0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

17:54 02-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

Afera CPK: Robert Telus twierdzi, że nie wiedział o sprzedaży działki

Były minister rolnictwa w rządzie PiS miał nie wiedzieć o sprzedaży działki przeznaczonej pod budowę CPK. „Ta sprawa nigdy nie trafiła na moje biurko” – przekonuje w opublikowanym oświadczeniu Robert Telus

Co się wydarzyło?

Robert Telus, były minister rolnictwa w rządzie PiS, opublikował na Twitterze oświadczenie, w którym przekonuje, że „nie miał żadnej wiedzy” na temat sprzedaży działki w miejscowości Zabłotnia.

„W dokumentach dotyczących tej sprawy nie widnieje nawet jeden mój podpis, nigdy ta sprawa nie trafiła na moje biurko”

- twierdzi były szef resortu rolnictwa.

Co więcej, zdaniem Telusa, sporna działka nie leży w obszarze planowanej budowy CPK, ale ponad 6 kilometrów od tego obszaru. Była ona jednak kluczowa dla całej inwestycji — miała przez nią przechodzić nie tylko nitka Kolej Szybkich Prędkości (KDP) z Łodzi do Warszawy, ale także inwestycje towarzyszące. Jak podkreślał w rozmowie z TVN24 Filip Czernicki, obecny prezes spółki odpowiedzialnej za budowę CPK, „tej działki nie można ominąć”.

W kolejnym punkcie swojego oświadczenia Telus przekonuje, że „jeżeli całość lub część tej działki będzie potrzebna pod inwestycje towarzyszące CPK, np. tory kolejowe, to zapisy umowy sprzedaży i księgi wieczystej pozwalają na natychmiastowe jej odkupienie po cenie zbytu, bez najmniejszych strat dla Skarbu Państwa”.

Do tej pory Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) tłumaczył, że mógłby zażądać zwrotu działki za pierwotną stawkę w ciągu pięciu lat od sprzedaży tylko jeśli wystąpi jedna z umownych przesłanek, które by do tego uprawniały. Opisują one przede wszystkim sytuacje, w których nowy właściciel wykorzystywałby działkę na cele niezgodne z przeznaczeniem określonym w umowie – czyli na działalność pozarolniczą, lub przeznaczenie to zmieniłoby się w miejscowym planie zagospodarowania.

W środę (29 października) doszło do zwrotu w sprawie. Szef KOWR Henryk Smolarz poinformował, że Ośrodek skierował do nowego właściciela działki pismo z „pilnym” wezwaniem do odsprzedaży działki za pierwotną cenę 22,8 mln złotych. Dopytywany przez dziennikarzy, nie potrafił jednak wskazać na przesłankę, która zmuszałaby nowego właściciela do odsprzedania działki z powrotem państwu.

Ta decyzja nadal zależy od jego dobrej woli. Jeśli jej nie wykaże, KOWR będzie starał się o zmianę przeznaczenia działki w planie miejscowym lub przeznaczenie jej w całości na cel publiczny – co również uprawniałoby Ośrodek do jej odkupienia.

Przeprowadzenie transakcji jest możliwe przez pięć lat od sprzedaży terenu – czyli jeszcze przez trzy lata.

Jaki jest kontekst?

Afera wokół CPK wyszła na jaw dzięki publikacji dziennikarza WP.pl Szymona Jadczaka. W sprawie chodzi o sprzedaż terenu w miejscowości Zabłotnia, przez który przebiega projektowana linia Kolei Dużych Prędkości (KDP) prowadząca z Warszawy do Łodzi. Działką zarządzał Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) podlegający ministerstwu rolnictwa.

1 grudnia 2023 roku, a więc na kilkanaście dni przed przejęciem władzy przez rząd Donalda Tuska, zarządzany jeszcze przez PiS resort rolnictwa wydał zgodę na sprzedaż terenu w Zabłotni Piotrowi Wielgomasowi, wiceprezesowi firmy Dawtona, zajmującej się m.in. produkcją keczupu i przecieru pomidorowego.

160-hektarowa działka została sprzedana za 22,8 mln złotych, choć według informacji WP.pl jest warta około 400 mln.

Prawo daje spółce CPK możliwość wywłaszczenia wąskiego paska działki pod budowę torów dla KDP. Wywłaszczenie wiąże się jednak z wielomilionowym odszkodowaniem od państwa dla wywłaszczonego właściciela.

Portal WP.pl ujawnił, że w 2023 roku, jeszcze przed sprzedażą działki, firmę Dawtona dwukrotnie odwiedzał ówczesny minister rolnictwa Robert Telus. Po wybuchu afery prezes PiS Jarosław Kaczyński zawiesił Telusa w prawach członka partii.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

16:44 02-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Federico Parra / AFPFot. Federico Parra ...

Iskrzy pomiędzy USA a Wenezuelą. Możliwy atak

Rośnie napięcie na linii Caracas-Waszyngton. Po tym, jak Donald Trump oskarżył prezydenta Wenezueli o wspieranie nielegalnego przemytu narkotyków do Stanów Zjednoczonych, obie strony demonstrują swoją siłę militarną. Wenezueli sprzęt wojskowy dostarcza Rosja

Co się wydarzyło?

Jak informują wenezuelskie źródła wojskowe, w nadmorskim mieście La Guaira na północ od Caracas stanął rosyjski system obrony przeciwlotniczej Buk-M2E.

Zdaniem analityków rosyjski systemy rakietowy u wybrzeży Wenezueli zwiększa zagrożenie dla operacji powietrznych USA, umożliwiając siłom wenezuelskim atakowanie najnowszych amerykańskich samolotów, a także precyzyjnej broni rakietowej dalekiego zasięgu, w tym pocisków Tomahawk.

Będące na wyposażeniu wenezuelskiej armii wyrzutnie Buk-M2E są zdolne trafić w cel w odległości do 45 km. System może zwalczać między innymi myśliwce, drony, bomby kierowane i pociski manewrujące.

Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro oświadczył, że jego armia posiada także inne systemy obrony przeciwlotniczej zdolne do neutralizowania celów lecących na małych wysokościach oraz pocisków balistycznych i samolotów. Wenezuelskie lotnictwo wojskowe ma na wyposażeniu także 21 rosyjskich myśliwców oraz 9 śmigłowców.

W ubiegłym tygodniu Rosja prawdopodobnie dostarczyła Wenezueli kolejny sprzęt wojskowy na pokładzie ciężkiego samolotu transportowego Ił-76, który po międzylądowaniach w kilku afrykańskich krajach, w tym Algierii, Maroku, Senegalu i Mauretanii, wylądował 26 października w Caracas. Według portalu „Warwingsdaily”, na pokładzie mogły znajdować się części zamienne do rosyjskich samolotów i śmigłowców oraz personel inżynieryjny.

Jaki jest kontekst?

Administracja Donalda Trumpa oskarża rząd Nicolasa Maduro o wspieranie nielegalnego przemytu narkotyków do Stanów Zjednoczonych. Zdaniem prezydenta USA prezydent Nicolas Maduro jest „szefem narkotykowo-terrorystycznego kartelu, który zalewa USA śmiercionośnymi narkotykami”.

Od kilku tygodni amerykańska armia atakuje łodzie m.in. u wybrzeży Wenezueli podejrzane o udział w przemycie narkotyków. Amerykańskie siły odwołały ze służby w Europie grupę uderzeniową skupioną wokół USS Gerald R. Ford – największego i najnowocześniejszego lotniskowca świata – i przekierowała ją w kierunku Wenezueli. Stany Zjednoczone wykonywały także dwa demonstracyjne przeloty bombowców w pobliżu wenezuelskiego terytorium.

Według waszyngtońskiego think tanku Center for Strategic and International Studies (CSIS) w pobliżu wybrzeża Wenezueli znajduje się obecnie około 10 tys. amerykańskich żołnierzy. Są tam także cztery niszczyciele, dwa statki desantowe i okręt podwodny o napędzie atomowym. W pogotowiu jest również 10 myśliwców F-35B, osiem samolotów wielozadaniowych Harrier, dziesiątki śmigłowców oraz statek MV Ocean Trader jako baza dla operacji specjalnych.

Według dziennika „Miami Herald” administracja Donalda Trumpa miała już podjąć decyzję o uderzeniu w obiekty wojskowe w Wenezueli. Atak ma być kwestią dni. Choć Donald Trump zaprzeczył tym doniesieniom, jednocześnie zapowiadał, że zamierza rozszerzyć swoją kampanię przeciwko kartelom narkotykowym.

Na początku tego roku Donald Trump oskarżał wspieranie nielegalnego przemytu narkotyków do USA także rząd Meksyku. W lutym Trump ogłosił nałożenie na Meksyk 25-procentowych ceł, oskarżając przy tym odpowiedzialnością za kryzys fentanylowy w USA meksykański rząd, który nie radzi sobie z nielegalną działalnością karteli narkotykowych.

W odpowiedzi prezydentka Claudia Sheinbaum powiedziała, że członkowie meksykańskich karteli korzystają głównie z broni wyprodukowanej w USA i przemycanej do Meksyku.

Inne teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

14:39 02-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Nexta / X.comFot. Nexta / X.com

Ukraińskie drony zaatakowały rosyjski port nad Morzem Czarnym

W wyniku ukraińskiego ataku uszkodzony został terminal naftowy Rosnieft, a na znajdującym się w porcie tankowcu wybuchł pożar. To kolejny już udany ukraiński atak na infrastrukturę petrochemiczną i energetyczną w głębi Rosji

Co się wydarzyło?

W nocy z 1 na 2 listopada ukraińskie drony zaatakowały rosyjski port w Tuapse nad Morzem Czarnym. To jeden z kluczowych węzłów transportowych rosyjskiej ropy naftowej.

W wyniku ukraińskiego ataku uszkodzony został terminal naftowy Rosnieft. Jak informuje agencja Reuters, szczątki zestrzelonych ukraińskich bezzałogowców spadły na znajdujący się w porcie rosyjski tankowiec, uszkadzając nadbudówkę. Na statku wybuchł pożar, a jego załoga została ewakuowana.

Nieoficjalne rosyjskie i ukraińskie kanały informacyjne opublikowały zdjęcia w nocy nagrania, na których widać pożar w pobliżu portu Tuapse.

Jaki jest kontekst?

Uderzenie na port w Tuapse wpisuje się w strategię obrony przez atak, którą Ukraina rozwija od początku tego roku. Właśnie wtedy rosyjska armia zintensyfikowała ataki dronowe na obiekty położne w głąb terytorium Rosji. Latem w spektakularnej operacji „Pawutyna” Ukraińcy zniszczyli dronami rosyjskie samoloty dalekiego zasięgu pod Irkuckiem – drony dowieźli tam TIR-ami, z których bezzałogowce wyruszyły do ataku.

Teraz Ukraina uderza tak, by tzw. zwykli Rosjanie poczuli konsekwencje wojny. Od trzech miesięcy atakuje rosyjskie rafinerie i infrastrukturę gazową. Tylko 29 października trafione zostały dwie rafinerie i przetwórnia gazu. Ukraina celuje w zbiorniki paliw, więc w Rosji zaczyna brakować benzyny. Celem Ukraińców jest także infrastruktura energetyczna.

W minionym tygodniu Moskwa przyznała się do zestrzelenia nad terytorium Rosji od 100 do 200 ukraińskich dronów. Kilka z nich miało zostać zestrzelonych nad samą Moskwą. Ich spadające szczątki spadają na bloki mieszkalne. Są już ofiary śmiertelne.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

12:45 02-11-2025

Prawa autorskie: Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot . Robert Kowalew...

Wyciekły numery PESEL. Minister cyfryzacji: Sytuacja jest poważna

Hakerzy zaatakowali serwis SuperGrosz i wykradli dane jego użytkowników. „Sytuacja jest poważna” – poinformował minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski

Co się wydarzyło?

Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski poinformował na Twitterze o dużym ataku hakerskim na serwis SuperGrosz, prowadzony przez spółkę AIQLABS.

Gawkowski ocenia sytuację jako bardzo poważną, ponieważ przestępcy weszli w posiadanie dużych ilości informacji o użytkownikach serwisu. Wśród wykradzionych danych znajdują się m.in:

  • imiona i nazwiska,
  • adresy e-mail,
  • numery PESEL,
  • numery dowodów osobistych,
  • adresy zamieszkania lub pobytu,
  • adresy do korespondencji,
  • numery telefonów,
  • informacje o stanie cywilnym i liczbie dzieci,
  • nazwa, adres, NIP oraz numer telefonu do pracodawcy,
  • deklarowany dochód,
  • numery rachunków bankowych,
  • identyfikator w portalu Facebook.

Sprawą ataku zajmują się zespoły reagowania na incydenty bezpieczeństwa komputerowego (CSIRT – Computer Security Incident Response Team) Komisji Nadzoru Finansowego i NASK. Powiadomiony został także Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

Minister zaapelował do klientów firmy SuperGrosz o zastrzeżenie numeru PESEL przez aplikację mObywatel, zmianę haseł do logowania oraz używanie dwuskładnikowego uwierzytelnienia logowania do wszystkich swoich kont. To, czy nasze dane nie zostały wykradzione, będzie można sprawdzić w rządowym serwisie bezpieczne.gov.pl

Jaki jest kontekst?

Celami hakerów są nie tylko dane osobowe użytkowników polskiego internetu. Na kilka miesięcy przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi wzrosła liczba cyberataków na infrastrukturę krytyczną w Polsce — m.in. wodociągi, oczyszczalnie ścieków, kotłownie przemysłowe i szpitale.

Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski deklarował, że państwo zatrzymuje około 99 proc. takich ataków. Jednak jak wskazuje raport Najwyższej Izby Kontroli, wiele samorządów nie zapewnia odpowiednich standardów cyberbezpieczeństwa.

Wykorzystują to grupy hakerskie powiązane z Rosją lub Białorusią. W połowie kwietnia hakerzy zaprezentowali nagranie, pokazujące manipulacje przy parametrach centralnej przepompowni w oczyszczalni ścieków w Witkowie. W kolejnych dniach cyberprzestępcy pochwalili się włamaniem do systemu wentylacyjnego Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim.

„Nie odcięliśmy tlenu pacjentom, chociaż mogliśmy”

- zadeklarowali. To akurat element dezinformacji, bo tlen dostarczany jest pacjentom za pomocą oddzielnej infrastruktury. Ale takie działania mogą być elementem „testowania” polskiej infrastruktury przed większym atakiem hakerskim zleconym przez rosyjskie lub białoruskie służby.

Więcej o cyberzagrożeniach ze wschodu przeczytasz w tekście Anny Mierzyńskiej.

Inne teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

11:09 02-11-2025

Prawa autorskie: Fot. JUSTIN TALLIS / AFPFot. JUSTIN TALLIS /...

Atak nożownika w pociągu do Londynu. 9 osób rannych

W pociągu relacji Doncaster-Londyn jeden z podróżnych atakował innych pasażerów długim nożem. Jak informuje brytyjski minister obrony, okoliczności nie wskazują na to, aby zdarzenie miało charakter ataku terrorystycznego

Co się wydarzyło?

Do ataku doszło w pociągu szybkich prędkości, który 1 listopada o godz. 18:25 wyruszył z Doncaster do Londynu. O godz. 19:39 służby zostały zaalarmowane, że jeden z mężczyzn podróżujących pociągiem atakuje innych pasażerów przy pomocy dużego noża. Świadkowie relacjonują, że w pociągu wybuchła panika.

„Słuchałem audiobooka, kiedy nagle zobaczyłem, jak jakiś facet biegnie przez wagon i krzyczy <uciekajcie, uciekajcie, jakiś facet dźga wszystkich i wszystko nożem>. Widziałem po jego twarzy, że to nie jest żart. Po chwili ludzie zaczęli się przepychać, a ja zauważyłem, że mam rękę całą we krwi. Na fotelu, o który się oparłem, było jej pełno” – relacjonował w rozmowie z BBC Olly Foster, jeden z pasażerów.

Opisywał, jak starszy mężczyzna został dźgnięty w głowę i szyję po tym, jak zasłonił przed atakiem nożownika młodą dziewczynę. Inni pasażerowie próbowali pomóc rannemu mężczyźnie, używając swoich kurtek, aby zatamować krwawienie.

Świadek relacjonował, że jedyną rzeczą, jaką pasażerowie w jego wagonie mogli wykorzystać przeciwko napastnikowi, była butelka whiskey Jack Daniel’s. „Modliliśmy się, żeby nie wszedł do naszego wagonu” – dodał Foster w rozmowie z BBC.

Według mężczyzny całe zajście trwało od 10 do 15 minut. Pociąg został zatrzymany na stacji Huntingdon. Tam do składu wkroczyli uzbrojeni policjanci, którzy obezwładnili paralizatorem wobec mężczyznę z nożem. Na miejscu policja zatrzymała dwie osoby. Jedna z nich to czarnoskóry obywatel brytyjski, druga to obywatel brytyjski pochodzenia karaibskiego. Obaj mężczyźni, w wieku 32 i 35 lat, urodzili się w Wielkiej Brytanii.

Po ataku dziewięć osób trafiło do szpitala z obrażeniami zagrażającymi życiu. Dziesiąta ofiara została lekko ranna.

Jaki jest kontekst?

W związku z zatrzymaniem na miejscu zdarzenia dwóch osób, brytyskie media spekulują, czy atak miał charakter terrorystyczny

„To wszystko są przypuszczenia. Obecna ocena sytuacji wskazuje, że był to odosobniony incydent, pojedynczy atak. Nie ma więc powodu, dla którego reszta z nas nie miałaby kontynuować swojego życia, ruszać w drogę i podróżować do miejsc, do których musimy dotrzeć” – powiedział w rozmowie ze Sky News John Healey, brytyjski minister obrony.

W ostatnich latach w mediach pojawia się coraz więcej doniesień o ataku nożowników w Wielkiej Brytanii. 29 lipca 2024 nożownik wtargnął na zajęcia taneczne dla dzieci w lokalnym domu kultury w Southport. W ataku zginęły trzy dziewczynki. Wkrótce w całym kraju wybuchły zamieszki po tym, jak w mediach społecznościowych zaczęła szerzyć się plotka, że za atak odpowiedzialny jest muzułmański uchodźca, który niedawno przypłynął łodzią na Wyspy Brytyjskie. W rzeczywistości sprawcą ataku był urodzony w Wielkiej Brytanii syn imigrantów z Rwandy.

26 marca 2025 roku w parku we wschodnim Londynie grupa zamaskowanych napastników uzbrojonych w maczety i siekiery zaatakowała 17-latka. Chłopak trafił do szpitala, jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Kilka dni później w tej samej okolicy w ataku maczetą ranny został policjant. Miesiąc później, pod koniec kwietnia, w dzielnicy Hainault we wschodnim Londynie mężczyzna atakował przechodniów mieczem. W wyniku ataku zginął 14-letni chłopiec. Kilka dni temu, pod koniec października nożownik zaatakował uczestników żydowskiego święta Yom Kippur w Manchesterze. Dwie osoby zginęły.

Jednak jak podaje brytyjski urząd statystyczny (ONS – Office for National Statistics) liczba odnotowywanych przestępstw z użyciem noża w 2024 roku była niższa o 1,4 proc. niż rok wcześniej i o 4,5 proc. niższa niż przed pandemią.

Liczba przestępstw z użyciem noża odnotowanych w Anglii i Walii w ostatnich 5 latach:

  • 2019 – 52 tys.
  • 2020 – 41,7 tys.
  • 2021 – 45,6 tys.
  • 2022 – 48,4 tys.
  • 2023 – 50,4 tys.
  • 2024 – 49,6 tys.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także: