Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Ksenia Karelina, obywatelka USA rosyjskiego pochodzenia, przyjechała do Rosji, by odwiedzić 90-letnią babcię. Została jednak aresztowana. Teraz usłyszała drakoński wyrok
Sąd rejonowy w rosyjskim Swierdłowsku skazał w czwartek 15 sierpnia 33-letnią Ksenię Karelinę na 12 lat kolonii karnej i 300 tysięcy rubli grzywny. Karelina jest od 2021 roku obywatelką Stanów Zjednoczonych, mieszka tam od 2012 roku. Przyjechała do Rosji z powodów rodzinnych – by odwiedzić 90-letnią babcię. Niemal natychmiast po przylocie została zatrzymana – rosyjska FSB znalazła na jej telefonie ślady przelewu w wysokości ok. 50 dolarów na organizację Razom dla Ukrainy – prowadzącą zbiórki na rzecz zaatakowanego przez Rosję kraju. Według FSB i rosyjskiego sądu oznaczało to wspieranie ukraińskiej armii.
Ponieważ Karelina wciąż ma również rosyjskie obywatelstwo, rosyjska prokuratura postawiła jej zarzut... zdrady stanu i zażądała 15 lat kolonii karnej. Ostateczny wyrok okazał się tylko o 3 lata niższy.
Proces Kareliny toczył się przed tym samym sądem, który w lipcu skazał za szpiegostwo reportera „Wall Street Journal” Evana Gershkovicha. Gershkovich został wypuszczony w ramach ostatniej wymiany więźniów między Rosją a krajami Zachodu. Karelina nie została nią objęta.
Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o wsparciu działań żołnierzy i funkcjonariuszy – potwierdziła w czwartek PAP szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.
Podczas obchodów Święta Wojska Polskiego prezydent ocenił, że „ustawa ta pozwoli jeszcze lepiej chronić granice”. Podpis pod ustawą złożył w przeddzień święta.
Dzięki temu użycie broni przez funkcjonariusza (żołnierza, strażnika granicznego lub policjanta) z naruszeniem zasad stosowania środków przymusu bezpośredniego nie będzie przestępstwem.
Sejm przyjął ustawę w wersji senackiej 26 lipca. Pisała o tym Magdalena Chrzczonowicz:
Sytuacją na zajętych przez Ukrainę terenach Rosji interesuje się Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka. Tymczasem Ukraińcy starają się zorganizować tam cywilne życie. To kolejny dowód, że operacja pod Kurskiem nie jest tylko przygraniczną potyczką.
Ukraińska armia stworzyła komendanturę wojskową w zajętej przez nią części obwodu kurskiego. Jej zadaniem jest utrzymanie porządku i zaspokojenie potrzeb ludności cywilnej – oświadczył naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Ołeksandr Syrski.
Rosjanie tymczasem twierdzą, że Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka chce sprawdzić na miejscu sytuację na terenach Rosji zajętych przez Ukraińców. Po zawaleniu się tam struktur państwa rosyjskiego sytuacja cywili stała się bardzo trudna. Nie ma łączności, z energią i wodą są kłopoty, nie ma dostaw żywności, a pozostawione przez uchodźców mienie jest łupione przez bandy. Nie wiadomo, czy dostępna jest tam pomoc lekarska. Po rosyjskiej zaś stronie frontu tysiące uciekinierów zdane są na pomoc niewydolnych służb rosyjskich i wolontariuszy: nie mają ze sobą nic, tymczasem właśnie kończy się lato i nastają chłody. Pojawiają się informacje, że pomocy nie starcza dla wszystkich.
Wiadomość, że po stronie ukraińskiej da się żyć, i to lepiej, musi się wśród Rosjan rozprzestrzeniać, bo propaganda Kremla usilnie ją teraz dementuje. Skupia się na przekonywaniu poddanych Putina, jakoby Ukraińcy pod Kurskiem polowali na cywili i zabijali ich.
Źródło: PAP, RIA Nowosti, TASS, „Wiesti”
Na zdjęciu — Kursk po ukraińskim ostrzale pokazany w rosyjskiej TV.
Polska nie może liczyć na cud, ale na międzynarodowe sojusze i najnowocześniejszą armię – mówił Donald Tusk podczas defilady z okazji Święta Wojska Polskiego. Szef MON wspominał żołnierza, który zmarł po ataku na granicy polsko-białoruskiej i przestrzegał przed pogardą dla munduru
15 sierpnia 2024 podczas defilady zorganizowanej w Warszawie z okazji Święta Wojska Polskiego przemawiali szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, premier Donald Tusk oraz prezydent Andrzej Duda.
„W idei miłości do Ojczyzny musi zjednoczyć się cały naród. Mundur nie może stać się przedmiotem gier, PR-owych zabiegów ani zawiści i pogardy” – stwierdził minister obrony Kosiniak-Kamysz.
Szef MON zagrożenie za wschodnią granicą nazwał „najpoważniejszym od dekad”.
„Wróg, który zmienia słowa, ale nie zmienia melodii, uderzając w kolejne państwa: dziś na Ukrainę. Musimy być gotowi na wszystkie scenariusze, dlatego trwa transformacja armii polskiej. To wielki tydzień Wojska Polskiego, to wielkie kontrakty z tym największym, czyli zamówieniem 96 śmigłowców szturmowych, zamówień systemów Patriot czy transporterów Kleszcz” – mówił.
Wicepremier i szef MON wspomniał także Mateusza Sitka, polskiego żołnierza, który zginął przed dwoma miesiącami, zaatakowany podczas służby przez mężczyznę, który próbował przekroczyć granicę polsko-białoruską. Przez wyłom w metalowej zaporze mężczyzna pchnął żołnierza nożem w okolice klatki piersiowej. 21-letni szeregowy służył w 1. Warszawskiej Brygadzie Pancernej od grudnia 2023 roku. Zmarł w 6 czerwca 2024 w szpitalu wojskowym w Warszawie.
Kosiniak-Kamysz stwierdził, że Sitek „bronił granicy Rzeczpospolitej i oddał za nią życie”. „To jest nasz bohater. To jest następca żołnierzy spod Modlina, Wołomina. Sierżant Sitek – nasz bohater. Pierwszy czołg Abrams będzie nosił jego imię. W tej defiladzie będzie pokazany jako pierwszy” – mówił.
Po ministrze głos zabrał szef rządu Donald Tusk. „Zwycięstwo 1920 roku powinno być też dla nas przestrogą. Nie możemy liczyć na cud, musimy liczyć na siebie, na realne sojusze” – mówił premier. „Należy przygotować nasz kraj i NATO na wojny przyszłości. Mamy poligony, gdzie te wojny mają miejsce: w Ukrainie czy w Strefie Gazy. Dlatego zbudujemy najnowocześniejszą armię. Będziemy wydawać dużo pieniędzy. Armia musi być innowacyjna i inteligentna, szybka, zwinna, z przewagą technologiczna. Nie zostawimy już nigdy polskich żołnierzy w sytuacji, w której wróg będzie lepiej uzbrojony” – zapewniał Tusk.
„To była jedyna wojna, jaką przez 74 lata Rosja sowiecka przegrała. Tylko odradzająca się Polska zdołała pokonać Armię Czerwoną” – mówił prezydent Andrzej Duda. „Wszyscy byli wówczas razem, byli wspólnie. Wszyscy, politycy, żołnierze, ludzie, obywatele polskiego społeczeństwa – od szlachty, poprzez mieszczaństwo, chłopów, ludzi polskiej wsi i inteligencję. To była armia milionowa, w której była często młodzież, zupełnie dzieciaki, studenci i gimnazjaliści. To oni zwyciężyli pod Ossowem, płacąc własną krwią i setkami zabitych”.
„Wyciągając wnioski z przeszłości, a także z wojny, którą wywołała Rosja, wyciągamy prosty wniosek: Musimy się tak uzbroić i zbudować taki potencjał, aby nigdy nikt nie odważył się na nas napaść” – powiedział na koniec Andrzej Duda, prosząc uczestników defilady o uhonorowanie poległych żołnierzy minutą ciszy.
Wysadzenie gazociągu Nord Stream w 2022 roku zaplanowali wysocy rangą ukraińscy wojskowi i biznesmeni. Śledztwo Wall Street Journal ujawnia szczegóły operacji
„Zawsze się śmieję, gdy czytam medialne spekulacje na temat jakiejś ogromnej operacji z udziałem tajnych służb, okrętów podwodnych, dronów i satelitów” – mówił dziennikarzom „The Wall Steet Journal” jeden z oficerów zaangażowanych w operację. „Cała sprawa narodziła się z nocy intensywnego picia i żelaznej determinacji garstki ludzi, którzy mieli odwagę zaryzykować życie dla swojego kraju”.
Radykalny pomysł miał pojawić się w maju 2022 roju w gronie wyższych rangą ukraińskich oficerów i biznesmenów. Dla Ukraińców gazociągi oznaczały jedno – finansowanie rosyjskiej agresji w ich kraju.
Operacja została przeprowadzona kilka miesięcy później.
„Wczesnym rankiem 26 września 2022 roku skandynawscy sejsmolodzy odebrali sygnały wskazujące na podwodne trzęsienie ziemi lub erupcję wulkanu setki mil dalej, w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm. Zostały one spowodowane trzema potężnymi eksplozjami i największym w historii odnotowanym uwolnieniem gazu ziemnego, równym rocznej emisji CO2 w Danii” – pisze gazeta.
Federacja Rosyjska o akt dywersji oskarżyła wówczas Stany Zjednoczone.
Ukraina zaprzeczała, że brała udział w operacji. Wiosną 2023 roku prezydent Zełenski mówił, że rozpowszechnianie informacji o rzekomym udziale Ukrainy mają na celu spowolnienia zachodniej pomocy dla Ukrainy. Mychajło Podolak, doradca biura prezydenta w komentarzu dla agencji Reuters zaprzeczył, żeby Ukraina miała coś wspólnego z wybuchami.
„Taki akt może być przeprowadzony tylko przy użyciu rozległych zasobów technicznych i finansowych... a kto posiadał to wszystko w czasie bombardowania? Tylko Rosja” – mówił Podolak.
Według źródeł „The Wall Street Journal” Zełenski mógł ustnie zatwierdzić plan wysadzenia Nord Stream. O ukraińskich planach dowiedziała się agencja wywiadu wojskowego MIVD i przekazała informację CIA. Amerykanie mieli poinformować Niemców. CIA ostrzegło też biuro Zełenskiego, aby ten odwołał operację.
Zełenski wydał rozkaz generałowi Walerijowi Załużnemu, który wówczas dowodził SZU o zaprzestanie operacji. „Ale generał rozkaz zignorował” – pisze gazeta. „Załużny powiedział Zełenskiemu, że zespół sabotażowy, po wysłaniu, przestał się komunikować i nie można go było odwołać, ponieważ jakikolwiek kontakt z nimi mógł zagrozić operacji”.
Załużny, obecnie ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii powiedział dziennikarzom WSJ, że „nic nie wie o takiej operacji”. A „siły zbrojne Ukrainy nie były upoważnione do prowadzenia misji zagranicznych”.
„Według osób, które w niej uczestniczyły, ukraińska operacja kosztowała około 300 tys. dolarów. Obejmowała ona mały wynajęty jacht z sześcioosobową załogą, w tym przeszkolonych cywilnych nurków. Jedną z nich była kobieta, której obecność pomogła stworzyć iluzję, że są grupą przyjaciół na rejsie wycieczkowym” – pisze dziennik.
W finansowaniu operacji miał pomóc jeden z biznesmenów, bo ukraińska armia nie mogła oficjalnie pozwolić sobie na jej realizację.
Koordynować operację mieli najlepsi ukraińscy oficerzy służb specjalnych, doświadczeni w organizowaniu podobnych akcji przeciwko Rosji. Jednym z nich miał być Roman Czerwiński, były oficer wywiadu. Obecnie jest sądzony w Ukrainie w innej sprawie.
W połowie lipca 2024 roku Czerwiński został zwolniony z aresztu śledczego, gdzie był przetrzymywany przez półtora roku. Kaucję w wysokości ponad 9 mln hrywien zapłacono z funduszu charytatywnego Petra Poroszenki, byłego prezydenta Ukrainy.
Czerwiński odmówił komentarza w sprawie Nord Stream, twierdząc, że nie jest upoważniony do mówienia o tym.
Według WSJ ukraińscy urzędnicy zaangażowani w spisek uważają, że niemożliwe jest postawienie któregokolwiek z dowódców przed sądem. Poza rozmowami między wysokimi rangą urzędnikami nie ma żadnych innych dowodów.
14 sierpnia pisaliśmy, że na początku czerwca niemiecka prokuratura miała przekazać Polsce Europejski Nakaz Aresztowania Ukraińca Wołodymyra Z., którego podejrzewa o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Mężczyzna miał mieszkać w Polsce. Nie został jednak zatrzymany, ponieważ opuścił kraj.
Według najnowszych informacji także prezydent Polski Andrzej Duda mógł wiedzieć o planach wysadzenia Nord Streamu.
„Istniały porozumienia między Wołodymyrem Zełenskim i Andrzejem Dudą w sprawie przeprowadzenia zamachu” – powiedział Die Welt August Hanning, były szef BND, Federalnej Służby Wywiadu.
Swoje ustalenia WSJ publikuje w czasie upokarzającej Putina ukraińskiej ofensywy na Kursk. Trzeba pamiętać, że Moskwa w sprawie Nord Streamu od początku trzymała się wersji, że wysadzenie rurociągu odpowiadają Amerykanie. Sam Putin w swoim czasie nazwał informację o ukraińskim udziale w akcji „bzdurą”:
"Wersja o udziale ukraińskich aktywistów w wybuchu Nord Stream jest kompletną bzdurą — powiedział Putin 14 marca 2023.