Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Pracownicy zasługują na to, aby pracować krócej, utrzymać rodzinę i żyć jak inni Europejczycy” – mówił na konwencji Lewicy Adrian Zandberg. Lewica obiecuje 35-godznny tydzień pracy, 20 proc. podwyżki dla sfery budżetowej i zakaz bezpłatnych staży. I przestrzega przed Konfederacją
„Drodzy pracownicy, chciałbym was przestrzec przed Konfederacją, która chce zadbać tylko i wyłącznie o milionerów, banki, prezesów. Nie będą chronić pracownika. Lewica mówi jasno – nie wejdziemy z nimi do rządu” – zadeklarował na poznańskiej konwencji Lewicy współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg. Konwencja Lewicy odbyła się pod hasłem „Uczciwa praca musi popłacać!”.
Główne postulaty Lewicy przedstawione na konwencji o pracy to m.in.:
„Najwyższy czas, aby sprawy pracowniczek i pracowników znalazły się w centrum polskiej polityki. Po to jest Lewica, Lewica jest reprezentacją pracowników w polskiej polityce. Ile z tego, co wszyscy wypracowujemy, trafia do pracowników? Niestety coraz mniej – wskaźnik udziału płac w zyskach spada. Przez ostatnie 8 lat PiS z tym problemem nic nie zrobił” – mówił Zandberg w Poznaniu. To zdanie prawdziwe – udział płac w polskim PKB w 2022 r. spadł do blisko 43 proc. w 2022 r., w 2020 r. było to 47 proc.
Zandberg odniósł się również do programu Konfederacji: „Drodzy pracownicy, chciałbym was przestrzec przed Konfederacją, która chce zadbać tylko i wyłącznie o milionerów, banki, prezesów. Nie będą chronić pracownika. Lewica mówi jasno – nie wejdziemy z nimi do rządu. Jak ktoś chce rządzić z Konfederacją, to nie będzie rządzić z Lewicą, bo polscy pracownicy zasługują na więcej, a nie na mniej”.
Kilkukrotnie politycy i polityczki Lewicy przypominali, że ich fundamentalnym postulatem jest 35-godzinny tydzień pracy.
„To dodatkowa godzina dziennie może zostać poświęcona np. rodzinie czy pasjom” – mówiła Magdalena Biejat, współprzewodnicząca Razem. A szef Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty dodawał: „Ludzie muszą żyć, praca nie jest jedynym elementem życia każdego z nas. Żyłem w czasach, kiedy marzeniem było to, aby była wolna sobota. Miejcie marzenia. Mocnym postulatem polskiej Lewicy jest 35-godzinny tydzień pracy przy tym samym wynagrodzeniu”.
Tydzień pracy wg pomysłu Lewicy ma być skracany stopniowo: najpierw o dwie godziny, później docelowo o pięć – do 35 godzin tygodniowo.
Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy zapowiedziała wprowadzenie płatnych staży: „Nawet za pracę na stażu należy się wynagrodzenie i my wprowadzimy minimalną stawkę za pracę na stażach”.
„15 października macie wybór głosowania. Albo na partie, które zabiorą wam godność jak PiS i Konfederacja, lub na tych, którzy o wasze prawa pracownicze zadbają. Uwierzcie w nas, głosujcie na Lewicę!” – zakończyła Joanna Scheuring-Wielgus z Nowej Lewicy.
Lider Agrounii i „jedynka” Koalicji Obywatelskiej w Koninie (okręg 37.) Michał Kołodziejczak wystąpił w sobotę 9 września rano na konferencji prasowej w Wawrzeńczycach. Zaprezentował pierwszy ze „stu konkretów” Koalicji Obywatelskiej na wybory.
Pomysł KO polega na utworzeniu Funduszu Stabilizacyjnego dla producentów rolnych.
W sytuacji, gdy nierzetelny kontrahent będzie ociągał się z zapłatą za dostarczone przez rolnika towary, Fundusz będzie przejmował zobowiązania i wypłacał rolnikowi pieniądze.
„Koniec z przeciąganiem płatności za żywność. [...] Dziś wielu oszustów nie płaci za produkty dostarczone przez rolników. Ci muszą iść do sądów, które nie działają” – mówił Kołodziejczak.
By lepiej zabezpieczyć rolników, KO planuje także nadanie uprawnień prokuratorskich Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
UOKiK będzie mógł ścigać nieuczciwych kontrahentów, którzy zalegają z zapłatą za produkty rolne.
„Dlaczego będzie to robić państwo? Bo państwo musi pokazać swoją siłę, musi dać do zrozumienia, że nie będzie pozwalać krzywdzenie tych, którzy są najsłabsi” — podkreślił Kołodziejczak.
Szef „Agrounii” po konferencji w Wawrzeńczycach rusza do Tarnowa, gdzie o 12.00 odbędzie się konwencja KO pod hasłem „100 konkretów na 100 dni”. Ugrupowanie opowie o konkretach, ale przedstawi także szerszy program na swoje rządy po przejęciu władzy od PiS.
Start Michała Kołodziejczaka z list KO Donald Tusk ogłosił niespodziewanie 16 sierpnia. Szef Agrounii – dotychczas krytyczny wobec KO – ma wzmocnić pozycję Koalicji na wsi. W OKO.press pisaliśmy o zaskakującej metamorfozie Kołodziejczaka, który jeszcze niedawno był sojusznikiem prorosyjskiej skrajnej prawicy.
„Rzuciłem złote bankowe trony dla pracy dla Polski” – mówił 8 września w Tomaszowie Lubelskim premier Mateusz Morawiecki. „A on [Donald Tusk – red.] rzucił Polskę dla brukselskiej kasy i dla tamtych judaszowych srebrników”. Co jeszcze wydarzyło się w kampanii?
Do wyborów parlamentarnych zostało 37 dni. Co wydarzyło się w kampanii wyborczej w piątek 8 września?
PiS nie zdradził nowych propozycji programowych. Cały dzień poświęcił na akcję „kłamstwa Tuska”, która miała być odpowiedzią na sobotnią konwencję Koalicji Obywatelskiej. 9 września w Tarnowie lider Platformy ma bowiem przedstawić „100 konkretów” na pierwsze 100 dni rządów.
PiS skupił się więc na niezrealizowanych obietnicach w programie PO z 2011 roku. Politycy PiS czytali, że płace w budżetówce miały wzrosnąć, gaz łupkowy miał sfinansować emerytury, służby miały stracić dostęp do bilingów obywateli, a w Polsce miała już istnieć elektrownia atomowa. „Jak to PO ma w zwyczaju, słowa nie dotrzymali” – słyszymy na jednym z filmów. Wniosek? W żadne obietnice PO ufać nie można.
Ucieczka w przeszłość to zgrany sposób rządzącej partii na omijanie niewygodnych tematów. A tymi z pewnością są własne niezrealizowane obietnice. I właśnie od tego odbili się sztabowcy PO, którzy w kontrze przygotowali akcję „oszustwa PiS”.
„Polacy mieli żyć długo i szczęśliwie. Długo to czekają w kolejkach do lekarzy. Za czasów rządów PiS czas oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty wydłużył się aż o 1,7 miesiąca. W ubiegłym roku ponad cztery milion Polaków korzystało z prywatnych ubezpieczeń” – słyszmy na jednym z opublikowanych dziś filmów.
Politycy PO pytali też m.in. o niespełnione obietnice: wybudowania 3 mln mieszkań, pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, czy szybkie uniezależnienie Polski od surowców z Rosji. Wśród „oszustw PiS” wymieniają także dotacje z publicznych środków przekazane kluczem politycznym, a także uwłaszczenie klasy politycznej na państwowym majątku.
Brak zaufania do oponentów to nie jedyny wspólny mianownik kampanii PiS i KO. W czwartek, 8 września rząd wypuścił antyuchodźczy spot, który był niemal wierną kopią rosyjskiej propagandy na temat Zachodu. Zaledwie dzień poźniej, w piątek 9 września, Platforma Obywatelska odpowiedziała ksenofobicznym klipem. Miał nawiązywać do afery korupcyjnej związanej z wydawaniem wiz pracowniczych dla obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. Sprawą zajmują się prokuratura i CBA. PO przekonuje, że to szwindel na kilkaset tysięcy osób, które PiS bez żadnej kontroli wpuścił do Polski. Ale klip, który trafił dziś do sieci to nie tylko materiał antyrządowy, ale też ksenofobiczny. „Straszyli, straszyli, a sami ich wpuścili!" – słyszymy na początku klipu. „Wydało się. Rząd PiS zaprosił do Polski 250 tys. imigrantów z Azji, z Afryki”.
Ilustracją dla tych słów są z jednej strony obrazy, które mają nasuwać skojarzenia z aferą korupcyjną (banknoty, uściski dłoni, chowanie dolarów do kieszeni, interwencja służb) a z drugiej ilustracje „imigrantów”, którzy są przedstawieni w 11 obrazach – to stockowe zdjęcia „uchodźców":
Całość buduje podprogowy lęk przed obcymi, niemalże jak z antyimigranckich spotów PiS z 2015, czy materiałów TVP.
Od sobotniej konwencji ideowej, na której Lewica ogłosiła hasło „Serce mam po lewej”, jej politycy konsekwentnie stawiają się w roli gwaranta rządu bez „brunatnej siły”, czyli Konfederacji.
Podczas konferencji prasowej w Zielonej Górze Adrian Zandberg ostrzegał „przed realnym niebezpieczeństwem, które wisi nad Polską, że skrajna prawica dostanie do ręki ster władzy w Polsce. Temu niebezpieczeństwu trzeba zapobiec”. Mówił, że to w takich miastach jak Zielona Góra rozstrzygnie się, czy trzeci mandat (po PO i PiS) zdobędzie Konfederacja czy Lewica.
„Na sejmowych korytarzach słychać nierozsądne pomysły, żeby demokratyczna opozycja wchodziła w jakieś alianse ze skrajną prawicą” – mówił jeden z liderów Lewicy. Stwierdził, że „takie pomysły pojawiają się z braku rozsądku a nie złej woli. My się na to nigdy nie zgodzimy”.
„Lewica nie wejdzie do rządu z brunatnymi” – zapowiedział Zandberg. „Nie uważamy, że Konfederacja to jest mniejsze zło, tylko większe zło. Realne zagrożenie dla praw kobiet, praw człowieka, europejskiej przyszłości Polski. Lewica chce rządu demokratycznego, prospołecznego, proeuropejskiego".
„Zlikwidujemy tę idiotyczną niby składkę zdrowotną, którą wprowadził Polski Ład, będzie się ją płaciło, tak jak się płaciło wcześniej. Będzie można odliczyć ją od podatku. Będzie rozsądnym narzędziem, narzędziem kreowania państwa” – powiedział Szymon Hołownia, lider Polski 2050 (Trzecia Droga) podczas piątkowej konferencji prasowej.
Hołownia mówił też o ZUS-ie: „Wprowadzimy wakacje ZUS-owskie, bo bardziej opłaca się państwu pomóc przez to, że nie będzie człowiek płacił ZUS-u przez kilka miesięcy niż utrzymywać go na bezrobociu. Zwolnienie chorobowe dla pracownika będzie płacił ZUS od 1, a nie od 33 dnia”.
Obiecywał też uproszczenie podatków. „Wprowadzimy proste podatki, proste i zamrożone PIT, CIT i VAT przez całą pierwszą kadencję demokratycznych rządów. Moratorium na podnoszenie tych podatków co najmniej do 2026 roku. Dzisiaj polska gospodarka, polski biznes potrzebują przewidywalności i spokoju”.
„Dziwię się dzisiejszej deklaracji posła Jana Grabca w sprawie współpracy z Konfederacją” – komentował Maciej Gdula z Lewicy na antenie Polsat News. „Przypomnijmy sobie piątkę Mentzena – nie dla Żydów, gejów, aborcji, podatków i UE. I z ludźmi o takich poglądach chce współpracować poseł Grabiec?”
Ile głosów zbierze w Warszawie Gliński? Gdzie ziobryści zdobędą mandaty? Czy Szczecin wybierze posła Mateckiego, a Radom posła Bąkiewicza? I o czym marzy Andrzej Duda? O tym dyskutują Witold Głowacki i Agata Kowalska.
Przeczytaj lub posłuchaj: