Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Część wojskowego wsparcia w ramach przegłosowanego wczoraj w Izbie Reprezentantów pakietu pomocowego dla Ukrainy jest już w Polsce – donosi „Financial Times”
Brytyjski dziennik „Financial Times” informuje, że amerykańska administracja nie czekała na decyzję o odblokowaniu pomocy dla Ukrainy przez Izbę Reprezentantów. Znaczna część uzbrojenia, które USA mają przekazać Ukrainie w ramach pakietu pomocowego o wartości 61 mld dol., czeka już na transport w bazach w Europie, m.in. w Polsce.
Bliskość ukraińskiej granicy oznacza, że przewiezienie uzbrojenia do Kijowa możliwy będzie w krótkim czasie. Informatorzy „Financial Times” potwierdzają tym samym doniesienia „Washington Post” z piątku, że po zatwierdzeniu pakietu pomocowego przez amerykański Kongres, pomoc może trafić do Ukrainy w mniej niż siedem dni. Pakiet musi jeszcze zostać zaakceptowany przez Senat, co najpewniej wydarzy się w nadchodzącym tygodniu.
Według „Washington Post” w pierwszej kolejności do Kijowa pojedzie broń i amunicja, następnie systemy uzbrojenia, których transport zajmie więcej czasu.
Problem w tym, że wielomiesięczna zwłoka w przyjęciu pakietu przez amerykańską Izbę Reprezentantów znacznie pogorszyła sytuację Ukrainy. Jak pisze „Financial Times” Rosjanie zdołali umocnić swoje pozycje na okupowanym terytorium i przejąć inicjatywę na polu walki. Wysoko postawiony ukraiński urzędnik, w rozmowie z „FT” stwierdził, że amerykańskie wsparcie spowolni postępy Rosjan, ale ich nie zatrzyma.
Państwowa Komisja Wyborcza podała dane o frekwencji w wyborach samorządowych na godz. 17.00. Jest o blisko 6 pkt procentowych niższa niż przed dwoma tygodniami
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej frekwencja w drugiej turze wyborów samorządowych do godz. 17.00 wyniosła 33,17 proc. Oznacza to, że w głosowaniu jak dotąd wzięła udział jedna trzecia uprawnionych do głosowania. Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak przypomniał, że przed dwoma tygodniami o tej samej porze głosy zdążyło oddać 39,43 proc. uprawnionych, o blisko 6 pkt proc. więcej.
Frekwencja jest na razie wyraźnie niższa niż w poprzednich wyborach samorządowych w 2018 roku, kiedy wyniosła 38,73 proc.
PKW podała także wyniki z podziałem na województwa. Najwięcej uprawnionych zagłosowało jak dotąd w woj. lubelskim – 37,5 proc., najmniej –29,51 proc. – w województwie dolnośląskim.
Jeśli chodzi o wybory włodarzy miast, to największą popularnością cieszą się głosowania w Zielonej Górze – 36,48 proc., Kielcach – 34,62 proc. i Rzeszowie – 33,74 proc. Najniższą frekwencję odnotowano natomiast we Wrocławiu – 25,99 proc., Gorzowie Wielkopolskim – 26,18 proc. i Poznaniu – 29,53 proc.
Najwyższą frekwencję odnotowano w gminie Odrzywół w powiecie przysuskim (woj. mazowieckie) – w wyborach na tamtejszego burmistrza głos oddało 62,51 proc. uprawnionych. Najmniej głosów oddano – jak na razie – w gminie Miastko w powiedzie bytowskim (woj. pomorskie) – „tylko 21,82 proc.” – powiedział Sylwester Marciniak.
Szef PKW podkreślił, że wybory upływają w spokojnej atmosferze. Do godz. 17.00 odnotowano 106 wykroczeń i przestępstw. Członek PKW Wojciech Sych podał przykład jednej z gmin w woj. podlaskim, gdzie kandydujący w wyborach wójt wraz z zastępcą dowoził głosujących na wybory prywatnymi samochodami. Kontrkandydat próbował zatrzymać jedno z aut własnym ciałem, kilkadziesiąt metrów przejechał na masce samochodu.
Jak ogłosił przedstawiciel Rosji na Krymie Sergiej Aksjonow parada zwycięstwa 9 maja nie odbędzie się na okupowanym półwyspie „ze względów bezpieczeństwa”
Informację o decyzji władz okupacyjnych podał dziś portal Ukraińska Prawda. Aksjonow ogłosił ją na Telegramie: "Nie ma planów zorganizowania w Republice Krymu 9 maja defilady wojskowej i marszu «Nieśmiertelnego Pułku». Jest to związane ze kwestiami bezpieczeństwa” – napisał.
Zapowiedział zarazem, że Rosjanie zorganizują innego rodzaju uroczystości. „Krym z godnością obchodzić będzie Dzień Zwycięstwa” – stwierdził Aksjonow.
Zgodnie z zapowiedziami prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, to właśnie Krym i Morze Czarne mają w 2024 roku stać się epicentrum działań wojennych. W noworocznym wywiadzie dla brytyjskiego „The Economist” Zełenski podkreślił, że osłabienie potencjału militarnego Krymu jest dla Ukrainy bardzo ważne – to stamtąd wystrzeliwane są liczne rosyjskie pociski. „Rosja powinna wiedzieć, że jest to dla nas obiekt wojskowy” – mówił Zełenski.
W niedzielę 21 kwietnia rano na Krymie ogłoszono alarm powietrzny, w zatoce Sewastopola miało dojść do eksplozji. Według marynarki wojennej Ukrainy w wyniku ukraińskiego ataku poważnie uszkodzony został rosyjski statek zaopatrzeniowy dla Floty Czarnomorskiej. Władze okupacyjne na Krymie informowały o zablokowaniu ruchu pojazdów na moście krymskim, ale twierdziły, że ukraiński atak został odparty.
To kolejna w ostatnich dniach akcja sił zbrojnych Ukrainy wymierzona w Krym. Ukraiński wywiad wojskowy (HUR) informował w czwartek, że w wyniku udanego ataku rakietowego na infrastrukturę wojskową w mieście Dżankoj Ukraińcy zniszczyli cztery rosyjskie wyrzutnie przeciwlotnicze i przeciwrakietowe S-400.
Sześcioro sędziów Trybunału Stanu wnioskowało o zwołanie posiedzenia w celu przegłosowania nowego regulaminu. Kierująca pracami TS Małgorzata Manowska, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, odmówiła
O decyzji Małgorzaty Manowskiej poinformowało w sobotę 20 kwietnia RMF FM. Pierwsza prezes Sądu Najwyższego i przewodnicząca Trybunału Stanu w piątek przesłała sędziom pismo, w którym odmawia zgody na zwołanie posiedzenia pełnego składu TS.
Wniosek przesłali do SN zasiadający w TS Przemysław Rosati, Jacek Dubois, Kamila Ferenc, Marek Małecki, Marek Mikołajczyk i Piotr Zientarski. Powinien być zrealizowany w ciągu 45 dni, w tym przypadku do 4 maja 2024. O decyzji ws. terminu przewodnicząca TS powinna poinformować wnioskodawców najpóźniej dwa tygodnie wcześniej.
Z decyzją zwlekała dosłownie do ostatniej chwili.
W piśmie z 19 kwietnia informuje sędziów, że do jej wyłącznej kompetencji należy inicjowanie zmian w regulaminie TS. Wniosek o zwołanie posiedzenia uznała zatem za bezprzedmiotowy. Manowska zaznacza zarazem, że jest gotowa na „pozbawioną emocji dyskusję” o zmianach w regulaminie i prosi wnioskodawców, by w ciągu 60 dni przesłali jej uzasadnienie swoich pomysłów.
Zgodnie z przyjętym w marcu 2022 regulaminem TS, uprawnienia Manowskiej są niezwykle rozbudowane. Obejmują nie tylko zwoływanie posiedzeń pełnego składu TS, ale też m.in. kierowanie spraw na posiedzenia i rozprawy oraz wyznaczanie ich terminów i ustalanie porządku dziennego. Do tego Manowska wyznacza w Trybunale Stanu składy orzekające, w tym przewodniczących składów.
W piśmie do sędziów Manowska – neo-sędzia, która w 2020 roku została I Prezes SN – przypomina, że jest zwolenniczką ograniczenia własnych kompetencji i wprowadzenia zasady losowania składów orzekających. To jedna z głównych zmian, której domagają się sędziowie. Ale zdaniem Manowskiej propozycja ta upadła, gdy poprzednim razem dyskutowano o zmianach w regulaminie, w 2022 roku.
Jak mówił OKO.press wiceprzewodniczący obecnego TS Jacek Dubois, to on zgłaszał wówczas propozycję, żeby składy były losowane. Manowska zaproponowała wtedy, by na razie „przyjąć regulamin w takim kształcie, a potem do tego wrócimy”. To dlatego TS Dubois z grupą sędziów ponowili ten wniosek. Według sędziego Przemysława Rosatiego, z którym rozmawiało RMF FM, decyzja o niezwoływaniu posiedzenia to „próba zablokowania zmian, które likwidowałyby jednowładztwo w Trybunale Stanu”.
Niewykluczone, że Małgorzata Manowska będzie zwlekać z podjęciem sprawy Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, którego przed TS chce postawić rządząca koalicja. Na pomoc Manowskiej przyszedł w styczniu tzw. Trybunał Konstytucyjny, który orzekł, że prezesa NBP nie można postawić przed TS. Nawet jeżeli ostatecznie TS podejmie sprawę Glapińskiego, przy obecnym kształcie regulaminu to Manowska decydować będzie o składzie sędziowskim, który będzie ją rozpatrywał.
Do godziny 12:00 w drugiej turze wyborów samorządowych zagłosowało 12,93 proc. uprawnionych – 4 punkty procentowe mniej niż w I turze. Najwyższa frekwencja tradycyjnie we wschodniej Polsce, najniższa na Śląsku, Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku
W ponownym głosowaniu na wójtów, prezydentów i burmistrzów miast do godz. 12:00 wzięło udział 12,93 proc. uprawnionych – poinformowała Państwowa Komisja Wyborcza.
Podobnie jak w I turze, najwyższa frekwencja jest w województwach: podlaskim (15,83), lubelskim (15,41) i podkarpackim (14,89).
Najniższa – w dolnośląskim (10,64 proc), opolskim (11,92) i śląskim (11,97 proc.).
Najwyższa frekwencja w miastach wojewódzkich:
Najmniejsza frekwencja w miastach wojewódzkich:
Jak powiedział przewodniczący PKW, całościowe wyniki wyborów poznamy do południa w poniedziałek.
Najmniej wyborców zagłosowało w gminie Stargard (zachodniopomorskie) – tylko 7,64 proc. uprawnionych. Najwięcej w gminie Odrzywół (mazowieckie) – 28,5 proc.
W pierwszej turze wyborów samorządowych 7 kwietnia frekwencja o godz. 12:00 wynosiła 16,52 proc., w wyborach w 2018 roku 15,61 proc.