W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
W Wielkiej Brytanii trwają rozruchy po brutalnym ataku nożownika, w którym zginęła trójka dzieci. Protestujący ścierają się z policją i antyfaszystowskimi kontrdemonstrantami. Aresztowano 90 osób.
Na terenie całego kraju wybuchły rozruchy na tle rasowym. Chuligani atakują ludzi o niebiałym kolorze skóry. Demolują witryny arabskich sklepów i restauracji. Odnotowano także atak na kierowcę Ubera o azjatyckim wyglądzie.
W Liverpoolu podpalono gmach biblioteki, a demonstranci uniemożliwiali strażakom jego gaszenie. W okna meczetu w Southport rzucano kamieniami. Zamieszki wybuchły także w Belfaście, Manchesterze, Bristolu, Leeds Stoke i Nottingham. Protestujący niszczą witryny sklepowe, podpalają kosze na śmieci i ścierają się z policją oraz z antyfaszystowskimi kontrdemonstrantami.
Do ataku doszło w poniedziałek 29 lipca. Na zajęcia taneczne dla dzieci, które odbywały się w domu kultury w Southport koło Liverpoolu, wtargnął nożownik. Sprawca ranił kilkanaścioro dzieci oraz ich nauczycielki. W wyniku odniesionych ran trzy dziewczynki zmarły.
Początkowo policja nie informowała o pochodzeniu sprawcy. Na popularności zaczęła zyskiwać plotka, że nożownik to muzułmański uchodźca, który niedawno przypłynął łodzią do Wielkiej Brytanii. Tożsamość sprawcy ujawnił dopiero sędzia – atak przeprowadził 17-letni (w przyszłym tygodniu kończy 18 lat) Axel Rudakubana, syn imigrantów z Rwandy, który urodził się w Cardiff, stolicy Walii.
W nocy z terytorium Libanu w kierunku Izraela wystrzelono ok. 30 rakiet. Większość z nich została zestrzelona, nikt nie ucierpiał. Kolejne ataki na Izrael zapowiada także Iran
W nocy z terytorium Libanu w kierunku Izraela wystrzelono ok. 30 rakiet. Większość z nich została zestrzelona, nikt nie ucierpiał. Kolejne ataki na Izrael zapowiada także Iran
Nocny ostrzał to odwet Hezbollahu za ostatnie ataki Izraela na Liban oraz gest solidarności z Palestyńczykami w Strefie Gazy.
To kolejna już akcja odwetowa pomiędzy Izraelem a Libanem. We wtorek 30 lipca izraelska armia zaatakowała południowy Bejrut w odpowiedzi na śmierć 12 druzyjskich dzieci w miasteczku Madżal Szams, na północy Wzgórz Golan. Do ataku na Madżal Szams doszło w sobotę 27 lipca na stadionie piłkarskim. Ofiarami były dzieci w wieku od 10 do 16 lat.
W ataku izraelskim ataku 30 lipca zginął Fuad Szukr, wysoki rangą dowódca Hezbollahu, który miał odpowiadać za ataki rakietowe wymierzane w Izrael.
W środę 31 lipca w Iranie zginął Ismail Hanije. Lider Hamasu udał się do Teheranu na zaprzysiężenie prezydenta Iranu Masuda Pezeszkiana. Iran i Hamas o śmierć Hanijego oskarżają Izrael, który jednak nie przyznał się do zorganizowania zamachu.
„Zemsta za ten atak będzie dotkliwa i dojdzie do niej w stosownym czasie i formie” – oświadczył irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej.
Stany Zjednoczone traktują poważnie groźby płynące z Teheranu. Sekretarz obrony USA Lloyd Austin zapowiedział wysłanie krążowników i niszczycieli, które mogą zestrzeliwać pociski balistyczne. Na Bliskim Wschodzie zostanie rozmieszczona także dodatkowa eskadra amerykańskich myśliwców.
Siły zbrojne Ukrainy informują o zatopieniu rosyjskiej łodzi podwodnej stacjonującej na Krymie. Ukraińcy uszkodzili także wyrzutnie rakiet obrony przeciwlotniczej rozlokowane na okupowanym półwyspie.
O udanym ataku na Krymie ukraińska armia poinformowała w sobotę 3 sierpnia. Ukraińskie pociski trafiły w łódź podwodną typu B-237 o nazwie “Rostów nad Donem”, która zatonęła na terenie rosyjskiego portu w Sewastopolu.
W piątek 2 sierpnia ukraińskie siły zbrojne uderzyły także w rosyjski system obrony przeciwlotniczej rozlokowane na Krymie. W wyniku ataku znacznemu uszkodzeniu uległy 4 wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych S-400 „Triumph”.
Najnowszą sytuację na rosyjsko-ukraińskim froncie opisuje pułkownik Piotr Lewandowski:
Decyzja PKW nie jest jeszcze przesądzona, ale – jak wynika z informacji PAP – do tej pory za odrzuceniem sprawozdania PiS opowiadało się pięciu na dziewięciu członków PKW
Państwowa Komisja Wyborcza nie podjęła jeszcze decyzji, czy przyjmuje sprawozdanie finansowe Prawa i Sprawiedliwości za wybory parlamentarne w 2023 roku. 31 lipca ogłosiła, że potrzebuje dodatkowych kilku tygodni i poprosiła o dokumenty Rządowe Centrum Legislacji i agencję NASK, podlegającą Ministerstwu Cyfryzacji. Decyzja PKW ma zapaść 29 sierpnia.
Z informacji, które pozyskała Państwowa Agencja Prasowa, wynika, że
w dotychczasowych dyskusjach za odrzuceniem sprawozdania opowiadało się pięciu członków PKW.
To osoby zgłoszone przez KO, Trzecią Drogę i Lewicę. Przeciw było czterech członków – sędziowie Sylwester Marciniak i Wojciech Sych oraz dwie osoby wskazane przez PiS.
Przypomnijmy: w wyniku zmian w kodeksie wyborczym przeprowadzonym przez rząd PiS w PKW zasiadają nie tylko sędziowie, ale także prawnicy zgłaszani przez kluby parlamentarne.
PKW przyjęła już sprawozdania pozostałych komitetów wyborczych. Sprawozdanie PiS budzi wątpliwości, bo do Komisji trafiły dokumenty m.in. z Kancelarii Premiera i NIK, w których obecnie rządzący zwracają uwagę na to, jak rząd Mateusza Morawieckiego wykorzystywał w kampanii publiczne środki. PiS mógł tym samym obejść limity wydatków narzucone komitetom.
PAP ustaliła, że, podejmując ostateczną decyzję, PKW nie będzie brała pod uwagę wydatków z Funduszu Sprawiedliwości. Tylko dwóch członków Komisji uważało, że aferę wokół Funduszu – który służył jako promocyjna skarbonka politykom Suwerennej Polski – należałoby uwzględnić w analizie.
Kluczowe w ustaleniu, czy PiS naruszyło dyscyplinę kampanii, będą natomiast zawiadomienia do prokuratury z NIK, a także dokumenty z RCL i NASK. Obie rządowe instytucje miały w kampanii pomagać politykom PiS.
Aby sprawozdanie zostało odrzucone, nadmiarowo wydana kwota musiałaby sięgnąć 387 tys. zł.
Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego jest utrata nawet 75 proc. rocznej subwencji (w przypadku PiS ok. 19,5 mln zł) oraz 75 proc. dotacji, w ramach której budżet państwa zwraca komitetom pieniądze za kampanię.
Źródło: PAP.
Za samobójczym i wyjątkowo krwawym zamachem w Mogadiszu stoją islamscy rebelianci z grupy Asz-Szabab
Do samobójczego ataku doszło w piątkowy wieczór na uczęszczanej plaży Lido w Mogadiszu – poinformowała agencja AFP. W sobotę 3 sierpnia rzecznik miejscowej policji Abdifatah Adan Hassan przekazał prasie, że w wyniku wybuchu zginęły 32 osoby, 63 zostały ranne. Wśród rannych są osoby z ciężkimi obrażeniami.
Za zamachem mają stać radykalni islamiści z grupy Asz-Szabab (po arabsku: młodzież), powiązanej z Al-Kaidą. Jeden z nich wysadził się w powietrze na plaży Lido, leżącej w prestiżowej dzielnicy miasta, chętnie odwiedzanej przez urzędników państwowych i biznesmenów. W przeszłości plaża była już celem ataków. Po eksplozji napastnicy mieli otworzyć ogień do osób przebywających w okolicy.
„Bezwzględni terroryści zamordowali przypadkowych cywilów” – mówił w rozmowie z AFP oficer policji Mohamed Omar. Somalijskie siły bezpieczeństwa zabiły tego wieczora pięciu członków Asz-Szabab.
Poprzedni drastyczny atak islamskich rebeliantów miał miejsce w połowie lipca. W wyniku eksplozji samochodu-pułapki zaparkowanego w pobliżu kawiarni, gdzie trwała transmisja meczu Euro 2024, zginęło dziewięć osób, 20 zostało rannych. Rebelianci Asz-Szabab regularnie terroryzują somalijskie miasta i wsie. Ze stolicy zostali wyparci przez wojsko w 2011 roku, ale nadal są silnie obecni na obszarach wiejskich.
Na początku 2024 roku, po nieudanej obławie na terrorystów, w której brały udział siły Unii Afrykańskiej i amerykańskie, Asz-Szebab ogłosił, że zajął wiele miast w centrum Somalii.
Źródło: AFP.