Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazała, że zatrzymany 19-latek planował zamach terrorystyczny. Przygotowania miały być jednak na wczesnym etapie
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński przekazał dzisiaj, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała studenta Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Student ten jest podejrzewany o przygotowywanie zamachu terrorystycznego na jednym z jarmarków świątecznych przy użyciu materiałów wybuchowych.
Według Jacka Dobrzyńskiego do zatrzymania doszło już 30 listopada.
Jak informuje portal Wirtualna Polska, chodzi o 19-letniego Mateusza W., studenta pierwszego roku prawa. Rektor zawiesił go już w prawach studenta, wstrzymano też wypłatę stypendium socjalnego. Uczelnia została poinformowana 8 grudnia, że Sąd Rejonowy Szczecin Prawobrzeże i Zachód zdecydował się zatrzymać Mateusza W.
„Decyzją sądu najbliższe trzy miesiące mężczyzna spędzi w areszcie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi szczecińska delegatura ABW pod nadzorem zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Sprawa ma charakter rozwojowy” – przekazał dziś rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
„Prokurator przedstawił Mateuszowi W. zarzut dotyczący podejmowania działań przygotowawczych do przeprowadzenia zamachu terrorystycznego, który mógł skutkować śmiercią lub ciężkimi obrażeniami wielu osób. Działania te obejmowały gromadzenie informacji o materiałach wybuchowych i metodach ich pozyskania lub wytworzenia, nawiązywanie kontaktów w celu zdobycia takich materiałów, poszukiwanie współpracowników oraz dążenie do uzyskania wsparcia dla planowanego ataku” – przekazała z kolei w komunikacje prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska.
Zdaniem Dobrzyńskiego, mężczyzna planował też wstąpienie do organizacji terrorystycznej. „Celem przestępstwa było zastraszenie wielu osób, a także wsparcie Państwa Islamskiego” – napisał w mediach społecznościowych Dobrzyński. Prokuratura przekazała, że przeszukano miejsca w województwie łódzkim i lubelskim i zabezpieczono nośniki danych oraz przedmioty związane z islamem, które mogą stanowić materiał dowodowy.
Jeżeli służby faktycznie poprawnie odczytały zamiary Mateusza W., a jego plan by się powiódł, mogłoby dojść do pierwszego tego rodzaju zdarzenia w Polsce. Warto jednak zauważyć, że w komunikatach ze strony służb i prokuratury nie ma informacji, gdzie Mateusz W. planował przeprowadzić swój zamach.
W obawie przed zamachami terrorystycznymi w Europie na wielu jarmarkach świątecznych stosuje się specjalne środki bezpieczeństwa. 6 grudnia 2024 roku napastnik wjechał w tłum na jarmarku świątecznym w niemieckim Magdeburgu, zabijając sześć osób. Sprawcą był Saudyjczyk, krytyk islamu i zwolennik skrajnie prawicowej niemieckiej partii AfD. 13 grudnia niemiecka policja zatrzymała szóstkę podejrzanych o planowanie ataku na jeden z jarmarków w południowych Niemczech. Podejrzani byli obywatelami Egiptu, Syrii i Maroka.
Przeczytaj także:
O decyzji administracyjnej wojewody mazowieckiego na wniosek Prokuratury Krajowej poinformował szef MSWiA Marcin Kierwiński.
„Paszport Zbigniewa Z. został unieważniony decyzją wojewody mazowieckiego Mariusza Frankowskiego na wniosek Prokuratury Krajowej. Nikt nie ucieknie przed odpowiedzialnością” – poinformował na platformie X szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Wnioskowała o to Prokuratura Krajowa, w której śledztwie Ziobro jest podejrzany o nadużycia dotyczące Funduszu Sprawiedliwości.
Zbigniew Ziobro przebywał w Budapeszcie, a ostatnio w Brukseli. Nie zadeklarował jednoznacznie czy wystąpi o azyl polityczny na Węgrzech oraz czy zamierza wrócić do Polski.
Prokuratura, której zespół śledczy nr 2 prowadzi postępowanie dotyczące m.in. ustawiania konkursów na wielomilionowe dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, wystąpiła o unieważnienie mu paszportu oraz paszportu dyplomatycznego w połowie listopada.
W poniedziałek 22 grudnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotów rozpatrzy wniosek o aresztowanie Ziobry. Przed rozprawą nie jest możliwe wydanie za Ziobrą listu gończego ani wystawienie wobec niego Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Sejm uchylił immunitet Ziobrze na początku listopada w odniesieniu do wszystkich 26 zarzutów, które chce mu postawić prokuratura w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości – chodzi m.in. o ustawianie konkursów i przeznaczanie pieniędzy funduszu na kampanie wyborcze polityków Suwerennej Polski. Sejm wyraził również zgodę jego na zatrzymanie i aresztowanie.
Prokuratura uważa, że ma mocne dowody przeciwko Ziobrze. Powołuje się na zeznania świadków, dokumenty, analizy zabezpieczonych nośników elektronicznych. Najważniejsze zeznania złożył Tomasz Mraz, były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości, który zdecydował się na współpracę z organami ścigania.
Zbigniew Ziobro na początku grudnia wystąpił zdalnie w siedzibie PiS na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Przedstawił wtedy swoją listę żądań, których spełnienie miałoby mu pozwolić na wiarę w niezależność sądów. Powiedział, że wróci do Polski i stawi się przed prokuratorami wyłącznie, jeśli „zostanie przywrócony losowy przydział spraw sędziom” oraz gdy zostaną przywróceni do pracy „odwołani prezesi sądów, w tym Sądu Okręgowego i Sądu Apelacyjnego w Warszawie, oraz sędziowie wydziałów karnych”.
W piątek 12 grudnia minister sprawiedliwości Waldemar Żurek krytycznie odnosił się do przyznania przez Węgry azylu politycznego byłemu wiceszefowi MS Marcinowi Romanowskiemu. Zdaniem szefa resortu sprawiedliwości, decyzja o przyznaniu azylu może być niezgodna z unijnymi przepisami.
„Jeżeli minister Ziobro będzie próbował wystąpić o azyl polityczny i Węgry zdecydują się na taki sam ruch jak przy Romanowskim, to my musimy zacząć iść w kierunku zaskarżenia tych decyzji na forum sądów europejskich, czy też podjąć stosowne działania w Komisji Europejskiej” – powiedział.
Dodał, że Węgrom „wstrzymano pokaźne środki z funduszy europejskich za łamanie praworządności”, a ten azyl „może być też przykładem braku respektowania prawa UE”.
Przeczytaj także:
Donald Tusk przybył do Helsinek na szczyt państw wschodniej flanki UE. „Siedzimy razem po jednej stronie: Amerykanie, Ukraińcy i Europa. To może zwiększyć skuteczność naszej presji na Rosję” – mówił premier.
„To, co jest autentycznym osiągnięciem naszej pracy w Berlinie i w dniach ją poprzedzających, to fakt, że wreszcie siedzimy razem po jednej stronie: Amerykanie, Ukraińcy i Europa. To może zwiększyć skuteczność naszej presji na Rosję, jeśli chodzi o przerwanie ognia, a w perspektywie zakończenie wojny, ale jest to nadal bardzo skomplikowany proces” – mówił premier Donald Tusk podczas briefingu dla mediów w Helsinkach.
We wtorek 16 grudnia Tusk spotka się z przywódcami m.in. Finlandii, Szwecji, państw bałtyckich i Rumunii. Jest to szczyt wschodniej flanki UE. Będzie to pierwsze spotkanie tego formatu; ma być poświęcone większemu zaangażowaniu Unii w bezpieczeństwo państw regionu.
Szef polskiego rządu dotarł do Helsinek z Berlina, gdzie uczestniczył w spotkaniu przywódców Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Włoch z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, poświęconym warunkom zawieszenia broni na Ukrainie. Wcześniej w Berlinie ukraiński przywódca spotkał się z wysłannikami prezydenta USA Donalda Trumpa – Steve’em Witkoffem i Jaredem Kushnerem.
„Jedyną realną szansą na skłonienie Rosji do poważnych rozmów o zakończeniu wojny lub przynajmniej do zawieszenia broni jest pełna jedność Zachodu” – mówił premier Donald Tusk po spotkaniu w Berlinie.
W Berlinie opublikowano też oświadczenie przywódców UE i NATO dotyczące pokoju w Ukrainie. W dokumencie podkreślono konieczność wspólnego wysiłku w celu zapewnienia trwałego pokoju i suwerenności Ukrainy. Zobowiązano się do wsparcia militarnego, ekonomicznego i politycznego Ukrainy, podczas gdy Rosja jest zachęcana do zaakceptowania warunków pokojowych.
Tusk zaznaczył, że jest to dopiero warunek wstępny do sensownych rozmów, a nie ich zakończenie.
„Po raz pierwszy usłyszałem z ust amerykańskich negocjatorów, że Ameryka zaangażuje się w gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy w taki sposób, aby Rosjanie nie mieli wątpliwości, że odpowiedź amerykańska będzie militarna, gdyby ponownie zaatakowali Ukrainę” – dodał.
Tusk mówił także o ewentualnym wsparciu międzynarodowych sił wojskowych w Ukrainie jako gwarancji bezpieczeństwa. Przypomniał, że Polska będzie miała inne zadania. „Musimy zabezpieczać wschodnią flankę, po to właśnie lecimy między innymi w tej chwili do Helsinek, żeby o tym poważnie rozmawiać. I tak czy inaczej, Polska będzie kluczowym hubem, nie tylko Jasionka, ale także nasze porty, cała logistyka przy odbudowie Ukrainy” – mówił.
Dodał, że jeśli gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy mają mieć realny sens, Polska siłą rzeczy będzie w nie logistycznie zaangażowana
Jak pisały Agnieszka Jędrzejczyk i Krystyna Garbicz w OKO.press, podczas gdy Ukraińcy, Europejczycy i Amerykanie zapowiadali, że rozmowy w sprawie pokoju idą w dobrym kierunku, Moskwa powtarzała, że nie chodzi o Ukrainę, ale o „gwarancje bezpieczeństwa dla Rosji”, czyli o cofnięcie się NATO do granic sprzed 1999 roku.
Przeczytaj także:
Amerykanie mieli Ukraińcom zaproponować w Berlinie gwarancje na kształt art. 5 NATO, choć bez członkostwa w Sojuszu.
Tusk pytany, czy w trakcie szczytu w Berlinie poruszany był temat zamrożonych aktywów rosyjskich, stwierdził, że w tej sprawie jest „bardzo daleko” do porozumienia pozwalającego wykorzystać te środki do odbudowy Ukrainy. „Na razie mamy decyzję, która pozwala na trwałe zamrozić aktywa rosyjskie. [...] Natomiast od tego momentu do momentu ewentualnego użycia tych środków na rzecz odbudowy Ukrainy, czy już nie mówiąc o wsparciu militarnym Ukrainy, to są jeszcze lata świetlne” – mówił.
Podkreślił, że do decyzji o przeznaczeniu tych środków na rzecz Ukrainy nie dojdzie na czwartkowym szczycie w Brukseli, na którym wypracowane ma być porozumienie w sprawie finansowania Ukrainy na kolejne dwa lata. „Natomiast są różne pośrednie mechanizmy, na przykład możliwość używania tych środków jako pewnego lewara finansowego, czyli gwarancji na kredyty” – dodał.
Tusk był też pytany, czy widzi perspektywy na możliwość ewentualnego zawieszenia broni między Ukrainą a Rosją przed świętami. Ocenił, że „Rosjanie w tej chwili chyba nie są zainteresowani na serio negocjacjami pokojowymi czy przerwaniem ognia”. „Przed świętami Bożego Narodzenia wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne” – ocenił szef rządu.
Rozmowy w Berlinie 14 i 15 grudnia dotyczyły europejskiego planu pokojowego. Jak wynika z przecieków, jego podstawą jest prorosyjski „28-punktowy plan Trumpa”, ujawniony w mediach pod koniec listopada. Europejczycy i Ukraińcy starają się go zmienić. Przy czym Ukraina przystaje na niektóre niekorzystne dla siebie punkty – ale w zamian domaga się gwarancji bezpieczeństwa od sojuszników i pomoc w odbudowie kraju po zniszczeniach czteroletniej wojny.
Wiadomo, że „28 punktów” Amerykanie stworzyli na podstawie żądań Moskwy. Równolegle prowadzą z nimi szczegółowe rozmowy o przywróceniu stosunków handlowych z Rosją i korzystnych dla ekipy Trumpa umowach. Amerykanie uznali, że te 28 punktów to wszystko, czego chce Putin. Ten jednak 21 listopada doprecyzował, że to tylko wstęp do dalszych rozmów.
Wciąż jednak otwartą i bardzo trudną kwestią pozostają ewentualne ustępstwa terytorialne po stronie Ukrainy. Donald Tusk podczas konferencji dla dziennikarzy podkreślił, że „Polska nie będzie wywierać żadnej presji w tej sprawie, a decyzja może wynikać wyłącznie z oceny i kalkulacji samych Ukraińców”.
Moskwa przypomina roszczenia Putina z grudnia 2021 roku, zgodnie z którymi NATO miałoby się wycofać do granic sprzed 1999 roku (a więc również z Polski). Co więcej, przyjęci ćwierć wieku temu członkowie NATO (więc i Polska) mieliby przestać się zbroić.
Moskwa te warunki powtarza, cały czas grożąc światu wojną – i oskarżając o dążenie do wojny Europę.
Przeczytaj także:
Premier Donald Tusk leci do Berlina, żeby dziś wieczorem ma spotkać się z liderami innych państw europejskich, ukraińską oraz amerykańską delegacjami. Rozmowy mają dotyczyć zakończenia wojny w Ukrainie.
Przed wylotem do Berlina podczas krótkiej konferencji prasowej premier powiedział dziennikarzom, że liderzy chcą omówić ostateczną wersję warunków pokoju dla Ukrainy.
Według Tuska, po jednej stronie mają być Stany Zjednoczone, Europa i Ukraina „z wypracowanymi kompromisowymi, nacechowanymi dobrą wolą warunkami rozejmu i przyszłego pokoju, a z drugiej strony Rosja, którą chcielibyśmy wszyscy tym jednolitym frontem skłonić do wreszcie poważnego potraktowania tych propozycji”.
Premier powiedział, że pójście na kompromis jest trudne dla Ukrainy, ale dostrzega dobrą wolę po stronie ukraińskiej, amerykańskiej oraz europejskiej, żeby znaleźć wspólny mianownik.
Już jest przygotowany odpowiedni dokument, premier nie zdradził, co on zawiera. „Ale tam jest to, na czym nam najbardziej zależało” – dodał. Wcześniej zaznaczył, że z oczywistych względów „negocjacje mają charakter dyskretny”.
„Dla mnie najważniejsze jest, aby pilnować, żeby żaden zapis ewentualnych przyszłych propozycji nie osłabił bezpieczeństwa Polski. To jest dla mnie absolutnie kluczowa rzecz” – odpowiedział Tusk zapytany m.in. o rolę Polski przy stole negocjacyjnym. Dodał, że wpływ Polski jest ograniczony, ponieważ są inni ważny aktorzy. Mimo to Polska jest poważnie traktowana.
„Żeby uzyskać swoje cele trzeba mieć też zdrowy rozsądek, umieć wyznaczać swoje priorytety. Naszym priorytetem jest aby żaden zapis dotyczący Polski nie powstał bez nas, a jeśli powstaną zapisy, które będą nas dotyczyły, żeby wzmacniały nasze bezpieczeństwo” – kontynuował premier.
„Naszym celem jest także utrzymanie wszystkimi dostępnymi metodami ścisłej współpracy pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi” – mówił Donald Tusk. „Dla naszego europejskiego bezpieczeństwa oraz dla niepodległości Ukrainy współpraca europejsko-amerykańska jest absolutnie kluczowa”.
Przywołując słowa amerykańskiego ambasadora w Polsce premier stwierdził, że „z punktu widzenia Waszyngtonu Polska jest dziś najważniejszym i najbardziej wiarygodnym partnerem w Europie”.
„Wiele na to wskazuje, że po dzisiejszym spotkaniu w Berlinie będziemy o krok bliżej pokoju” – podkreślił Tusk.
Zaznaczył, że poważniejsza niż kiedykolwiek jest nadzieja, że współpraca europejsko-amerykańska może doprowadzić do postępów w sprawie zakończenia wojny.
W niedzielę 14 grudnia oraz dziś w Berlinie trwały kolejne rozmowy pokojowe, które miałyby doprowadzić do zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie. W Niemczech spotykały się delegacje ukraińska i amerykańska. W rozmowach ze strony ukraińskiej uczestniczy m.in. Wołodymyr Zełenski. Stronę amerykańską reprezentowali m.in. specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff oraz zięć Donalda Trumpa Jared Kushner.
Delegacje omawiały zredukowany przez Ukraińców i Europejczyków 20 punktowy plan pokojowy oraz inne inne dokumenty – o gwarancjach bezpieczeństwa, które są negocjowane między Amerykanami, Ukraińcami i Europejczykami oraz odbudowie Ukrainy. Usuniety został (lub zmieniony) słynny punkt 9 o tym, że w Polsce „stacjonują europejskie mysliwce” – co mogło znaczyć, że tylko myśliwce, albo że wojska NATO muszą się wycofać. A w każdym razie – że to nie Polska decyduje, jak się broni.
Po południu rozmowy Ukraińców z Amerykanami się zakończyły. Wieczorem około 19:00 ma odbyć się spotkanie prezydenta Ukrainy z innymi europejskimi liderami. Oprócz Donalda Tuska ma przybyć prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Holandii Dick Schoof, premier Włoch Giorgia Meloni oraz prezydent Finlandii Alexander Stubb.
Przeczytaj także:
W Sejmie zaświeciły się świece chanukowe. To tradycja, którą podtrzymuje marszałek Włodzimierz Czarzasty. Wcześniej „Rzeczpospolita” informowała, że obchody Chanuki nie są planowane w Pałacu Prezydenckim.
„Sejm, którego jestem marszałkiem gości dziś społeczność żydowską Warszawy i licznych przedstawicieli innych wyznań, którzy swoją obecnością świadczą o przywiązaniu do tradycji judeochrześcijańskich” — mówił Włodzimierz Czarzasty.
Na uroczystości w Sejmie obecni byli m.in. ambasador USA w Polsce Thomas Rose, obecny przewodniczący Chabad-Lubawicz w Polsce Szalom Ber Stambler oraz naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Polską scenę polityczną reprezentował m.in. minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski oraz wicemarszałkini Sejmu Dorota Niedziela.
„W polskim Sejmie nie ma miejsca na antysemityzm i nienawiść. Jest miejsce na Chanukę” — zapewnił marszałek Czarzasty. Wspomniał też o skandalicznym incydencie z udziałem Grzegorza Brauna. „W tym miejscu dwa lata temu miał miejsce haniebny atak na światła nadziei i na ludzi, których to światło zgromadziło” — mówił.
"Myślę, że tego słowa nigdy dość. Chciałem za incydent, który wydarzył się tutaj dwa lata temu, przeprosić — mówił w Sejmie marszałek Czarzasty.
„Antysemityzm rozprzestrzenia się, gdy napotyka na milczenie. Niech Polska pozostanie silna. Niech silne pozostaną polski naród, kultura i tradycje. Niech Bóg błogosławi Amerykę, Polskę, Izrael, narody polskie i izraelskie. Żyjemy, rozwijamy się i walczymy o nasze tradycje, wartości i tożsamość” – mówił podczas uroczystości ambasador Thomas Rose.
W grudniu 2023 roku Grzegorz Braun użył gaśnicy do zgaszenia świecy chanukowej w Sejmie. Ówczesny marszałek Sejmu Szymon Hołownia podjął wtedy decyzję o wykluczeniu posła z udziału w posiedzeniu.
W poniedziałek, 8 grudnia, rozpoczął się proces europosła w sprawie użycia gaśnicy i zgaszenia świec chanukowych. Polityk nie przyznaje się do winy.
Prokuratura informowała latem, że zarzuty dotyczą m.in. „obrazy uczuć religijnych wyznawców judaizmu”. Dodatkowo uznano, że Braun naruszył nietykalność cielesną interweniującej w Sejmie kobiety, w którą skierował „strumień gaśnicy z substancją proszkową”.
W ostatnich wyborach prezydenckich Grzegorz Braun zajął czwarte miejsce, wyprzedzając m.in. marszałka Sejmu Szymona Hołownię. „Wyniki wyborów prezydenckich świadczą o tym, że zdefiniował się szeroki front gaśnicowy, który idzie odzyskać niepodległość” – mówił podczas wieczoru wyborczego Braun, który przed drugą turą poparł Nawrockiego, co – jak pisze „Rzeczpospolita” – mogło zdecydować o wyniku wyborów.
„Rzeczpospolita” informowała, że w Pałacu Prezydenckim nie odbędą się w tym roku obchody Chanuki. Karol Nawrocki zapowiadał przerwanie tej tradycji jeszcze podczas kampanii prezydenckiej.
Swój komentarz w sprawie zerwania z tradycją obchodów Chanuki w Pałacu Prezydenckim wyraził Radosław Sikorski. Szef MSZ w jednym z wpisów nawiązał do faktu, że to Lech Kaczyński zainicjował zapalanie świec chanukowych w tym miejscu.
Chanuka jest jednym z najważniejszych świąt w judaizmie i polega na zapalaniu świec na dziewięcioramiennym świeczniku przez osiem kolejnych dni. Upamiętnia odzyskanie Świątyni Jerozolimskiej po powstaniu Machabeuszów oraz jej ponowne poświęcenie w 165 roku p.n.e. Zgodnie z tradycją w świątyni odnaleziono jedynie niewielką ilość świętej oliwy, jednak wydarzył się cud – ogień w lampie palił się przez osiem dni, dokładnie tyle, ile było potrzebne, by przygotować nową. To dlatego Chanuka trwa osiem dni.
Przeczytaj także: