Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Jak podaje Politico, Iran postawił siły zbrojne w stan „pełnej gotowości”. Stany Zjednoczone zachowują czujność
Według trzech urzędników amerykańskich i jednego urzędnika izraelskiego Stany Zjednoczone przygotowują się na możliwy poważny atak Iranu na Izrael lub jego siły zbrojne w odwecie za nalot, w wyniku którego w tym tygodniu zginęło kilku wyższych rangą dowódców irańskich, podaje Politico.
Według amerykańskich urzędników „działania wojskowe przeciwko siłom izraelskim” mogą rozpocząć się w przyszłym tygodniu. „Zdecydowanie zachowujemy wysoki stan czujności” — mówił urzędnik w rozmowie z Politico.
Wyższy urzędnik administracji w rozmowie z CNN, stwierdził, że Stany Zjednoczone przygotowują się „na najgorsze'”. Według niego, zarówno Waszyngton, jak i Jerozolima uważają, że reakcja Iranu jest „nieunikniony”. Od początku izraelskiej inwazji na Gazę bojownicy powiązani z Teheranem zaatakowali wojska amerykańskie w Syrii, Iraku i Jordanii, co najmniej 170 razy. W jednym z ataków drona zginęło trzech amerykańskich żołnierzy. Prezydent USA Joe Bidena zarządził po tym odwetowe naloty.
„Liczymy, że zamiast zajmować się pomysłem referendum, polskie władze wprowadzą wreszcie prawo, które zapewni Polkom ochronę ich zdrowia” – mówi Miko Czerwiński z Amnesty International. Apel do Tuska
„Organizacje i aktywistki z niepokojem obserwują działania Trzeciej Drogi wokół tematu aborcji i pojawiający się pomysł organizacji referendum. Przypominają także, że w kampanii przed wyborami parlamentarnymi Koalicja Obywatelska składała własne obietnice dotyczące prawa do aborcji (przeprowadzanej do 12 tygodnia ciąży), a referendum nie było częścią planowanego procesu legislacyjnego. Nie znalazło się także w umowie koalicyjnej” – pisze Amnesty International i Legalna Aborcja w petycji do Donalda Tuska w sprawie referendum aborcyjnego.
"Już w przyszłym tygodniu w Sejmie mają odbyć się debaty nad projektami ustaw dotyczących aborcji, dlatego chcemy przypomnieć politykom i polityczkom, że
prawo do aborcji jest prawem człowieka i nie podlega referendum.
Państwo ma obowiązek tworzyć takie rozwiązania legislacyjne, by prawa człowieka były gwarantowane i chronione, a nie zrzucać za nie odpowiedzialność na obywateli, aktywistki czy inne kraje„ – mówi Miko Czerwiński z Amnesty International Polska. ”Liczymy, że zamiast zajmować się pomysłem referendum, polskie władze wprowadzą wreszcie prawo, które zapewni Polkom ochronę ich zdrowia".
Jak podkreślają aktywistki kolektywu Legalna Aborcja, od kilku lat wśród polskiego społeczeństwa rośnie poparcie dla legalizacji aborcji do 12. tygodnia, które wynosi 70 proc.
„W elektoracie koalicji rządzącej to aż 92 proc. A wśród wyborców i wyborczyń Trzeciej Drogi 89 proc. Polacy, a przede wszystkim Polki już się w tej sprawie wypowiedziały: podczas protestów po pseudo wyroku TK Julii Przyłębskiej i bijąc rekord frekwencji podczas wyborów parlamentarnych 15 października. Czas, aby zrozumieli to politycy i polityczki zarówno Trzeciej Drogi, jak i reszta koalicji rządzącej. Oczekujemy jasnej deklaracji ze strony Donalda Tuska i całej Koalicji Obywatelskiej, że nie poprą uchwały o referendum” – czytamy w apelu.
Podkreślają, że zgodnie z art. 125 Konstytucji referendum przeprowadza się w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa, natomiast aborcja to doświadczenie jednostki, nie kwestia wagi państwowej. „Jedynym wiążącym referendum aborcyjnym jest to nad pozytywnym testem ciążowym przeprowadzane przez osoby, których dotyczy” – czytamy w petycji.
Autorki petycji odnoszą się też do referendum aborcyjnego w Irlandii. Wskazują, że zakaz aborcji w Irlandii był wprowadzony na poziomie Konstytucji i mógł być zniesiony tylko na drodze referendum. Przeprowadzone wówczas głosowanie dotyczyło konkretnego zapisu w ustawie zasadniczej, a nie praw człowieka.
Wojska rosyjskie przeprowadziły 14 ataków rakietowych, 107 nalotów i 137 razy wystrzeliły z systemów rakietowych wielokrotnego startu w kierunku pozycji wojsk ukraińskich i obszarów zaludnionych — podaje portal Ukraińska Prawda
Rosja przeprowadziła z piątku na sobotę masowy atak rakietami manewrującymi i dronami Shahed. W całej Ukrainie Siły Powietrzne ogłosiły alarm przeciwlotniczy.
Wojska rosyjskie przeprowadziły 14 ataków rakietowych, 107 nalotów i 137 razy wystrzeliły z systemów rakietowych wielokrotnego startu w kierunku pozycji wojsk ukraińskich i obszarów zaludnionych — podaje portal Ukraińska Prawda.
Przez ostatnie 24 godziny pod ostrzałem artyleryjskim znalazło się ponad 110 osiedli w obwodach: czernihowskim, sumskim, charkowskim, ługańskim, donieckim, zaporoskim, dniepropietrowskim, chersońskim i mikołajowskim. Uszkodzone zostały budynki mieszkalne, akademiki, wieżowce, stacja benzynowa, samochody, sklepy. W całym kraju zginęło co najmniej 10 osób, w Charkowie 6, są ranni.
W miejscach, w których trafił rakiety, pracują wyspecjalizowane służby. „Charków jest pod ostrzałem. W mieście słychać eksplozje” – napisał na w Telegramie mer miasta Ihor Terechow.
W Europie i Polsce zaczynają się gorące dni. Z Afryki nadchodzi fala ciepłego powietrza określana jako „bomba meteorologiczna”. Ta anomalia pogodowa sprawi, że będzie ciepło, jak latem
Ciepłe dni zaczynają się już w sobotę, ale najgoręcej będzie w niedzielę, poniedziałek i wtorek. Temperatura będzie rosnąć z godziny na godzinę, pojawi się coraz więcej słońca. Kolejne dni będą tylko gorętsze.
W całej Europie zrobi się ekstremalnie ciepło, a w szczególności na terenie od Włoch, przez Bałkany, po Polskę i Ukrainę. Temperatura może sięgnąć nawet 30 stopni w niektórych krajach.
W niedzielę temperatura maksymalna wyniesie:
Wartości są nawet o ponad 15 stopni wyższe niż norma. Taka pogoda jest więc anomalią.
Jak podaje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, z analizy danych pomiarowych ze stacji synoptycznych wynika, że tegoroczny kwiecień można — jak na razie — uznać za miesiąc ekstremalnie ciepły. „W całym kraju rejestrowane są dodatnie anomalie. Najniższe występują na północy, w Ustce czy Rzeszowie. W pozostałych regionach kraju przekraczają 3 stopnie”.
Trwa cisza wyborcza przed niedzielnymi wyborami samorządowymi. Nie można agitować w sieci, organizować manifestacji, naklejać plakatów. Dlaczego jest potrzebna?
O północy z piątku na sobotę rozpoczęła się cisza wyborcza. Potrwa do końca głosowania w wyborach samorządowych w niedzielę. Lokale wyborcze zostaną otwarte o godz. 7 i będą zamknięte o godz. 21. W wyborach samorządowych będziemy głosować na radnych gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich oraz wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
Do końca głosowania nie wolno publikować sondaży, agitować na rzecz kandydatów, rozpowszechniać materiałów wyborczych. Za złamanie ciszy wyborczej grożą wysokie kary. Najwyższa to kara za publikację sondaży wyborczych, która wynosi od 500 tys. do miliona złotych.
Pojawiają się opinię, że cisza wyborcza to „relikt”, bo w dobie internetu trudno ją kontrolować. Tak w komunikatach o ciszy wyborczej pisze Państwowa Komisja Wyborcza. PKW twierdzi, że trzeba rozważyć zniesienie ograniczeń związanych z ciszą wyborczą: robiła to w 2016 roku, ponowiła w 2019 i ten sam postulat przedstawia, obecnie po raz kolejny w piśmie z 4 marca 2024 roku. Postulaty i uwagi PKW publikuje cyklicznie w dokumencie „Informacja o realizacji przepisów Kodeksu wyborczego oraz propozycje ich zmiany”. W OKO.press pisze o tym Michał Danielewski:
Rekomendacja dotycząca ciszy wyborczej od 8 lat ma to samo uzasadnienie, które brzmi następująco:
”Postęp technologiczny, rozwój nowych mediów, w tym portali społecznościowych powoduje, że obecnie cisza wyborcza staje się fikcją. Wydaje się, że cisza wyborcza powinna obowiązywać jedynie w dniu głosowania w lokalu wyborczym, tj. wyłącznie wewnątrz budynku, w którym znajduje się ten lokal oraz w odległości np. 100 metrów od tego budynku”.
„Innymi słowy, ze względu na bliżej niesprecyzowane (poza ogólnym banałem) zmiany technologiczne PKW proponuje de facto brak jakichkolwiek regulacji dotyczących agitacji wyborczej tuż przed głosowaniem, poza kosmetycznymi ograniczeniami dotyczącymi samych lokali wyborczych. Czyli po wdrożeniu rekomendacji PKW polskie prawodawstwo łaskawie zakazywałoby jedynie partyjnym agitatorom stać nam nad głową w chwili wypełniania karty wyborczej” – pisze Danielewski.
Propozycja PKW jest groźna dla procesu wyborczego. Bo:
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Sylwester Marciniak podkreślił, że mimo różnych opinii na temat ciszy wyborczej, „nie można jej ignorować”. „Te przepisy obowiązują i jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że będzie prowadzona niedopuszczalna agitacja wyborcza w czasie ciszy czy też będą publikowane sondaże, to możemy się spodziewać, że będzie wtedy odpowiedzialność karna” – mówił Marciniak podczas konferencji. Ale potem dodał, że „sama PKW opowiada się za zniesieniem ciszy. Bo w dobie internetu utrudnione jest ściganie naruszeń tych przepisów”. W Polsce cisza wyborcza obowiązuje od 1991 roku.