Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Cztery osoby zginęły w wypadkach samochodowych podczas długiego weekendu – podaje policja. W Słupsku pijany kierowca wjechał w przechodniów, jedna osoba zginęła na miejscu.
Około 2 nad ranem w nocy z 2 na 3 listopada policja w Słupsku dostała informację o wypadku przy ulicy Nad Śluzami. Z informacji świadków wynikało, że auto wjechało w grupę pieszych. Policjanci ustalili, że 20-latek kierujący bmw stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w barierki oddzielające jezdnię od chodnika. Był pijany, miał blisko 2 promile w wydychanym powietrzu.
Auto dachowało, potrącając sześć osób idących chodnikiem. 24-letni przechodzień zginął, reszta pieszych trafiła do szpitala, jedna osoba jest w ciężkim stanie.
To tylko jeden z tragicznych wypadków, do jakich doszło na polskich drogach od początku długiego weekendu do poranka 3 listopada. Policyjna akcja „Znicz” potrwa do 4.11, wtedy poznamy pełen bilans zdarzeń drogowych. Na razie policja podaje, że poza ofiarą pijanego kierowcy ze Słupska, w wypadkach zginęły jeszcze trzy osoby (dwie 31.10, jedna 1.11). W czwartek (31.10) zatrzymano 214 kierowców, którzy wsiedli do samochodów po spożyciu alkoholu. 1 listopada zatrzymano 240 pijanych kierowców, a dzień później – 245. W sumie odnotowano 133 wypadki drogowe.
Wieczorem 2 listopada policja w Gorzowie Wielkopolskim uniemożliwili nocny wyścig ulicami miasta. Efekt kontroli zlotu aut pod jedną z galerii handlowych to 48 zatrzymanych dowodów rejestracyjnych i 85 mandatów.
Seria tragicznych wypadków samochodowych spowodowała w Polsce dyskusję nad wprowadzeniem pojęcia „zabójstwa drogowego” do katalogu przestępstw. Apelują o to m.in. ruchy miejskie, takie jak Miasto jest Nasze z Warszawy czy Akcja Ratunkowa dla Krakowa.
„Czeka nas poważna rozmowa z ministrem sprawiedliwości [...] Ostatnie przypadki zmuszają nas do podjęcia radykalnych kroków w tym kierunku” – mówił w TVP Info minister infrastruktury Dariusz Klimczak.
20 września 2024 resort sprawiedliwości opublikował komunikat na portalu X. „Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, że w najbliższych dniach prowadzone będą intensywne prace dotyczące rozwiązań prawnych ukierunkowanych na zapewnienie maksymalnie wysokiej skuteczności państwa w walce z przestępczością na polskich drogach” – czytamy w nim. „W ramach prac analizie poddane zostaną m.in. pojawiające się w przestrzeni publicznej postulaty zmian przepisów, takie jak wprowadzenie do katalogu przestępstw zabójstwa drogowego, stworzenie systemu identyfikacji na drogach osób z orzeczonymi zakazami prowadzenia pojazdów, czy też przepadek pojazdu kierowanego przez osobę posiadającą zakaz jego prowadzenia” – pisze resort.
Karniści mają jednak wątpliwości, czy takie rozwiązanie pomoże uniknąć kolejnych tragicznych wypadków.
„Tu trzeba działać prewencyjnie. Drogą uświadamiania, ścigania wysokimi mandatami za szybką jazdę” – mówił w OKO.press dr Piotr Kładoczny, karnista, dyrektor działu prawnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Na ostatniej prostej przed wyborami prezydenckimi w USA uznana sondażownia publikuje badanie ze stanu Iowa. Wynika z niego, że w stanie, gdzie dotychczas faworytem był Trump, wyborcy mogą poprzeć jednak Kamalę Harris.
Kamala Harris, nieoczekiwanie wygrywa z Donaldem Trumpem w stanie Iowa — wynika z renomowanego sondażu Ann Selzer i „Des Moines Register”. Według opublikowanego w sobotę badania Harris wygrywa w rolniczym stanie z Trumpem 47 do 44 proc.
Ponad 9 na 10 potencjalnych wyborców w Iowa twierdzi, że podjęło już decyzję (91 proc.), 7 proc. ma faworyta, ale wciąż może zmienić zdanie, a 2 proc. nie wybrało swojego kandydata. Harris ma większe poparcie u kobiet (56 proc.) i osób powyżej 65. roku życia (55 proc.). Za Trumpem zagłosowałoby 52 proc. mężczyzn. Sondażownia przepytała 808 potencjalnych wyborców z Iowa.
Sondaż Ann Selzer w Iowa jest uważany za jeden z najważniejszych wskaźników przed wyborami. W 2020 r. sondaż pomylił się o 2 punkty na niekorzyść Trumpa, sugerował jednak bardziej wyrównany wynik, niż podawały pozostałe sondaże. „Des Moines Register” komentuje, że wygrana Harris w Iowa byłaby „szokującym wydarzeniem po tym, jak stan skręcił agresywnie w prawo w ostatnich wyborach”.
Przez lata Iowa była uważana za jeden z „wahających się” stanów — czyli takich, w których głosy między Republikanami a Demokratami rozkładają się równomiernie. Dwukrotnie wygrywał tam Barack Obama. W 2016 i 2020 r. Trump wygrał tam różnicą odpowiednio 10 i 8 punktów procentowych.
To ostatni weekend kampanii prezydenckiej przed wyborami, które odbędą się 5 listopada. Wyścig jest bardzo wyrównany, dlatego kandydatka i kandydat wykorzystują końcówkę kampanii na przekonanie „wahających się stanów” i zyskanie głosów niezdecydowanych wyborców.
Kamala Harris w sobotę wystąpiła w kultowym programie Saturday Night Live, obok ogrywającej ją aktorki Mai Rudolph (na zdjęciu). Kandydatka i parodiująca ją aktorka rozmawiały ze sobą, siedząc po dwóch stronach lustra. „Jestem tu, by ci przypomnieć, że masz to. Bo umiesz robić to, czego twój przeciwnik nie potrafi: otwierać drzwi” – powiedziała do swojej komediowej odpowiedniczki Kamala Harris, odnosząc się do potknięcia Trumpa przy próbie otwarcia drzwi śmieciarki podczas jednego z ostatnich wydarzeń kampanijnych.
Poza występem w SNL Harris przemawiała w sobotę na wiecach w Milwaukee w stanie Wisconsin, Atlancie w Georgii i Charlotte w Karolinie Północnej. Kolejnym przystankiem na jej kampanijnej drodze będzie East Lansing w stanie Michigan. Trump wystąpił w Karolinie Północnej oraz w Salem w Wirginii — stanie uważanym za bezpieczny dla Harris. Zaplanował kolejne wiece w trzech mniejszych miastach – Lititz w Pensylwanii, Kinston w Karolinie Północnej i Macon w Georgii. Trump próbuje przekonać do siebie mieszkańców małych miejscowości i wsi.
Karolina Północna jest czwartym z rzędu stanem, który Kamala Harris i Donald Trump odwiedzają na finiszu kampanii dokładnie tego samego dnia
Zaczął się ostatni weekend kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. W sobotę 2 listopada (późnym wieczorem i w nocy polskiego czasu) kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris i popierany przez Republikanów Donald Trump będą walczyć o głosy wyborców z Karoliny Północnej. Kamala Harris wystąpi razem z gwiazdą rocka Jonem Bon Jovi w Charlotte, czyli drugim co do wielkości mieście tego stanu. Trump przez sobotę i niedzielę wystąpi na łącznie 4 wiecach w innych miastach stanu.
Sobota jest czwartym dniem z rzędu, w którym Harris i Trump odwiedzają dokładnie ten sam stan. Wszystkie stany odwiedzane przez nich na finiszu kampanii należą do tych, które mogą zadecydować o wyniku wyborów.
Sondaże i prognozy wyborcze renomowanych ośrodków badawczych nie dają jednoznacznej odpowiedzi na to, kto jest faworytem przypadających w najbliższy wtorek (5 listopada) wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Karolina Północna jest jednym z 7 stanów „wahających się”, a więc takich, w których nie sposób przewidzieć wyniku głosowania właściwie do momentu zamknięcia urn. Na czym mniej więcej polega to „wahanie się”, dobrze tłumaczy sytuacja sprzed 4 lat. W 2020 roku w Karolinie Północnej w wyborach prezydenckich Donald Trump pokonał Joego Bidena. W wyborach gubernatora stanu odbywających się tego samego dnia, mieszkańcy Karoliny Północnej zagłosowali jednak inaczej – i wybrali kandydata Demokratów. Dobrze obrazuje to sytuację polityczną w tym stanie, a zarazem tłumaczy, dlaczego Harris i Trump zdecydowali się go odwiedzić w ostatni weekend kampanii wyborczej.
Po początkowych próbach bagatelizowania izraelskich ataków z 25 października, irański reżim zmienił ton. Teraz zapowiada „wybijanie zębów” wrogom – czyli Izraelowi i Stanom Zjednoczonym
Najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei spotkał się w sobotę w Teheranie ze studentami. Podczas tego spotkania sformułował najostrzejsze w ostatnich miesiącach groźby pod adresem Izraela i Iranu. „Wrogowie, zarówno USA, jak i reżim syjonistyczny (Izrael), powinni wiedzieć, że z pewnością spotka ich dotkliwa odpowiedź za to, co robią przeciwko Iranowi i frontowi oporu (czyli organizacjom takim jak Hezbollah)” – stwierdził Chamenei. Zaznaczył, że odpowiedź Iranu będzie „miażdżąca” i „wybije zęby” wrogom – czyli USA i Izraelowi.
Stosunki Izraela i USA z Iranem pozostają wrogie od dekad, jednak od ataku Hamasu na Izrael z 7 października ubiegłego roku i następującej po nim inwazji Izraela na Strefę Gazy można mówić o ich wejściu w fazę krytyczną. Z kolei atak Izraela na terytoria zajmowane w Libanie przez proirański Hezbollah można uznać za początek niewypowiedzianej, ale niemal otwartej wojny Izraela i Iranu.
Ostatnia wypowiedź Chameneiego została wygłoszona tydzień po ostatniej rundzie ataków Izraela na Iran, które były odpowiedzią na atak rakietowy Iranu na państwo żydowskie 1 października, co z kolei było reakcją na zabicie przez Izrael przywódców Hamasu i Hezbollahu. Izrael uderzył na Iran 25 października. Irańskie władze próbowały początkowo atak bagatelizować, sam Chamenei mówił bezpośrednio po ataku, że nie należy go „ani wyolbrzymiać, ani lekceważyć”. Sobotnia wypowiedź oznacza bardzo znaczącą zmianę tonu.
Spotkanie Chameniego ze słuchaczami wyższych uczelni, na którym padły najnowsze groźby, zapewne nieprzypadkowo zorganizowano tuż przed rocznicą zajęcia w 1979 roku ambasady USA w Teheranie przez uczestniczących w rewolucji islamskiej zradykalizowanych studentów. Pracownicy ambasady zostali wówczas uwięzieni jako zakładnicy. 52 z nich przetrzymywano przez łącznie 444 dni. Zajęcie ambasady stało się na dekady symbolem porewolucyjnego zerwania Iranu ze Stanami Zjednoczonymi.
Serbowie domagają się rozliczeń po tym, jak 14 osób zginęło w katastrofie budowlanej na dworcu oddanym 4 miesiące temu do użytku po generalnym remoncie prowadzonym przez chińskie firmy
W nocy z piątku na sobotę 2 listopada zakończono akcję ratunkową w ruinach dworca kolejowego w serbskim Nowym Sadzie. W piątek zawaliła się tam na podróżnych część dachu dworca. Minister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić poinformował, że ostateczny bilans tragedii to 14 zabitych i troje ciężko rannych, których ratownicy wydobyli spod gruzów budynku. Do akcji ratunkowej konieczne było zaangażowanie najcięższego sprzętu. W wyniku katastrofy kilkanaście osób odniosło także lżejsze obrażenia niewymagające dłuższej hospitalizacji.
Władze trzystutysięcznego położonego w północnej części Serbii Nowego Sadu jeszcze w piątek ogłosiły w związku z żałobą trzydniową żałobę. W pobliżu miejsca tragedii jeszcze w piątek zaczęli gromadzić się mieszkańcy miasta zapalający znicze i składający kwiaty dla upamiętnienia ofiar katastrofy. Ich nastroje – podobnie jak nastroje serbskiej opinii publicznej – nie mają jednak charakteru wyłącznie żałobnego. Serbowie są wściekli z powodu tragedii – i obwiniają za nią skorumpowaną klasę polityczną.
„To czarny piątek dla całej Serbii i Nowego Sadu” – mówił po tragedii premier Serii Milos Vucevic. Prezydent kraju Aleksandar Vuczić stwierdził, że „trudno powiedzieć cokolwiek sensownego” i zażądał, „aby wszyscy, którzy są za to odpowiedzialni, zostali ukarani.”
Dworzec w Nowym Sadzie zaledwie w lipcu tego roku został z wielką pompą oddany do użytku po długotrwałym i dwuetapowym remoncie generalnym połączonym z przebudową i modernizacją stacji. Władze serbskich kolei ogłosiły jednak jeszcze w piątek, że dach dworca, który runął... nie był objęty remontem.
Remont prowadziło chińskie konsorcjum – CRIC&CCCC (China Railway International Co.Ltd i China Communications Construction Company Ltd). Chińskie firmy są w nienależącej do Unii Europejskiej i izolowanej w polityce międzynarodowej Serbii bardzo mocno obecne – i odpowiadają w dużej mierze za realizację krajowego programu modernizacji linii kolejowych i wprowadzenia w Serbii (i szerzej na Bałkanach) kolei dużej prędkości. Remont dworca w Nowym Sadzie miał bezpośrednik związek z budową serbskiego odcinka międzynarodowej magistrali transportowej Budapeszt-Belgrad-Skopje-Ateny. Chiny są zainteresowane tworzeniem tego szlaku ze względu na możliwość uruchomienia kolejnego łańcucha dostaw towarów do Europy.