Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Premier zwołał na środę 8 maja Kolegium do Spraw Służb Specjalnych. Ministrowie i szefowie służb będą rozmawiać o domniemanych wpływach rosyjskich i białoruskich w państwie pod rządami PiS
Decyzja Donalda Tuska ma prawdopodobnie związek ze sprawą sędziego Tomasza Szmydta, znanego z tzw. afery hejterskiej, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl Aleksandra Łukaszenkę.
Szmydt jest sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, gdzie orzeka w sprawach funkcjonariuszy służb mundurowych i służb specjalnych. Zajmuje się też informacjami niejawnymi i sprawami poświadczenia bezpieczeństwa, uprawniającymi do dostępu do takich informacji.
Bardziej kojarzony jest jednak z tzw. aferą hejterską ujawnioną w 2019 roku przez Onet. Szmydt był wtedy mężem Emilii Szmydt vel Małej Emi, która odpowiadała za prowadzenie w internecie akcji hejterskich wymierzonych w niezależnych sędziów. Haki na nich miał dostarczać Małej Emi ówczesny zastępca Zbigniewa Ziobry sędzia Łukasz Piebiak oraz inni sędziowie związani z resortem. W tamtym czasie, pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości, był także Tomasz Szmydt. Razem z Piebiakiem należał do grup stworzonych na komunikatorach, za pośrednictwem których planowano akcje sabotażowych wymierzone w niezależnych sędziów. Po ujawnieniu afery w 2019 roku Szmydt stracił delegację do KRS i został zawieszony w orzekaniu. Potem wrócił do pracy na sali rozpraw, rozwiódł się także z Małą Emi.
W 2022 roku razem z sędzią Arkadiuszem Cichockim, który również był w bliskim kontakcie z Małą Emi, zaczął ujawniać szczegóły afery hejterskiej. Byli pierwszymi sędziami z tego kręgu, którzy potwierdzili istnienie samego procederu. Dzięki nim inni sędziowie zamieszani w aferę nie mogli już jej podważać.
W sprawie afery hejterskiej od 2019 roku toczy się śledztwo. Do dziś jednak nikt nie usłyszał zarzutów. Przez kilka lat śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. W OKO.press ujawniliśmy, że chciała ona postawić zarzuty karne wyłącznie Małej Emi. Akta przejęła jednak niedawno Prokuratura Regionalna we Wrocławiu i sprawę ma prowadzić specjalny zespół prokuratorów. Niewykluczone, że sędzia Tomasz Szmydt spodziewał się postawienia mu zarzutów i z tego powodu salwował się ucieczką na Białoruś.
Ten scenariusz potwierdzałby wywiad, którego Szmydt udzielił naczelnemu propagandziście Putina: „To [Białoruś – red.] jest wolny kraj. W Polsce nie miałem takiego poczucia. Czułem się zagrożony” – mówił Władimirowi Sołowiowowi. W programie “Sołowjow Live” Szmyt opowiadał o swoim poczuciu zagrożenia i rzekomych prześladowaniach ze strony polskich władz: "Mam sygnały z Polski. Prokuratura zbiera materiały i oskarżają mnie o działalność szpiegowską. To dzieje się z godziny na godzinę. Działania już są podejmowane i to bardzo zdecydowane działania”.
Jak podaje RMF FM, ambasador Niemiec w Rosji został pilnie wezwany z Moskwy do Berlina. Alexander Graf Lambsdorff weźmie udział w rządowych konsultacjach związanych z ujawnieniem ataku rosyjskich służb na niemieckich polityków i firmy z sektora bezpieczeństwa. W piątek 3 maja, szefowa dyplomacji RFN Annalena Baerbock podczas wizyty w Australii przekazała: “Na podstawie wiarygodnych informacji dostarczonych przez nasze służby wywiadowcze, stojąca za atakiem grupa APT28 jest powiązana z Federacją Rosyjską, a konkretnie z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU”.
Chodzi o atak hakerski, którego dokonano w styczniu 2023 roku. Niemieckie służby potwierdziły, że przez “stosunkowo długi czas” hakerzy wykorzystywali lukę w zabezpieczeniach programu Microsoft Outlook, uzyskując dostęp do niezidentyfikowanej liczby kont e-mail. Łupem cyberprzestepców padła między innymi skrzynka kanclerza Niemiec i polityka SPD Olafa Scholza. Niemieckie władze podały, że atak, który miał miejsce w styczniu 2023 r., został przeprowadzony przez tę samą rosyjską grupę hakerów, która zaatakowała w 2015 roku Bundestag oraz przedostała się na serwery Partii Demokratycznej USA i ujawniła szkodliwe informacje na temat Hillary Clinton podczas jej ubiegania się o urząd prezydenta w 2016 r. Także w piątek 3 maja Republika Czeska poinformowała, że w zeszłym roku również czeskie instytucje państwowe były celem APT28. Według unijnej dyplomacji podobne ataki miały miejsce w ostatnich latach także w Polsce, na Litwie, Słowacji i w Szwecji. Ministra spraw zagranicznych Niemiec zapowiedziała, że rosyjskie działania nie pozostaną bez odpowiedzi, gdyż inspirowany przez wojskowy wywiad cyberatak na partie polityczne, instytucje państwowe i firmy świadczące usługi dla infrastruktury krytycznej stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Niemiec i jest całkowicie niedopuszczalny. Wezwany z Moskwy niemiecki ambasador ma wziąć w Berlinie udział w konsultacjach, których celem jest ustalanie dalszych działań niemieckiego rządu. W związku z wyjazdem ambasadora Lambsdorffa z Rosji, na dzisiejszej inauguracji piątej kadencji prezydenta Władimira Putina zabrakło przedstawiciela Niemiec.
Nowym marszałkiem województwa podlaskiego został Łukasz Prokorym z KO. Poparło go dwoje samorządowców, którzy startowali z list PiS
Nowym marszałkiem województwa podlaskiego niespodziewanie został Łukasz Prokorym, wcześniej przewodniczący Rady Miasta Białystok z ramienia KO. Oznacza to, że PiS traci władzę w swoim bastionie. Dotychczasowy marszałek województwa Artur Kosicki zdobył 13 głosów – o trzy mniej od Prokoryma. W głosowaniu oddano jeden głos nieważny.
Kandydatura Prokoryma nie przeszłaby w głosowaniu, gdyby nie poparcie dwójki samorządowców z poprzedniego zarządu województwa podlaskiego: Wiesławy Burnos i Marka Malinowskiego. Oboje startowali do sejmiku z list PiS. Prokorym zaproponował ich już jako kandydatów na wicemarszałków województwa. Na przewodniczącego podlaskiego sejmiku wybrano natomiast Cezarego Cieślukowskiego z PSL.
Po kwietniowych wyborach samorządowych podział polityczny w sejmiku woj. podlaskiego wygląda następująco:
Nie tyle podsłuchy, co urządzenia „mogące służyć do podsłuchu” odkryli dziś rano w siedzibie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach funkcjonariusze ABW i SOP. Z informacji przekazanych przez urzędników wynika, że to element starego systemu audio – donosi portal WarNews.pl.
Urządzenia zabezpieczono w sali, w której odbywać się miało wyjazdowe posiedzenie Rady Ministrów.
„Według moich informacji jest to urządzenie, które służyło do komunikacji między oddalonymi od siebie pomieszczeniami, a zamontował je były, emerytowany już pracownik urzędu” – powiedziała reporterom RMF FM rzeczniczka wojewody śląskiego Alicja Waliszewska.
O takim scenariuszu mówił dziś dziennikarzom także koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. „To jest rutynowe sprawdzenie, trudno ocenić, czy są to instalacje sprzed lat, których nie odkryto wcześniej; tyle można powiedzieć w tej chwili” – stwierdził.
Posiedzenie rządu odbyło się zgodnie z planem. Ministrowie i ministry spotkali się w Katowicach, by wziąć udział w trwającym tam Europejskim Kongresie Gospodarczym.
Ukraińskie służby zatrzymały dwóch pułkowników Departamentu Ochrony Państwa, którzy pracowali na rzecz Moskwy. Planowali likwidację kierownictwa wojskowego i politycznego Ukrainy.
7 maja 2024 roku Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że przeszkodziła planom wroga, ujawniając siatkę agenturalną, która planowała zamach na prezydenta Ukrainy oraz innych ważnych osób. W skład sieci, której działania nadzorowała FSB z Moskwy, wchodziło dwóch pułkowników ukraińskiego Departamentu Ochrony Państwa. Przekazywali oni do Rosji tajne informacje. Działania sieci koordynowali pracownicy rosyjskiego FSB – Maksim Miszustin, Dimitrij Perlin, Aleksiej Korniew.
„Jednym z zadań siatki agenturalnej FSB było znalezienie wśród wojskowych sprawców blisko związanych z ochroną prezydenta, którzy mogliby wziąć głowę państwa jako zakładnika, a następnie go zabić” – pisze SBU.
Na liście do likwidacji znalazł się również Wasyl Maluk, szef SBU, Kyryło Budanow, szef wywiadu wojskowego Ukrainy oraz inni wysocy rangą urzędnicy państwowi. Zamach na Budanowa miał odbyć się przed prawosławną Wielkanocą, która w tym roku wypadła 5 maja.
„Zaplanowano atak rakietowy na budynek, w którym miał znajdować się funkcjonariusz. Następnie zamierzano zaatakować dronem ludzi, którzy pozostali na miejscu ataku. Potem Rosjanie planowali uderzyć kolejną rakietą, by zniszczyć ślady drona” – podaje SBU. Sprzęt, drony, miny zabezpieczył dla mającego przeprowadzić zamach agenta jeden z ukraińskich pułkowników.
Operację ujawniania agentury osobiście kontrolował Maluk.
„Atak terrorystyczny, który miał być prezentem na inaugurację Putina, był w rzeczywistości porażką rosyjskich służb specjalnych. Nie możemy jednak zapominać, że wróg jest silny i doświadczony, i nie można go lekceważyć. Będziemy nadal aktywnie pracować, aby zapewnić, że każdy zdrajca otrzyma zasłużony wyrok sądowy” – powiedział szef SBU.
Zatrzymani zostali powiadomieni o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na podstawie artykułów o zdradzie stanu popełnionej w stanie wojennym oraz o przygotowaniu aktu terrorystycznego. Grozi im dożywocie.