W związku z afera Funduszu Sprawiedliwości policja ma doprowadzić byłego zastępcę Zbigniewa Ziobry Marcina Romanowskiego do aresztu tymczasowego – na razie jednak nie ustaliła jego pobytu. W sprawie tej samej afery Kaczyński zeznawał w prokuraturze
Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS – poinformowało radio RMF FM. Informację potwierdził rzecznik PKW, komentują ją też politycy PiS.
PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Takie informacje podało radio RMF FM, co według TVP Info miał potwierdzić rzecznik Komisji. Według informacji stacji za taką decyzją opowiedziało się 5 członków Państwowej Komisji Wyborczej przy sprzeciwie 4 członków. Według prawa uchwała powinna oznaczać odebranie partii trzyletniej subwencji na działalność partii. Państwowe wsparcie miało wynosić 75 mln złotych. PiS może odwołać się od tej decyzji do Izby Spraw Nadzwyczajnych Sądu Najwyższego.
„Decyzja jest bezpodstawna, partia będzie się odwoływać” – komentował poseł PiS Edward Siarka.
Już wcześniej PKW potwierdziła, że ze strony komitetu wyborczego PiS doszło do naruszeń przepisów kodeksu wyborczego aż na 3,6 mln zł. Dlatego sprawozdanie komitetu w sierpniu zostało odrzucone. Na mocy tej decyzji powinna stracić 57 mln złotych państwowych pieniędzy, odwołała się jednak do sądu, który będzie orzekał w tej sprawie. Na tę sumę złożyło się przede wszystkim pomniejszenie partyjnej subwencji, która dzisiejszą decyzją została odebrana.
"W trakcie postępowania PKW było informowane o kilkudziesięciu możliwych naruszeniach zasad prowadzenia kampanii wyborczej przez PiS. Jednak w uchwale uwzględniono tylko kilka z nich, w tym przede wszystkim:
To decyzja prezesa Jarosława Kaczyńskiego, ale Prawo i Sprawiedliwość w sobotę będzie gotowe, by ujawnić nazwisko kandydata na prezydenta – powiedział Tobiasz Bocheński.
Decyzja jeszcze w tym tygodniu, a ujawnienie nazwiska – być może już w sobotę. To plany Prawa i Sprawiedliwości na ogłoszenie decyzji o kandydacie partii w wyborach prezydenckich. Mówił o nich Tobiasz Bocheński, jeden z potencjalnych kandydatów, który w zeszłym roku bezskutecznie ubiegał się o fotel prezydenta Warszawy. Na antenie Radia Zet stwierdził, że sam jest w „ścisłym peletonie” polityków, którzy mogliby wystartować w wyborach prezydenckich.
Wśród innych nazwisk wymienia się między innymi byłego ministra edukacji Przemysława Czarnka i prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, Karola Nawrockiego. Ten ostatni w mediach jest określany jako faworyt wyścigu wewnątrz PiS, jednak Bocheński zaznaczył, że „nie skreślałby” jeszcze Czarnka. Ogłoszenie nazwiska w sobotę mogłoby być odpowiedzią na podobny ruch ze strony Koalicji Obywatelskiej, planowany właśnie na koniec tygodnia. Jak zaznaczył Bocheński, nic na razie nie jest pewne, ale „Taki scenariusz z pewnością jest brany pod uwagę.”
Na sobotę zaplanowano ogłoszenie wyników prawyborów prezydenckich w Koalicji Obywatelskiej, w których zmierzą się Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski. Głosowanie odbędzie się w piątek, a w poniedziałek Premier Donald Tusk ogłosił wyniki zleconego przez KO sondażu, który więcej szans na wygraną nad potencjalnym kandydatem PiS zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze daje Trzaskowskiemu. W obu przypadkach w drugiej turze zwyciężyłby kandydat Koalicji. "
Jeśli w wyborach wystartowałby Radosław Sikorski, w pierwszej turze wygrałby kandydat PiS (30 proc.), przed Sikorskim (28 proc.), marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią (21 proc.), Sławomirem Mentzenem (16 proc.) oraz potencjalną kandydatką Lewicy Agnieszką Dziemianowicz-Bąk (6 proc.)
W przypadku startu Trzaskowskiego kolejność pierwsze tury jest inna. Wygrałby Trzaskowski z 40 proc., a kolejne miejsca przypadłyby: kandydatowi PiS (28 proc.), Sławomir Mentzen (15 proc.), Szymon Hołownia (13 proc.), oraz Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (4 proc.)
Rafał Trzaskowski byłby lepszym kandydatem w starciu o prezydenturę z konkurentem z PiS – wynika z sondażu zleconego przez Koalicję Obywatelską. Ma być on wskazówką przed prawyborami prezydenckimi w KO.
Premier Donald Tusk ujawnił wyniki sondażu, w którym Koalicja Obywatelska chciała sprawdzić szanse Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego w starciu z kandydatek PiS w wyborach prezydenckich. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze wyborów lepszy wynik osiągnąłby Trzaskowski – wynika z badań.
„Widać, że zarówno u wyborców Lewicy, Trzeciej Drogi, Konfederacji i niezdecydowanych wygrywam. Nie tylko w grupie wyborców centrowych i lewicowych. Cieszę się, że te wyniki są tak pozytywne, i że potwierdzają wyniki badań, które często bywają o wiele bardziej optymistyczne” – skomentował wyniki Rafał Trzaskowski.
„Dynamika jest po naszej stronie” – ucieszył się z takiego rezultatu badań minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Rafał Trzaskowski zabiega o poparcie wśród członków Koalicji Obywatelskiej. Polityk rywalizuje z Radosławem Sikorskim w prawyborach przed kampanią prezydencką. Prezydent Warszawy i szef polskiej dyplomacji walczą o głosy, które jednemu z nich zapewnią nominację.
Trzaskowski, wzorem swojego konkurenta, napisał list z prośbą o poparcie. Wytyka w nim błędy Sikorskiego i wskazuje na cechy, które mogłyby przeszkadzać mu w pełnieniu najważniejszej funkcji w państwie. Ministra sprawiedliwości przedstawia jako osobę impulsywną i trudną we współpracy. Wspomina też o swoim doświadczeniu z wyborów prezydenckich w 2020 roku, które powinno pomóc mu w kolejnym starcie.
„Potrzebny nam kandydat, który ma za sobą prawdziwe testy wyborcze. Potrafi zachować spokój i nie da się sprowokować” – czytamy w odezwie Trzaskowskiego. – „Potrzebujemy prezydenta, który nie ma kompleksów wobec świata. Prezydenta, który wie, kiedy słowa budują, a kiedy osłabiają reputację państwa. ”
„Stawka tych wyborów jest ogromna. Nie każdy potrafi ją udźwignąć” – przekonuje Trzaskowski. Jak twierdzi, w odróżnieniu od swojego prawyborczego przeciwnika potrafi „porozumieć się z każdym, nawet z przeciwnikami politycznymi, aby szukać dróg wyjścia z kryzysu i przekonywać do wspólnego działania”.
Trzaskowski walczy o głosy, a Sikorski może ogłosić pierwszy sukces. Przed piątkowym głosowaniem wśród członków Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk zapytał w mediach społecznościowych o to, kogo internauci widzieliby jako kandydata KO w wyścigu o prezydenturę. W ankiecie na portalu X (twitter.com) udział wzięło 141 tys. 855 internautów. Na Sikorskiego zagłosowało 64,7 proc. osób., a na Trzaskowskiego 35,3 proc.
Koalicja Obywatelska organizuje prawybory, w których ma wyłonić kandydata do wyborów prezydenckich w 2025 roku. Na razie chętnych jest dwóch: prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska, Radosław Sikorski.
Prawybory odbędą się 22 listopada. Wezmą w nich udział członkowie partii tworzących Koalicję Obywatelską — PO, Zielonych, Inicjatywy Polskiej i Nowoczesnej. Wyłoniony w nich kandydat ogłosi swój plan wyborczy 7 grudnia na Śląsku.
Prezydent Andrzej Duda z optymizmem przyjął decyzję amerykańskiego odpowiednika w sprawie użycia amerykańskiej broni przez Ukraińców.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zezwolił na używanie amerykańskich pocisków przekazanych Ukrainie do ataku na cele w Rosji. Ta decyzja spodobała się prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Jak podkreślił, zgadza się to ze strategią przekazywania Ukrainie wsparcia dla celów obronnych.
„Zwłaszcza w ostatnich dniach widzimy zdecydowaną intensyfikację rosyjskich ataków na Ukrainę, przede wszystkim tych ataków rakietowych, gdzie atakowane są obiekty cywilne, gdzie giną ludzie, zwykli mieszkańcy Ukrainy, nie żołnierze. To sytuacja bardzo drastyczna. Jest zgoda prezydenta USA Joe Bidena na użycie przekazanych przez Amerykanów rakiet średniego zasięgu i możliwość atakowania nimi celów w Rosji. To jest bardzo ważna zmiana” – mówił Duda. Z taką decyzją zgodzili się również prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Strammer.
Głowa państwa skomentowała również postępowanie kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który nie wyraził podobnej zgody w stosunki do użycia niemieckiej broni. Zdaniem Dudy lider SPD może przygotowywać się na normalizację stosunków z reżimem Władimira Putina.
Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji. Taką samą decyzję podjęły władze Wielkiej Brytanii i Francji.
Jak podają źródła Reutersa, Ukraina planuje przeprowadzić w najbliższych dniach pierwsze ataki dalekiego zasięgu. Pierwsze uderzenia zostaną prawdopodobnie przeprowadzone przy użyciu rakiet ATACMS. Ich zasięg wynosi do 190 mil (306 km).
Rosyjska telewizja nadała tę wiadomość jako pilną, przerywając ciąg „reportaży” w programie podsumowującym wydarzenia tygodnia „Wiesti Niedieli”. Nazwala to „niebezpieczną decyzją” (zdjęcie na górze). Chwilę wcześniej nadała „reportaż” o tym, że taka decyzja USA jest po prostu niemożliwa, gdyż doprowadziłaby do wojny.
Najwyższa Izba Kontroli złożyła zawiadomienie do prokuratury dotyczące działań byłego ministra sportu Kamila Bortniczuka. Polityk miał zdecydować o przekazaniu Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej potężnej dotacji niezgodnie z procedurami.
NIK zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kamila Bortniczuka. Były minister sportu i turystyki wiąże się z kontrolą realizacji zadań przez związki sportowe w ramach programów zleconych przez resort. O sprawie poinformowało radio RMF FM, a NIK potwierdziła te doniesienia.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości miał przekazać Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej ponad 186 mln złotych na budowę nowczesnego ośrodka, mimo że wniosek o wsparcie powinien zostać odrzucony. Za pieniądze od resortu PZPN sfinansował budowę otwockiego Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej. Związek wg kontrolerów nie spełniał warunku dysponowania nieruchomością, na której miała powstać inwestycja na własność.
Bortniczuk skomentował sprawę, zarzucając premierowi Donaldowi Tuskowi wpływ na działanie Najwyższej Izby Kotnroli. „To jest kolejna odsłona spełniania obietnicy, którą Marian Banaś złożył pośrednio Donaldowi Tuskowi” – mówił na antenie RMF FM.
Budowany przez PZPN ośrodek szkoleniowy ma powstać do 2027 roku. Całość inwestycji warta jest ponad 400 mln złotych.
„Potrzebujemy, aby polscy sportowcy, w tym także reprezentanci najpopularniejszej gry zespołowej na świecie, mogli doskonalić swoje umiejętności na światowej klasy obiektach na terenie naszego kraju. Już w 2027 roku wszystkie kadry narodowe, trenerzy, sędziowie będą mogli trenować, szkolić się na absolutnie topowym obiekcie na świecie” – mówił Bortniczuk przekazując pieniądze Związkowi. Centum ma służyć reprezentantom polski w piłce nożnej, ale i bardziej niszowych dyscyplinach, jak teqball czy futsal. Na terenie ośrodka ma znaleźć się centrum medyczne, hotel oraz bursa dla młodych zawodników i zawodniczek.
Bortniczuk sugeruje, że Banaś zajmując się sprawą spłaca dług wobec obecnych rządzących, którzy nie próbowali doprowadzić do usunięcia go ze stanowiska. Prezes NIK to kontrowersyjna postać, która obróciła się przeciwko swojemu otoczeniu politycznemu. W Krakowie prowadził „hotel na godziny”, udostępniany za zaniżone stawki biznesmenom, a jego niejasnymi interesami zajmowało za poprzedniej kadencji Sejmu się CBA. Prawo i Sprawiedliwość bezskutecznie próbowało pozbawić go posady, a Banaś jako prezes NIK zaczął uważniej przyglądać się działalności opanowanych przez PiS państwowych spółek i instytucji.