Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Były minister edukacji narodowej Przemysław Czarnek komentował słowa premiera Donalda Tuska na temat Brukseli i obronności.
Czarnek był pytany w programie „Wirtualnej Polski” o wpis premiera Donalda Tuska na portalu X, w którym Tusk napisał, że „Europa byłaby największą potęgą na świecie” gdyby „wszystkie słowa, które padły w Brukseli o wspólnej obronie mogły zostać zamienione w pociski i wyrzutnie rakiet”.
„Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów muszę się zgodzić z panem premierem Donaldem Tuskiem. Gdyby wszystkie słowa, które z Brukseli w ostatnich latach padały na temat tej wspólnej obrony, wspólnej armii, wspólnej polityki obronnej Unii Europejskiej, stały się faktem, to istotnie można by było tak sądzić” — powiedział polityk PiS.
Były minister edukacji odniósł się także do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem. Powiedział, że Duda „powinien budować relacje ze wszystkimi, którzy mają wpływ na rzeczywistość światową, a Donald Trump ma niewątpliwie ogromny wpływ”.
„W stu procentach zgadzam się z Donaldem Trumpem. Jeśli któreś państwo NATO nie chce płacić 2 proc. PKB na zbrojenia, niech nie liczy na obronę ze strony sojuszników” – powiedział Przemysław Czarnek „Wirtualnej Polsce”.
Na uwagę, że Trump krytykuje sojuszników NATO za niewystarczające finansowanie, poseł Prawa i Sprawiedliwości, powiedział, że „NATO to jest związek państw, które zobowiązały się do wspólnej obrony przed jakąkolwiek agresją zewnętrzną”.
„Każde z tych państw członkowskich musi wypełniać swoje obowiązki, do których się samo zobowiązało. Jeśli któryś z krajów, także te najbogatsze, mają zobowiązanie wobec innych krajów natowskich do tego, że mają przeznaczać co najmniej 2 proc. swojego PKB na swoje zbrojenia po to, żeby przez swoje zbrojenia wzmacniać również NATO, to Donald Trump ma świętą rację i zgadzam się w stu procentach z Trumpem” – dodał.
Komisja śledcza zajmująca się aferą wizową nie przesłuchała w czwartek Mariusza Kamińskiego, byłego ministra spraw wewnętrznych i koordynatora służb specjalnych. Kamiński w tym samym czasie zeznawał przed prokuraturą. Przed komisją ma się stawić w poniedziałek.
Mariusz Kamiński miał w czwartek zeznawać przed sejmową komisją śledczą, zajmującą się aferą wizową. Chodziło o ustalenie, czy służby specjalne konsultowały wprowadzane za czasów rządu Morawieckiego nowe przepisy wizowe. Zapewne posłowie chcieliby także ustalić, czy funkcjonariusze służb sprawdzali osoby otrzymujące polskie wizy i w jaki sposób tych sprawdzeń dokonywali.
Jednak Kamiński nie pojawił się w czwartek w Sejmie. Miał dobre usprawiedliwienie – na ten sam dzień i tę samą godzinę został wezwany na przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
Dzień wcześniej zamieścił na platformie X swoje pismo, jakie przesłał w tej sprawie do komisji śledczej. Wynika z niego, że Kamiński w ogóle nie dostał wezwania do stawienia się na komisję, o sprawie dowiedział się z mediów. I dlatego wnosi o „doręczenie wezwania (…) w taki sposób, żebym mógł się zapoznać z jego treścią przed kolejnym posiedzeniem komisji, a nie dowiadywać się o tym fakcie ze środków masowego przekazu.”
Prawdopodobnie właśnie ze względu na to pismo przewodniczący komisji śledczej ds. afery wizowej poseł Michał Szczerba podczas czwartkowego posiedzenia szczegółowo opisał, jak wyglądało doręczanie wezwania. Wysłano je 10 kwietnia, za pośrednictwem Poczty Polskiej. Kamiński go nie odebrał. Zdecydowano więc o doręczeniu przez policję.
„Mariusz Kamiński unikał listonosza, Poczty Polskiej, a przez dwa ostatnie dni unikał także funkcjonariuszy policji. Dwie komendy rejonowe policji próbowały dostarczyć mu zawiadomienie pod wszystkimi znanymi adresami” – relacjonował Szczerba. I przytaczał cytaty z notatek policyjnych: „Pomimo wielokrotnych prób doręczenia wezwania doręczenie było niemożliwe”.
Co ciekawe, wezwanie z prokuratury, wysłane na ten sam adres, którego używała sejmowa komisja, dotarło do Kamińskiego.
„To absolutne unikanie sprawiedliwości. Działanie destrukcyjne, lekceważenie państwa i demokratycznie wybranych instytucji” – komentował Szczerba.
Nie pozwolił też na odczytanie pisma Kamińskiego (znanego już z platformy X), do czego usilnie dążył poseł Piotr Kaleta z PiS.
Ostatecznie komisja śledcza wysłała Mariuszowi Kamińskiemu kolejne wezwanie, tym razem na najbliższy poniedziałek. Miał je dostać od policjantów w trakcie przesłuchania w prokuraturze.
Komisja zdecydowała także o dodaniu nowych świadków do grupy osób przez nią przesłuchiwanych. Zeznawać mają między innymi: ponownie były poseł PiS i były wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski, oraz jego były asystent, Maciej Lisowski z Lex Nostra. Jak wynika z dotychczasowych prac komisji, jest on jedną z osób, która mogła być zaangażowana w aferę wizową. To on miał pisać pisma do konsulów o pilne wyznaczenie wizyt w sprawie wiz dla osób, które były klientami agencji zatrudnienia So Job. Lisowski był prezesem tej agencji.
W drugiej turze wyborów samorządowych większość mieszkańców Gdyni chce zagłosować na Aleksandrę Kosiorek, bezpartyjną społeczniczkę i radczynię prawną.
Aleksandra Kosiorek – 39-letnia prawniczka, zaczęła być kojarzona za sprawą Strajków Kobiet i protestów pod sądami, których była organizatorką w Gdyni.
Według sondażu „Wyborczej” na Kosiorek zamierza głosować 46 proc. osób, na jej kontrkandydata, Tadeusza Szemiota – 21 proc., a 33 proc. respondentów nadal się waha, kogo poprzeć w niedzielę.
Jak pisaliśmy w OKO.Press, Kosiorek, choć organizowała protesty Strajku Kobiet w Gdyni, podczas wyborczej debaty unikała odpowiedzi o aborcję i odpowiedziała negatywnie na pytanie, czy jako prezydentka weźmie udział w marszu równości.
„Jej atutem jest świeżość, ale także obietnica, że będzie prowadziła dialog z mieszkańcami, że drzwi ratusza będą dla nich otwarte. Także to, że nie należy do żadnej partii. Niektórzy politycy na poziomie centralnym wciąż nie rozumieją, że samorząd nie musi opierać się na członkostwie w partii politycznej – powiedziała ”Wyborczej" prof. Danuta Plecka, politolożka z Uniwersytetu Gdańskiego, gdynianka.
Tadeusz Szemiot – ekonomista i wieloletni radny KO ma poparcie Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Koalicji Ruchów Miejskich.
Według sondażu „Wyborczej” prognozowana frekwencja podczas drugiej tury w Gdyni ma wynieść 52,6 proc. (w pierwszej turze do urn poszło 54,31 proc. mieszkańców).
Sondaż przeprowadziła pracownia Opinia24 od 12 do 16 kwietnia.
„Poczta Polska zlikwiduje tysiące etatów, a placówki ograniczą działalność. Pracownicy szykują protest” – czytamy w artykule „Rzeczpospolitej”.
Oprócz zapowiedzianej redukcji zatrudnienia o ponad 5 tys. osób rocznie (choć według związków ma ona sięgnąć nawet 10 tys.), która ma być dokonana poprzez nieobsadzanie wakatów po pracownikach przechodzących na emeryturę lub po tych, których umowy dobiegają końca, planowane są także – jak donosi Rzeczpospolita – zwolnienia grupowe.
„Ich skala na razie nie jest znana, dotyczyłyby głównie administracji”.
Rozmówcy „Rzeczpospolitej” mówią o trudnej sytuacji finansowej, co więcej maleje także liczba pracowników. „W porównaniu z okresem sprzed pandemii obsada w spółce spadła o ponad 15 tys. etatów, do 63 tys. (na koniec br. może to być ok. 53 tys.)”.
„Rzeczpospolita” dodaje, że maleje także liczba placówek Poczty Polskiej. „Od 2012 r. zmalała o jedną piątą, czyli o ponad 1,7 tys. lokalizacji. Jeszcze w 2022 r. było to 7620 punktów. Teraz jest ich już tylko 6727”.
Wśród zmian, jakie czekają pocztę mają być m.in. zamykanie urzędów w soboty (poza dużymi miastami i centrami handlowymi), zmniejszenie liczby okienek i czas pracy urzędów (nie będzie pracy na dwie zmiany). „To – w sytuacji braku listonoszy czy opóźniających się doręczeń – może skutkować dalszym spadkiem jakości usług”.
Mateusza Chołodecki z Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych UW mówi dla „Rzeczpospolitej”, że Poczta Polska „mogłaby wykorzystać swój atut w postaci wielkiej sieci placówek, oferując usługi z zakresu administracji publicznej, np. możliwość pobrania zaświadczenia o niekaralności (tak jest w Czechach) czy odbiór paszportu (jak to jest we Włoszech)”.
Reforma nie podoba się związkowcom, a protest we wtorek Ministerstwem Aktywów Państwowych zapowiedziała pocztowa. Według „Rzeczpospolitej” nieoficjalnie mówi się, że listonoszy mają wesprzeć górnicy.
„Nie planuję startować w wyborach do Europarlamentu. Praca w ministerstwie jest pracą niezwykle wymagającą i tej pracy chcę się trzymać” – powiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w programie „Graffiti” Polsat News.
Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej mówiła m.in. o spotkaniu prezydenta Dudy z Donaldem Trumpem. „W mojej ocenie wstrzemięźliwość w przededniu wyborow w Stanach Zjednoczonych jest wskazana z racji zachowania dystansu i gotowości do współpracy z tą czy inną administracją, co jest w interesie państwa, którego głową jest Andrzej Duda” — powiedziała Dziemianowicz-Bąk w programie „Graffiti” Polsat News.
Zaznaczyła, że nawet jeśli Donald Trump zostanie prezydentem, to prezydentura Andrzeja Dudy będzie dobiegać końca. Przypomnijmy, że wybory w USA są 5 listopada 2024 roku, a wybory w Polsce, organizowane co 5 lat, prawdopodobnie będą miały miejsce w pierwszej połowie 2025 roku.
Ministra odniosła sie też do dymisji Pawła Zgórzyńskiego, który był jej zastępcą. Dziemianowicz-Bąk zaznaczyła, że prawdopodobnie do decyzji doszło z powodu wyborów samorządocych „Paweł Zgórzyński próbował łączyć funkcję wiceministra z funkcją radnego sejmiku. Myślę, że dla każdego byłoby trudne do pogodzenia tych dwóch odpowiedzialnych funkcji” — mówiła ministra w programie.
Dziemianowicz-Bąk była także pytana o pomysł skrócenia tygodnia pracy do czterech dni. „Tydzień czterodniowy byłby łatwiejszy do zorganizowania niż 35-godzinny. Chciałabym, by jeszcze w tej kadencji podjąć próbę skrócenia tygodnia pracy”.
Pojawił się też temat zakazu alkoholu na stacjach paliw. „Stacje benzynowe mają służyć zaopatrywaniu pojazdów w paliwo. Wszelkie działania służące do ograniczenia sprzedaży alkoholu w mojej ocenie są ważne”.