Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Od 1 maja ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy ma w swym biurze prasowym w pełni cyfrową „rzeczniczkę”. To wygenerowana przez sztuczną inteligencję postać o imieniu Victoria Shi – wzorowana na popularnej ukraińskiej piosenkarce
Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy ogłosiło, że cyfrowy awatar o imieniu Victoria Shi będzie wspierać ludzki personel resortu w jego reprezentowaniu w internecie. Zachowująca się bardzo przekonująco i mówiąca bardzo naturalnym głosem postać została wykreowana w oparciu o narzędzia sztucznej inteligencji przez zespół Game Changers, zajmujący się m.in. komunikowaniem w sieci wydarzeń związanych z wojną w Ukrainie. Wygląd Victorii Shi jest wzorowany na pochodzącej z Doniecka ukraińskiej piosenkarce Rosalie Nombre, powszechnie znanej w Ukrainie, prowadzącej wysokozasięgowe konto na Instagramie i występującej w popularnych programach telewizyjnych (w tym w ukraińskiej wersji reality show Bachelor). Rosalie Nombre zgodziła się użyczyć resortowi swego wizerunku za darmo – na tym jednak kończy się rola piosenkarki w projekcie ukraińskiego resortu spraw wewnętrznych.
Ukraińskie MSZ poinformowało, że Victoria Shi będzie odczytywać wyłącznie oświadczenia napisane przez ludzki personel ministerstwa i że żadna część oficjalnej komunikacji resortu nie została oddana w ręce sztucznej inteligencji.
Imię i nazwisko cyfrowej rzeczniczki ukraińskiego MSZ mają bardzo czytelne znaczenia. Imię brzmi identycznie jak angielskie (i łacińskie) słowo „victoria” oznaczające zwycięstwo, zaś nazwisko nawiązuje do ukraińskiego wyrażenia „sztucznyj intelekt” oznaczającego oczywiście sztuczną inteligencję.
"To skok technologiczny, jakiego nie dokonała jeszcze żadna służba dyplomatyczna na świecie” – mówił o projekcie szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kuleba.
Hamas chce rozmawiać z Amerykanami o zawieszeniu broni w Strefie Gazy. Izrael z kolei przedstawił USA plan ewakuacji cywili przed zapowiadanym atakiem lądowym na Rafah
Hamas wysłał w sobotę 4 maja do Kairu delegację na rozmowy z egipskimi mediatorami pośredniczącymi między obiema stronami wojny w Strefie Gazy. „Jesteśmy zdeterminowani, aby zapewnić porozumienie w sposób spełniający żądania Palestyńczyków” – poinformował Hamas w oświadczeniu o wysłaniu swych przedstawicieli do stolicy Egiptu. Jednocześnie Hamas podkreślił, że delegacja jedzie do Kairu ”w pozytywnym duchu".
Kilka godzin wcześniej w Kairze pojawił się dyrektor amerykańskiej agencji wywiadowczej CIA William Burns. Nie jest jasne, czy ma on zamiar spotkać się bezpośrednio z delegacją Hamasu, czy też w ewentualnych kontaktach będą pośredniczyć egipscy negocjatorzy. Wydaje się jednak wysoce prawdodobne, że do jakiejś formy rozmów dojdzie. W piątek wieczorem amerykański sekretarz stanu Anthony Blinken podkreślał, że Hamas był dotąd „jedyną przeszkodą” w osiągnięciu porozumienia o zawieszeniu broni. "Zobaczymy, czy faktycznie zgodzą się z nami w sprawie zawieszenia broni i uwolnienia zakładników” – mówił Blinken.
Tymczasem Izrael przedstawił swym amerykańskim sojusznikom plan ewakuacji cywili mającej poprzedzać frontalny lądowy atak na Rafah – położone przy samej granicy z Egiptem ostatnie miasto w Strefie Gazy, które było dotąd względnie bezpiecznym schronieniem na dla ponad 1,2 miliona uchodźców z terenów objętych bezpośrednimi działaniami wojennymi. Pytani o to przez agencję AP wysocy urzędnicy amerykańskiej administracji stwierdzili, że nie zmieniło to stosunku Stanów Zjednoczonych do kwestii ataku na Rafah. Biały Dom dalej stanowczo naciska na Izrael, by powstrzymał się od realizacji planu lądowego uderzenia na to miasto, ze względu na jego katastrofalne konsekwencje humanitarne.
Izraelski premier Benjamin Netanjahu zadeklarował już oficjalnie, że atak na Rafah zostanie przeprowadzony mimo sprzeciwu USA i większości państw Zachodu.
Rosjanie przeprowadzili w nocy z piątku na sobotę 4 maja atak dronowy i rakietowy na wschodnią Ukrainę. Większość rakiet i dronów udało się zestrzelić, dwa drony Szahid uderzyły w obiekty na terenie Charkowa
Uderzenie irańskiej produkcji drona Szahid wysłanego przez Rosjan wywołało w Charkowie groźny pożar jednego z budynków infrastruktury miejskiej. W wyniku ataku 4 osoby zostały ranne. W nocy z 3 na 4 maja Rosjanie zaatakowali wschodnią część Ukrainy łącznie 13 dronami i 4 pociskami S-300 – wszystkie wystartowały z rejonu Biełgorodu. Ukraińskie Siły Powietrzne informują, że udało im się zestrzelić wszystkie rakiety i drony – pożar w Charkowie mógł też więc być skutkiem upadku drona zestrzelonego już przez obronę przeciwlotniczą.
Ukraińscy dowódcy potwierdzają plany Rosji co do ofensywy na północno-wschodnią część Ukrainy. Dla SZU maj będzie trudnym miesiącem
Ołeksandr Pawluk, dowódca Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy w wywiadzie dla „The Times” stwierdził, że Charków jest możliwym celem podczas letniej rosyjskiej ofensywy.
„Nasze służby wywiadowcze twierdzą, że Rosjanie mają plan zdobycia Charkowa lub Sum, ale nie wiemy, jak poważne są te plany i czy są w stanie je zrealizować siłami, którymi dysponują” – cytuje dowódcę „Ukraińska Prawda”.
Natomiast do 9 maja – Dnia Pobedy, Zwycięstwa – Rosjanie chcą zdobyć miasto Czasiw Jar w rejonie bachmuckim w obwodzie donieckim.
Według Pawluka Rosjanie
mają przewagę w artylerii dziesięć do jednego
i całkowitą przewagę w powietrzu. Oprócz tego rosyjskie wojsko planuje zająć nie tylko obwody doniecki i ługański, ale także zaporoski.
„Zrobimy wszystko, co możliwe, aby zapobiec rosyjskiemu przełomowi, i mamy nadzieję, że amerykańska broń nam pomoże. Gdyby [amerykański pakiet pomocowy] dotarł na czas, nie stracilibyśmy terytoriów, które [zostały zajęte] w ciągu ostatnich kilku miesięcy” – powiedział dowódca Wojsk Lądowych Ukrainy.
Według Pawluka na okupowanych terytoriach Ukrainy znajduje się od 510 000 do 513 000 rosyjskich żołnierzy.
„Uważamy, że Rosjanie chcą zmobilizować kolejne 100 000 żołnierzy i że wykorzystają ich do wzmocnienia swoich sił w Ukrainie w czerwcu i lipcu” – cytuje generała hromadske. Oprócz tego do końca roku Rosjanie zamierzają zmobilizować jeszcze około 300 000 żołnierzy.
Pawluk mówi, że rosyjska armia traci prawie 25 000-30 000 zabitych i rannych miesięcznie.
O planach ofensywy na Charków i Sumy również mówił w wywiadzie dla „The Econimist” Wadym Skibicki, zastępca szefa wywiadu wojskowego Ukrainy. Według Skibickiego czas jej rozpoczęcia zależy od siły ukraińskiej obrony w Donbasie. Natomiast główna ofensywa Rosji rozpocznie się „pod koniec maja lub na początku czerwca”.
Według Skibickiego po rosyjską stronę granicy od Charkowa znajduje się 35 tys. wojska. Rosjanie planuja zwiększyć siły do 50-70 tys. Do tego w centralnej części Rosji jest formowana rezerwa w 15-20 tys. żołnierzy, która może dołączyć do głównych sił.
Skibicki uważa, że
te siły są niewystarczające, żeby zająć tak duże miasto.
Skibicki też poinformował, że w maju Rosja przygotowuje „trójpoziomowy” plan destabilizacji Ukrainy: wojskowy, dezinformacyjny i izolacyjny. Po pierwsze, miną tygodnie, zanim amerykańska pomoc wojskowa dotrze na linię frontu.
Do tego prawdopodobnie ona nie będzie w stanie dorównać rosyjskim zapasom, chociażby pocisków. Według przedstawiciela HUR siły rosyjskie wiedziały, że kwiecień i maj będą dla Ukrainy trudnymi miesiącami.
Dezinformacyjna kampania w Ukrainie będzie polegać na manipulacjach związanych z legitymnością prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego (20 maja miałaby skończyć jego prezydentura, ale wybory w kraju podczas wojny nie są możliwe).
Trzecim czynnikiem jest nieustanna kampania Rosji mająca na celu izolację Ukrainy na arenie międzynarodowej.
Po raz pierwszy od 50 lat Dania złagodzi swoje prawo, wydłużając okres na przerwanie ciąży z 12 do 18 tygodni jej trwania.
Rząd duński przekazał w piątek, że osiągnął porozumienie z czterema partiami – Socjalistyczną Partią Ludową, Czerwono-Zielonym Sojuszem, Duńską Partią Socjal-Liberalną i Alternatywą – w celu podniesienia limitu aborcji z obecnych 12 do 18 tygodni – czytamy w artykule Politico.
Nowe przepisy pozwolą również 15-17-latkom na zabieg bez wymaganej na to zgody rodziców.
„Chodzi o wolność kobiet, o prawo do decydowania o własnym ciele i o własnym życiu. To historyczny dzień dla równości kobiet” – powiedziała duńska minister ds. cyfryzacji i równości płci Marie Bjerre.
Prawo do aborcji zostało wprowadzone w Danii w 1973 roku. Limit 12 tygodni został ustanowiony „częściowo ze względu na fakt, że w tamtym czasie wszystkie aborcje były chirurgiczne, a aborcja po 12 tygodniach niosła ze sobą większe ryzyko powikłań” – powiedział minister zdrowia.
„Po 50 latach nadszedł czas, aby przepisy dotyczące aborcji szły z duchem czasu, dlatego teraz wzmacniamy prawo kobiet do decydowania o sobie.” – powiedziała duńska minister spraw wewnętrznych i zdrowia Sophie Løhde.
Rząd znowelizuje teraz ustawę o zdrowiu. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 czerwca 2025 roku.
Na zdjęciu duńska premierka Mette Frederiksen.