Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Marsz z udziałem polityków PiS przejdzie ulicami Warszawy. Oprócz historycznej rocznicy tematem będą niepewne losy mediów sprzymierzonych z partią Jarosława Kaczyńskiego
O godzinie 12.00 spod pomnika Kopernika na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie (w stronę pl. Zamkowego) ruszy marsz z okazji historycznego jubileuszu: 1000-lecia Królestwa Polskiego oraz 500 lat od Hołdu Pruskiego. Od godziny 10.30 w sąsiednim kościele św. Krzyża odprawiana jest uroczysta msza.
Udział w uroczystościach zapowiedzieli politycy Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezes Jarosław Kaczyński. Możliwym gościem jest też formalnie obywatelski kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki. Kaczyński jeszcze pod koniec marca wezwał „patriotów” do udziału w tym wydarzeniu.
„Jest dziś wiele powodów, aby zademonstrować, że my – ludzie kochający Polskę – tu jesteśmy” – napisał na platformie X.
Marsz ma swój komitet organizacyjny, w którym zasiadają historyk prof. Andrzej Nowak, były marszałek Sejmu Marek Jurek i europoseł PiS Patryk Jaki. Ten ostatni wielokrotnie zachęcał do udziału w wydarzeniu w swoich mediach społecznościowych. „Trzeba tu być! Nie ma żadnych wymówek. Taka okazja jest dosłownie raz na 1000 lat!” – napisał dziś na X. Zachęcił też do promowania w mediach społecznościowych hasztagu #1000latPL.
Patronat nad wydarzeniem objął prezydent Andrzej Duda. Poza uroczystą mszą marszowi towarzyszyć będzie próba pobicia rekordu Polski par tańczących Poloneza. Taniec ma rozpocząć się o godz. 11.15 pod bramą Uniwersytetu Warszawskiego. „Niech cała Europa zobaczy ten piękny obrazek na 1000-lecie Królestwa Polskiego” – zachęcał na X Patryk Jaki.
Swoje własne obchody 1000-lecia Korony Polskiej organizuje też rząd. Pod patronatem KPRM i przy wsparciu szeregu spółek Skarbu Państwa 26 kwietnia planuje nad Wisłą w Warszawie „Piknik tysiąclecia” i symboliczny pochód.
Bolesław Chrobry został koronowany na pierwszego króla Polski w 1025 roku, w archikatedrze gnieźnieńskiej. Jak podaje PAP, uroczystość odbyła się najpewniej 18 kwietnia, w Wielkanoc. Niedługo potem, w czerwcu 1025 roku Chrobry zmarł. Jego następcę, Mieszka II Lamberta koronowano w Gnieźnie 25 grudnia 1025 roku. Na kwiecień 2025 roku przypada też 500-lecie hołdu pruskiego: 10 kwietnia 1525 ostatni wielki mistrz krzyżacki Albrecht Hohenzollern złożył w Krakowie hołd lenny królowi Zygmuntowi I Staremu.
Politycy PiS zarzucają rządzącej koalicji, że zignorowała te rocznice – bo zatraciła patriotycznego ducha. Ale choć od tygodni promują marsz, również w zaprzyjaźnionych mediach, frekwencja nie zapowiada się imponująco. Pytany o spodziewaną liczbę uczestników Jarosław Kaczyński tłumaczył, że PiS nie oczekuje „setek czy dziesiątek tysięcy ludzi”. „Chcieliśmy jednak, żeby po prostu te dwie rocznice zostały uczczone” – mówił. Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że PiS ma pretensje do prezydenta Dudy, że nie zorganizował własnego pochodu, w formacie „państwowym”.
Od środy marsz nabrał nowego, bardziej aktualnego wymiaru: ma być okazją do obrony sprzymierzonych z PiS telewizji TV Republika i wPolsce24. Bo 9 kwietnia Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o przyznaniu koncesji tym stacjom (na ósmym multipleksie naziemnej telewizji cyfrowej MUX8). Do czasu rozpatrzenia skargi kasacyjnej na razie nadają dalej.
Dlatego, jak czytamy w „GW”, dzisiejszy pochód ma być też „marszem w obronie wolności słowa” i „marszem w obronie mediów”.
„Polskość to wolność, polscy obywatele szanują wolność jak nikt inny i nie pozwolą sobie odbierać koncesji. Każdy ma prawo założyć sobie telewizję jaką chce, zadawać trudne pytania, jakie chce, to jest prawdziwa Polska. Musimy jej bronić, bo jak my tego nie zrobimy, nikt za nas tego nie zrobi” – mówił Jaki.
Do Petersburga przyjechał 11 kwietnia specjalny wysłannik Trumpa w sprawie Ukrainy. To jego kolejna wizyta w Rosji. W czasie, gdy prowadził rozmowy, Trump w social mediach napisał: „Rosja musi działać. Zbyt wiele osób ginie – tysiące tygodniowo – w okropnej i bezsensownej wojnie".
Jest to jego kolejne wezwanie do zakończenia wojny, którą obiecywał powstrzymać w 24 godziny od objęcia urzędu.
Steve Witkoff – jak podaje rzecznik Kremla Pieskow – przyjechał z posłaniem Trumpa do Putina. „Rozmowa miała dotyczyć różnych aspektów uregulowania sytuacji na Ukrainie. Aspektów jest wiele, ich istota jest bardzo złożona”.
Putin jak zwykle dał na siebie poczekać. Gdy Witkoff już był w Petersburgu, Putin wystąpił na pokazywanym w mediach spotkaniu poświęconym rosyjskiej marynarce wojennej i opowiadał o jej potędze.
Było to znaczące, bo odkąd zaczął się wywołany przez Trumpa kryzys celny, a przez to rosyjska gospodarka popadła w głębokie tarapaty, Putin nie zabierał głosu w sprawach światowych. Propaganda – jak zawsze w kryzysie – odwoływała się do archiwalnych komentarzy wodza. A on sam – jak zawsze w kryzysie — zajmował się wyłącznie sprawami pobocznymi – np. rynkiem mieszkaniowym w Rosji (który z tajemniczych powodów – jeśli nie liczyć wojny, inflacji i załamania się gospodarki — się nie rozwija).
Opowiadając o okrętach i morskich dronach Putin pokazywał więc publicznie Trumpowi, że się nie boi. Wcześniejsze przecieki z Białego Domu sugerowały bowiem, że zdaniem Trumpa władze rosyjskie „przeciągają” negocjacje w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie. W związku z tym Biały Dom rozważać miał możliwość „agresywnego zastosowania sankcji”.
Czekając, aż Putin skończy, „w ciepłej, przyjaznej atmosferze w przededniu Paschy” Witkoff w towarzystwie wysłannika Putina do USA, Kiriłłem Dmitriewem, odwiedził naczelnego rabina Petersburga.
Spotkanie z Putinem zaczęło się przed godz. 17 naszego czasu.
AKTUALIZACJA: Trwało ponad cztery godziny i miało „format zamknięty”, czyli nie należy się spodziewać komunikatu z rozmów. Padło tylko ogólne stwierdzenie, że Putin z Witkoffem rozmawiał o Ukrainie.
Przeciąganie rozmów przez Rosjan nie jest wrażeniem Trumpa, ale faktem.
Po ogłoszonej jako przełomowe rozmowie telefonicznej Putina z Trumpem 12 lutego rozmowy amerykańsko-rosyjskie w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie utknęły. Kolejna runda negocjacji 10 kwietnia w Stambule trwała wiele godzin i dotyczyła… normalizacji pracy misji dyplomatycznych obu krajów i „możliwości zapewnienia im usług bankowych”.
11 kwietnia szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow powiedział nawet: „Nie ma co łudzić się co do kontaktów między Moskwą a Waszyngtonem; w tej chwili konieczne jest podjęcie działań w kierunku normalizacji stosunków”.
Trump co jakiś czas opowiada, że w rozmowach następuje postęp, albo lada chwila nastąpi. Ale Moskwa po każdej rundzie rozmów zaostrza stanowisko. Powtarza, że jest jak najbardziej za pokojem Trumpa, ale dopiero wtedy, gdy zostaną zrealizowane jej postulaty. A chodzi jej o podporządkowanie Ukrainy.
W czasie tego miesiąca dyplomaci Putina myśl tę przedstawiali na różne sposoby:
Proponowane przez Amerykanów dwa rozejmy: dotyczący infrastruktury energetycznej i na Morzu Czarnym nie weszły w życie. Po tej ostatniej propozycji, która wedle strony amerykańskiej była już praktycznie uzgodniona, Rosjanie ogłosili, że w ogóle nie ma mowy o zawieszeniu broni, dopóki będą obowiązywać sankcje finansowe na Rosję (utrudniają jej handel zbożem). Wobec tego Trump musi zmusić swoich sojuszników do wycofania tych sankcji. Następnie propaganda Kremla ogłosiła, że Trump w ogóle nie ma możliwości, by zmusić choćby Europę do wycofania się z sankcji na Rosję. Był to więc jasny dowód na to, że Rosja nie planuje przerwania wojny.
Przez cały miesiąc Rosja po staremu ostrzeliwała Ukrainę. Ukraińcy bronili się zażarcie i prowadzili ostrą ofensywę dyplomatyczną: prezydent Zełenski zaoferował Trumpowi duże kontrakty wojskowe. Ukraina w ostatnich dniach podkreślała też, że sojusznikiem Putina w wojnie w Ukrainie są Chiny – dziś największy wróg Trumpa w wojnie celnej. Dowodem – chińscy jeńcy wojenni. Kolejna runda rozmów ukraińsko-amerykańskich ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
Szymon Hołownia: „Nie pozwolę wykluczyć połowy Polski”. Kandydat na prezydenta domaga się miejsca na debacie
Szymon Hołownia ostro skrytykował pomysł organizacji debaty telewizyjnej, w której mieliby wziąć tylko dwaj najsilniejsi sondażowo kandydaci na prezydenta – Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. I choć nadal nie wiadomo, czy taka debata w ogóle się odbędzie, Hołownia ogłosił, że i on jedzie do Końskich w województwie świętokrzyskim, by wziąć w niej udział. Hołownia podkreśla, że obowiązkiem TVP jako telewizji publicznej jest organizacja debaty ze wszystkimi kandydatami biorącymi udział w wyborach prezydenckich.
„Sytuacja się zmieniła. Nie pozwolę wykluczyć połowy Polski z wyborów. O ich wyniku mają rozstrzygać ludzie, nie kandydaci z TV na telefon. Telewizja publiczna ma obowiązek bronić zasad wolnych i uczciwych wyborów. Jadę dziś do Końskich, by wystąpić w debacie” – napisał Hołownia na platformie X.
Wirtualna Polska poinformowała z kolei, że do Końskich wyrusza również Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydentkę.
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało dokumenty dotyczące zakupu oprogramowania szpiegującego Pegasus w okresie rządów PiS
Na stronie resortu sprawiedliwości pojawiło się 9 dokumentów związanych z zakupem oprogramowania szpiegującego Pegasus w 2017 roku. Pegasus był wykorzystywany do nielegalnej inwigilacji polityków opozycji i działaczy organizacji, które wzięła na celownik władza PiS. Do zakupu oprogramowania użyto środków z nadzorowanego przez resort sprawiedliwości Funduszu Sprawiedliwości – mającego w teorii służyć pomocy ofiarom przestępstw.
Wśród opublikowanych przez ministerstwo sprawiedliwości dokumentów jest m.in. wniosek ówczesnego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdy do ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o przekazanie 25 mln złotych na zakup „środków techniki specjalnej do wykrywania i zapobiegania przestępczości”. Bejda reklamował w nim Pegasusa jako „„nowoczesny, zaawansowany system kontroli operacyjnej, który pozwoli na realizację zadań w zakresie technicznie niedostępnym dla instytucji”.
Ministerstwo sprawiedliwości opublikowało również umowę między resortem sprawiedliwości dotyczącą zakupu Pegasusa, oraz sprawozdanie z jej wykonania. Na stronie resortu znalazły się też dokumenty dotyczące przelewów pieniężnych między instytucjami na zakup oprogramowania.
„Opinia publiczna powinna poznać możliwie najwięcej szczegółów dotyczących zakupu systemu Pegasus przez naszych poprzedników. Dlatego zdecydowałem się, by zaprezentować odtajnione dokumenty w tej sprawie.” – tak tłumaczył publikację dokumentów minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Bodnar podkreślił, że pisma dotyczące Pegasusa zostały wcześniej na jego wniosek odtajnione przez CBA.
Sztaby kandydatów i telewizje nadal nie doszły do porozumienia. Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki zamierzają tego wieczoru być w Końskich. Czy jednak się spotkają przed kamerami – wciąż nie wiadomo
W piątek rano nadal nie wiadomo, czy w piątek wieczorem w Końskich w województwie świętokrzyskim odbędzie się jedna wspólna debata dwóch najsilniejszych sondażowo kandydatów na prezydenta.
Swoją debatę organizują TVP, TVN i Polsat – ale udział w niej zadeklarował jak dotąd jedynie Rafał Trzaskowski. Osobne wydarzenie organizuje prawicowa TV Republika – tam zapowiedział się wyłącznie Karol Nawrocki.
Wciąż trwają negocjacje między sztabami kandydatów i telewizjami, by obaj kandydaci stanęli przed kamerami w jednym czasie i miejscu i odpowiadali na te same pytania. Wiadomo, że Rafał Trzaskowski nie wybiera się do TV Republiki, z kolei Nawrocki deklaruje, że może wziąć udział we wspólnej debacie trzech stacji telewizyjnych wyłącznie pod warunkiem, że dołączy do nich jako czwarty organizator TV Republika.
Są więc w grze dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze:
Rzecz jasna w takiej sytuacji słowo „debata” przestałoby być adekwatne w odniesieniu do każdego z tych wydarzeń.