem. Teraz wiem, że on mnie najpierw oswajał. Często mnie przytulał, bawił się ze mną, gdy miałam siedem-osiem lat. Zaczął mnie krzywdzić, gdy skończyłam dziewięć. Przestał, gdy dostałam pierwszy okres” – wyznała pokrzywdzona w artykule „Wyborczej”. Jej matka zgłosiła sprawę na policję w 2015 roku. Prokuratura za rządów Prawa i Sprawiedliwości dwukrotnie umorzyła sprawę.
Przeczytaj także:
Amerykańska para prezydencka została przywitana z honorami i pompą przez brytyjskiego monarchę, króla Karola IV. W planie wizyty nie ma rozmów politycznych, jednak za jej kulisami mogą trwać rozmowy o przyszłości Ukrainy.
Donald Trump został przywitany w Wielkiej Brytanii z honorami i w wystawny sposób. Amerykański przywódca jako pierwszy prezydent USA zostanie przyjęty w królewskim zamku Windsor. To najstarszy i najbardziej okazały z obiektów w posiadaniu brytyjskiej monarchii, którego historia sięga niemal 1000 lat Zwykle podobne wizyty są przyjmowane w pałacu Buckingham. Brytyjskie i amerykańskie media rozpisują się o wyjątkowym przyjęciu amerykańskiej pary prezydenckiej, którego przyjazd został uhonorowany między innymi paradą wojskową przed królewską posiadłością w Windsorze.
Przyjmujący Trumpa w Londynie król Karol jeszcze dziś uraczy Trumpa licznymi atrakcjami. Będzie wśród nich perkusyjny występ reprezentacyjnych jednostek wojska zwany „Beating Retreat”, którego historia sięga 17 wieku. O 20:30 londyńskiego czasu rozpocznie się wystawny bankiet. W planie jest również wizyta w Katedrze Świętego Jana i odwiedziny grobu królowej Elżbiety II.
Komentatorzy zwracają uwagę na to, że Trump uwielbia być przyjmowany z pompą, co może pomóc królowi w dotarciu do niego z brytyjską agendą międzynarodową. Chodzić może między innymi o wsparcie dla Ukrainy, którego orędownikiem jest brytyjski władca.
„Istnieje nadzieja, że królewska ofensywa dyplomatyczna stworzy podstawy dla premiera Keira Starmera i jego starszych doradców do podjęcia nowych wysiłków w celu przekonania Trumpa, że powinien wywrzeć większą presję na prezydenta Rosji Władimira Putina w dążeniu do pokoju na Ukrainie. Chociaż nie pojawia się to w żadnym programie wizyty, doradcy polityczni i królewscy oczekują, że kwestia ta zostanie poruszona za kulisami” – zwraca uwagę Politico. Jak dodaje portal, Król Karol pozostaje w bliskich stosunkach z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, z którym spotkał się między innymi bezpośrednio po fiasku rozmów w Waszyngtonie w marcu.
Do Londynu razem z parą prezydencką przylecieli również szef Pentagonu Pete Heghseth i odpowiedzialny za dyplomację sekretarz stanu Marco Rubio.
Prezydencka delegacja została przywitana w Wielkiej Brytanii nie tylko honorami, ale i tłumnymi protestami. W geście sprzeciwu wobec wizyty Trumpa aktywiści wyświetlili na elewacji zamku Windsor zdjęcie amerykańskiego prezydenta z Jeffreyem Epsteinem, multimilionerem skazanym za przestępstwa seksualne i pedofilię, z którym znajomości wypiera się Trump. Na murach zamku pojawiło się też zdjęcie kartki urodzinowej, którą Trump 20 lat temu miał przekazać Epsteinowi.
Przeczytaj także:
Zapadła decyzja o wydaleniu z Polski jednej z osób odpowiedzialnych za przelot dronem nad strefą zakazu lotów w Warszawie, do którego doszło w poniedziałek.
Po nielegalnym locie dronem nad Belwederem oraz budynkami rządowymi i Belwederem zatrzymani zostali Ukrainiec i Białorusinka. W związku z tym zdarzeniem ukarano tego pierwszego. Zgodnie z ustawą Prawo lotnicze mężczyzna dobrowolnie przyjął karę grzywny w wysokości 4 tysięcy złotych. Prokuratura skierowała wniosek do straży granicznej o deportację 21-latka z Polski. Zdecydowano, że zostanie on przewieziony na jedno z przejść granicznych i zobowiązany do opuszczenia kraju. Ponadto nałożono na niego 5-letni zakaz wjazdu do Polski oraz innych państw strefy Schengen.
17-letnia Białorusinka, która również brała udział w incydencie, została uznana za świadka i wypuszczona na wolność.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) przeprowadziła analizę, czy lot dronem miał charakter szpiegowski. Przeprowadzono kontrole telefonów zatrzymanych, jednak nie znaleziono dowodów świadczących o ich powiązaniach z obcymi służbami wywiadowczymi.
Budynki rządowe i siedziba władzy prezydenckiej, jaką jest Belweder, są objęte zakazem lotem dronami. Miejsca, gdzie osoby z uprawnieniami mogą wypuszczać swoje maszyny, można sprawdzić za pomocą DroneMap udostępnionej przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej.
Rzecznik prasowy Komendanta Służby Ochrony Państwa płk Bogusław Piórkowski powiedział w TVN 24, że nie było to zagrożenie dla obiektu. „Nasi funkcjonariusze zauważyli drona, powiadomili dowódcę. Wysłano patrol, który ujął operujących dronem na gorącym uczynku” – przekazywał funkcjonariusz.
Przeczytaj także: