Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
„Decyzja była oczywista”. Bartłomiej Sienkiewicz odwołał szefa PiSF
Czwartek 11 kwietnia przyniósł całą serię informacji o zmianach kadrowych w instytucjach kultury.
Minister Bartłomiej Sienkiewicz poinformował, że zdymisjonował Radosława Śmigulskiego. Śmigulski był szefem PISF od 2017 roku, wygrał konkurs na to stanowisko.
PISF przyznaje środki na produkcję filmów i w ten sposób ma często decydujący wpływ na to, które polskie filmy powstaną, a które nie.
Poprzedni minister Piotr Gliński odwołał dyrektorkę PISF Magdalenę Srokę w połowie kadencji i bez podania przyczyny.
A jakie są przyczyny odwołania Śmigulskiego?
„Lista jest dość poważna” – powiedział minister Sienkiewicz podczas konferencji prasowej. „Nierzetelne rozliczanie środków. Dopiero po naciskach kontroli NIK-u odzyskaliśmy 7 milionów, których dyrektor Śmigulski uznał, że nie musi odprowadzać”.
Sienkiewicz dodał:
„Głos środowiska miał tutaj znaczenie. Przypominam, że mieliśmy do czynienia z listem otwartym środowisk filmowych, które reprezentują parę tysięcy ludzi związanych z polskim filmem. Listem ludzi, którzy uważają dotychczasowy sposób prowadzenia tej instytucji za absolutnie dysfunkcyjny i skandaliczny. Decyzja była oczywista”.
Tymczasowo Instytutem będzie kierować Kamila Dorbach, prawniczka. W latach 2019-23 pełniła w PISF funkcję specjalistki ds. PR-u. Sienkiewicz zapowiedział ogłoszenie konkursu na stanowisko dyrektora PISF.
Ale to nie koniec zmian kadrowych w instytucjach kultury:
Działaczki Aborcji Bez Granic zaprezentowały dzisiaj w Sejmie polski dług aborcyjny, czyli kwotę, która państwo zaoszczędziło, nie wykonując potrzebnych aborcji. To aż 50 mln zł
Aborcja Bez Granic przedstawiła 11 kwietnia polski dług aborcyjny. Co to takiego? To kwota wsparcia finansowego udzielonego przez wszystkie grupy wchodzące w skład sieci osobom potrzebującym dostępu do aborcji.
„W Polsce od co najmniej 18 lat rośnie dług aborcyjny. W 2006 roku do Polski zaczęły docierać tabletki aborcyjne z zaufanych organizacji międzynarodowych. Również wtedy zaczęły pracować Kobiety w Sieci – pierwsza organizacja w Polsce pomagająca w aborcjach tabletkami” – pisze ABG w komunikacie.
Aktualnie takich grup asystujących w aborcjach – w przyjmowaniu tabletek, czy pomagając w wyjeździe za granicę – działa dziewięć, wszystkie zrzeszone są w sieci Aborcja Bez Granic.
Od 2023 roku średnia liczba kobiet robiących aborcje z Aborcją Bez Granic to 130 dziennie (123 przyjmują tabletki w domach, a 7 wyjeżdża na zabieg aborcji).
Polki mogą mieć bezpieczną aborcję w Polsce dzięki: tabletkom aborcyjnym, prywatnym darczyńcom, międzynarodowej sieci wspierającej i zagranicznym grantom od rządów Holandii, Belgii i Francji.
Na dzień 11 kwietnia wydatki te wyniosły 49 104 011 PLN, w tym:
Po konferencji prasowej działaczki rozdały posłom i posłankom paragony z wydatkami na aborcję.
Dziś w Sejmie debata o aborcji. Czy ludowcy zablokują ustawy?
W piątek 12 kwietnia Sejm ma głosować nad czterema projektami dotyczącymi aborcji. Wśród nich są projekty Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, w których zapisano prawo kobiety do przerwania ciąży do 12. tygodnia.
Czy PSL zagłosuje nad dalszymi pracami nad tymi projektami? To od głosów ludowców zależy, czy projekty przepadną.
W czwartek rano w Radiu Zet poseł PSL, a zarazem ministert rozwoju i technologii, Krzysztof Hetman, usłyszał pytanie o to, jak zagłosuje PSL.
„Uważam, że projekty powinny pójść do komisji i powinny być dyskutowane” – odpowiedział Hetman.
„U nas [w PSL] jest całkowita wolność światopoglądowa i każdy będzie mógł głosować tak, jak mu podpowiada system wartości” – mówił polityk PSL.
Marek Sawicki z PSL zapowiedział, że nie zagłosuje za projektami Lewicy i KO. Prowadzący rozmowę Bogdan Rymanowski pytał, jak zagłosują inni politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
„Nie mam rozeznania” – odpowiedział Hetman. „Każdy zagłosuje tak, jak będzie uważał”.
Jak mu podpowiada intuicja, co się wydarzy — pytał Rymanowski.
„Myślę, że wszystkie projekty przejdą” – odpowiedział Krzysztof Hetman.
Według sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM 64 proc. wyborców Koalicji 15 Października chce, by Sejm przegłosował prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży. W piątkowych głosowaniach kluczowe będą głosy polityków Trzeciej Drogi. Co myślą ich wyborcy?
W sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM zadaliśmy pytanie:
„Trwa spór o prawo do przerywania ciąży. W Sejmie czekają na rozpatrzenie projekty zmieniające prawo do aborcji, a niektóre partie mówią o przeprowadzeniu referendum. Jak według Pana/Pani sprawa aborcji powinna zostać rozwiązana?”
Wyniki omawia Magdalena Chrzczonowicz:
„Do wyboru były cztery odpowiedzi. Najwięcej ankietowanych – 35 proc. – wybrało pierwszą: „«Posłowie i posłanki powinni przegłosować prawo do legalnej aborcji do 12 tygodnia ciąży».
Na drugim miejscu – referendum — wybrało je 23 proc. Przekonuje do niego Trzecia Droga, a szczególnie Polska 2050. Sprzeciwiają się Lewica i KO oraz organizacje pro-choice.
Na trzecim miejscu znalazł się powrót do tzw. kompromisu — tę odpowiedź wybrało 21 proc.”
Trzecia Droga to koalicja partii Szymona Hołowni — Polski 2050 – i Polskiego Stronnictwa Ludowego. W Sejmie jest 64 posłanek i posłów tej koalicji (po 32 z każdej z partii). To ich głosy zdecydują, czy parlament będzie dalej pracował nad ustawami dotyczącymi aborcji.
Jakie poglądy mają ich wyborczynie i wyborcy?
„Aż 50 proc. wyborców najbardziej konserwatywnej części tej koalicji, czyli Trzeciej Drogi, chce prawa do aborcji do 12. tygodnia. Jedna czwarta tego elektoratu opowiada się za rozwiązaniem proponowanym przez TD, czyli za referendum. To czerwona kartka dla opcji forsowanej przez Trzecią Drogę” – pisze Magdalena Chrzczonowicz.
W naszym sondażu zaskakują wyniki w grupie wiekowej powyżej 60. roku życia. Jak odpowiedziały kobiety, a jak mężczyźni?
Omówienie wszystkich wyników sondażu tutaj:
Między czwartą a szóstą rano Ukraina znalazła się pod zmasowanym ostrzałem. Trafionych zostało co najmniej 10 obiektów infrastruktury krytycznej. Polska poderwała polskie i sojusznicze samoloty F16
„Siły rosyjskie przeprowadziły w czwartek nad ranem atak rakietowy na Charków i obwód charkowski na północnym wschodzie Ukrainy” – powiadomili mer miasta Ihor Terechow i szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow.
Rosja użyła między innymi pocisków rakietowych Kindżał.
„Dzisiejszej nocy obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, związana z uderzeniami rakietowymi wykonywanymi na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy” – napisało w komunikacie prasowym Dowództwo Operacyjne polskich Sił Zbrojnych.
„Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a DO RSZ na bieżąco monitoruje sytuację” – poinformowało Dowództwo Operacyjne polskich Sił Zbrojnych.