Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Izraelski plan bezpośredniego lądowego ataku na ostatnie miasto Strefy Gazy przeraża świat ze względu na możliwe konsekwencje humanitarne
Rafah to położone przy samej granicy z Egiptem 200 tysięczne przed izraelską inwazją na Strefę Gazy palestyńskie miasto. Obecnie chroni się w nim około 1-1,5 miliona uchodźców z północnej części Strefy – zmuszonych do ucieczki przed izraelską ofensywą. Miasto (nie licząc ataków z powietrza) nie było dotąd bezpośrednio atakowane przez armię Izraela – jednak od kilku dni jest jasne, że szykuje się ona do ofensywy lądowej na tę ostatnią niedotkniętą jeszcze otwartymi walkami enklawę Strefy Gazy. Taka ofensywa oznaczałaby katastrofę humanitarną o skali przekraczającej wszystko, czego doświadczyła dotąd Strefa Gazy. Z Rafah nie ma już bowiem dokąd uciekać – to dosłownie ostatni skrawek ziemi w Strefie Gazy, w którym mogą się jeszcze chronić uchodźcy.
W nocy z niedzieli na poniedziałek 29 kwietnia Rafah zostało zaatakowane przez izraelskie lotnictwo – w wyniku bombardowania zginęło co najmniej 13 osób. Nie sposób określić, czy uderzenie z powietrza ma być elementem działań poprzedzających atak wojsk lądowych.
W niedzielę wieczorem Biały Dom poinformował o rozmowie telefonicznej prezydenta USA Joe Bidena z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. W komunikacie podkreślono, że Biden powtórzył Netanjahu, że Stany Zjednoczone stanowczo sprzeciwiają się izraelskim planom uderzenia na Rafah.
Izrael z kolei twierdzi, że lądowa ofensywa na Rafah jest konieczna ze względu na konieczność zniszczenia operujących w mieście czterech batalionów Hamasu. Groźba ataku na Rafah jest także wykorzystywana przez Izrael w bezskutecznych jak dotąd w negocjacjach z Hamasem na temat uwolnienia zakładników. Strona izraelska podkreśla, że według informacji wywiadu to właśnie w Rafah ma być przetrzymywana większość z tych z nich, którzy pozostali przy życiu.
Rosjanie zdobyli trzy lub cztery kolejne wsie w obwodzie donieckim w rejonie Awdijiwki. Spodziewana jest intensyfikacja rosyjskich działań ofensywnych w Donbasie
Głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy generał Ołeksandr Syrski poinformował, że ukraińska armia musiała wycofać się z trzech wsi położonych na północny zachód od zdobytej w lutym przez Rosjan Awdijiwki. To Berdycze, Semienowka i Nowomichajłiwka. Rosjanie twierdzą, że zdobyli w tym rejonie walk także czwartą wieś – Nowobachmutiwkę – ale brak potwierdzenia tych informacji. Na tym odcinku frontu Rosjanie prowadzą działania ofensywne, których kierunkiem jest docelowo – wciąż jeszcze odległy – Pokrowsk, czyli jedno z ostatnich miast obwodu donieckiego, które nie było dotąd dotknięte niemal bezpośrednimi walkami.
Bardzo ciężkie jest położenie ukraińskiej armii także w rejonie miasteczka Czasiw Jar położonego na zachód od Bachmutu. Czasiw Jar stanowił bezpośrednie zaplecze Ukraińców jeszcze w trakcie bitwy o Bachmut, obecnie stał się miejscowością frontową. Kilkanaście dni temu Rosjanie osiągnęli tam pewne postępy o charakterze taktycznym, obecnie kontynuują tam działania ofensywne. Ewentualna utrata Czasiw Jaru oznaczałaby dla Ukraińców istotne pogorszenie sytuacji obronnej nakierunku operacyjnym, na którym rosyjskim celem maksimum pozostają Słowiańsk i Kramatorsk.
Ukraińska armia – a także eksperci z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW) – spodziewają się, że Rosjanie w najbliższych tygodniach co najmniej utrzymają obecne tempo prowadzenia działań ofensywnych, a być może nawet je zintensyfikują.
Wszystko po to, by maksymalnie wykorzystać czas, w którym bezpośrednio na front nie będą jeszcze docierać w szerszym zakresie amunicja artyleryjska i sprzęt z nowego pakietu amerykańskiej pomocy wojskowej. Środkiem ciężkości rosyjskiej ofensywy najprawdopodobniej pozostanie Donbas – nie wyklucza się jednak także kolejnych rosyjskich uderzeń w rejonie Kupiańska i na północnym wschodzie obwodu charkowskiego.
Tygodnik „Polityka” usunął ze swojego profilu na FB drastyczną ilustrację na temat protestu klimatycznego grupy Ostatnie Pokolenie
Rysunek Patryka Sroczyńskiego przedstawiał dwie osoby, które stoją przy pomniku Syrenki w Warszawie z puszką farby. Podnoszą ręce i krzyczą: „Jesteśmy ostatnim pokoleniem!”. Na kolejnym obrazku leżą na ziemi z obciętymi głowami. Miecz w rękach Syrenki jest czerwony, ubrudzony krwią.
Miała być to „satyra” dotycząca grupy aktywistycznej Ostatnie Pokolenie, która blokuje ruch w Warszawie, a także oblała barwnikiem spożywczym Syrenkę, żeby zwrócić uwagę na kryzys klimatyczny. W innych krajach aktywiści tej grupy oblewali zupą dzieła sztuki, w tym Monę Lisę w Luwrze.
„Obywatelskie nieposłuszeństwo jest wpisane w nasze działania, taka jest nasza filozofia, bo inne metody zawiodły. Od 40 lat wiemy o zmianie klimatu, były raporty, były petycje, marsze, międzynarodowe negocjacje. Nic nie przyniosło zdecydowanych działań” – mówiła w rozmowie z OKO.press Julia Keane, jedna z aktywistek. „To nas zmusza do sięgania po metody obywatelskiego nieposłuszeństwa” – wyjaśniała.
Po tekście w OKO.press „Polityka” usunęła drastyczną ilustrację ze swojego profilu na FB.
Rysunek pojawił się w sieci kilka dni po tym, jak poseł Konfederacji Ryszard Wilk udostępnił film, będący fragmentem telewizyjnego serialu. Widać na nim scenę, w której mężczyzna strzela do dwojga aktywistów oblewających barwnikiem obraz.
Powstała petycja o ukaranie posła. Podpisało ją już 3,5 tys. osób.
„Wspieram akcje Ostatniego Pokolenia, choć nie są to moje metody działania i robienia aktywizmu. Ale trzeba zdać sobie sprawę z kontekstu. Rozumiem ich strach i chęć działania” – mówił jeden z autorów petycji, Daniel Petryczkiewicz, w rozmowie z OKO.press.
Poznaliśmy szczegóły oświadczenia majątkowego Donalda Tuska. Co zaskakujące, premier nie posiada ani jednej nieruchomości.
Przez cały zeszły rok premier Donald Tusk zarobił pojad 67 tys. euro oraz powyżej 168 tys. złotych. Łącznie daje to kwotę równowartości około 460 tysięcy złotych. Kwota w euro pochodzi z emerytury z Brukseli, należnej premierowi po okresie pełnienia funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Jako premier w 2023 roku Tusk zarobił ponad 13 tys. złotych, jednak funkcję te pełnił jedynie przez połowę miesiąca w grudniu.
Premier nie posiada żadnych nieruchomości, choć dziennikarze udowodnili, że przepisał je na swoją żonę. Na własność nie posiada też żadnego samochodu.
Premierka Włoch Giorgia Meloni ogłosiła, że będzie liderką kampanii swojego ugrupowania Bracia Włosi.
Szefowa rządu Włoch zaskoczyła, ogłaszając swój start do PE z „jedynki” podczas wiecu w Pescarze. Jak przekonywała, startuje, by pomóc swojej partii w odniesieniu sukcesu, który umożliwi zmianę układu sił w Brukseli i Strasburgu.
„Chcemy stworzyć większość, która połączy siły centroprawicy i pośle do opozycji lewicę również w Unii Europejskiej. Będziemy bronić w UE naszej wspaniałości, naszych granic, naszej tożsamości. Także tym razem powiedzą nam, że jesteśmy szaleni, i że to wyzwanie niemożliwe do wygrania. Tyle razy uznano już nas za przegranych, mówili, że znikniemy. Niech sobie mówią. Czas podnieść poprzeczkę, zmienimy także Unię” – mówiła Meloni.
Meloni nie wyjawiła, czy przyjmie mandat europarlamentarzystki po ewentualnym wyborczym sukcesie.