Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Opozycyjna partia centroprawicowa próbowała w kampanii kopiować hasła Trumpa. W ocenie Australijczyków to jeden z kluczowych powodów, dla których przed wyborami jej popularność spadła
Wybory parlamentarne w Australii to duży sukces rządzącej tam Partii Pracy. Prowadzona przez premiera Anthonego Albanese partia zwiększyła stan posiadania w 150-osobowym parlamencie z 77 do 86 miejsc i może komfortowo rządzić przez kolejne trzy lata. Druga partia, centroprawicowa i liberalna Koalicja zdobyła jedynie 39 miejsc — o 19 mniej niż w poprzednich wyborach. Jej lider, Peter Dutton, stracił swój mandat na rzecz kandydata Partii Pracy. Wyniki te nie są jeszcze ostateczne — komisja wyborcza wciąż liczy głosy. Nie zmienią się jednak diametralnie — wynik jest sukcesem PP i porażką Koalicji.
Po swoim sukcesie wyborczym Albanese powiedział, że, że rozmawiał z przywódcami Papui-Nowej Gwinei, Nowej Zelandii, Francji i Wielkiej Brytanii. Oczekuje też na rozmowy z prezydentami Indonezji i Ukrainy.
„Moim zadaniem jest reprezentowanie interesów narodowych Australii i to właśnie będę robił, a pierwszą rzeczą, którą zrobię, będzie udanie się do Canberry”.
W ten sposób Albanese unikał odpowiedzi na pytanie, kiedy uda się do USA, by porozmawiać z Donaldem Trumpem o cłach nałożonych na Australię. A musi wrócić do stolicy, ponieważ prowadził kampanię w swoim okręgu w Sydney.
USA i polityka Trumpa były bowiem ważnym punktem odniesienia w australijskiej kampanii wyborczej. Rządząca Partia Pracy przez większość trzyletniej kadencji — mniej więcej od września 2023 roku — zajmowała w sondażach drugie miejsce za opozycyjną Koalicją. Poparcie dla opozycyjnej partii zaczęło jednak spadać w styczniu 2025 roku, mniej więcej w momencie, gdy władzę w USA przejął Donald Trump. A Koalicja, chcąc powtórzyć sukces Trumpa, kopiowała jego retorykę i propozycję.
Hasło „Make Australia Great Again” i propozycje mocnych cięć budżetowych w stylu Departamentu Rządowej Wydajności Elona Muska okazały się wyjątkowo niepopularne. I powszechnie uważane są za jedną z głównych powodów porażki centroprawicowej opozycji.
Próba kopiowania podejścia Trumpa nie wyglądała też dobrze w kontekście jego polityki wobec Australii. Trump nałożył na kraj cła w wysokości 10 proc. Amerykański prezydent tłumaczył, że Ameryka jest oszukiwana przez wszystkich na świecie, a on chce wyrównać bilans handlowy i stąd nakłada wysokie cła na niemal wszystkich partnerów handlowych USA. Tymczasem Australia jest jednym z krajów, z którymi USA ma deficyt handlowy. Wedle logiki Trumpa oznaczałoby to, że to USA oszukują Australię. Dlatego w Australii politykę handlową Trumpa odbiera się jako niezrozumiałą i agresywną.
Premier Albanese będzie miał teraz trzy kolejne lata, by ułożyć sobie stosunki polityczne i handlowe z Donaldem Trumpem.
Przeczytaj także:
Faworyt pierwszej tury, George Simion, sprzeciwia się pomocy militarnej Ukrainie. Pierwszy raz wybory odbyły się w listopadzie 2024 roku, ale unieważnił je sąd konstytucyjny
Rumunia organizuje dzisiaj pierwszą turę wyborów prezydenckich. Lokale wyborcze zamkną się o 21 czasu bukaresztańskiego, czyli o 20 w Polsce. Rumunii wybierają pomiędzy 11 kandydatami (dwie kobiety i dziewięciu mężczyzn). Niemal pewnym uczestnikiem drugiej tury jest George Simion. To lider partii Alianța pentru Unirea Românilor (AUR). Jej krytycy opisują ją w Rumunii jako partia neofaszystowska, antysemicka i prorosyjska. Ugrupowanie wspierało przeciwników szczepień na COVID-19 oraz protestowało przeciwko obostrzeniom sanitarnym w czasie pandemii (Simion nazywał to „wolnością wyboru”). Partia sprzeciwia się także udzielaniu Ukrainie pomocy militarnej oraz chce zakazać tranzytu ukraińskich produktów przez Rumunię.
Simion prowadzi we wszystkich sondażach i prawie zawsze przekracza w nich 30 proc. wskazań.
Na drugie miejsce szanse ma dwójka kandydatów niezależnych: Nicușor Dan i Cirin Antonescu. Pomimo startu bez szyldu partyjnego obaj mają za sobą duże kariery polityczne — Dan jest burmistrzem Bukaresztu, Antonescu był marszałkiem Senatu i tymczasowo pełnił urząd prezydenta.
Chyba, że sondaże ponownie sprawią ogromną niespodziankę, tak jak miało to miejsce w listopadzie 2024.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbywa się bowiem po raz drugi. Za pierwszym razem, 24 listopada 2024 roku pierwsze miejsce z 23 proc. głosów zdobył niezależny, prorosyjski Călin Georgescu. Dla Rumunów wynik był szokiem, ponieważ sondaże dawały mu między 5 a 10 proc. i 4-6 miejsce.
Do drugiej tury, zaplanowanej na 8 grudnia, nie doszło. Rumuński Sąd Konstytucyjny unieważnił jednak wybory. Powodem było niejasne finansowanie kampanii wyborczej Georgescu i podejrzenia o ingerencję Rosji w proces wyborczy. Decyzja sądu odbiła się szerokim echem w Europie i na świecie. Decyzję tę krytykował publicznie amerykański wiceprezydent J.D. Vance, podając ją jako dowód, że Unia Europejska staje się coraz mniej demokratyczna. Krytycy tej decyzji uważają, że była motywowana politycznie – miała na celu wyeliminowanie antyestablishmentowego kandydata. W tym tonie decyzję komentował też sam Georgescu.
Decyzja została jednak podtrzymana i nazwisko polityka nie znajduje się dziś na karcie do wyborów. Georgescu nie poparł żadnego kandydata. Zaapelował do swoich zwolenników do postępowania zgodnie ze swoim sumieniem.
Simiona poparł za to Mateusz Morawiecki. Partia skrajnego rumuńskiego kandydata jest częścią unijnej Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Mateusz Morawiecki jest jej przewodniczącym, Simion wiceprzewodniczącym. W pierwszej turze z listopada 2024 roku Simion zajął czwarte miejsce z 13,9 proc. głosów.
Przeczytaj także:
Prezydent Ukrainy podkreśla, że przyjąłby propozycję zawieszenia broni na 30 dni
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stwierdził, że jego kraj nie traktuje poważnie 3-dniowego zawieszenia broni ogłoszonego w poniedziałek jednostronnie przez Kreml i mającego – według Moskwy – obowiązywać od 7 do 9 maja. Termin wydaje się nie być przypadkowy – bo przypadający dzień po rocznicy kapitulacji Niemiec w II wojnie światowej 9 maja jest obchodzony w Rosji jako Dzień Zwycięstwa. Odbywa się wtedy wielka defilada wojskowa w Moskwie, czemu towarzyszą festyny i uroczystości w całym kraju.
To „teatralna inscenizacja mająca na celu stworzenie wrażenia wyjścia Rosji z izolacji” – tak Zełenski scharakteryzował propozycję Kremla. Prezydent Ukrainy zaznaczył przy tym bardzo wyraźnie, że jego kraj jest gotów do przyjęcia zawieszenia broni, które trwałoby 30 dni lub więcej.
„Bezwarunkowe zawieszenie broni to model zaproponowany przez Amerykanów. Podążamy za nim. Od tej lub innej daty – najlepiej wcześniej. Tak, spróbujmy na 30 dni. Dlaczego 30-dniowe zawieszenie broni? Ponieważ niemożliwe jest uzgodnienie czegokolwiek w ciągu trzech, pięciu, siedmiu dni” – tak tłumaczył to Zełenski
Przez najbliższych 15 dni komitety wyborcze mają prawo do emisji bezpłatnych spotów na antenach TVP i Polskiego Radia
Sobota 3 maja to pierwszy dzień kampanii wyborczej w mediach publicznych. W jej ramach na mocy Kodeksu Wyborczego emitowane są w TVP i Polskim Radiu bezpłatne audycje wyborcze do przygotowywania których uprawnione są komitety wyborcze każdego z 13 startujących w tych wyborach kandydatów. Spoty będą emitowane do ciszy wyborczej. która rozpoczyna się o północy z piątku 16 maja na sobotę 17 maja.
Według rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji regulującego zasady emisji spotów wyborczych. TVP rozdziela między komitety łącznie 25 godzin czasu antenowego w programach ogólnopolskich (po 10 godzin w programach 1 i 2, 5 godzin w TVP Polonia), Polskie Radio łącznie 35 godzin. Czas antenowy jest dzielony między komitety po równo.
W Telewizji Polskiej audycje będą emitowane codziennie w dwóch blokach: porannym o 6.00 w TVP2 i 6.40 w TVP1 oraz popołudniowym o godz. 16.45 w TVP1 i 17.15 w TVP2.
Bloki bezpłatnych audycji wyborczych mają być wyraźnie oddzielone planszami od reszty ramówki programowej i reklamowej. W TVP bloki mają trwać nie krócej niż 10 minut. W Polskim Radiu w programach 1 i 3 bloki wyborcze mają trwać nie krócej niż 18 minut, z kolei w programach 2 i 4 nie krócej niż 8 minut.
Przeczytaj także:
Drugie co do wielkości miasto Ukrainy zostało po raz kolejny zaatakowane przez Rosjan dronami kamikaze
W nocy z piątku na sobotę 3 maja Rosjanie przeprowadzili zmasowane uderzenie dronowe na Charków. Użyli kilkudziesięciu bezzałogowców typu Szachid i Gerań, do eksplozji doszło w nie mniej niż 12 punktach miasta, w tym w dzielnicach mieszkalnych. Rannych zostało 46 osób – ta liczba może się jeszcze zmienić. Wśród rannych jest 11 letnie dziecko.
"Nie było żadnych celów wojskowych i nie mogło ich być. Rosja atakuje budynki mieszkalne, gdy Ukraińcy są w swoich domach, gdy kładą dzieci spać” – napisał po ataku na Telegramie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Wcześniej w piątek, w godzinach popołudniowych Rosjanie przeprowadzili podobny atak na inne ukraińskie miasto – Zaporoże. W jego wyniku rannych zostało 46 osób.