Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Głosuję na nowe parki narodowe – deklaruje sześć przedstawicielek sześciu różnych ugrupowań (i trzech list). Chcą, żeby w trakcie nowej kadencji Sejmu cenne tereny zostały objęte najwyższą formą ochrony
„Nasza konstytucja w artykule 74 nakłada na władze publiczne obowiązek ochrony środowiska i jego zachowania dla przyszłych pokoleń. Moim zdaniem to jeden z najważniejszych artykułów” – mówiła podczas zorganizowanej przez społeczników konferencji pod Sejmem posłanka Katarzyna Piekarska (KO- Inicjatywa Polska).
Piekarska jest jedną z sześciu kandydatek do Sejmu, które zadeklarowały dziś, że będą starać się o to, by w Polsce wreszcie powstały nowe parki narodowe. Deklarację „Głosuję na nowe parki narodowe” złożyły również Agata Diduszko-Zyglewska (Nowa Lewica), Aleksandra Gajewska (Platforma Obywatelska), Klaudia Jachira (Zieloni), Dorota Olko (Razem) oraz Anna Radwan (Polska 2050).
"Parki narodowe w Polsce zajmują niewiele ponad 1 proc. (3 295 kilometrów kwadratowych) powierzchni kraju, a średnia dla Unii Europejskiej to 2,7 proc.
Daje nam to dopiero 29. miejsce w Unii.
Musimy pracować na rzecz przyrody ponad podziałami politycznymi, bo katastrofa klimatyczna zagraża nam wszystkim" – mówiła Agata Diduszko-Zyglewska.
Przypomnijmy: ostatni park narodowy, PN Ujście Warty, powstał w 2001 roku. Mamy więc 23 parki narodowe. Według raportu Piotra Kluba z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze powinniśmy powołać 25 kolejnych, w tym: Turnicki Park Narodowy, Jurajski PN, Mazurski PN czy Park Narodowy Doliny Dolnej Odry. W sumie parki powinny zajmować przynajmniej 3 proc. terenu Polski.
„Zegar tyka” – mówiła Katarzyna Piekarska. „Pamiętajmy, że za kilka lat, jeżeli nie obejmiemy tych najcenniejszych terenów ochroną, to może się okazać, że ulegną one takiej degradacji, że nie będzie już czego chronić”- dodała.
„Potrzebujemy także powiększenia istniejących parków narodowych. Jest ich kilka, a naturalnymi kandydatami zdają się parki Białowieski, Bieszczadzki, Karkonoski czy Słowiński. Nasze najstarsze parki mogą zostać w naturalny sposób powiększone, aby wzmocnić ochronę najcenniejszych obszarów” – zwracała uwagę Klaudia Jachira.
Od 2001 roku doszło do powiększenia tylko czterech parków narodowych: w 2004 roku powiększono Słowiński Park Narodowy o ponad 14 tys. hektarów- jednak głównie o tereny morskie. W 2016 roku Karkonoski PN urósł o 372 hektary, a rok później Poleski – o 113 hektarów.
Poza tym rząd PiS „powiększył” Świętokrzyski Park Narodowy. Od kwietnia 2019 roku trwały rządowe prace zmierzające do usunięcia z granic ŚPN niewielkiego fragmentu w szczytowej partii Łyśca. Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, którzy zajmują tamtejszy klasztor, chcą zbudować centrum turystyczno-noclegowe. Kolejni ministrowie środowiska (Henryk Kowalczyk, Michał Woś, Michał Kurtyka, Anna Moskwa) przekonywali, że 1,35 ha na Łyścu wraz z fragmentem zabytkowej zabudowy klasztornej utraciły swoje wartości przyrodnicze i kulturowe. Według obrońców granic ŚPN ta teza jest całkowicie fałszywa.
W styczniu 2022 premier Morawiecki podpisał rozporządzenie, zabierając Parkowi sporne 1,35 ha. W zamian za to do Parku dopisano 62 hektary oddalonego od ŚPN lasu.
„To szpagat prawny, który przy zmianie władzy najprawdopodobniej zostanie odkręcony” – komentował w OKO.press Piotr Klub.
Kandydatki na posłanki zwracały uwagę na to, że poza tworzeniem parków narodowych potrzebne są również inne formy ochrony przyrody.
„Prawdziwym testem sił demokratycznych na pierwsze sto dni rządów będzie stworzenie rezerwatu reliktowej Puszczy Karpackiej na pogórzu przemyskim. Dziś powstanie tego i wielu innych blokują Lasy Państwowe. Możemy to zmienić jedną decyzją” – mówiła Dorota Olko. Podkreślała również, że Lewica wsparła Manifest Leśny. To lista stworzona przez organizacje społeczne, a znalazły się na niej takie postulaty jak m.in. wyłączenie co najmniej 1/5 lasów z wycinek czy zwiększenie wsparcia dla gmin, na terenach których znajdują się obszary chronione.
Aleksandra Gajewska dodała: „Dziś koncentrujemy się na parkach narodowych, ale mamy także inne lasy, które trzeba lepiej chronić i w mądry sposób udostępnić je społeczeństwu. Mówię tutaj o tzw. lasach społecznych, ważnych dla obywateli ze względu na swoją dostępność i lokalną tożsamość. Są to lasy, które – z racji bliskości – uczą mądrego współżycia z przyrodą naszych najmłodszych obywateli i obywatelki”.
Społeczną kontrolę nad lasami oraz ograniczenie wycinek lasów postulują wszystkie komitety opozycji demokratycznej. Powstanie nowych parków narodowych w swoich programach wyborczych ma Lewica (chce, by parki zajmowały 4 proc. powierzchni Polski), a także wchodząca w skład Trzeciej Drogi Polska 2050. Partia Szymona Hołowni chce, żeby do 2030 roku powierzchnia parków się podwoiła.
W 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej, czyli w planie na 100 pierwszych dni po wygranych wyborach, nowych parków narodowych nie ma. Jest za to wyłączenie najcenniejszych przyrodniczo lasów z wycinek – mają pełnić funkcje społeczne i przyrodnicze.
Premier Mateusz Morawiecki podczas czwartkowego spotkania z wyborcami nie poruszył żadnych nowych kampanijnych wątków, ograniczając się przez większość czasu do uderzania w Donalda Tuska.
„Tusk chce doprowadzić do destabilizacji polskiej armii, zobaczcie, do czego jest zdolny: do zdestabilizowania Polski, byleby wygrać wybory. Pamiętacie, jak Merkel kazała mu podnieść wiek emerytalny?” – pytał sympatyków PiS w Kaliszu premier Mateusz Morawiecki, strasząc również migrantami, które rzekomo mają być sciągnięci przez Tuska do Polski.
Morawiecki krytykował Tuska mówiąc, że jego formacja zniszczyła dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Obiecał również, że po wyborach rząd Zjednoczonej Prawicy dofinansuje zakłady Wytwórni Sprzęty Komunikacyjnego w Kaliszu.
„Referendum nie stanowi w Polsce prawa. Może być symboliczne, informacyjne, może prowadzić do zobowiązania władzy, ale w Polsce prawo stanowi ustawa” – mówił Donald Tusk przekonując, że nie zniechęca nikogo do głosowania w referendum 15.10. Odniósł się też do jednego z pytań referendalnych: „W Polsce nie ma partii politycznej, która chciałaby demontażu bariery na granicy z Białorusią. Problem jest inny: że ona nie działa” – przekonywał.
Były premier w Ełku zachwycał się nie tylko naturą i krajobrazami Warmii i Mazur: „Kto trochę lepiej poznał Mazury, ten wie, że największym skarbem są ludzie, którzy tu mieszkają.” – mówił publiczności, według niego wyjątkowo licznej. Potem przeszedł do punktowania działań PiS-u.
„Oni mieli czelność zrobić z tego swój slogan wyborczy, a w tym samym czasie zaczęli wprowadzać chaos, który sprowadził na nas poczucie lęku, niepewności” – mówił Tusk nawiązując do swojej wypowiedzi po rezygnacji dwóch z trzech najważniejszych generałów polskiej armii:
„Powiedziałem wczoraj, że zrezygnowało więcej oficerów w dowództwie generalnym. Jak zareagowała na to PiS-owska władza? Tusk kłamie, robi inscenizację. Morawiecki wiódł w tym prym. Wystarczyły 24 godziny. Cała Polska dowiedziała się, że mówiłem prawdę” – mówił lider Platformy Obywatelskiej. „Skoro kłamią w sposób tak bezczelny, tchórzą, chociażby tak jak w przypadku rakiety w Przewodowie, kiedy wokół dzieje się wojna musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy chcecie, by w czasach globalnego zamieszania, ryzyk, Polską rządzili kłamcy tacy jak Morawiecki, tchórze jak Kaczyński?” – mówił Donald Tusk.
„Ten chaos wynika też być może z pogłosek, że PiS może użyć wojska w razie przegranych wyborów. Dziś usłyszałem generała Waldemara Skrzypczaka mówiącego o tym, że obawia się, że te rezygnacje są wynikiem tego, że rezygnujący nie chcą występować przeciwko własnemu narodowi. Mam nadzieję, że ta władza się do tego nie posunie” – mówił Tusk.
„Wczoraj dwóch policjantów wyszli ze mną na scenę. Powiedzieli, że większość policjantów i policjantek nie chce służyć partii politycznej. Leśnicy mówią nam, że nie mogą patrzeć, jak rżnie się lasy na potęgę, a potem wysyła się drewno zagranicę. Polscy przedsiębiorcy i przedsiębiorczynie kupują drewno w Czechach, Austrii, Niemczech i Szwecji. Ktoś postarał się, by polskie drewno wywożone do Chin komuś dawało zysk” – przekonywał lider Koalicji Obywatelskiej.
Lewica ma plan, by zadbać o seniorów – mówili politycy formacji podczas koncencji programowej w Rzeszowie.
„Seniorzy mają prawo do dobrego życia, mają prawo, by się realizować” – mówił lider partii Razem Adrian Zandberg.
„Dziś coraz więcej osób wchodzi w wiek emerytalny. Chcemy, by starość była czasem, kiedy można odpocząć, kiedy można zebrać owoce swojej ciężkiej pracy” – kontynuowała Magdalena Biejat. Mówiła też o kontraście pomiędzy życiem znajomych emerytowanych nauczycielek.
„Pani Ela pochodzi z Lublina, uczyła w Szkole Muzycznej, żyje w zagrzybionej szopie, nie starcza jej na podstawowe potrzeby. Uczniowie zorganizowali jej zrzutkę, by choć trochę jej ulżyć” – mówiła Biejat, przytaczając przykład niemieckiej emerytki, która korzysta z życia i bierze udział w kółku brydżowym.
„Różnica ekonomiczna pomiędzy Polską a Niemcami nie może tego tłumaczyć” – argumentowała Biejat.
„Wprowadzimy zasadę dwóch waloryzacji emerytury rocznie, nie można spychać setek tysięcy ludzi w ubóstwo” – mówił Zandberg, który nawiązał też do problemu umów śmieciowych. Te, często zawierane w latach 90. i pierwszej dekadzie XXI wieku, spychają wielu przyszłych emerytów w biedę. „Tym, którzy byli zmuszeni do pracy na śmieciówkach, też zapewnimy godne emerytury” – obiecywał jeden z liderów Lewicy.
Anna Maria Żukowska mówiła z kolei o ustawie odbierającą świadczenia dla osób pracujących w PRL-u w organach bezpieczeństwa. Podbiła też przekaz Zandberga, mówiąc o zwiększonej kontroli nad umowami cywilno-prawnymi. Dla obecnych seniorów Lewica proponuje z kolei bon kulturalny, a dla osób opiekujących się seniorami – urlop wytchnieniowy.
„Będziemy po 15 października rządzić. Razem z Platformą, razem z Hołownią, razem z Kosiniakiem” – zapowiedział Włodzimierz Czarzasty, żartując, że posłuchał mamy i ubrał na rzeszowską konwencję sweter. – „Nie jest mi zimno, synowi jest dobrze, mamo” – śmiał się Czarzasty.
„Mówi się, że PiS dale 13. i 14. emeryturę. Nie wierzcie w ten kit, sprawdźcie, czy to jest tyle, co dostajecie przez cały rok. Nie wiem, czy pamiętacie państwo, że na początku one były nazywane ”jarkowym„. Ale jarkowe byłoby, gdyby Jarek wziął się do roboty, zarobił i rozdał” – przekonywał polityk.
„Nic ludziom nie powinno być dawane przez kogoś, przez rząd łaskawy. Uważamy, że waloryzacja powinna następować dwa razy w roku o poziom inflacji i jeden procent więcej. To powinno być rozwiązanie systemowe, niezależnie od tego, czy rządzi Donald, czy Jarek” – mówił Czarzasty.
Lewica obiecywała również zwiększenie nakładów na geriatrię: „Jeden lekarz na 20 tys. osób, przy społeczeństwie, które się starzeje” – załamywał ręce lider Lewicy.