Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Bombowiec przeprowadzał naloty na Zaporoże. Na Krymie Ukraińcy zniszczyli dwa rosyjskie samoloty transportowe An-26. Od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę Rosja straciła 427 samolotów.
Na zdjęciu: Rosyjskie myśliwce Suchoj Su-35S, wojskowe samoloty myśliwskie Su-34 i myśliwce Su-30SM przelatują nad centrum Moskwy podczas parady wojskowej 24 czerwca 2020 r. w Moskwie. Fot. Kirill Kudryavtsev/ AFP
Siły Powietrzne Ukrainy poinformowały, że 25 września około godziny 04:00 w rejonie Zaporoża zestrzelili rosyjski samolot Su-34, który przeprowadzał ataki terrorystyczne na miasto przy użyciu kierowanych bomb lotniczych.
Iwan Fedorow, szef zaporoskiej administracji wojskowej poinformował, że w zaporoskich szpitalach przebywa 31 osób poszkodowanych w wyniku wrogich ataków na Zaporoże i region. Osiem osób jest w stanie ciężkim i bardzo ciężkim.
Jak podaje portal New Voice, myśliwce Su-34 to jedne z najnowocześniejszych samolotów na wyposażeniu rosyjskich sił powietrznych. Przenoszą kierowane bomby lotnicze, którymi Rosjanie atakują przyfrontowe regiony Ukrainy, oraz kierowane pociski rakietowe Ch-59.
Według danych Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę Rosja, straciła 427 samolotów.
Do tego, HUR, ukraiński wywiad wojskowy, poinformował, że ich specjalny oddział „Prymary” (Widma) podczas nalotu na Krym spalił dwa rosyjskie samoloty transportowe An-26, a także zniszczył stację radarową nadwodną i brzegową MR-10M1 „Mys M1”.
HUR opublikował wideo „likwidacji kosztownych celów wroga na terytorium tymczasowo okupowanego Krymu”.
W nocy z 24 na 25 września wojska rosyjskie atakowały ukraińskie miasta 176 dronami m.in. typu Shahed, Gerbera. Ukraińska obrona przeciwlotnicza zneutralizowała 150 dronów. Odnotowano również trafienia 13 dronów uderzeniowych w 8 lokalizacjach, a także upadek zestrzelonych (odłamków) w jednej lokalizacji.
Winnickie władze lokalne poinformowały, że armia rosyjska zaatakowała infrastrukturę krytyczną w obwodzie winnickim. Trafiono obiekty energetyczne. Część miasta została pozbawiona prądu, a ruch pociągów został wstrzymany. Wkrótce zasilanie elektryczne i ruch pociągów zostały przywrócone. Na razie nie ma informacji o ofiarach.
Ukraińska armia systematycznie przeprowadza udane ataki na rosyjskie rafinerie oraz obiekty wojskowe, zakłady produkcji broni, żeby zmniejszyć rosyjski potencjał gospodarczo-militarny do prowadzenia wojny.
Donald Trump po spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim w Nowym Jorku przy okazji posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ i zapoznaniu się z sytuacją militarną i gospodarczą Ukrainy i Rosji uznał, że „Ukraina, przy wsparciu Unii Europejskiej, jest w stanie walczyć i ODZYSKAĆ całą Ukrainę w jej pierwotnej formie” (przywrócić pierwotne granice, od których rozpoczęła się wojna). Dodał, że Ukraina „ma wielkiego ducha i staje się coraz lepsza”, a „Putin i Rosja mają OGROMNE kłopoty gospodarcze i nadszedł czas, aby Ukraina podjęła działania”. Trump zaznaczył, że USA będzie nadal dostarczać broń NATO, aby „NATO mogło robić z nią, co chce”.
Jest to gwałtowny zwrot w dotychczasowej retoryce Trumpa o wojnie w Ukrainie i walce Ukraińców. Mimo to ukraińscy dyplomaci oraz eksperci polityczni pozostają „pozytywnie sceptyczni”. Trump jest nieprzewidywalny, więc jego podejście może się zmienić.
Po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony w nocy 10 września w Polsce również trwa dyskusja o zestrzeliwaniu wrogich obiektów, które naruszą przestrzeń powietrzną NATO.
Przeczytaj także:
Senat zgodził się na wpisanie języka wilamowskiego na listę języków regionalnych, nowelizując ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. PiS był przeciw. Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta.
Sejm uchwalił ustawę 12 września 2025 r.
Język wilamowski (nazwa własna „wymysioeryś”) to najmniejszy na świecie język germański. Najbliższy jest mu niemiecki, jidysz i luksemburski. Nie jest dialektem języka polskiego ani niemieckiego. Używany jest przez kilkudziesięciu mieszkańców 3-tysięcznych Wilamowic (w języku wilamowskim: Wymysou) w powiecie bielskim, na styku historycznych ziem Małopolski i Śląska Cieszyńskiego.
To potomkowie osadnikami z zachodu Europy, którzy przybyli tu w połowie XIII wieku na zaproszenie książąt piastowskich po spustoszeniach spowodowanych najazdem tatarskim. Ich język przetrwał – prawie – do naszych czasów. W rodzinie i społeczności rozmawiano po wilamowsku. Polski był językiem szkoły, Kościoła i w kontaktach z sąsiednimi miejscowościami. Przed 1918 r. w urzędach mówiono w Wilamowicach po niemiecku.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1945 r. mieszkańców uznano po prostu za Niemców. Za posługiwanie się językiem wilamowskim zsyłano w głąb Związku Sowieckiego, zajmowano majątki i karano. Obowiązywał też zakaz noszenia strojów wilamowskich. Język wilamowski przestał być przekazywany w rodzinach. Jeszcze niedawno posługiwało się nim tylko kilka starszych osób.
Wilamowski zaczął się odradzać po 1989 r. Od połowy lat 90. działa stowarzyszenie „Wilamowianie”. Grupa młodych Wilamowian od starszych osób nauczyła się języka i doprowadziła do odrodzenia lokalnej tożsamości (na zdjęciu propagator języka dr Tymoteusz Król w stroju wilamowskim).
Wspieraniu języka wilamowskiego poświęcony był unijny projekt badawczy (2016-19), koordynowany przez naukowczynię z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Justynę Olko, która zajmuje się ginącymi językami na całym świecie. Projekt realizowali go naukowcy z UW, Uniwersytetu w Lejdzie i Uniwersytetu Londyńskiego. Przez trzy lata odbywały się m.in. warsztaty, szkoły letnie i wyjazdy badawcze (Londyn, Wilamowice, Lejda, Meksyk). Przedstawiciele UW i Stowarzyszenie „Wilamowianie” przygotowali w Wilamowicach spektakl „Hobbit. Hejn an cyryk” na podstawie powieści Tolkiena – w całości w języku wilamowskim.
Dziś język wilamowski ma swoją ustandaryzowaną pisownię, podręczniki do nauki (dostępne także on-line), literaturę (zarówno naukową, jak i piękną, powstającą już od XIX wieku), jak i grupę kilkudziesięciu młodych użytkowników.
Obecnie ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym status języka regionalnego ma język kaszubski. Status mniejszości etnicznych (czyli społeczności, które nie utożsamiające się z narodem zorganizowanym we własnym państwie) mają Tatarzy, Romowie, Karaimi i Łemkowie. Status mniejszości narodowych mają w Polsce: Litwini, Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie, Niemcy, Żydzi, Czesi, Ormianie i Słowacy.
Zabiegi o uznanie języka wilamowskiego za język regionalny trwają od ponad 10 lat. Upominał się o to – tak samo jak o uznanie języka śląskiego – m.in. RPO Adam Bodnar. Narodowa prawica w Polsce obawia się jednak ciągle, że uznanie praw lokalnych społeczności może zagrozić polskości rozumianej jako ujednolicona i zarządzana z centrum wspólnota.
Przeciwko projektowi głosowało w Senacie 31 członków klubu PiS. Pozostali – 38 senatorów Koalicji 15 października – było za.
„Uznanie języka polskiego za język ojczysty nie wyklucza tego, że za taki ktoś uważa też np. kaszubski, śląski, łemkowski czy wilamowski” – mówiła tymczasem w niedawnej rozmowie z PAP prof. Justyna Olko. A w rozmowie z OKO.press dodała: „Używanie języków mniejszościowych jest istotne dla funkcjonowania i zdrowia lokalnych społeczności, w tym w szczególności pomaga lepiej radzić sobie ze skutkami traumy i dyskryminacji”.
Przeczytaj także:
„Fakty są proste. Zakończenie tej wojny teraz, a wraz z nią globalnego wyścigu zbrojeń, jest tańsze niż budowanie podziemnych przedszkoli czy ogromnych bunkrów dla kluczowej infrastruktury później” – przekonywał w Nowym Jorku Zełenski
W Nowym Jorku trwa coroczny zjazd inaugurujący kolejną, osiemdziesiątą sesję Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wczoraj najwięcej uwagi przyciągnęło przemówienie prezydenta USA, Donalda Trumpa. Dziś do delegatów 193 krajów przemawiał między innymi prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski.
Do zgromadzonych w sali liderów apelował, by powstrzymać Rosję przed przewodzeniem w „najbardziej destrukcyjnym wyścigu zbrojeń w historii świata”. Jego zdaniem połączenie rozwoju technologii dronowej i sztucznej inteligencji może przynieść niebezpieczne efekty, które trudno dziś przewidzieć.
„Fakty są proste. Zakończenie tej wojny teraz, a wraz z nią globalnego wyścigu zbrojeń, jest tańsze niż budowanie podziemnych przedszkoli czy ogromnych bunkrów dla kluczowej infrastruktury później” – mówił Zełenski. I tłumaczył, że 10 lat temu wojna wyglądała inaczej -„Nikt nie mógł sobie wówczas wyobrazić, że tanie drony mogą stworzyć strefy śmierci rozciągające się na dziesiątki kilometrów, gdzie nic się nie porusza, gdzie nie ma żadnych pojazdów, żadnego życia. Ludzie kiedyś wyobrażali sobie to tylko po ataku jądrowym. Teraz to rzeczywistość dronów, i to jeszcze bez sztucznej inteligencji”.
Przypominał też, że ostrzegał, że rosyjska wojna może rozlać się na kolejne kraje, a dziś „rosyjskie drony latają nad Europą”. Dodał, że w dzisiejszym świecie to „sojusznicy i broń” chronią państwa, nie prawo międzynarodowe i rezolucje ONZ.
Donald Trump we wpisie na swojej platformie społecznościowej Truth Social zasugerował wczoraj, że Ukraina może odbić wszystkie ziemie, które okupują dziś Rosjanie. To silny zwrot w retoryce Trumpa, który jeszcze w sierpniu przyjmował z honorami Władimira Putina w USA, na Alasce. Trump sugerował, że sytuacja gospodarcza Rosji jest kiepska.
Rosyjskie prowokacje wobec krajów NATO – atak dronowy na Polskę 10 września i naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej 19 września – Trump bagatelizował. Później jednak powiedział, że w takich sytuacjach pomógłby sojusznikom. A wczoraj podczas spotkania z Zełenskim przyznał, że kraje NATO mogą strzelać do rosyjskich maszyn, gdy naruszą ich przestrzeń powietrzną.
Przeczytaj także:
Rosjanie lekceważą słowa Trumpa o problemach rosyjskiej armii i gospodarki. Ale dane o rosyjskim budżecie sugerują pewne kłopoty
Donald Trump w zaskakującym wpisie na swojej platformie społecznościowej Truth Social zasugerował wczoraj, że Ukraina może odbić wszystkie ziemie, które okupują dziś Rosjanie. To ostry retoryczny zwrot Trumpa, który w ostatnich miesiącach bagatelizował agresywną postawę Rosji. A w sierpniu przyjął rosyjskiego przywódcę z honorami w USA, na Alasce. W swoim poście Trump nazwał też Rosję „papierowym tygrysem”.
Rosjanom takie postawienie sprawy oczywiście się nie podoba.
W dzisiejszym wywiadzie radiowym rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow lekceważył słowa Trumpa. I przekonywał, że Rosja jest raczej niedźwiedziem, a papierowe tygrysy nie istnieją. Zdaniem Pieskowa Trump jedynie powtórzył punkt widzenia Wołodymyra Zełenskiego, z którym widział się chwilę wcześniej. W Nowym Jorku odbywa się coroczne Zgromadzenie Ogólne ONZ, na którym jest między innymi ukraiński prezydent.
„Po zapoznaniu się i pełnym zrozumieniu sytuacji militarnej i ekonomicznej między Ukrainą a Rosją oraz po zauważeniu problemów gospodarczych, jakie powoduje to dla Rosji, uważam, że Ukraina, przy wsparciu Unii Europejskiej, jest w stanie walczyć i ODZYSKAĆ całą Ukrainę w jej pierwotnej formie” – pisał wczoraj Trump. Trudno powiedzieć, czy to stała zmiana jego podejścia, czy jedynie chwilowy impuls, z których Trump jest znany.
Dziś Rosjanie oficjalnie pokazali kluczowe dane dotyczące budżetu na 2026 rok. Pomiędzy wierszami można znaleźć informacje o problemach rosyjskiej gospodarki. Dochody mają być bowiem niemal identyczne, jak planowane dochody w 2025 roku (40,3 bln rubli wobec podobnej liczby w 2026 roku). Jednocześnie deficyt ma wzrosnąć z nieco ponad biliona rubli do ponad czterech bilionów. A to wszystko przy planowanej od 1 stycznia 2026 roku podwyżce podatku VAT z 20 proc. do 22 proc.
W 2024 roku Władimir Putin obiecał, że do 2030 Rosja nie podniesie żadnych istotnych podatków.
Przeczytaj także:
„Zamiast gruntów pod mieszkania dla ludzi – łupy dla Kościoła. Pozostaje pytanie: ile mieszkań mogłoby powstać na tych gruntach dla polskich rodzin, gdyby nie oddano ich klerowi?” – mówi Ewa Szymanowska z Polski 2050.
Polska 2050 złożyła w środę ustawę, która ma zakazać przekazywania Kościołowi państwowej ziemi za darmo. Chodzi o likwidację artykułu 70a ustawy o stosunku państwa do Kościoła. To dzięki niemu od 1991 r. diecezje, parafie czy zakony mogą nieodpłatnie otrzymywać na własność grunty, które znajdują się w zasobach Państwowego Funduszu Ziemi lub w Zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa.
„To nie jest w porządku wobec rolników. To nasza ojcowizna, ziemie, które powinny być uprawiane i odpowiednio zagospodarowane” – mówi w rozmowie z OKO.press Ewa Szymanowska.
Posłanka podkreśla, że w ciągu 27 lat Kościół dostał od państwa aż 76 tys. hektarów ziemi. „To jest prawie powierzchnia Warszawy i Lodzi razem wziętych” – tłumaczy.
Dodaje, że ziemia mogłaby zostać również zagospodarowana pod społeczne inicjatywy, w tym na mieszkania. „Nie każdego stać na kupno własnego lokum, a to mogłoby zwiększyć szanse dla rodzin, osobom z niepełnosprawnością, seniorom czy singlom. To o wiele ważniejsze niż dalsze finansowanie instytucji jaką jest Kościół Katolicki” – mówi Szymanowska.
Teraz projekt czekają konsultacje społeczne, które potrwają miesiąc. Dalej posłowie będą o nim debatować. Posłanka liczy, że projekt zyska poparcie innych partii i ostatecznie uzyska podpis prezydenta. „Zaproponowałam współpracę wszystkim klubom. To nie jest projekt przeciwko Kościołowi. W ten sposób możemy całe lata wydawać ziemię, która należy do obywateli, a myślę, że i dla Karola Nawrockiego ważne jest dobro obywateli, bo przecież mówił, że działa w imieniu Polski i Polaków”.
W projekcie ustawy można przeczytać, że od 1 stycznia 1992 roku do 30 czerwca 2019 roku państwo polskie przekazało Kościołowi Rzymskokatolickiemu ponad 76 tys. hektarów ziemi, a w latach 2021-2023 Kościół otrzymał od państwa 144 tys. hektarów ziemi o łącznej wartości 13 mln zł. Według średniej ceny za hektar z 2019 roku wartość przekazanych gruntów to niemal 3,5 mld zł.
Ustawa z 1991 r. dotyczy kościołów, które znajdują się na terenach tzw. Ziem Odzyskanych, które przed II wojną światową nie znajdowały się w granicach naszego kraju.
Art. 70a. [Status prawny nieruchomości na Ziemiach Zachodnich i Północnych]
Przeczytaj także: