Dziś funkcjonuje tu park krajobrazowy, ale to za mało. Potrzebujemy parku narodowego, żeby dać ptakom miejsce do życia, a turystom możliwość odkrywania Międzyodrza. „Wierzę, że się uda” – mówi hydrobiolożka, prof. Agnieszka Szlauer-Łukaszewska
Kraina spuszczona z łańcucha – tak Dolinie Dolnej Odry pisał „Tygodnik Powszechny”. Międzyodrze to teren otoczony dwoma ramionami Odry, ciągnący się od przedmieść Szczecina, przez Gryfino, aż do Widuchowej. Przyklejony do granicy z Niemcami. Dziki, zarośnięty, z nieczynnymi, otwartymi śluzami, kanałami porośniętymi gęstą roślinnością.
Dziś działa tam Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry. Grupa naukowców, mieszkańców i artystów postuluje, by przekształcić go w park narodowy.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.
Już w 1992 roku profesor nauk przyrodniczych Janina Jasnowska opublikowała artykuł „O polsko-niemieckim projekcie wspólnego parku narodowego w dolinie dolnej Odry”. „Zróżnicowanie nisz ekologicznych decyduje o bogactwie świata zwierząt, zwłaszcza ornitofauny – dla ptaków to ważny europejski korytarz przelotów, a także obszar zimowania i gniazdowania” – czytamy w nim. „Dolinę wypełnia grube, dochodzące do kilkunastu metrów złoże torfu, sięgające początkami okresu polodowcowego, a które stale jest torfowiskiem żywym, rosnącym. Obszar o takim pejzażu stanowi dziś wyjątkową wartość ze względów społecznych, oświatowych i naukowych” – pisała naukowczyni.
Planu utworzenia unikatowego, polsko-niemieckiego Nadodrzańskiego Parku Narodowego, nie udało się wtedy zrealizować. Niemcy swoją część Międzyodrza objęli najwyższą formą ochrony. W Polsce powołano park krajobrazowy.
Po katastrofie, jaka dotknęła Odrę w sierpniu 2022 (i trwa nadal, choć dziś nie widzimy tylu martwych ryb na powierzchni rzeki), pomysł utworzenia parku narodowego na Międzyodrzu powrócił. Grupa ekspertów działających na rzecz utworzenia parku pisze w swoim manifeście: „Nasza europejska Amazonia: Międzyodrze leżące w samym sercu Doliny Dolnej Odry! Wielka różnorodność fauny i flory, długa lista gatunków chronionych, samych ptaków jest tu ponad 200 gatunków, w tym wiele zagrożonych wyginięciem. To niemal całkowicie dzika kraina torfowisk, podmokłych łąk, plątaniny kanałów, rozlewisk, a nawet jezior, w większości zupełnie niedostępna dla ludzi. Obszar o niezwykłej historii z kilkudziesięcioma zabytkowymi budowlami hydrotechnicznymi. Dla wielu wciąż nieodkryty ląd! Ta izolacja sprzyja naturalnemu bogactwu, które w tej części Europy jest czymś wyjątkowym, a przez to wymagającym ochrony”.
Filip Springer popłynął kanałami Międzyodrza w ramach cyklu „Miejsca bezbronne”. Jego tekst można przeczytać tutaj:
W OKO.press o przyrodę Międzyodrza pytamy prof. Agnieszkę Szlauer-Łukaszewską, hydrobiolożkę z Instytutu Nauk o Morzu i Środowisku Uniwersytetu Szczecińskiego, zaangażowaną w utworzenie Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. „Krajobraz na tym terenie robi się jednolity, a tak nie powinno być. Potrzebujemy urozmaicenia” – mówi ekspertka.
Katarzyna Kojzar, OKO.press: Dlaczego na Międzyodrzu powinien powstać park narodowy?
Prof. Agnieszka Szlauer-Łukaszewska, hydrobiolożka, Uniwersytet Szczeciński: Mamy w Polsce coraz mniej siedlisk podmokłych, ze względu na zmiany klimatyczne i melioracje – a właśnie takim siedliskiem jest Międzyodrze. Ze względu na swoje walory przyrodnicze i dużą powierzchnię zasługuje na ochronę. Są tutaj chronione gatunki, rzadkie albo zagrożone wyginięciem. To przede wszystkim ptaki, znajdujące się na czerwonej liście. Najbardziej narażone na wyginięcie gatunki to czajka, głowienka, cyranka, płaskonos, rybitwa czarna, zielonka, kropiatka i podróżniczek. Z ważek mamy żagnicę zieloną, gatunek związany z osoką aloesowatą, gatunkiem rośliny, pływającej po powierzchni wody. Część kanałów na Międzyodrzu jest nimi porośnięta.
Żyje tutaj także szczeżuja wielka, największy rodzimy gatunek małża, narażony na wyginięcie przez zarastanie kanałów Międzyodrza i pogorszenie warunków tlenowych. Wśród gatunków jest też bardzo rzadki ślimak zatoczek łamliwy, który jest zagrożony wyginięciem w Polsce na skutek eutrofizacji wód – czyli wzbogacenia wody o materię organiczną. W ostatnich waloryzacjach, które były robione na terenie parku krajobrazowego, nie został stwierdzony, co może wynikać właśnie ze zwiększonej eutrofizacji wód. Możliwe więc, że już na tym terenie wymarł. Mamy na Międzyodrzu też licznie występujące chronione rośliny: grzybieńczyka wodnego, kotewkę orzecha wodnego czy salwinię pływającą. W zeszłym roku po raz pierwszy stwierdzono tu rozród wilków.
Pomimo tylu argumentów nie udało się powołać parku narodowego wcześniej? Dlaczego?
Dyskusja na ten temat pojawiła się 30 lat temu, kiedy rozważano po raz pierwszy powołanie parku narodowego, który został powołany tylko po niemieckiej stronie Doliny Dolnej Odry. U nas najwyraźniej zabrakło woli politycznej, żeby nadać temu obszarowi najwyższą formę ochrony. Zdecydowano, że Międzyodrze zostanie objęte jedynie Parkiem Krajobrazowym Doliny Dolnej Odry. Ale trzeba przyznać, że na początku park krajobrazowy działał lepiej niż teraz. Był jednostką posiadającą swoich pracowników, a nawet strażników. To się skończyło w momencie powołania Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Zachodniopomorskiego, który obejmuje wszystkie parki krajobrazowe województwa i ma jedno kierownictwo. Zespół nie podejmuje żadnych terenowych ochroniarskich działań. Wiemy tylko o akcjach edukacyjnych, też istotnych, ale to za mało, jak na potrzeby Międzyodrza.
Jak ta ochrona powinna wyglądać?
W Parku Krajobrazowym podjęto decyzję, że zostawi się go naturalnym procesom. Co prawda te procesy nie są do końca naturalne, bo Międzyodrze jest sztucznie obwałowane. Kontakt z rzeką jest ograniczony przez groble. Jedynie śluzy, stanowiące wąskie gardła, łączą je z Odrą, co powoduje, że woda nie jest w stanie wymieniać się z dużą intensywnością podczas zalewów. W związku z tym Międzyodrze zaczęło się degradować, zamulać, kanały zarastają. Z perspektywy czasu pozostawienie tego terenu bez form ochrony czynnej nie było właściwe. Nastąpił proces zarastania, zasypywania materią organiczną z rozkładającej się roślinności, a nawet lądowienia kanałów – to wymaga większej interwencji, zabiegów hydrotechnicznych, które powinny zostać wpisane w politykę przyszłego parku narodowego. Z kolei na lądowych obszarach Międzyodrza potrzebny jest wykaszanie i wypas zwierząt.
Jak mógłby pomóc wypas?
Krajobraz na tym terenie robi się jednolity, a tak nie powinno być. Potrzebujemy urozmaicenia, żeby przywrócić bioróżnorodność. Dlatego na części terenów powinien być prowadzony wypas, dzięki czemu wróciłyby pastwiska – obszary otwarte, istotne dla tych gatunków ptaków, które teraz z Międzyodrza ustępują. To na przykład wodniczki, które całkowicie tu wymarły albo czajki, których liczebność drastycznie się zmniejszyła. Jednocześnie musimy zostawić część łozowisk i trzcinowisk, które obecnie dominują, dzięki czemu mozaika siedlisk będzie większa i teren będzie bardziej atrakcyjny przyrodniczo dla zwierząt. To pozwoli zachować tutaj gatunki, które preferują zadrzewienia czy zakrzaczenia – jak na przykład słowika szarego, rokitniczkę, brzęczkę coraz liczniejsze na Międzyodrzu.
Co zmieni park narodowy? Jakie będą ograniczenia? Wędkowanie? Kajakowanie? Polowania?
W parkach narodowych jest możliwe wędkowanie, oczywiście z poszanowaniem terminów, czyli ograniczeniami m.in. w okresie tarła. Turystyka kajakowa może się tu wręcz rozwinąć. Na pewno powstałyby enklawy dla ptactwa w sezonie lęgowym, ale już teraz nie da się wpłynąć wszędzie. Łowiectwo będzie musiało być ograniczone.
Myśliwi nie protestują?
Nie sądzę, że powołanie parku narodowego będzie dla lokalnego koła łowieckiego problemem. To nie jest dla nich ważne miejsce, poruszanie się możliwe jest jedynie po obwałowaniach. Dopiero niedawno pojawiły się tu jelenie, dziki chowają się w zaroślach, więc nie jest łatwo je dostrzec. Polowania tutaj już teraz są utrudnione. Na ptaki poluje się tu z łodzi, co budzi kontrowersje, jako że obszar jest kluczowym miejscem odpoczynku, żerowania i miejscem noclegowym dla kilku gatunków gęsi i kaczek. Takie enklawy powinny być wyłączone z gospodarki łowieckiej.
A gminy?
Park znajdowałby się na terenie trzech gmin: Gryfino, Kołbaskowo i Widuchowa. Wójt gminy Kołbaskowo Małgorzata Szwarc popiera ideę utworzenia parku narodowego i zadeklarowała, że będzie nas wspierać. Mamy też nieoficjalne pozytywne stanowisko wójta gminy Widuchowa, Pawła Wróbla. Czekamy tylko na Gryfino.
Dla gmin powstanie parku to szansa na zwiększenie ruchu turystycznego.
Który w naszym regionie nie jest duży. Istnieją rezerwaty, ale one nie przyciągają wielu turystów. Park narodowy mógłby być magnesem, szczególnie dla kajakarzy, ale nie tylko. Można by było stworzyć ścieżki piesze po istniejącym wale, zbudować platformy widokowe, podniesione ścieżki, aby zwiększyć dostępność tego terenu. Są badania, prowadzone w różnych częściach Polski, które dowodzą, że w gminach po powołaniu parku narodowego ruch turystyczny znacząco się zwiększył.
Mamy tutaj dodatkowy atut: bliskość niemieckiego parku narodowego. Ruch turystyczny mógłby się więc łączyć, szczególnie że niemiecki park ma zupełnie inny charakter – to głównie pastwiska lub łąki, jest mocno ucywilizowany, z intensywnym wypasem, płotami pod napięciem elektrycznym. Nasza część Międzyodrza jest zupełnie inna, dzika, porównujemy ją do Amazonii. Jednocześnie nie ma obaw, że po powstaniu parku narodowego Międzyodrze zostanie „zadeptane” przez turystów, ze względu na to, że większość obszaru jest niedostępna dla człowieka i tak pozostanie także po ustanowieniu tu najwyższej formy ochrony.
Jak powołuje się park? Jak wygląda ta droga?
Park narodowy jest powoływany mocą ustawy, która jest aktem prawnym uchwalanym przez Sejm zwykłą większością głosów. Aby do tego doszło, potrzebna jest wcześniejsza inicjatywa ustawy o powołanie parku narodowego, z którą może wystąpić: Rada Ministrów, grupa co najmniej 15 posłów/posłanek, komisja sejmowa, Sejm, Senat lub Prezydent RP. Z inicjatywą ustawodawczą, co ważne, może także wystąpić grupa 100 tys. obywateli/lek mających prawa wyborcze. Natomiast określenie granic parku narodowego, może nastąpić po uzgodnieniu z właściwymi miejscowo organami uchwałodawczymi jednostek samorządu terytorialnego (czyli samorządami gmin, na terenie których powoływany jest park), a także po zaopiniowaniu granic przez zainteresowane organizacje pozarządowe.
Najpierw jednak pracę wykonujecie wy, eksperci z inicjatywy „Stwórzmy Park Narodowy Doliny Dolnej Odry”.
Skrzyknął nas ornitolog, Łukasz Ławicki. Zebrał tych, którym zależy na Odrze, mieszkańców, naukowców, artystów, którzy już wcześniej działali na rzecz tej rzeki. Zaczęliśmy działać po katastrofie odrzańskiej – ona była dobrym impulsem do zmian, bo ludzie dostrzegli problem. Zauważyli, że o Odrę trzeba lepiej zadbać.
Mamy w grupie Michała Zygmunta, muzyka znad Odry, którego twórczość jest związana z rzeką. Jest Ewa Drewniak z Muzeum Łąki w Owczarach, regionalistę i artystę grafika Ryszarda Mateckiego. Mamy trzech fotografików, Piotrów: Charę, Piznala i Rosińskiego. W grupie są też dwaj ornitolodzy, naukowcy, Dominik Marchowski i Łukasz Ławicki i ja – hydrobiolog. Zajmuję się Odrą, opublikowałam na jej temat wiele prac naukowych. Michał Zygmunt nazwał nas grupą przyjaciół znad rzeki, mających wielkie marzenie. A jest nim park narodowy na Międzyodrzu.
I proponujecie, żeby park narodowy miał 6 tysięcy hektarów.
Zaproponowaliśmy, żeby park narodowy objął teren obecnego parku krajobrazowego. Ale to wstępna propozycja – wójt Kołbaskowa wystąpiła z inicjatywą, żeby włączyć do niego też lasy, które znajdują się na zachodnim brzegu Odry. Mają bardzo ciekawy charakter, są tam wzgórza, źródliska, występuje cenny starodrzew, chronione rośliny. To wciąż otwarta sprawa. Musielibyśmy poznać opinię Lasów Państwowych, które prowadzą tu gospodarkę.
Od 22 lat nie powstał żaden nowy park narodowy. Możemy mieć nadzieję, że akurat na Międzyodrzu się uda? Pomimo braku woli politycznej, pomimo wielkim planom użeglownienia Odry?
Polityka związana z żeglownością w ogóle nie jest w tym wypadku problemem. Ruch jednostek pływających torem wodnym na Odrze Wschodniej i Zachodniej jest i byłby możliwy. Park nie objąłby głównych koryt rzeki.
A wola polityczna? Co mogę powiedzieć, mamy za chwilę wybory. Trudno oceniać, co się wydarzy. Najważniejsze, że samorządy są za. Poza tym Unia Europejska zobowiązała nas do zwiększenia ilości obszarów objętych ochroną, tego zalecenia nie można ignorować. Ja wierzę, że się uda. Park Narodowy Doliny Dolnej Odry powstanie.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze