Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Influencer oskarżany jest m.in. o handel ludźmi, w tym nieletnimi oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Financial Times donosił kilkanaście dni temu, że administracja Donalda Trumpa negocjowała z władzami Rumunii w sprawie zwolnienia aresztowanego na czas procesu
Bracia Andrew i Tristan Tate, amerykańsko-brytyjscy influencerzy znani z mizoginii, opuścili w czwartek rano Rumunię i udali się prywatnym odrzutowcem na Florydę – podało CNN. Informację mediom przekazał prawnik mężczyzn, Ioan Gliga.
„Bracia Tate nadal znajdują się pod kontrolą sądową, ale nie mają już zakazu podróży. Prokurator, na wniosek prawników, zmienił treść wcześniej nałożonych zobowiązań” – powiedział Gliga CNN.
Zakaz opuszczania Rumunii miał obowiązywać braci Tate do czasu zakończenia dochodzenia karnego w sprawie oskarżeń o utworzenie zorganizowanej grupy przestępczej, handel ludźmi (zmuszanie do prostytucji, nagrywania pornografii), handel nieletnimi, stosunki seksualne z nieletnim i pranie pieniędzy. Zaprzeczyli wszelkim zarzutom.
Andrew Tate to były kickboxer, którego nazywa się także „Królem inceli”. Stał się popularny w internecie za sprawą promowania toksycznej męskości, prawicowych poglądów, luksusowego stylu życia i nienawiści do kobiet. W mediach społecznościowych pisał m.in. o tym, że kobiety są własnością mężczyzn i są współwinne gwałtów. Treści Tate's ze względu na swój radykalizm i nawoływanie do nienawiści były blokowane na wielu platformach społecznościowych. Konto mężczyzny na portalu Twitterze (X) zostało odblokowane po przejęciu firmy przez Elona Muska. Tate również jest zaangażowany w ruch MAGA.
Bracia zostali zatrzymani w Rumunii 29 grudnia 2022 roku. Aresztowano również czterech innych mężczyzn, którzy wraz z nimi podejrzani są o handel ludźmi i stworzenie zorganizowanej grupy przestępczej. Jeden z nich ma być też podejrzany o gwałt.
Według rumuńskich służb dwójka zatrzymanych miała przekonywać ofiary, że są w relacji romantycznej, aby uzyskać materiały pornograficzne. Następnie podejrzani mieli je sprzedawać w internecie. Na tym procederze, w ramach którego 34 osoby zostały poszkodowane, sprawcy mieli zarobić ponad dwa miliony dolarów.
Przed ostatnim zatrzymaniem bracia byli poddani zakazowi przemieszczania się, w ramach którego nie mogli opuścić rodzimej Rumunii. W 2023 roku Sąd Apelacyjny w Bukareszcie uchylił decyzję sądu niższej instancji, zamieniając areszt tymczasowy dla braci Tate'ów na areszt domowy.
Wielka Brytania domaga się ekstradycji braci, po tym, jak policja w Bedfordshire uzyskała nakaz aresztowania w ramach śledztwa dotyczącego gwałtu i handlu ludźmi. Jednak rumuński sąd orzekł, że ekstradycja może nastąpić dopiero po ostatecznej decyzji w ich sprawie.
Źródła „Financial Times” podały kilkanaście dni temu, że administracja Trumpa zażądała od władz rumuńskich, by zwrócono braciom paszporty. Strona rumuńska zaprzeczała, by doszło do takich nacisków.
Amerykanie w ostatniej chwili odwołali wcześniej planowane spotkanie. To może być sygnał dla UE, że USA nie uważa jej za ważnego gracza w sprawie Ukrainy
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas przebywa dwudniową z wizytą w Waszyngtonie. Miała się tam spotkać z amerykańskim odpowiednikiem, sekretarzem stanu Marco Rubio. Takie spotkanie widniało w tygodniowym harmonogramie Rubio rozesłanym dziennikarzom na początku tygodnia. Z dzisiejszego harmonogramu spotkanie jednak zniknęło. Kallas miała rozmawiać z Rubio na temat wysiłków zmierzających do zakończenia wojny Rosji z Ukrainą i warunków, na jakich należy tę wojnę zakończyć. Szefowa unijnej dyplomacji ostatni raz spotkała się
Według biura prasowego Komisji Europejskiej spotkanie nie odbędzie się ze względu na „problemy z harmonogramem”. Kallas spotka się w USA z kongresmenami i senatorami.
Odwołanie tak ważnego spotkania w ostatniej chwili trudno odczytywać inaczej, niż sygnał wysłany do liderów UE. Anonimowy urzędnik europejski powiedział w rozmowie z Politico:
„Wygląda na to, że administracja Trumpa nie ominie okazji, by pokazać, że dla nich UE nie jest ważnym graczem”.
Kallas w ostatnich tygodniach była bardzo krytyczna wobec podejścia nowej administracji amerykańskiej do Ukrainy. Krytykowała Amerykanów za rozmowy z Rosją bez udziału Ukrainy i krajów UE:
„Porozumienie uzgodnione ponad naszymi głowami po prostu nie zadziała. W każdym przypadku porozumienia potrzebujecie Europejczyków i Ukraińców, by tę umowę wprowadzić w życie” – mówiła na spotkaniu krajów NATO.
Po kontrowersyjnej przemowie wiceprezydenta USA J.D. Vance'a na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, Kallas mówiła, że miała wrażenie, jakby Amerykanie chcieli sprowokować Europę do kłótni.
W rozmowie z polskimi dziennikarzami w zeszłym tygodniu Kallas powiedziała, że nie zadzwoniłaby do Putina:
„Nie zadzwoniłabym do niego, ponieważ wiem, że on po prostu kłamie i nie przestrzega żadnych porozumień. Nie wiem jaki rezultat miałoby to przynieść. Ale może musi być tak, że inne kraje muszą same dojść do takiego wniosku. W jednym z wywiadów były premier Rosji powiedział, że Putin zawsze cię zdradzi. To samo mówi wdowa po Aleksieju Nawalnym”.
Amerykanie przyjmują zupełnie inną postawę, a prezydent Trump rozmawiał już z Władimirem Putinem i liczy na kolejne rozmowy.
Amerykanie i Ukraińcy mają wstępne porozumienie w sprawie umowy o eksploatacji eksploatacji ukraińskich złóż minerałów. Ale Ukraina sugeruje, że kolejnym krokiem są gwarancje bezpieczeństwa
Jak pisze Reuters, Ukraińcy podają, że osiągnęli wstępne porozumienie w sprawie umowy o eksploatacji ukraińskich złóż minerałów przez Amerykanów. Na briefingu prasowym w Kijowie Wołodymyr Zełenski powiedział dziennikarzom:
„Najważniejsze dla mnie jest to, że nie jesteśmy dłużnikami. W umowie nie ma mowy ani o 500 mld dolarów długu, ani 350 mld, ani 100 mld – to byłoby niesprawiedliwe”.
Zełenski dodał, że umowa ta jest częścią szerszego porozumienia z USA. I może być częścią przyszłych gwarancji bezpieczeństwa. Ukraiński premier Denis Szmyhal dodał, że Amerykanie ze swojej strony takich gwarancji na razie nie zaproponowali. W projekcie umowy znajduje się zdanie, że amerykański rząd wspiera dążenia Ukrainy do otrzymania gwarancji bezpieczeństwa, które zapewnią długoterminowy pokój.
Zdaniem Zełenskiego bez gwarancji bezpieczeństwa nie ma szans na zawieszenie broni.
Wczoraj wieczorem Donald Trump powiedział:
„Słyszałem, że przyjeżdża w piątek. Nie mam z tym problemu, jeśli chce. Chciałby podpisać tę umowę razem ze mną, a rozumiem, że jest to duża, bardzo duża umowa”.
Piątkowe spotkanie w Waszyngtonie stoi jednak pod znakiem zapytania. Anonimowy amerykański urzędnik przekazał Reutersowi:
„Jeśli ukraiński lider mówi, że umowa nie jest sfinalizowana, nie widzę powodu, dla którego miałby być zaproszony. Oczekujemy, że jego wizyta oznacza zgodę na ostateczne stanowisko, a jego ostatnie słowa sugerują, że jego stanowisko nie jest ostateczne”.
Wołodymyr Zełenski już w zeszłym roku zaproponował Stanom Zjednoczonym wykorzystanie z ukraińskich złóż rzadkich minerałów w zamian za gwarancje bezpieczeństwa. Była to odpowiedź na „biznesowe podejście” nowego prezydenta USA Donalda Trumpa.
Kiedy rozpoczęły się negocjacje dotyczące ostatecznego kształtu umowy, Trump zaczął wypowiadać się coraz ostrzej na temat Zełenskiego i Ukrainy. W momencie, gdy Zełenski odrzucił pierwszą propozycję, Trump nazwał go „dyktatorem bez wyborów”, a Elon Musk rozpętał nagonkę na ukraińskiego prezydenta w mediach społecznościowych.
Ostateczna wersja umowy zakłada utworzenie funduszu, do którego Ukraina wnosiłaby 50 proc. dochodów z przyszłych zysków z wykorzystania zasobów mineralnych, w tym ropy i gazu. Fundusz ten miałby inwestować w projekty na Ukrainie.
Ministrowie sprawiedliwości, gospodarki i spraw zagranicznych Ukrainy zatwierdzili już umowę.
Porozumienie nie dotyczy zasobów mineralnych, które obecnie zasilają budżet ukraiński. Ma w związku z tym nie obejmować działalności Naftogazu ani Ukrnafty, największych producentów gazu i ropy na Ukrainie.
Prokuratura zarzuca Călinowi Georgescu nietransparentne finansowanie kampanii wyborczej. Powtórka anulowanych wyborów odbędzie się w maju
Călin Georgescu, kontrowersyjny rumuński polityk, został dziś aresztowany i doprowadzony na przesłuchanie w prokuraturze. 24 listopada 2024 roku Georgescu niespodziewane wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii. 6 grudnia rumuński sąd konstytucyjny unieważnił wynik wyborów, powołując się na dane wywiadowcze, według których Rosjanie prowadzili skoordynowaną kampanię, która miała pomóc Georgescu osiągnąć dobry wynik i ostatecznie zostać prezydentem.
Zarzuty, które stawia mu prokuratura, związane są z rosyjskim wsparciem jego kandydatury. Zarzuca mu się nietransparentne finansowanie kampanii wyborczej. Według rumuńskich mediów prokuratura twierdzi, że istnieją powiązania między finansowaniem kampanii Georgescu a Rosją.
Jak pisze analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus, rumuńskie służby dokonały dziś przeszukań w domach osób związanych z Georgescu. Podejrzewa się je m.in. o utworzenie i prowadzenie organizacji faszystowskich, rasistowskich i ksenofobicznych. W mediach społecznościowych Georgescu napisał w tym kontekście o działaniach „komunistyczno-bolszewickiego” systemu, który próbuje sfabrykować dowody w jego sprawie.
Zdaniem Całusa władze w Bukareszcie szykują się do zablokowania możliwości startu Georgescu w powtórzonych wyborach, które zaplanowane są na 4 maja. Po aresztowaniu na oficjalnym koncie Georgescu w serwicie X pojawił się wpis, w którym dzisiejsze zatrzymanie tłumaczone jest tym, że polityk właśnie dziś miał oficjalnie złożyć swoją kandydaturę w powtórzonych wyborach.
Listopadowe zwycięstwo Georgescu było dla Rumunów szokiem. Skrajnie prawicowy kandydat w sondażach tuż przed wyborami otrzymywał 5-10 proc. wskazań, co dawało mu 4-6 miejsce. W wyborach otrzymał 22,9 proc. głosów i wszedł do drugiej tury wraz z Eleną Lasconi, kandydatką liberalnego i proeuropejskiego Związku Zbawienia Rumunii.
Călin Georgescu twierdzi, że nie wydał ani leja na kampanię przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Odtajniony w grudniu na wniosek prezydenta Klausa Johannisa przez Najwyższą Radę Obrony Narodowej (CSAT) raport rumuńskich służb specjalnych (SRI) stwierdził, że na kampanię Georgescu zmobilizowano co najmniej milion euro, z czego sam TikTok zainkasował 381 tysięcy euro.
62-letni Georgescu nie jest nową postacią w rumuńskiej polityce. W ciągu ostatnich dziesięciu lat promował narracje Kremla o „Rumunii – kolonii Europy”, krytykował zaangażowanie swojego kraju w NATO i mówił o wyjściu z organizacji. Chociaż przedstawia siebie jako kandydata antysystemowego, kilkukrotnie pracował w rumuńskim rządzie.
Po kontrowersyjnej decyzji, by wynik wyborów anulować, popularność Georgescu znacznie wzrosła. W styczniu i lutym w sondażach zdecydowanie wygrywał, zbierając 35-50 proc. wskazań respondentów.
Złota karta za 5 mln dolarów ma przyciągnąć bogatych z całego świata do USA. Również Rosjan. To kolejny krok ku normalizacji na linii USA-Rosja
„Będziemy sprzedawać złotą kartę. Mamy zieloną kartę. To jest złota karta. Wycenimy ją na jakieś pięć milionów dolarów i za tę cenę otrzyma się przywileje zielonej karty, oraz będzie to ułatwiona ścieżka do uzyskania obywatelstwa. Bogaci ludzie będą osiedlać się w naszym kraju kupując tę kartę” – powiedział wczoraj wieczorem prezydent USA Donald Trump dziennikarzom w Gabinecie Owalnym.
Trump zasugerował, że złote karty mogą wystartować już za dwa tygodnie. Prezydent liczy, że kupią je miliony osób. Na pytanie, czy zamierza sprzedawać złote karty również rosyjskim oligarchom, odparł:
„Tak, prawdopodobnie. Znam rosyjskich oligarchów, którzy są bardzo miłymi ludźmi”.
Trump dodał też, że jego zdaniem rosyjscy oligarchowie nie są już tak bogaci, jak kiedyś, ale powinni być w stanie kupić amerykańską złotą kartę.
Obecny na konferencji sekretarz handlu Howard Lutnick dodał, że złota karta ma zastąpić program wizowy EB-5. Program powstał w 1992 roku i był skierowany do inwestorów, którzy w zamian za znaczące inwestycje w USA mogli otrzymać prawo do stałego pobytu w USA. By zaklwalifikować się do programu, konieczne są inwestycje w wysokości przynajmniej 800 tys. lub 1 mln 50 tys. dolarów, w zależności od spełnionych warunków. Pieniądze muszą zostać przeznaczone na tworzenie miejsc pracy dla Amerykanów.
„Oczywiście będą musieli przejść przez weryfikację, aby mieć pewność, że są wspaniałymi obywatelami świata o doskonałej renomie” – dodał Lutnick.
Zielona karta to potoczna nazwa Karty Stałego Pobytu Stanów Zjednoczonych. W większości przypadków uprawnia do dziesięcioletniego pobytu w USA i podjęcia pracy bez posiadania obywatelstwa. Proces przyznania karty jest długotrwały i może zabrać nawet kilka lat. W 2023 roku w USA przebywało około 12,7 mln osób z zieloną kartą. 9 mln z nich ma prawo starać się o amerykańskie obywatelstwo.
Donald Trump zasugerował, że po zapłaceniu 5 mln dolarów proces będzie znacznie łatwiejszy.
Słowa o rosyjskich oligarchach to kolejny krok ku normalizacji stosunków między USA i Rosją. Rosyjski system polityczny jest zorganizowany w ten sposób, że duże fortuny można zbudować tylko z państwową aprobatą. Najbogatsi Rosjanie są blisko związani z władzą Władimira Putina i publicznie wspierają wojnę w Ukrainie.
Jeszcze w grudniu 2024 roku, już po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta, amerykańscy i rosyjscy dyplomaci mówili, że wzajemne stosunki są najgorsze od kryzysu kubańskiego w 1962 roku. A rosyjskie MSZ przestrzegało przed podróżami do USA.