Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Węgierska ustawa zakazująca promowania treści związanych ze społecznością LGBT+ w mediach i edukacji stygmatyzuje oraz narusza prawo do godności, poszanowania życia rodzinnego i niedyskryminacji – stwierdziła rzeczniczka generalna TSUE
W czwartek 5 czerwca rzeczniczka generalna Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydała opinię prawną w sprawie węgierskiej ustawy zakazującej „promowania” homoseksualności i korekty płci w przestrzeni publicznej. Przyjęte w 2021 roku prawo, przypomina kremlowski zakaz „propagandy LGBT”. Pod kontrowersyjną ustawę podpadają materiały emitowane w publicznej telewizji: przed godziną 10 wieczorem nie wolno wyświetlać żadnych programów, czy filmów, w których pojawiają się tęczowe wątki lub postaci. Książki o tematyce queerowej muszą być specjalnie oznaczone, nie wolno ich też sprzedawać w pobliżu szkół, czy kościołów. Zabronione jest też wspominanie o nienormatywnej seksualności, parach tej samej płci i transpłciowości w materiałach edukacyjnych. Victor Orbán wprowadził prawo pod hasłem „obrony dzieci” i tradycyjnych wartości.
Rzeczniczka TSUE Tamara Capeta w swojej opinii stwierdziła, że Węgry „znacząco odeszły od modelu demokracji konstytucyjnej”. Przepisy wprowadzone przez władze w Budapeszcie „opierają się na osądzie wartości, zgodnie z którym życie osób homoseksualnych i nie-cispłciowych nie ma takiej samej wartości lub statusu jak życie osób heteroseksualnych i cispłciowych”.
Dodała, że prawo, którego celem ma być ochrona dzieci przed krzywdą, tylko krzywdy dokłada. Jak czytamy w 69-stronicowym dokumencie:
Według rzeczniczki generalnej TSUE Węgry naruszyły unijne zasady wyrażone w traktacie UE i Karcie Praw Podstawowych: prawo do godności ludzkiej, poszanowania życia rodzinnego i niedyskryminacji. Capeta dodała, że postępowanie wytoczone przez Komisję Europejską przeciwko Węgrom, które dotyczy uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, jest uzasadnione.
Opinia rzecznika nie jest wiążąca, często wskazuje jednak kierunek ostatecznego rozstrzygnięcia. Jeśli sąd potwierdzi, że przepisy z 2021 r. są niezgodne z prawem, Węgry mogą zostać ukarane wysoką grzywną i zmuszone do wycofania ustawy.
Przeczytaj także:
Rosyjskie siły w odwecie za operację „Pajęczyna” przeprowadziły zmasowany atak na Kijów i zachodnią część Ukrainy
W nocy z czwartku na piątek rosyjskie wojska przeprowadziły zmasowany atak na Ukrainę przy użyciu rakiet balistycznych i dronów. Jak poinformował mer Kijowa Witalij Kliczko, w stolicy zginęły co najmniej cztery osoby „W kilku miejscach trwają operacje poszukiwawczo-ratownicze” – napisał na Kliczko w serwisie Telegram. Obrażenia odniosło 20 osób, z czego 16 wymagało hospitalizacji. Z relacji mieszkańców i mediów wynika, że w Kijowie raz po raz słychać było wybuchy, dźwięki ciężkich karabinów maszynowych i warkot silników bezzałogowców.
Zniszczeniu uległa infrastruktura komunikacyjna. W stolicy Ukrainy trwa naprawa torów metra pomiędzy stacjami Darnycia i Liwobereżna. W samym obwodzie kijowskim wstrzymano ruch części pociągów lub przekierowano je na objazdy.
Rosyjskie wojska ostrzelały też zachodnią część Ukrainy. W atakach na Łuck doszło do zniszczenia budynku mieszkalnego. Według lokalnych władz rannych zostało pięć osób. Mer Ihor Poliszczuk podał, że Rosjanie użyli 15 dronów kamikadze i sześciu pocisków rakietowych.
Rakiety spadły też na Tarnopol, również na zachodzie kraju. Celem ataku była infrastruktura krytyczna i obiekty przemysłowe. „Część miasta została pozbawiona elektryczności, a woda jest dostarczana z przerwami” – powiadomił mer miasta Serhij Nadał. „Pięć osób zostało rannych. Wszystkim zapewniono niezbędną opiekę medyczną”.
W sumie rosyjskie siły wykorzystały ponad 400 dronów i 45 rakiet. W trakcie udzielania pomocy zginęło też trzech ratowników. W kraju rannych jest w sumie 49 osób, a ich liczba może rosnąć.
Rosyjskie ataki są odpowiedzią na operację „Pajęczyna”, do której Ukraińcy przygotowywali się przez półtora roku. Jak pisał w OKO.press płk Piotr Lewandowski, celem były przede wszystkim bombowce strategiczne, używane od początku wojny do ataków na ukraińską infrastrukturę krytyczną. Kijów najpierw przemycił na teren Rosji 150 dronów FPV (First Person View) oraz 300 głowic bojowych. Potem ukraińscy operatorzy wojsk specjalnych przy współpracy z miejscowymi agentami, wykorzystując przygotowane wcześniej bezpieczne lokalizacje na terenie Rosji, rozmieścili drony w zasobnikach startowych wyglądających jak standardowe kontenery transportowe. Trzecia faza polegała na przetransportowaniu kontenerów z dronami na naczepach TIR-ów w pobliże rosyjskich baz oraz atak na rozmieszczone w nich samoloty i infrastrukturę. Prawdopodobnie drony były sterowane zdalnie za pośrednictwem rosyjskiej sieci GSM.
Drony FPV uderzyły w bazę Ołenja w Olenegorsku-Wysokim w obwodzie murmańskim, bazę Biełaja w obwodzie irkuckim, bazę Diagilewo w Riazaniu oraz bazę Iwanowo-Siewiernyj w obwodzie Iwanowskim.
Według NATO ataki na lotniska zniszczyły od 10 do 13 samolotów strategicznych, w tym co najmniej jeden samolot radarowy A-50 wart ponad 300 mln dolarów. Operacja nazywana powszechnie „rosyjskim Pearl Harbor”, wywołał popłoch na Kremlu, szczególnie w kontekście zabezpieczeń rosyjskich sił nuklearnych.
Przeczytaj także:
Elon Musk pośrednio zarzucił prezydentowi Trumpowi zamieszanie w proceder handlu ludźmi i zażądał jego rezygnacji. Co się dokładnie wydarzyło?
Były bliski doradca Donalda Trumpa Elon Musk ujawnił w czwartek na serwisie X, że nazwisko Donalda Trumpa widnieje w tzw. aktach Epsteina, czyli dokumentach sprawy dotyczącej Jeffreya Epsteina, zmarłego w więzieniu finansisty oskarżonego o handel ludźmi i seksualne wykorzystywanie nieletnich.
O znajomości Trumpa z Epsteinem wiadomo było od dawna, ale prezydent USA zaprzeczał, jakoby miał jakąkolwiek wiedzę o przestępczej działalności swojego znajomego. Teraz Musk w serwisie X oskarżył administrację Trumpa, że zatrzymała ujawnienie akt sprawy właśnie ze względu na udokumentowaną rolę Trumpa w procederze prowadzonym przez Epsteina.
Musk zasugerował również, że Trump powinien zostać usunięty ze stanowiska i zastąpiony na stanowisku przez wiceprezydenta J.D. Vance'a.
Prezydent USA w odpowiedzi zapowiedział w mediach społecznościowych obcięcie wszelkich rządowych kontraktów z firmami Muska, co spowodowało gwałtowny spadek akcji Tesli, jednej z firm miliardera.
Od momentu, kiedy Elon Musk odszedł z administracji Donalda Trumpa i przestał być szefem Departamentu Efektywności Rządowej (DOGE), napięcie między Trumpem a jego byłym wpływowym doradcą rosło w błyskawicznym tempie.
Musk między innymi stał się zaciętym krytykiem procedowanej w Kongresie tzw. „Wielkiej, Pięknej Ustawy”, regulującej wśród wielu innych rzeczy również system podatkowy i wydatki budżetowe. Musk nazwał ją „paskudztwem” oraz wskazał, że znacząco zwiększy deficyt budżetowy i doprowadzi Stany Zjednoczone do bankructwa.
Biały Dom oficjalnie puścił te uwagi mimo uszu, ale zupełnie przypadkowo w trakcie konfliktu o ustawę administracja Trumpa wycofała kandydaturę bliskiego współpracownika Muska Jareda Isaacmana na szefa agencji kosmicznej NASA. Co jest o tyle istotne, że SpaceX Muska zarobiła w ostatnich latach ok. 14,6 miliarda dolarów na kontraktach z NASA.
Wartość wszystkich subsydiów i kontraktów z rządem firm Elona Muska „Washington Post” oszacował na 38 miliardów dolarów.
W pierwszych dwóch wywiadach po wyborze prezydent elekt Karol Nawrocki zaatakował Donalda Tuska i ujawnił nazwiska swoich trzech najbliższych współpracowników w Kancelarii Prezydenta
W rozmowach z telewizją wPolsce oraz z telewizją Republika prezydent elekt Karol Nawrocki ujawnił pierwsze nazwiska urzędników w Kancelarii Prezydenta.
Rzecznikiem prasowym prezydenta Nawrockiego będzie dr Rafał Leśkiewicz, bliski współpracownik nowej głowy państwa z Instytutu Pamięci Narodowej, od 2021 rzecznik IPN, a później szef Biura Rzecznika Instytutu.
Szefem Kancelarii Prezydenta zostanie natomiast polityk PiS Paweł Szefernaker, wcześniej między innymi szef MSWiA w tzw. rządzie dwutygodniowym Mateusza Morawieckiego oraz pełnomocnik rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy, a w kampanii prezydenckiej szef sztabu Nawrockiego. Zastępcą Szefernakera będzie Jarosław Dębowski, wcześniej dyrektor biura Nawrockiego w IPN.
„Prowadzę rozmowy z doświadczonymi politykami, których bardzo cenię, a z drugiej strony z ludźmi, którzy nigdy nie byli w polityce, ale służyli państwu polskiemu. Tak będzie wyglądała moja kancelaria: trochę doświadczonych polityków, trochę ludzi spoza polityki” – mówił Nawrocki.
Ale główną osią pierwszych dwóch wywiadów Nawrockiego w nowej roli był atak na premiera Donalda Tuska, co nie zapowiada choćby minimalnie harmonijnej współpracy między rządem a prezydentem.
Prezydent elekt w telewizji wPolsce zapowiedział, że „w sprawach dobrych dla Polaków, na które Polacy czekają, jest gotowy, żeby siedzieć przy jednym stole z premierem polskiego rządu”. Dodał również, że choć w jego opinii Tusk jest „najgorszym premierem Polski po 1989 roku”, będzie w stanie z nim współpracować w kwestiach „bezpieczeństwa i rozwoju Polski”. Te zapowiedzi wydają się jednak cokolwiek rytualne w zestawieniu z innymi opiniami na temat Tuska, które wygłosił Nawrocki:
Z konkretów Nawrocki zapowiedział, że bardzo szybko po objęciu urzędu złoży projekt ustawy o Funduszu Technologii Przełomowych.
Mark Rutte, sekretarz generalny NATO, ogłosił, że zaproponuje nowy cel wysokości wydatków na obronność. Zapowiedział, że kraje będą musiały inwestować m.in. w obronę powietrzną, myśliwce, czołgi, drony i personel.
„Uzgodniliśmy nowy, ambitny zestaw celów dotyczących zdolności i jest to bardzo ważne, bo te cele dokładnie opisują, w jakie zdolności sojusznicy muszą zainwestować w nadchodzących latach. To obrona powietrzna, myśliwce, czołgi, drony, personel, logistyka i wiele więcej. Wszystko to jest potrzebne, aby utrzymać nasze odstraszanie i obronę na wysokim poziomie oraz zapewnić bezpieczeństwo miliardowi ludzi” – powiedział Mark Rutte (na zdjęciu), sekretarz generalny NATO, na konferencji prasowej po spotkaniu z ministrami obrony w Brukseli.
Według jego propozycji kraje mają przeznaczać 5 proc. PKB na obronność. 3,5 proc. powinno być przeznaczane na podstawowe wydatki obronne, a 1,5 proc. na inwestycje w infrastrukturę i przemysł.
Spotkanie w Brukseli jest elementem przygotowań do zaplanowanego na 24-26 czerwca szczytu NATO w Hadze. Mają tam zostać podjęte zobowiązania dotyczące większych wydatków na obronność, większej produkcji zbrojeniowej i wsparcia dla Ukrainy.
„Nowy plan inwestycji obronnych będzie sednem szczytu NATO w Hadze. Istotną częścią większych inwestycji jest zapewnienie podaży, która pokryje nasze zwiększone zapotrzebowanie. Więc będziemy pracować nad zwiększeniem produkcji obronnej. Jest to konieczne, aby nasze wojska miały krytyczne zdolności, których potrzebują. To będzie dobre dla naszego bezpieczeństwa i, nawiasem mówiąc, również dobre dla naszych gospodarek” – powiedział sekretarz generalny.
Mark Rutte poinformował, że Ukraina została zaproszona do Hagi. Na razie nie wiadomo, czy prezydent Wołodymyr Zełenski weźmie udział w spotkaniu.
Przeczytaj także: