0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: W domenie publicznejW domenie publicznej

18 kwietnia obchodzić będziemy 1000-lecie koronacji pierwszego króla Polski Bolesława Chrobrego. Co o niej wiemy? Ano, niewiele.

Muzeum Historii Polski, które już od dawna obchodzi ową rocznicę wystawą „1025. Narodziny Królestwa”, pisze na swojej stronie: „Żaden kronikarz z epoki, a jesteśmy tu zdani jedynie na niechętne władcy polskiemu przekazy niemieckie, nie podał daty dziennej ani miejsca tego wydarzenia. Na podstawie pośrednich danych można z dużym prawdopodobieństwem wskazać na 18 kwietnia 1025 roku, na który to dzień przypadała w tym roku Wielkanoc, oraz jako miejsce koronacji – archikatedrę w Gnieźnie, związaną z kultem świętego Wojciecha”.

Historyk i pisarz dr Michael Morys-Twarowski, autor książki „Chrobry Rex”, podkreśla, że wcale nie ma pewności co do daty i miejsca wydarzenia z 1025 roku: „Bierze się pod uwagę jeszcze 23 kwietnia, czyli wspomnienie świętego Wojciecha; 6 czerwca, czyli Zielone Świątki; a nawet 25 grudnia 1024 roku, bowiem nowy rok liczono wtedy od Bożego Narodzenia. Nawet miejsce jest dyskusyjne, bo badacze przerzucają się argumentami to za Gnieznem, to za Poznaniem”.

Datą graniczną jest 17 czerwca 1025, gdy król Bolesław zmarł. Nie wiemy, czy wcześniej chorował. Wygląda na to, że zmarł dość nagle. Miał wtedy 58 lat – całkiem sporo jak na średniowieczne standardy. Jego sąsiad i rywal, niemiecki cesarz Henryk II, przeżył kilka lat mniej. Także papież Benedykt VIII, zmarły w 1024 roku, nie dożył nawet pięćdziesiątki. Tak się składa, że śmierć obu tych władców mogła wpłynąć na koronację Piasta.

Przeczytaj także:

Dobry moment na koronację

„Bolesław Chrobry zręcznie wykorzystał niepewną sytuację cesarstwa po śmierci swego długoletniego wroga Henryka II w 1024 roku, jak i niemal równoczesną śmierć papieża Benedykta VIII, by – prawdopodobnie nie pytając się nawet o zgodę ich następców – dopełnić ceremonii namaszczenia i koronacji, wieńczących długoletnie starania. Dokonał tego niemal w przeddzień śmierci, która nastąpiła 17 czerwca, niespełna dwa miesiące później”, czytamy na stronach MHP.

Morys-Twarowski przyznaje, że to popularna teza: Piast wykorzystał zamieszanie w cesarstwie i walkę o schedę po zmarłym cesarzu i uzyskał zgodę Stolicy Apostolskiej na koronację. Jak jednak zaznacza, da się podrzucić również inny trop. „Po śmierci Chrobrego jego syn, Mieszko II, również został koronowany. W powstałym niedługo potem liście dedykacyjnym księżnej lotaryńskiej Matyldy został scharakteryzowany jako »powołany przez Boga do władania ludem świętym«.

Niedawno na ten fragment zwrócił uwagę prof. Zbigniew Dalewski, pisząc o eschatologicznym wymiarze koronacji pierwszych Piastów. Otóż można przypuszczać, że Chrobry pragnie spuentować koronacją odniesione po 1018 roku sukcesy – nazwijmy to – w ujarzmianiu i nawracaniu Prusów oraz innych pogańskich ludów. Śmierć Henryka II byłaby tylko dodatkowym bodźcem albo po prostu przyspieszyła realizację planu”.

Kronikarze niemieccy jednak na temat koronacji Bolesława się nie rozwodzili. W „Rocznikach korbejskich” czytamy: „Bolesław Słowianin na króla namaszczony, acz niedługo potem zmarł”.

Za to w „Rocznikach Kwedlinburskich” nie kryto się z niechęcią: „Bolesław, książę Polski dowiedział się o śmierci cesarza augusta Henryka. Uniósł się emocjami, napełniwszy żółcią pychy swoje wnętrzności do tego stopnia, że nawet pomazanie oraz koronę sobie uzurpował. Za tę umysłu zuchwałość spotkała go wnet pomsta Boża. Zaraz bowiem nagle spotkał go smutny wyrok śmierci”.

Fragment Rocznika Kwedlinburskiego o wizycie księcia Bolisława Polskiego u króla Henryka II w Merseburgu w 1002 roku. Reprodukcja w domenie publicznej

Najwyraźniej koronacja Chrobrego faktycznie miała coś z samowolki albo przynajmniej ze sprytnego wykorzystania momentu zmiany władzy na tronach – cesarskim i papieskim. Albo po prostu sprzeczna była z ówczesną racją stanu Świętego Cesarstwa Rzymskiego, inaczej zwanego Rzeszą. Nie liczyło się już, co działo się ćwierć wieku wcześniej i jak odbierali Chrobrego poprzedni cesarze...

Rok tysięczny ważniejszy?

Niemiecki kronikarz Thietmar z Merseburga, choć niechętny Piastom, z uznaniem komentował zjazd gnieźnieński w roku 1000. Przyczynkiem do owego wydarzenia polityczno-religijnego była wizyta cesarza Ottona III na grobie biskupa Wojciecha Sławnikowica, zabitego podczas misji wśród Prusów.

Bolesław I Chrobry wykupuje ciało Świętego Wojciecha z rąk Prusów, fragment Drzwi Gnieźnieńskich około 1170 roku

Thietmar pisał: „Trudno uwierzyć i opowiedzieć, z jaką wspaniałością przyjmował wówczas Bolesław cesarza i jak prowadził go przez swój kraj aż do Gniezna. Gdy Otto ujrzał z daleka upragniony gród, zbliżył się doń boso ze słowami modlitwy na ustach. Tamtejszy biskup Unger [biskup poznański] przyjął go z wielkim szacunkiem i wprowadził do kościoła, gdzie cesarz zalany łzami, prosił świętego męczennika o wstawiennictwo, by mógł dostąpić łaski Chrystusowej. Następnie otworzył zaraz arcybiskupstwo. […]

Po załatwieniu tych wszystkich spraw cesarz otrzymał od księcia Bolesława wspaniale dary i wśród nich, co największą sprawiło mu przyjemność, trzystu opancerzonych żołnierzy. Kiedy odjeżdżał, Bolesław odprowadził go z doborowym pocztem aż do Magdeburga, gdzie obchodzili uroczyście niedzielę palmową”.

Ćwierć wieku później – po wojnach Chrobrego z następcami Ottona III – próżno było szukać takich słów.

Lecz o koronacji Bolesława milczał też tworzący niecałe sto lat później Gall Anonim (a właściwie Anonim raczej niesłusznie zwany Gallem), postrzegany jako pierwszy polski kronikarz (chociaż obcokrajowiec).

On także wolał opisać zjazd gnieźnieński: „Cesarz Otto przybył do grobu św. Wojciecha dla modlitwy i pojednania, a zarazem w celu poznania sławnego Bolesława, jak o tym można dokładniej wyczytać w księdze o męczeństwie świętego. Bolesław przyjął go tak zaszczytnie i okazale, jak wypadło przyjąć króla, cesarza rzymskiego i dostojnego gościa. Albowiem na przybycie cesarza przygotował przedziwne cuda; najpierw hufce przeróżne rycerstwa, następnie dostojników rozstawił jak chóry na obszernej równinie, a poszczególne, z osobna stojące hufce wyróżniała odmienna barwa strojów. A nie była to pstrokacizna byle jakich ozdób, lecz najkosztowniejsze rzeczy, jakie można znaleźć gdziekolwiek na świecie”.

Tej propagandzie sukcesu towarzyszy opis wydarzenia, które wygląda jak wywyższenie Chrobrego: „Zważywszy jego chwałę, potęgę i bogactwo, cesarz rzymski zawołał w podziwie: »Na koronę mego cesarstwa! To, co widzę, większe jest, niż wieść głosiła!«. I za radą swych magnatów dodał wobec wszystkich: »Nie godzi się takiego i tak wielkiego męża, jakby jednego spośród dostojników, księciem nazywać lub hrabią, lecz [wypada] chlubnie wynieść go na tron królewski i uwieńczyć koroną«. A zdjąwszy z głowy swej diadem cesarski, włożył go na głowę Bolesława”.

Czy to właśnie nie była koronacja, przynajmniej w oczach ówczesnych elit?

Diadem, nie korona

W polskiej historiografii pojawiały się takie głosy i interpretacje. Czy słusznie? „Rok 1025 jako data koronacji został odnotowany we współczesnych źródłach, co powinno zamknąć dyskusję”, argumentuje dr Michael Morys-Twarowski.

Przyznaje jednak, że w roku 1000 w Gnieźnie zdarzyło się coś bardzo istotnego politycznie, o czym świadczą nie tylko przekazy kronikarzy, ale także fakt wybijania denarów z napisem REX BOLIZLAVUS [Król Bolesław], które numizmatycy datują na lata 1005-1015.

Denar PRINCES POLONIE Chrobrego. Skan z I tomu dzieła „Polska, jej dzieje i kultura", wyd. 1927 nakładem "Księgarni Trzaski, Everta i Michalskiego". W domenie publicznej

„Sama dyskusja wyszła poza prostą opozycję 1000 kontra 1025. Jej słabością był fakt, że wielu nawet uznanych badaczy rekonstruowało wydarzenia wedle własnych wyobrażeń na temat wieków średnich, zamiast spojrzeć na świat oczami ludzi sprzed tysiąca lat. Chociażby kwestia, czy do ceremonii koronacji potrzebny był arcybiskup? Jak słusznie wskazuje prof. Dariusz Sikorski, koronować mógł każdy biskup, a zdarzały się koronacje mające wyłącznie świecki charakter. W żadnym wypadku nie twierdzę, że koronacja Chrobrego miała świecki charakter i nie dokonał jej arcybiskup – chcę pokazać pewny mechanizm. Wyobrażenia znacznej części badaczy nie zawsze pokrywają się z realiami epoki”, stwierdza Morys-Twarowski.

Co zatem oznaczał gest cesarza Ottona III w roku 1000 w Gnieźnie?

Jak pisze Anonim, cesarz włożył swój diadem na głowę Chrobrego „na [zadatek] przymierza i przyjaźni”. Zarazem „cesarz mianował go bratem i współpracownikiem cesarstwa i nazwał go przyjacielem i sprzymierzeńcem narodu rzymskiego. Ponadto zaś przekazał na rzecz jego oraz jego następców wszelką władzę, jaka w zakresie [udzielania] godności kościelnych przysługiwała cesarstwu w królestwie polskim czy też w innych podbitych już przez niego krajach barbarzyńców oraz w tych, które podbije [w przyszłości]. Postanowienia tego układu zatwierdził [następnie] papież Sylwester przywilejem św. Rzymskiego Kościoła”.

Dodajmy, że to ów papież miał przygotowaną dla Chrobrego koronę, która ostatecznie trafiła na Węgry, gdzie włożył ją król Stefan. W sumie nikt nie wie do dzisiaj, dlaczego tak się stało. „Koronę, którą przygotowaliśmy dla księcia polskiego, Bóg polecił przekazać tobie”, napisał po prostu Sylwester II do Stefana. Skoro tak, to w oczach papiestwa w roku 1000 Chrobry królem jeszcze nie został.

Obraz Jana Matejko z 1889 roku. Koronacja Bolesława Chrobrego. W domenie publicznej

Tron Karola Wielkiego

Nawet jeśli poprzestać tylko na relacji Thietmara, zjazd gnieźnieński był momentem, w którym Zachód – w osobie cesarza – uznał Bolesława Chrobrego za władcę z własnego kręgu kulturowego, a nie za ubogiego krewnego.

Zwraca uwagę wymiana darów i uprzejmości. Wedle Thietmara Bolesław przekazał cesarzowi trzystu opancerzonych żołnierzy i w rewanżu mógł obchodzić z nim Niedzielę Palmową w Magdeburgu, dokąd odprowadził dostojnego gościa. Wedle Anonima władcy wymienili się także relikwiami. Otton przekazał gospodarzowi „gwóźdź z Krzyża Pańskiego wraz z włócznią św. Maurycego”, w zamian za co otrzymał ramię św. Wojciecha.

Jeszcze ciekawszą rzecz można wyczytać w kronice francuskiego mnicha Ademara z Chabannes (zm. 1034). Czytamy tam, że Otton III oraz Chrobry tak się zbratali, że w Akwizgranie cesarz kazał otworzyć grób Karola Wielkiego i obdarował Piasta pamiątką po wielkim władcy Franków.

„Tron jego złoty ofiarował Otto królowi Bolesławowi w zamian za relikwie św. Wojciecha męczennika”, pisał Ademar. Niestety, miał on wśród historyków opinię kronikarza lubiącego pofantazjować, niegodnego zaufania.

Czy Otton III ofiarowałby Piastowi aż tak cenną pamiątkę? A przecież żadnego tronu Karola Wielkiego w Polsce nie mamy – nic o nim nie wiadomo, poza późną wielkopolską legendą, jakoby jakiś tron z czasów piastowskich został zatopiony w Jeziorze Lednickim.

Z drugiej strony jednak, dlaczego Ademar miałby w swoich fantazjach używać postaci Bolesława, zupełnie w jego kręgu nieznanej? Poza tym wzmiankę o otwarciu grobu Karola Wielkiego przez Ottona III znaleziono także we włoskiej Kronice z Novalese z roku około 1050. Dziś Ademar i jego kronika traktowane są przez historyków znacznie poważniej niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

A może Chrobremu marzyła się... korona cesarska i tron Karola był do tego wstępem?

Równy Niemcom i Bizancjum

Chodziłoby o zjednoczenie lub zwasalizowanie ziem słowiańskich pod swoim berłem i prowadzenie polityki jak równy z równym, z cesarzami rzymskim i bizantyjskim. Bolesław działał z rozmachem: zjazd gnieźnieński (1000), zajęcie Połabia po przedwczesnej śmierci Ottona III (1002), interwencja w Czechach, zajęcie Moraw i Słowacji oraz złupienie Pragi (1003), wyprawy na Ruś i zajęcie Kijowa (1018), długie wojny z Niemcami (1002-1018), małżeństwo syna – Mieszka III – z księżniczką Rychezą z cesarskiej rodziny (1013)...

Tę niezwykłą hipotezę omówił m.in. politolog i mediewista Andrzej Kozicki w 2022 roku w książce „Cesarz Bolesław Chrobry. Reinterpretacja i rekonfiguracja źródeł”.

Odniósł się do tego także mediewista prof. Przemysław Urbańczyk. W artykule „Chrobry cesarzem?” w tygodniku „Polityka” (26/2023) naukowiec pisał: „Zdobywszy Kijów, Chrobry swoiście powiązał Zachód ze Wschodem. Tę rolę »łącznika« potwierdzają wybite przez niego w tym czasie piękne srebrne denary, na których można odczytać zapisane cyrylicą imię БОЛЕСЛАВЪ. Stał się głównym rozgrywającym na obszarze dzielącym strefy wpływów dwóch cesarstw (bizantyńskiego i niemieckiego), które reprezentowały dwie tradycje polityczne (wschodniorzymską i frankijską) i dwa nurty chrześcijaństwa – grecki i łaciński [...] Chrobry zachował się niemal jak »trzeci cesarz«, dając obu imperatorom do zrozumienia, że dysponuje militarnymi i politycznymi narzędziami wpływu na rozwój sytuacji międzynarodowej. Jego politykę charakteryzowała bardzo agresywna, ale skuteczna strategia”.

Pytanie, czy Chrobry tylko zachowywał się jak „trzeci cesarz”, czy marzyło mu się formalne uzyskanie takiej godności, takiego statusu. Brzmi to fantastycznie, a jednak nie jest pozbawione sensu.

Lepszy król w garści niż cesarz na dachu

W owych czasach władca stawał się pełnoprawnym królem jedynie za zgodą cesarza i stawał się jego sojusznikiem. Bolesław po zjeździe gnieźnieńskim mógł uznać, że ten etap ma już za sobą. Mógł marzyć o czymś więcej. Nie był bowiem nuworyszem na salonach, prostakiem z rubieży Europy. Młodość spędził na dworze Ottona II jako zakładnik, wysłany przez Mieszka I jako gwarancja lojalności Piastów. Musiał zetknąć się tam z dyskusjami o polityce, o sposobie funkcjonowania Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Poznał dwór cesarski, mignęły mu zapewne dzieci Ottona II.

Bolesław był już w Polsce i przejął władzę po Mieszku I (zm. 992), gdy w politykę wchodził na dobre następca Ottona II, młodziutki cesarz Otton III. W 995 roku Chrobry wysłał mu rycerzy na wyprawę przeciw Słowianom Połabskim. Otton III nie był jednak urodzonym zdobywcą, lecz wykształconym erudytą myślącym o reformach cesarstwa.

Brał przykład m.in. z władającego Imperium Rzymskim Dioklecjana, który pod koniec III wieku wprowadził tetrarchię, czyli „rządy czterech”. System, w którym czterech różnych władców panowało nad różnymi obszarami tego samego imperium. Przy czym było wśród nich dwóch wyższej rangi – augustów oraz dwóch niższej – cezarów.

Czy w czasach Ottona III augustami mogliby być on sam i cesarz bizantyjski, a władającemu Słowiańszczyzną Bolesławowi przypadłby tytuł cezara? A może Otton III chciał jedynie Cesarstwa Rzymskiego ze współdziałającymi ze sobą Germanią, Italią, Słowiańszczyzną i Węgrami – co tłumaczyłoby uwieńczenie cesarskim diademem Bolesława oraz papieską koronę dla Stefana?

Możliwe, że młodemu cesarzowi marzącemu o tym, by Święte Cesarstwo Rzymskie bardziej przypominało i kontynuowało starożytne Cesarstwo Rzymskie, przychodziły do głowy jeszcze bardziej rewolucyjne pomysły. To z pewnością działałoby na wyobraźnię i polityczne apetyty Bolesława. Stąd cesarski tron po Karolu Wielkim, przekazany mu w prezencie. I stąd… zwlekanie Chrobrego aż do roku 1025 z koronacją! Po prostu Piast marzył o tytule cesarskim.

Kiedy Otton III zmarł (1002), jego następca w Niemczech porzucił rewolucyjne pomysły reformatorskie. Natomiast Chrobry pozostał z głową nimi nabitą i rozbuchanymi ambicjami. Możliwe, że uważał się już za króla po zjeździe gnieźnieńskim i marzył o wyższym statusie.

Dopiero po latach uznał, że cesarzem – choćby Słowiańszczyzny – już nie zostanie. Koniunktura nie była dobra, prowadził z cesarstwem wojny, jak w kalejdoskopie zmieniali się papieże. W tej atmosferze zagrożony był nawet jego dotychczasowy status. Dlatego pod koniec życia, wykorzystując odpowiedni moment zmiany władzy na tronach cesarskim i papieskim, doprowadził formalnie do swojej koronacji. Na wszelki wypadek, by zabezpieczyć swoje państwo i dziedzictwo.

Jak naprawdę było?

„W pytaniu o późną datę koronacji Chrobrego jak w pigułce zawiera się problem związany z opowiadaniem o czasach pierwszych Piastów. Epoka to fascynująca, lecz źródeł mamy tyle ile mamy i nie sposób powstrzymać się przed stawianiem hipotez. Lepszych, gorszych. Trudno się pogodzić, że na niektóre pytania nigdy nie poznamy odpowiedzi. A czasami, niestety, tak będzie”, podsumowuje dr Michael Morys-Twarowski.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Na zdjęciu Adam Węgłowski
Adam Węgłowski

Dziennikarz i autor książek. Był redaktorem naczelnym magazynu „Focus Historia”, zajmował się m.in. historycznymi śledztwami. Publikował artykuły m.in. w „Przekroju”, „Ciekawostkach historycznych” i „Tygodniku Powszechnym”. Autor kryminałów retro, powieści z dreszczykiem i książek popularyzujących historię.

Komentarze