Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Gazety lokalne należące do przejętej przez Orlen grupy medialnej Polska Press odmówiły trojgu kandydatom Nowej Lewicy i Trzeciej Drogi publikacji reklam wyborczych. Polska Press wydała komunikat, że sprawy nie ma, bo działa zgodnie z prawem. Nie przyjmuje zarzutów o cenzurę i „żąda natychmiastowego zaniechania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji”.
Trzy regionalne tytuły: „Echo Kieleckie”, „Nasze Miasto Gorzów” i portal echodnia.eu odmówiły reklam wyborczych kandydatom opozycji. Chodzi o lidera świętokrzyskiej listy Nowej Lewicy do Sejmu, posła Andrzeja Szejnę, kandydata paktu senackiego w Kielcach Henryka Milcarza oraz „jedynki” na liście Trzeciej Drogi w Gorzowie Wielkopolskim Mai Nowak. Podwód? Kandydatka Lewicy dowiedziała się od Polska Press, że „nie do pogodzenia z jego [wydawcy] linią programową są wartości lewicowe i rozumienie polskiej racji stanu, prezentowane przez przedstawicieli Lewicy”.
Polska Press powołuje się na przepis z prawa prasowego, który mówi, że „Wydawca i redaktor mają prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy, jeżeli ich treść lub forma jest sprzeczna z linią programową bądź charakterem publikacji”. Przy czym nie wiadomo właściwie, o jaką treść chodzi, bo – jak przekonuje w rozmowie z tvn24.pl kandydatka Trzeciej Drogi – w jej ogłoszeniu nie było mowy o żadnych treściach. „Było tam tylko moje imię, nazwisko i wizerunek oraz logo Trzeciej Drogi”.
Zdaniem Henryka Mincarza, działanie Polska Press to „skandaliczna cenzura prewencyjna”.
Co na to grupa przejęta przez Orlen? „Powielanie kłamliwych twierdzeń rozczarowanego kandydata komitetu jakoby Polska Press stosowała cenzurę, narusza renomę Polska Press”.
PiS szuka sposobów na zmobilizowanie wyborców w gminach, w których głosuje na niego najwięcej osób.
Ogłasza konkurs, w ramach którego gminy do 20 tys. mieszkańców, które wykażą się najwyższą frekwencją w wyborach parlamentarnych otrzymają 1 mln zł na remont remizy – donosi Polska Agencja Prasowa.
Tam, gdzie remizy nie ma, wygraną będzie można przeznaczyć na remont innego budynku użyteczności publicznej.
Warunkiem zwycięstwa w konkursie „Bitwa o remizy” jest „uzyskanie najwyższej procentowej frekwencji wyborczej w gminie do 20 tys. mieszkańców w każdym z powiatów w wyborach do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w 2023 r.” – informuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Środki trafią do jednej zwycięskiej gminy z każdego powiatu. Z udziału w konkursie wyłączone są miasta na prawach powiatu.
Środki mogą być wykorzystane na termomodernizację i doposażenie remiz Ochotniczej Straży Pożarnej. Dofinansowanie będzie można przeznaczyć na instalacje OZE, wymianę źródła ciepła na niskoemisyjne, kompleksową termomodernizację i remont remizy i doposażenie w niezbędny sprzęt.
Jak przypomina PAP, przy okazji poprzednich wyborów także organizowany był taki konkurs. Wówczas wygrać można było wozy strażackie – po jednym na każde województwo w pierwszej turze i po jednym z drugiej turze. Z tymże w drugiej turze pojazdów do rozdania było 49, a konkurs odbywał się zgodnie z granicami województw sprzed 1999 roku.
Skandaliczne zachowanie holenderskiej policji wobec piłkarzy Legii Warszawa jest dziś tematem numer jeden w kampanii. Janusz Kowalski zdążył obwinić już Tuska, „kumpla holenderskich polonofobów”
Od rana najważniejsi polscy politycy i dyplomaci żyją tym, co stało się wczoraj w holenderskim Alkmaar.
Premier Morawiecki pisze:
A to wiceszef MSZ:
Cóż takiego wydarzyło się w nocy w holenderskim Alkmaar? Wszystko zaczyna się od meczu.
W czwartek wieczorem warszawska Legia rozgrywała wyjazdowy mecz z holenderskim AZ Alkmaar w ramach fazy grupowej Ligi Konferencji Europy UEFA, czyli trzeciego w hierarchii prestiżu europejskiego pucharu piłkarskiego. Nic w tym nadzwyczajnego — w sześć jesiennych czwartków w 32 miejscach w Europie rozgrywane są mecze LKE i bardziej prestiżowej Ligi Europy.
Ale rzadko kiedy takie mecze kończą się tym, że prezes klubu jest szarpany przez policję, a dwójka piłkarzy zostaje zakuta w kajdanki i zatrzymana przez policję na noc. Co więc wydarzyło się w Alkmaar, że doprowadziło do takiej eskalacji, a piłka nożna weszła w samo centrum kampanii wyborczej?
Zacznijmy od tego, że nieco ponad stutysięczne Alkmaar przygotowuje się do świętowania 450. rocznicy oblężenia Alkmaaru, wydarzenia z czasów wojny osiemdziesięcioletniej. Holendrom udało się wówczas liczniejsze siły hiszpańskie. Szybki powrót do 2023 roku – według Holendrów, policja ustaliła z kibicami Legii, że z powodu przygotowań do obchodów grupa z Warszawy nie pojawi się w centrum miasta. Z tego powodu kibice Legii musieli odebrać bilety na spotkanie w oddalonej o 80 kilometrów Haadze.
To, co udało się z Hiszpanami przed 450 laty, nie do końca udało się jednak z Warszawiakami dziś. Holenderska policja twierdzi, że część kibiców pojawiła się w mieście na własną rękę, nie w zorganizowanej grupie. Przed meczem doszło do kilku incydentów. Na jednym z nagrań widać, jak warszawscy kibice odpalają w okolicy stadionu fajerwerki.
Holenderska policja przekazała też, że część fanów Legii siłą wdarła się na stadion; niektórzy — bez biletów. W wyniku tych starć jeden z policjantów miał stracić przytomność, a kibice mieli ukraść policji część sprzętu. Policja jednak nikogo nie zatrzymała, mecz odbył się z udziałem polskich kibiców. Po meczu czekał nas jednak akt drugi.
Działania służb wobec kibiców można jeszcze jakoś zrozumieć — abstrachując od oceny samych działań. Ale akcję Holendrów wobec piłkarzy i prezesa Legii Dariusza Mioduskiego zrozumieć jest już trudno.
Po meczu policja zdecydowała o zamknięciu stadionu. Z pewnością intencją była kontrola nad ruchem kibiców pod stadionem i zapobieżenie ewentualnym starciom. Ale decyzja była nagła, a z relacji medialnych wynika, że w momencie jej podjęcia część piłkarzy Legii była już w autobusie, a część — jeszcze na stadionie. I służby nie chciały piłkarzy przepuścić. Nie doszło jednak do porozumienia i deeskalacji. Według relacji dziennikarza portalu Meczyki.pl trener Legii Kosta Runjaic zapytał jednego ze stewardów, dlaczego nie mogą wyjść. „Możecie wyjść, jak zapłacisz” – miał usłyszeć w odpowiedzi.
Skończyło się na przepychankach, prowokacjach. Prezes Legii Dariusz Mioduski miał sam otrzymać kilka ciosów. Zachowanie holenderskich służb wobec Mioduskiego można zobaczyć tutaj:
Dwóch piłkarzy Legii – Portugalczyk Josue i Serb Radowan Pankow — zatrzymani przez policję na całą noc. Trudno w najnowszej historii europejskich rozgrywek piłkarskich znaleźć podobny precedens, by piłkarze zostali zatrzymani przez policję po meczu. Już w piątek drużyna Legii wróciła do Warszawy bez zatrzymanych piłkarzy. Oświadczenie policji po zdarzeniach dotyczy tego, co stało się przed meczem. Na temat zatrzymanych piłkarzy i szarpaniny z działaczami brakuje ze strony holenderskiej wyjaśnień. TVP Sport nieoficjalnie podaje, że zdaniem Holendrów miało dojść do bójki między piłkarzami a ochroniarzami, a jeden z ochroniarzy miał doznać wstrząsu mózgu i złamania w łokciu.
Rano temat stał się jednym z głównych tematów politycznych. Swoje oburzenie wyrazili też politycy opozycji:
Poseł Solidarnej polski Janusz Kowalski zdążył już o całe zajście obwinić Donalda Tuska:
Poseł wypowiedział się też już na temat tego, czym holenderski policjant nie powinien bić Polaków:
Rząd rozważa obecnie, czy nie wezwać ambasadora Holandii na dywanik. O godzinie 14 władze Legii organizują konferencję prasową na ten temat.
Na przedwyborczej debacie w TVP Prawo i Sprawiedliwość będzie reprezentował premier Mateusz Morawiecki.
Swój udział w debacie potwierdził też już Donald Tusk w imieniu Koalicji Obywatelskiej oraz Szymon Hołownia w imieniu Trzeciej Drogi.
Konfederację najprawdopodobniej będzie reprezentował Krzysztof Bosak.
O tym, kogo wystawi w debacie TVP, nie poinformowała jeszcze Lewica. Wiadomo tylko, że będzie to kobieta. Jak wynika z tekstu Agaty Szczęśniak, w grę wchodzą jedna z trzech liderek kampanii wyborczej Lewicy: Magdalena Biejat, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Joanna Scheuring-Wielgus.
„Sytuacja jest dramatyczna. Ludzie umierają w kolejkach do lekarza. Umierają czekając na przyjęcie na SOR” – mówi lider PSL i podkreśla, że Trzecia Droga ma pomysł, jak rozwiązań te problemy. Oto program wyborczy Trzeciej Drogi w zakresie służby zdrowia
„Przekroczyliśmy cienką czerwoną linię w ochronie zdrowia (…). Lekarz więcej czasu poświęca na wypełnienie papierów nią na badanie pacjenta (…). „System ochrony zdrowia jest niewydolny” – mówił Kosiniak-Kamysz podczas spotkania z wyborcami w Krośnie na Podkarpaciu.
Dodał, że wie o czym mówi, bo „jako jedyny polityk poszedł na miesiąc do pracy jako wolontariusz na izbę przyjęć w trakcie największej fali COVID”.
Za przykład niewydolności ochrony zdrowia podał psychiatrię dziecięcą, gdzie w niektórych rejonach Polski na wizytę trzeba czekać nawet do 2030 roku.
Podkreślił, że wielkim problemem jest to, że na wielu specjalnościach wciąż nie są uwolnione miejsca specjalizacyjne dla młodych lekarzy, pomimo że wzrasta liczba studentów medycyny.
Dodał, że podejście obecnego rządu Zjednoczonej Prawicy charakteryzowało „dyletanctwo”.
„Wiedza nie ma znaczenia, umiejętności nie mają znaczenia, tylko wierność formacji rządzącej się liczy”. Podkreślił, że na listach Trzeciej Drogi, czyli wyborczej koalicji partii Polska 2050 Szymona Hołowni oraz PSL są „fachowcy i specjaliści”.
Kosiniak-Kamysz wymienił postulaty Trzeciej Drogi w zakresie ochrony zdrowia.
„Jeżeli 60 dni nie dostaniesz się na wizytę do lekarza specjalisty finansowaną przez państwo, idziesz prywatnie, a NFZ pokryje koszty. To jest rewolucyjny pomysł. Bardzo długo pracowaliśmy nad tym, żeby znaleźć sposób, jak skrócić kolejki do lekarza w sposób, który da poczucie bezpieczeństwa” – podkreślił lider PSL
„Trzeba oddłużyć szpitale, szczególnie szpitale powiatowe. Wielkim problemem są zamykające się oddziały, szczególnie ginekologiczno-położnicze (…) Prawie w każdym powiecie jest problem z zamkniętymi oddziałami z powodu braku lekarzy. Czy ktoś na tym w ogóle panuje?” – zastanawiał się Kosiniak-Kamysz.
„In vitro jest dla nas niezwykle ważne. Żyjemy w okrutnym państwie, które temu, kogo nie stać, nie pozwala na największe szczęście w życiu, czyli posiadanie dzieci. To ten rząd zniósł finansowanie in vitro z budżetu. To powinna być normalna procedura medyczna, dostępna bezpłatnie dla każdego, bo płacimy składkę zdrowotną" – podkreślił lider PSL.
Kosiniak-Kamysz dodał, że in vitro to „często jedyna skuteczna metoda leczenia niepłodności, która dotyczy dziś niemal 20 procent par w Polsce".
„Jak mamy poprawić dzietność, jeśli nie będziemy finansować dzisiaj jednej z najważniejszych procedur medycznych? Jestem twórcą ustawy o in vitro, więc mam prawo o tym mówić” – podkreślił.
„Sytuacja, która dzisiaj wymaga naprawy, to problemy w przemyśle farmaceutycznym, które ujawniły się w pandemii (…) Europa nie produkuje substancji czynnych niezbędnych do produkcji leków, oddaliśmy całą produkcję do Chin czy Indii. To nie jest bezpieczna Europa, to nie jest bezpieczna Polska. Dzisiaj trzeba to bezpieczeństwo zawalczyć" – powiedział.
Kosiniak-Kamysz podkreślił też inne, ważne postulaty Trzeciej Drogi: zwłaszcza odbudowę wspólnoty narodowej, uspokojenie narodowych kłótni oraz naprawę demokracji.
Zaapelował też do wyborców, by głosowali zgodnie ze swoimi poglądami i sumieniem.
„Platforma sama nie da rady. Potrzebne są głosy na inne formacje demokratyczne (…) Niech każdy głosuje zgodnie z swoimi wartościami. Dobrze, że po stronie demokratycznej jest wybór – są komitety, które mają bardziej lewicowy, czy lewicowo-liberalny program, jest bardziej centrowy komitet Trzeciej Drogi" – powiedział.
„Trzecia droga jest wyborem, który gwarantuje zmiany w Polsce, gwarantuje normalność i pojednanie, odbudowę wspólnoty. Bez wspólnoty narodowej nie będziemy się rozwijać, nie będziemy bezpieczni. To jest podstawowy element funkcjonowania państw i narodów” – podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz.