Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada w mieście Harpsund. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na X Donald Tusk
Jak ustalił Onet, były minister sprawiedliwości pojawił się na przesłuchaniu w prokuraturze we wtorek 15 października. Mimo że poprzedniego dnia zignorował wezwanie komisji śledczej ds. Pegasusa
Dziennikarze Onetu ustalili, że były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro 15 października złożył zeznania w sieradzkiej Prokuraturze Okręgowej. Informacje Onetu potwierdziła rzeczniczka tej jednostki, prok. Jolanta Szkilnik.
„Prokuratura Okręgowa w Sieradzu została wyznaczona do prowadzenia postępowania w sprawie okoliczności przebiegu czynności przeszukań w miejscu zamieszkania małżonków Ziobro. W sprawie małżonkowie mają status pokrzywdzonych. Zbigniew Ziobro został przesłuchany w charakterze świadka we wskazanej sprawie w dniu 15 października 2024 roku” — napisała Szkilnik.
Jednak jeszcze w poniedziałek 14 października, Ziobro zignorował wezwanie na przesłuchanie przez sejmową komisję ds. Pegasusa. Członkowie komisji przegłosowali wniosek o ukaranie Ziobry grzywną za niestawiennictwo na przesłuchaniu.
Ziobro nie przedstawił usprawiedliwienia swojej nieobecności, ale tego samego dnia opublikował w mediach społecznościowych wpis, w którym zwraca się bezpośrednio do Donalda Tuska:
"Gdy zachorowałem, wypuściłeś hejterów, by kłamali, że wymyśliłem chorobę, bo boję się komisji śledczej. Przez Ciebie @donaldtusk musiałem publicznie ujawnić śmiertelną chorobę i o złośliwym raku dowiedziały się moje małe dzieci. Teraz sprokurowaliście opinię i szerzycie kłamstwo, że jestem od dawna zdrowy, a ciężką operację i jej powikłania zmyśliłem. Nie mam wyjścia – niech wszyscy zobaczą, jakim jesteś zakłamanym, obłudnym i mściwym oszustem! Nie ma cywilizowanego państwa, w którym premier na swoich politycznych przeciwników zlecał tak barbarzyńskie nagonki" – napisał Ziobro i opublikował kilka zdjęć dokumentujących przebieg choroby nowotworowej.
Były minister nie napisał wprost, że nie stawił się na komisji ze względu na swój stan zdrowia. Ale w poprzednich tygodniach dezawuował opinie biegłych, wg których, przy zachowaniu odpowiednich warunków, może zostać przesłuchany.
Udział w przesłuchaniu w prokuraturze może wskazywać, że polityk faktycznie czuje się już wystarczająco dobrze – co do tej pory publicznie podważał on i jego polityczni współpracownicy.
Śledztwo, w którym zeznawał w Sieradzu Ziobro, dotyczy wydarzeń z marca 2024 roku. To wtedy na polecenie prokuratury funkcjonariusze ABW przeszukali domy i mieszkania szeregu polityków Suwerennej Polski w związku z aferą wokół Funduszu Sprawiedliwości. Ziobro i jego żona zażalili czynności przeprowadzone przez ABW, uznali je za bezprawne.
Sam Zbigniew Ziobro wkrótce po przeszukaniach po raz pierwszy od wyborów z października 2023 pojawił się publicznie po operacji wycięcia nowotworu. Jego głos i aparycja nie pozostawiały wątpliwości, że zmagał się z ciężką chorobą.
Stan zdrowia byłego ministra sprawiedliwości stawiał pod znakiem zapytania jego udział w polityce, a także proces rozliczeń nadużyć jego partii – Suwerennej Polski – pod rządami PiS. Nie było jasne, czy Ziobro może stawić się np. przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Gdy został wezwany latem, przedstawił zwolnienia lekarskie.
Jednak pod koniec września 2024 roku komisja dostała opinię biegłego radioterapeuty-onkologa, który stwierdził, że Ziobro jest obecnie „onkologicznie zdrowy”. Jego stan miał być dobry przez cały proces leczenia, miał także być już „w pełni sprawny” do wykonywania lekkiej pracy. W opinii biegłego zwolnienia, które wcześniej przedstawiał polityk, były wątpliwe. Biegły rekomendował, by długość zeznań Ziobry ograniczyć do dwóch godzin na posiedzenie, zapewnić mu dobre nagłośnienie i wodę. Po ujawnieniu treści opinii przez media Ziobro ją dezawuował: twierdził, że nie został przez nikogo zbadany i że nikt nie występował o jego dokumentację medyczną.
Komisja śledcza ds. Pegasusa chce przesłuchać Zbigniewa Ziobrę, bo to pod jego rządami w resorcie sprawiedliwości zapadła decyzja o zakupie tego urządzenia. Ministerstwo przekazało na ten cel CBA 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości.
W projekcie zmian w podatku akcyzowym rząd tłumaczy, że ceny produktów tytoniowych nie nadążają za inflacją i wzrostem wynagrodzeń. Dziś mamy w Polsce prawie najtańsze papierosy w Europie
W Sejmie trwa drugie czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym, w ramach którego podniesiona ma zostać akcyza na wyroby tytoniowe. Projekt trafił do Sejmu na początku października, został skierowany do prac w Komisji Finansów Publicznych. Sprawozdanie z jej prac jest dziś przedmiotem sejmowej debaty.
Projekt nowelizacji zakłada, że w nadchodzących trzech latach:
Droższe będą także nowatorskie wyroby tytoniowe, wśród których znajduje się tytoń do podgrzewania. Stawki wzrosną o 50 proc. w 2025 roku, 20 proc. w 2026 roku i 15 proc. w 2027 roku. Wzrośnie akcyza na płyn do papierosów elektronicznych o kolejno 75 proc., 50 proc. i 25 proc.
Ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2025 roku, ale nowe stawki akcyzy będą obowiązywać od marca. Rząd prognozuje, że ceny wyrobów tytoniowych wzrosną do następującego poziomu:
W uzasadnieniu projektu rząd przekonuje, że chodzi nie tyle o „podniesienie” stawki akcyzy, co o jej „urealnienie” w stosunku do rosnącej siły nabywczej oraz inflacji. Bo ostatnie zmiany w tym podatku przegłosował rząd PiS w 2021 roku: przed wybuchem wojny w Ukrainie oraz spowodowanym nią wzrostem inflacji. „Doprowadziło to do sytuacji, że wyroby tytoniowe i ich substytuty stały się relatywnie tańsze niż prognozowane założenia w stosunku do zarobków konsumentów” – piszą rządzący.
Po zmianie zmniejszą się także różnice w cenie wyrobów tytoniowych w Polsce w stosunku do innych państw UE. Według danych Komisji Europejskiej obecnie ceny papierosów w Polsce są prawie najniższe w UE (taniej jest tylko w Bułgarii).
Podatek akcyzowy ma zwiększać cenę papierosów, a tym samym zniechęcać do palenia tytoniu. Eksperci są zgodni, że ograniczenie dostępności produktów tytoniowych to kluczowy element walki z tym nałogiem.
W rekomendacjach Polskiej Akademii Nauk ze stycznia 2023 roku czytamy, że w 2022 roku do codziennego palenia przyznało się 28,8 proc. dorosłych Polaków (30,8 proc. mężczyzn i 27,1 proc. kobiet), przy czym wynik ten miał tendencję zwyżkową. Palenie tytoniu jest przy tym – ze względu na rozmaite choroby, które powoduje – najczęstszą przyczyną zgonów polskich mężczyzn (26,6 proc. wszystkich zgonów w 2019 roku) oraz drugą co do częstości przyczyną zgonów kobiet w Polsce (13,7 proc. wszystkich zgonów w 2019 roku).
Rząd tłumaczy, że podnosząc akcyzę na inne wyroby tytoniowe, chce walczyć z uzależnieniem wśród osób nieletnich.
„Z raportów z badań przeprowadzonych przez CBOS dla Biura do spraw Substancji Chemicznych wynika, że 30% uczniów w grupie wiekowej 15–19 lat regularnie pali e-papierosy, a 60% co najmniej raz próbowało. Podwyżki cen tych wyrobów, na przykład wynikające z wyższych stawek podatku akcyzowego, mogą w jeszcze większym stopniu ograniczyć liczbę młodzieży w Polsce rozpoczynającej palenie” – piszą rządzący w uzasadnieniu.
Prezydent Wołodymyr Zełenski przedstawił w ukraińskim parlamencie pięciopunktową strategię zakończenia wojny z Rosją. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte mówi o „silnym sygnale”, którego jednak nie może poprzeć w całości
W środę 16 października prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przedstawił w ukraińskim parlamencie – Radzie Najwyższej – „plan zwycięstwa” z Rosją. W posiedzeniu parlamentu wzięli udział najważniejsi urzędnicy państwowi, a także przedstawiciele służb specjalnych i wojska.
Poza pięcioma ogłoszonymi oficjalnie punktami plan zawiera także trzy tajne dodatki. Strategia Zełenskiego, dzięki której Ukraina miałaby zwycięsko zakończyć wojnę jeszcze w 2025 roku, zakłada:
Z planem Zełenskiego jako pierwsi zapoznali się Amerykanie. Prezydent Ukrainy przedstawił go prezydentowi Bidenowi oraz kandydatom w wyborach prezydenckich Kamali Harris i Donaldowi Trumpowi podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych. Z nieoficjalnych przekazów prasowych wynika, że reakcje były umiarkowanie sceptyczne. Następnie Zełenski rozmawiał z rządami Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec.
Na plan w środę 16 października zareagował Sekretarz Generalny NATO Mark Rutte.
„To oczywiście silny sygnał od Zełenskiego i jego zespołu, że opracowali ten plan. [...] To nie znaczy, że mogę tutaj powiedzieć, że popieram cały plan. Byłoby to trochę trudne, ponieważ jest wiele kwestii, które musimy lepiej zrozumieć” – powiedział Rutte na konferencji prasowej w Brukseli.
Zełenski zamierza przedstawić plan także podczas rozpoczynającego się dziś dwudniowego szczytu Unii Europejskiej. Rosja uznała, że jest za wcześnie, by szczegółowo odnieść się do planu, ale poleciła ukraińskim władzom, by „otrzeźwiały”.
W lutym 2025 roku miną trzy lata od pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Choć liczbę ofiar trudno oszacować, we wrześniu tego roku (od początku konfliktu w 2014 roku) prawdopodobnie przekroczyła milion osób. UE i USA przekazały broniącemu się państwu łącznie ponad 150 mld dolarów wsparcia w postaci broni, pomocy humanitarnej i gospodarczej. Do krajów Unii Europejskiej wyjechało z Ukrainy ponad 6 mln uchodźców.
Ale choć Zachód wspiera Ukrainę, wciąż obawia się „eskalacji” wojny z Rosją, państwem posiadającym największy na świecie arsenał broni jądrowej. NATO deklarowało już co prawda, że Ukraina powinna zostać członkiem Sojuszu, ale jak dotąd nie wystosowało dla niej oficjalnego zaproszenia, które byłoby początkiem procesu akcesji. Dołączenie do NATO z pewnością zostałoby przez Rosję odebrane jako wrogie posunięcie Sojuszu, bo to właśnie rzekoma działalność NATO na ukraińskim terytorium miała sprowokować to, co Władimir Putin nazywa „specjalną operacją wojskową”. Ukraina złożyła też podanie o członkostwo w UE, ale nie zapowiada się, by proces akcesyjny przyspieszył.
Ukraina obawia się, że Rosja korzysta teraz ze wsparcia wojskowego z Korei Północnej, a także, że Iran przekazał reżimowi Putina pociski balistyczne krótkiego zasięgu. Ukraińskie wojska – choć częściowo prowadzą działania na rosyjskim terytorium – są w mniejszości i obecnie mają trudność z powstrzymaniem powolnego rosyjskiego marszu na zachód.
Zmartwieniem Ukrainy są także zbliżające się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Donald Trump, zapowiadał wstrzymanie amerykańskiego wsparcia i „zakończenie wojny” zanim jeszcze oficjalnie obejmie urząd po wygranych wyborach. Ukraińskie władze obawiają się, że administracja Trumpa będzie naciskać na ustępstwa po ich stronie.
Dlatego Ukraina apeluje o jedność wśród partnerów i wdrożenie planu, który miałby pozwolić zakończyć wojnę w 2025 roku.
Izrael kontynuuje krwawą wojnę z Hezbollahem. W dzisiejszym nalocie na An-Nabatiję zginęło co najmniej 16 osób w tym burmistrz miasta
Co się wydarzyło
Izrael kontynuuje wojnę przeciwko Hezbollahowi w Libanie. Dziś izraelskie naloty uderzyły w kilka miejsc w południowym Libanie, a także na przedmieściach Bejrutu.
Jedna z rakiet uderzyła w budynek rady miejskiej w jednym z największych miast południowego Libanu, An-Nabatijii. Miasto znajduje się około 50 km na północ od granicy z Izraelem. Przedwojenna populacja miasta przekraczała 100 tys. osób.
W popołudniowym komunikacie libańskie Ministerstwo Zdrowia podało, że w ataku zginęło 16 osób, a 52 zostały ranne. Jedną z ofiar jest burmistrz miasta Ahmad Kahil. Izraelczycy nie skomentowali jeszcze ataku i nie poinformowali, czy ich celem był również burmistrz miasta. Tymczasowy premier Libanu Nadżib Mikati poinformował, że Izrael „celowo wziął na cel spotkanie rady miejskiej, na której omawiano sytuację miasta i pomoc humanitarną”.
To nie pierwszy atak na miasto. W niedzielę izraelskie rakiety uderzyły w będący „sercem miasta” targ. Miasto jest ostrzeliwane od roku, jednak mieszkańcy wskazują na to, że od początku izraelskiej inwazji na południowy Liban skala zniszczeń znacznie się zwiększyła.
„To tak, jakby zbombardowano mój dom. Tutaj dorastałem i to tutaj pozna się ludzi” – mówił dziennikarzom AFP po niedzielnym ataku na targ imam Ali Taha.
Izraelska armia wysadziła dziś też całą wioskę Mhaibib w powietrze. Na filmie, który opublikowała armia widać około 20-30 budynków, które po chwili zostają wysadzone. Izraelczycy twierdzą, że zniszczyli w ten sposób sieć tuneli, którymi posługiwały się siły specjalne Radwan – elitarna jednostka Hezbollahu.
Od 8 października 2023 roku trwa nieustanna wymiana ognia między Izraelem a operującym na terenie Libanu Hezbollahem. Hezbollah to organizacja polityczna i paramilitarna, przez część krajów uznawana za terrorystyczną. Jej najważniejszym sojusznikiem jest Iran, a dzięki temu, że Liban jest państwem słabym i dysfunkcyjnym Hezbollah może prowadzić własną, agresywną politykę zagraniczną, sprzeczną z interesem Libanu. Południe kraju jest w dużej mierze zdominowane przez Hezbollah.
Od końca września Izrael eskalował konflikt ze swoim libańskim wrogiem. Izraelscy żołnierze wkroczyli na teren Libanu, a naloty zintensyfikowały się. 27 września w nalocie na południowe przedmieścia Bejrutu zginął przewodniczący Hezbollahowi przez ostatnie 32 lata Hassan Nasrallah.
Trwająca ponad trzy tygodnie eskalacja przyniosła w Libanie ponad 1,2 tys. ofiar śmiertelnych. Do przesiedlenia zmuszonych zostało nawet 1,2 mln osób w kraju, w którym mieszka nieco ponad 5 mln osób. Liban przez lata nie był w stanie ograniczyć agresywnej działalności Hezbollahu, która sprowokowała Izrael do wojny. Izrael z kolei prowadzi wojnę z Hezbollahem w sposób podobny do inwazji w Gazie. Poziom zniszczeń i liczba ofiar cywilnych są wysokie.
W poniedziałek 14 października izraelskie rakiety uderzyły w wioskę Aitou na północy kraju, gdzie mieszkają przede wszystkim libańscy chrześcijanie. Najnowsze dane mówią o 24 ofiarach śmiertelnych ataku. Mieszkańcy miejscowości mówią, że atak przeprowadzono bez ostrzeżenia. Ich zdaniem w jednym z trafionych budynków mieszkała rodzina, która wprowadziła się tam po ucieczce z południa kraju, w obawie przed wojną.
Prokuratura wnioskuje o trzymiesięczny areszt dla posła PiS i byłego wiceministra sprawiedliwości. Tym razem jego immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy został uchylony
Prokuratora skierowała dziś do Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania na trzy miesiące dla posła PiS i byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego.
„Konieczność zastosowania tymczasowego aresztowania wynika z zachodzącej w sprawie uzasadnionej obawy bezprawnego utrudniania postępowania, a nadto z realnej groźby wymierzenia surowej kary” – czytamy w komunikacie podpisanym przez rzecznika Prokuratury Krajowej prokuratora Przemysława Nowaka.
Prokuratura obawia się, że podejrzany przebywając na wolności będzie utrudniał dochodzenie.
„Powyższa obawa jest tym bardziejuzasadniona, iż podejrzany (wspólnie z niektórymi innymi podejrzanymi) już wcześniej podejmował działania mające na celu bezprawny wpływ na przebieg postępowania, w tym poprzez ukrywanie dowodów i wpływanie na zeznania świadków” – przekazuje prokuratura.
Wczoraj, we wtorek 15 października Romanowski dobrowolnie stawił się w prokuraturze, by usłyszeć stawiane mu zarzuty i odpowiedzieć na pytania prokuratora. Romanowskiemu grozi nawet do 25 lat pozbawienia wolności.
Romanowski usłyszał zarzuty po raz drugi.
„Zarzuty dotyczą działania w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko mieniu. Kolejnych dziesięć czynów, a więc cała reszta, dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez podejrzanego w związku z konkretnymi decyzjami i działaniami podejmowanymi w ramach funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości” – mówił prokurator Nowak po wczorjaszym przesłuchaniu Romanowskiego.
Prokuratura posiada obszerny materiał dowodowy przeciwko Romanowskiemu: to ponad 500 tomów akt. Według śledczych pod okiem byłego wiceministra, zastępcy i bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobry, doszło do wyprowadzenia pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.
Wśród dowodów prokuratura wskazuje między innymi na wyniki kontroli NIK, dokumentację zabezpieczoną w ministerstwie i podczas przeszukań, zeznania świadków i wyjaśnienia podejrzanych. W tym wyjaśnienia Tomasza Mraza – byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, podwładnego Romanowskiego. Mraz poszedł na współpracę z prokuraturą i udostępnił jej nagrania rozmów w ministerstwie, także te z Romanowskim.
Poseł raz trafił też już wcześniej do aresztu, ale spędził tam tylko jeden dzień. 16 lipca Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów postanowił wypuścić go z aresztu. Został wówczas zatrzymany na polecenie śledczych w poniedziałek 15 lipca, ale sąd przychylił się do opinii, że oprócz uchylonego mu wcześniej przez Sejm immunitetu posła, polityka chroni również immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Do takiej interpretacji przychylił się później również sąd apelacyjny. Dziś Romanowski ma uchylone już oba immunitety.
„Koniec z kpiną z państwa prawa. Nie ma świętych krów” – skomentował w mediach społecznościowych decyzję prokuratury w sprawie Romanowskiego europoseł KO Krzysztof Brejza.
„Poseł Marcin Romanowski jest chroniony immunitetem. Nie został skutecznie uchylony. Wie to Szymon Hołownia i Prokuratura Krajowa. Nie wolno go zatrzymać i aresztować. To będzie poważne przestępstwo” – napisał z kolei poseł PiS Michał Wójcik, nie zgadzając się z ustaleniami prokuratury dotyczącymi immunitetu.