W związku z afera Funduszu Sprawiedliwości policja ma doprowadzić byłego zastępcę Zbigniewa Ziobry Marcina Romanowskiego do aresztu tymczasowego – na razie jednak nie ustaliła jego pobytu. W sprawie tej samej afery Kaczyński zeznawał w prokuraturze
TVN i Polsat zostaną umieszczone w wykazie firm strategicznych, które podlegają ochronie przed na przykład niebezpiecznym z punktu widzenia interesów państwa polskiego przejęciem – ogłosił premier Donald Tusk
Szef rządu ogłosił w środę, że dwie największe polskie prywatne stacje telewizyjne TVN i Polsat zostaną wpisane na listę firm strategicznych, objętych specjalną ochroną ze względu na kluczowe znaczenie dla funkcjonowania infrastruktury państwa.
„Chcę potwierdzić te plotki czy pogłoski o tym, że na Wschodzie odnajdujemy zainteresowanych ewentualnym przejęciem mediów albo wpływaniem na pracę mediów w Polsce. Ta sprawa jest bardzo poważna” – powiedział w środę Donald Tusk uzasadniając swą decyzję.
„Będziemy podejmowali decyzję w tej kwestii w sposób transparentny, one będą także podlegały zaskarżeniom, wszystko będzie jak najbardziej przejrzyste. Ale nie odpuścimy i nie pozwolimy, aby wrogie państwa ingerowały w sposób bezczelny w nasze codzienne życie, w naszą gospodarkę, czy procesy wyborcze” – mówił Tusk, podkreślając, że podobne rozwiązania funkcjonują także w innych państwach Europy Zachodniej.
W środę po południu przychylnie do decyzji premiera odniósł się na platformie X ambasador Stanów Zjednoczonych Mark Brzezinski.
„ W obliczu globalnych wyzwań związanych z obcą, szkodliwą ingerencją ważne jest, aby rządy podejmowały działania na rzecz ochrony swojej strategicznej infrastruktury przed potencjalnymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa narodowego.” – napisał Brzeziński.
Z nieoficjalnych doniesień z ostatnich dni wynika, że przedstawiciele amerykańskiej grupy medialnej Discovery będącej właścicielem TVN mogą prowadzić rozmowy o sprzedaży stacji z węgierskim lub węgiersko-czeskim konsorcjum powiązanym z kręgiem polityczno-biznesowym premiera Węgier Viktora Orbana. Doniesienia te cieszyły polską prawicę – od lat związaną politycznym sojuszem z Orbanem – politycy PiS i Suwerennej Polski zacierali ręce, spodziewając się, że sprzedaż TVN będzie skutkowała kompletną zmianą linii redakcyjnej tej telewizji i kompletnie pomijając kwestię jednoznacznie prorosyjskiej postawy zajmowanej w polityce europejskiej i międzynarodowej przez Orbana.
Słowa premiera Donalda Tuska o tym, że „zainteresowanych przejęciem polskich mediów” można znaleźć „na Wschodzie” nie wydają się więc w tym kontekście lapsusem geograficznym, lecz w pełni świadomym nawiązaniem do związków Orbana i jego zaplecza polityczno-biznesowego z Kremlem.
Kaczyński musiał się tłumaczyć ze swego listu do Zbigniewa Ziobry, w którym prosił go o „zakazanie politykom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości” w kampanii wyborczej
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński stawił się w środę przed południem w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej, by złożyć zeznania dotyczące afery Funduszu Sprawiedliwości. Kaczyński zeznawał jako świadek, ale musiał tłumaczyć się ze słynnego listu, który wysłał do Zbigniewa Ziobry (ówczesnego ministra sprawiedliwości i szefa koalicyjnej wobec PiS partii Solidarna Polska) przed wyborami parlamentarnymi 2019 roku.
W liście Kaczyński zwracał się do Ziobry bardzo bezpośrednio, prosząc go „o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej”.
„Do naszej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i między innymi jedną z osób, którą prokurator chce przesłuchać, jest prezes PiS Jarosław Kaczyński”. – mówił wcześniej w rozmowie z PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Piotr Skiba.
„Nic państwu nie mam do powiedzenia” – rzucił wchodząc do prokuratury Kaczyński do zgromadzonych przed budynkiem dziennikarzy.
Około 12 Kaczyński opuścił budynek prokuratury.
Jarosław Kaczyński w 2019 roku niewątpliwie obawiał się, że sposób, w jaki ludzie Zbigniewa Ziobry obchodzą się w kampanii wyborczej z Funduszem Sprawiedliwości, może skutkować politycznym skandalem – i w konsekwencji obniżyć wynik PiS. Kaczyński musiał mieć wiedzę o tym, jak dysponowane są środki z Funduszu Sprawiedliwości przez urzędników resortu Zbigniewa Ziobry. Ta wiedza obecnie potrzebna jest prokuraturze. Osobną kwestią jest ustalenie, czy prezes PiS był odpowiedzialny za praktyki podwładnych Ziobry lub czy nie zataił wiedzy o popełnionych w związku z Funduszem Sprawiedliwości przestępcach.
O nieprawidłowościach związanych z Funduszem donosili prezesowi PiS politycy jego partii skonfliktowani z Ziobrą – w Zjednoczonej Prawicy trwała wtedy wewnętrzna wojna o wpływy między stronnikami Ziobry a ludźmi Mateusza Morawieckiego i innymi frakcjami w PiS.
„Zwracam uwagę Pana Ministra, że przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki zarówno z punktu widzenia przebiegu kampanii, jak i ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą. Zmuszony jestem też stwierdzić, że w razie niezastosowania się do sformułowanego w piśmie zalecenia, pełna odpowiedzialność polityczna, a najprawdopodobniej także w innych wymiarach, będzie spoczywała na Panu” – pisał w swoim liście do Ziobry Kaczyński.
Wzrósł bilans ofiar śmiertelnych po wczorajszym rosyjskim ataku na klinikę medyczną w Zaporożu. Według ostatnich informacji sześć osób zginęło, 22 zostało rannych. Ratownicy nadal szukają ludzi pod gruzami
We wtorek 10 grudnia 2024 roku rosyjskie wojsko zaatakowało Zaporoże. Jeden z pocisków trafił w klinikę medyczną w centrum miasta, uszkodzono też budynki obok, w tym biuro. „Każde takie uderzenie dowodzi, że musimy zwiększyć możliwości naszej obrony powietrznej. Świat ma wystarczająco dużo systemów, aby to zrobić. To mogłoby uratować tysiące istnień ludzkich i sprawić, że rosyjski terror przestanie mieć znaczenie” – napisał w mediach społecznościowych szef zaporoskiej administracji wojskowej Iwan Fedorow.
We wtorek wieczorem lekarzom udało się reanimować jedną z osób, która wcześniej została uznana za zmarłą. Fedorow poinformował również o 16 osobach rannych, większość z nich znajdowała się w stanie ciężkim. Podczas akcji poszukiwawczej w Zaporożu znów wył alarm przeciwlotniczy.
Według pierwszych informacji w ataku zginęło trzy osoby, a pięcioro zostało rannych, ale w środę 11 grudnia zaporoska administracja poinformowała, że niestety bilans ofiar się zwiększył: zginęło sześć osób, 22 zostało rannych.
W nocy ratownicy wyciągnęli spod gruzów dwie kobiety, które znajdowały się pod gruzami przez ponad siedem godzin, czekając na pomoc. Cztery osoby nadal znajdują się w ruinach budynku zniszczonego przez rosyjski pocisk rakietowy. 11 grudnia został ogłoszony w Zaporożu dniem żałoby. W ciągu ostatniej doby Rosjanie uderzyli 268 razy w 10 miejscowościach w obwodzie zaporoskim.
Zbliżamy się do trzeciej rocznicy pełnoskalowej agresji Rosji przeciwko Ukrainie, którą rozpoczęła się 24 lutego 2022 roku, a jej celem według rosyjskiego dyktatora Władimira Putina miała być „demilitaryzacja i denazyfikacja” Ukrainy. Rosjanie codziennie atakują ukraińskie miasta, terroryzują cywili, niszcząc infrastrukturę krytyczną i energetyczną kraju.
Według ostatnich danych Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka od 24 lutego 2022 r. w Ukrainie zginęło co najmniej 12 162 cywilów, w tym 659 dzieci. Co najmniej 26 919 cywilów zostało rannych. W związku z wojną z Ukrainy wyjechało 6,7 mln obywateli, 4,6 mln osób zostało wewnętrznie przesiedlonych. Według stanu na koniec sierpnia 2024 roku Rosja okupowała ponad 27 proc. terytoriów Ukrainy. Pod rosyjską okupacją żyje ok. 6 milionów obywateli, w tym półtora miliona dzieci.
Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski ma trafić do aresztu tymczasowego w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. Policja rozpoczęła już czynności zmierzające do jego zatrzymania
W środowy (11 grudnia) poranek policja próbuje ustalić aktualne miejsce pobytu byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS Marcina Romanowskiego, aby go zatrzymać i doprowadzić do aresztu tymczasowego w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. W tym celu sprawdzane są kolejne lokalizacje, w których Romanowski może przebywać. To oczywiście miejsce jego zameldowania, ale także i inne lokale – np biura poselskie itp.
W razie, jeśli policji nie uda się zlokalizować byłego wiceministra lub też nie stawi się on dobrowolnie, powiadomiona zostanie prokuratura, co może skutkować wydaniem za Romanowskim listu gończego.
We wtorek do policji wpłynęły dokumenty dotyczące tymczasowego aresztowania Marcina Romanowskiego. O jego aresztowaniu zadecydował w poniedziałek sąd. Przeważyła argumentacja prokuratury dotycząca obaw, że Romanowski może utrudniać śledztwo w swej sprawie. Prokuratura Krajowa postawiła Romanowskiemu 11 zarzutów – dotyczących m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, ustawiania konkursów i przekroczenia uprawnień.
Marcin Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości, współpracownikiem ministra Zbigniewa Ziobry. W ministerstwie Romanowski odpowiadał za nadzorowanie Funduszu Sprawiedliwości.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 roku. Śledczy badają w jaki sposób pieniądze z Funduszu – które powinny służyć pomocy ofiarom przestępstw – były wydatkowane niezgodnie z przeznaczeniem.
Głównym wątkiem badanym przez śledczych jest rekordowa dotacja przyznana Fundacji Profeto, którą kieruje ks. Michał O. O podejrzanej dotacji dla Profeto Maria Pankowska i Sebastian Klauziński pisali w OKO.press jeszcze w 2020 roku. W 2021 roku ujawnili, że fundacja ks. Michała O., zajmująca się prowadzeniem katolickich mediów, planuje postawić za te pieniądze budynek wyposażony w reżyserki, studia nagrań i salę widowiskową.
Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu popełnienie 11 przestępstw, wśród których są udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Politycy PiS bronią Romanowskiego. Ich zdaniem śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości to polityczna zemsta nowej władzy.
Niektóre kraje UE, w tym Polska, wstrzymały rozpatrywanie wniosków o azyl od obywateli Syrii. Komisja Europejska uważa, że jest za wcześnie by oceniać bezpieczeństwo powrotu uchodźców do Syrii
Niemcy, Austria, Dania, Czechy, Szwecja, Belgia, Chorwacja, Włochy, a teraz Polska — to kraje, które w związku z obaleniem reżimu Baszara al-Asada w Syrii wstrzymały wydawanie decyzji w sprawie wniosków o azyl składane przez syryjskich obywateli. Jako ostatnia decyzję w tej sprawie ogłosiła Polska.
„Do momentu wyjaśnienia sytuacji w Syrii, Urząd ds. Cudzoziemców nie będzie wydawał decyzji odnośnie obywateli syryjskich występujących o ochronę międzynarodową. Temat sytuacji w Syrii na pewno będzie dyskutowany na czwartkowej Radzie UE ds. wewnętrznych” – poinformował w mediach społecznościowych prof. Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
Najdalej w tej kwestii posunęła się Austria, która rozważa możliwość zawracania do Syrii obywateli tego państwa, którzy dostaną odmowną decyzję w sprawie azylu. Ale Komisja Europejska podkreśla, że na takie działania jeszcze za wcześnie.
„Sytuacja w Syrii wciąż jest bardzo dynamiczna i musimy to mieć na uwadze” – powiedział we wtorek rzecznik KE rzecznik KE Stefan de Keersmaecker.
Rzecznik KE podkreślił też, że decyzje o rozpatrywaniu wniosków azylowych należą w pełni do kompetencji państw członkowskich, ale te muszą wypełniać zobowiązania międzynarodowe. Podkreślił też, że każdy wniosek o azyl musi być rozpatrywany indywidualnie.
"Każda decyzja w sprawie azylu powinna być podejmowana indywidualnie, po rozpatrzeniu wniosku danej osoby. Państwa członkowskie mają prawo odroczyć w czasie rozpatrzenie wniosku o azyl, jeśli sytuacja w kraju pochodzenia się zmienia. Osoby, którym nie przysługuje azyl, mogą dostać decyzję powrotową. Ale tu znowu trzeba pamiętać o tym, że powroty do Syrii mogą być realizowane jedynie za zgodą osoby zawracanej i muszą uwzględniać rekomendacje UNHCR [Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców — red].
W niedzielę 8 grudnia bojownicy z syryjskiej organizacji HTS (Hajat Tahrir asz-Szam, Organizacji na rzecz Wyzwolenia Lewantu — red.) ogłosili obalenie reżimu Baszara al-Asada i wyzwolenie Damaszku. Tym samym w Syrii zakończyła się trwającą od 2011 roku wojna domowa i ponad 50-letnia dominacja rodziny Asadów.
HTS to organizacja sunnicka o profilu dżihadystycznym, wywodząca się z Al-Kaidy. Na jej czele stoi były bojownik Al-Kaidy, Abu Muhamad al-Dżaulani.
Jak przypomina PAP, w niedzielę wiceprezydent elekt USA JD Vance, przestrzegając przed świętowaniem upadku reżimu Asada, ocenił, że wielu syryjskich rebeliantów to dosłownie odnoga Państwa Islamskiego. „Można mieć tylko nadzieję, że stali się bardziej umiarkowani” – powiedział.