W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Dwaj rosyjscy komicy regularnie odgrywający swoją stałą rolę w propagandzie Kremla opublikowali nagranie z ministrem spraw zagranicznych Polski w roli głównej
W rosyjskiej części internetu pojawiło się nagranie autorstwa duetu komików-propagandystów Wowana i Lexusa (Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stoliarow). Ich główny – i regularnie powtarzany – numer polega na dzwonieniu do znanych zachodnich polityków i podawaniu się za ich kolegów z innych krajów przy użyciu syntezy głosu, odpowiedniej charakteryzacji i być może technologii deepfake. W ten sposób zdołali na przykład przekonać w 2022 prezydenta Andrzeja Dudę, że rozmawia z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, a dwa lata wcześniej – że dzwoni do niego sekretarz generalny ONZ. W tym roku opublikowane zostały rozmowy Wowana i Lexusa z byłymi prezydentami RP – Bronisławem Komorowskim i Aleksandrem Kwaśniewskim. Komicy w obu wypadkach podszywali się pod byłego prezydenta Ukrainy, Petra Poroszenkę.
Komorowski konsekwentnie powtarzał, że żadna taka rozmowa nie miała miejsca, co nie wyklucza użycia technologii deepfake dla zobrazowania obu rozmówców. Z kolei Aleksander Kwaśniewski podkreślał, że na ekranie widział osobę wyglądającą dokładnie jak Poroszenko, którego osobiście zna. To może sugerować albo zastosowanie technologii deepfake, albo bardzo dobrej charakteryzacji.
Każdorazowo „żarty” Wowana i Lexusa podchwytuje oficjalna kremlowska propaganda – która przedstawia nagrania duetu komików jako dowody na to, że politycy z Zachodu są niezbyt rozgarnięci a przy tym bardzo naiwni. Za każdym razem też „żarty” dotyczą kwestii bezpieczeństwa i obronności ze szczególnym uwzględnieniem wojny w Ukrainie.
Kolejną ofiarą manipulacji z fałszywym Petrem Poroszenką w roli głównej stał się minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Konteksty nagrania wskazują, że do rozmowy (o ile w ogóle się odbyła) musiało dojść wiosną tego roku. Opublikowana została jednak dopiero teraz. Sikorski w rozmowie z „Poroszenką” odpowiada m.in. na pytanie o ewentualne wysłanie przez Polskę żołnierzy na Ukrainę. „Mój premier jest bardzo niechętny” – miał powiedzieć Sikorski. „Dyskutujemy nad tym, czy strącać rosyjskie rakiety manewrujące nad waszą przestrzenią powietrzną z naszej przestrzeni powietrznej, bez wkraczania na wasze terytorium, ale nawet to na tym etapie jest bardzo, bardzo kontrowersyjny temat i nie ma w tej kwestii porozumienia. To oznaczałoby dołączenie do wojny” – tak tłumaczył „Poroszence” polskie stanowisko minister Sikorski.
MSZ nie potwierdza, czy Sikorski rzeczywiście wziął udział w takiej rozmowie. Rzecznik MSZ Paweł Wroński skomentował nagranie jako „śmieciową propagandę”.
Na stronie Sądu Najwyższego ukazało się oświadczenie Małgorzaty Manowskiej, w którym pierwsza prezes SN porównuje zmiany zapowiadane przez ministerstwo sprawiedliwości do represji, jakie spotkały sędziów w czasie stanu wojennego.
W oświadczeniu opublikowanym na stronach SN, Małgorzata Manowska skrytykowała zmiany w wymiarze sprawiedliwości, jakie 6 września zapowiedzieli podczas konferencji prasowej Adam Bodnar oraz Donald Tusk.
Odpowiedzialność zbiorowa i składanie samokrytyki
Pierwsza prezes SN wskazuje dwie grupy sędziów mających, jej zdaniem, paść ofiarą represji ze strony ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
“Jedną grupę sędziów, określanych przez Ministra Sprawiedliwości – na podstawie nieznanych kryteriów – jako osoby, które „brały udział w budowie porządku niedemokratycznego w Polsce”, rząd zamierza – na zasadach swoistej odpowiedzialności zbiorowej – karać natychmiastowym usunięciem z zajmowanego stanowiska sędziowskiego” – pisze Manowska.
Drugą z represjonowanych grup, mają być neo-sędziowie, czyli ci, którzy zostali powołani lub awansowani na wyższe stanowiska po 2018 roku (czyli po upolitycznieniu KRS – przyp. OKO.press).
“Ci sędziowie według Ministra Adama Bodnara będą mogli uniknąć odpowiedzialności dyscyplinarnej pod warunkiem złożenia samokrytyki polegającej na oświadczeniu, że wzięcie udziału w ustawowo określonej procedurze awansowej stanowiło <ich błąd życiowy>” – pisze Manowska.
Zdaniem pierwszej prezes SN, neo-sędziowie, którzy nie złożą samokrytyki, narażą się na “prześladowania” ze strony Konsylium Dyscyplinarnego, które miałoby zostać powołane w celu oceniania sędziów “uznanych przez władze za podejrzanych”.
Zmiany planowane ministerstwo sprawiedliwości to zdaniem pierwszej prezes SN “brutalny” atak na niezawisłość sędziowską.
“Zapowiedziane działania porównać można jedynie z represjami, jakie spotkały sędziów w okresie stanu wojennego ze strony reżimu komunistycznego” – pisze Manowska.
I dodaje, że proponowana przez rząd instytucja samokrytyki “w sposób oczywisty kojarzy się z okresem stalinowskiego terroru”.
Zdaniem pierwszej prezes SN celem działania rządu Donalda Tuska jest podporządkowanie sądów władzy wykonawczej.
Do Polski wkroczył front atmosferyczny, który przyniesie 3 dni intensywnych opadów deszczu. IMGW wydał ostrzeżenia dla czterech województw, Władysław Kosiniak-Kamysz polecił postawić w stan gotowości żołnierzy WOT.
Groźny front atmosferyczny wkroczył do Polski od południowego zachodu. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia 3 stopnia przed intensywnymi opadami dla województwa dolnośląskiego i opolskiego. Ostrzeżenia 2 stopnia obowiązują także w południowej części województwa wielkopolskiego i zachodniej części województwa łódzkiego.
Meteorolodzy przewidują, że będzie padać niemal nieprzerwanie przez 3 dni, najmocniej w nocy z piątku na sobotę. Według najnowszych prognoz (12 września 2024 r.) sumy opadów mogą wynieść od 200 do 300 mm.
„W związku z możliwymi przekroczeniami stanów alarmowych na rzekach apelujemy o zachowanie ostrożności i unikanie zbliżania się do rzek. Prosimy rodziców i nauczycieli o przekazanie tej informacji dzieciom” – informuje IMGW.
We Wrocławiu zaczęło padać już dzisiejszej nocy. Urząd miasta odwołał wszystkie miejskie imprezy, prezydent zwołał sztab kryzysowy, który sprawdza stan zbiorników retencyjnych i kolektorów burzowych.
- We Wrocławiu zrobiliśmy największą tego typu inwestycję w tej części Europy i za ponad 100 mln złotych wybudowaliśmy zbiorniki retencyjne przy ulicy Długiej, które są w stanie pomieścić 60 tys. metrów sześciennych wody. Te zbiorniki zostały opróżnione i czekają na przyjęcie ponadnadmiarowych opadów – mówił podczas konferencji prasowej prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk.
Prognozy zmieniają się z godziny na godzinę. Według najbardziej niepokojących przewidywań, w ciągu 4 dni we Wrocławiu może spaść nawet do 380 litrów wody na metr kwadratowy. Byłoby to więcej niż podczas powodzi, która dotknęła miasto w 1997 roku.
Urząd Wrocławia uruchomił specjalny serwis, w którym można śledzić sytuację pogodową w mieście.
Nie tylko Dolny Śląsk jest zagrożony podtopieniami i powodzią. Na nadejście “wielkiej wody” szykuje się także oddalony od Wrocławia o 120 kilometrów Kalisz. Jak wynika z informacji Radia Zet, w mieście przygotowano już 1,5 tys worków z piaskiem. Do akcji przygotowane są także wszystkie okoliczne jednostki państwowej i ochotniczej straży pożarnej.
Jak donosi Radio Zet, Władysław Kosiniak-Kamysz polecił postawić w stan gotowości żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej w województwach opolskim, dolnośląskim i śląskim.
W wywiadzie dla RMF FM były minister edukacji przekonywał, że ustawa o związkach partnerskich nie interesuje Polaków, a pary heteroseksualne, które chciałyby taki związek zawrzeć, chcą “osłabić instytucję małżeństwa”.
“Czy naprawdę dzisiaj dla Polaków najważniejszą kwestią są związki partnerskie? Nie wydaje mi się” – odpowiedział Przemysław Czarnek na pytanie o to, czy ktoś w PiS może zagłosować za ustawą o związkach partnerskich i nie zostać wyrzuconym z klubu.
“Ja znam Polaków, rozmawiam z nimi. Mam sąsiadów, mam krewnych, mam znajomych, którzy nie są politykami, są przedsiębiorcami, pracują w różnych zakładach pracy, są piekarzami na przykład i naprawdę oni nie rozmawiają ani o aborcji, ani o związkach partnerskich. Rozmawiają o rzeczach, które rzeczywiście dzisiaj interesują Polaków, czyli o przyszłości – pewności zatrudnienia, wynagrodzeniach, rozwoju Polski” – perorował były minister edukacji.
Przemysław Czarnek zapowiedział w studiu RMF, że nie zagłosuje za ustawą o związkach partnerskich, bez względu na formę, jaką przyjmie.
“W polskiej Konstytucji to małżeństwo jest pod ochroną prawą i opieką Rzeczypospolitej Polskiej, nic innego" – przekonywał były minister edukacji.
"Jakiekolwiek zastępcze formy związków są tak naprawdę próbą wyrugowania z systemu prawnego małżeństwa i podważaniem instytucji małżeństwa”
“Ale jeżeli ułatwiamy komuś jazdę rowerem, to nie dlatego, że chcielibyśmy wyrugować samochody” – kontrował prowadzący rozmowę Rober Mazurek.
“Ale nikt nikomu nie zabrania jeździć na rowerze. Można mieszkać w jednym mieszkaniu, być razem przez całe życie i nawet chodzić do kościoła. Ja nikomu nie zabraniam. Natomiast jeśli ktoś chce zawrzeć związek, to od tego jest małżeństwo, bo tylko małżeństwo jest pod ochroną prawną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej” – odpowiedział Czarnek.
Prowadzący rozmowę Robert Mazurek przypomniał, że geje i lesbijki nie mogą zawierać małżeństw, stąd potrzeba wprowadzenia związków partnerskich.
“To ja zapytam w związku z tym zwolenników, takich “gejowskich”, jak pan to nazywa, związków partnerskich – czy tam ma być 3 gejów, czterech, pięciu, czy dwóch? Skoro odchodzimy już od instytucji małżeństwa, który jest zarezerwowany wyłącznie dla kobiety i mężczyzny, to dlaczego związku partnerskiego nie mogłoby zawrzeć trzech gejów?” – kpił Czarnek.
Zdaniem byłego ministra edukacji związki partnerskie nie są również dla par różnopłciowych.
“Częstym argumentem jest to, że przecież nie chodzi tylko o gejów. Więc ja pytam te pary heteroseksualne, dlaczego nie chcą zawrzeć związku małżeńskiego, a chcą koniecznie podpisywać się, i to jeszcze podczas jakiejś uroczystości, pod związkiem partnerskim? Na siłę chcą zastąpić małżeństwo związkiem partnerskim, żeby osłabić instytucję małżeństwa” – podsumował Czarnek.
11 września wieczorem posłowie Polski 2050 wybrali nowego przewodniczącego klubu. To Paweł Śliz, który pełni ważne funkcje w dwóch sejmowych komisjach. Powiększył się także skład zarządu klubu Polski 2050.
Zmiany w klubie parlamentarnym Polski 2050 wynikały z niespodziewanej rezygnacji dotychczasowego przewodniczącego klubu Mirosława Suchonia. Wieczorem we wtorek 10 września 2024 Suchoń poinformował, że ustępuje ze stanowiska ze względów osobistych.
W kuluarach mówi się jednak, że przyczyna jest zupełnie inna, a sama rezygnacja była zaplanowana.
„Zbliżają się wybory prezydenckie i nasz klub musi zacząć lepiej funkcjonować. Musimy być bardziej wyraziści, bardziej aktywni. W ostatnim czasie to szwankowało” – mówi Onetowi polityk partii.
Nowy szef klubu parlamentarnego Polski 2050 został wybrany wieczorem w środę 11 września 2024 r. Został nim Paweł Śliz. Oprócz przewodniczenia swojemu klubowi, Śliz będzie dalej pełnił funkcję przewodniczącego sejmowej Komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz wiceprzewodniczącego Komisji śledczej ds. Pegasusa.
Powiększył się także skład prezydium klubu. Do tej pory zasiadały w nim cztery osoby — Mirosław Suchoń, Marcin Skonieczka, Jacek Trela i Agnieszka Buczyńska,
Teraz zarząd klubu Polski 2050 będzie liczył 7 osób. Do przewodniczącego Śliza dołączą wiceprzewodniczący Aleksandra Leo i Bartosz Romowicz oraz sekretarz Marcin Skonieczka. Prezydium klubu uzupełnią członkowie Agnieszka Buczyńska, Kamil Wnuk i Jacek Trela.