Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Prezydent i premier zwołali wspólną konferencję, na której podkreślali, że Polska sprzeciwia się paktowi migracyjnemu. „Dla nas granice są świętością. Dla biurokratów brukselskich i chyba też dla partii Tuska granice są przeżytkiem” – mówił Morawiecki.
Zarówno prezydent, jak i premier, wyjeżdżają dziś na spotkania ze światowymi przywódcami. Andrzej Duda poleci do Porto w Portugalii, gdzie weźmie udział w spotkaniu grupy Arraiolos, liderów państw grupy europejskiej. Mateusz Morawiecki jedzie do Grenady w Hiszpanii na spotkanie rady europejskiej, gdzie będzie dyskutowana kwestia pakietu migracyjno-azylowego.
„W obu przypadkach podstawowym tematem, który będzie dyskutowany, będzie kwestia paktu migracyjnego i tego, co zostało zaproponowane przez instytucje europejskie i niektóre państwa europejskie, jeżeli chodzi o rozwiązanie problemu migracji” – wyjaśniał Duda.
Na konferencji poprzedzającej wylot, Morawiecki mówił: „Znajdujemy się zatem w punkcie zwrotnym, w punkcie absolutnie decydującym o tym jak będą w przyszłości traktowane polskie granice. Jak będzie traktowana Polska suwerenność. Dla nas granice są świętością. Dla biurokratów brukselskich i chyba też dla partii Tuska granice są przeżytkiem, granica Polski jest przeżytkiem”.
Prezydent zaznaczał, że problem nielegalnej migracji „nie jest nowy” i pojawił się w 2014-2015 roku.
Przypomnijmy: W 2015 roku, pod koniec rządu Ewy Kopacz, Komisja Europejska zaproponowała, aby każde państwo członkowskie przyjęło określoną liczbę imigrantów. W ciągu dwóch lat miało zostać relokowanych 160 tysięcy osób (wobec ponad 1,4 mln wniosków o azyl złożonych w UE tylko w 2015 roku). Polska miała w pierwszym etapie przyjąć 6 tysięcy osób.
„Kiedy nastąpiła zmiana władzy w Polsce jesienią 2015 roku, kiedy najpierw ja wygrałem wybory prezydenckie, a później Zjednoczona Prawica wygrała wybory parlamentarne, stanowisko Polski w zdecydowany sposób zostało zmienione, myśmy się zdecydowanie sprzeciwili od samego początku systemowi kwotowemu, od samego początku sprzeciwiliśmy się przymusowej relokacji migrantów” – przypomniał Duda podczas konferencji. „Nie może być tak, że kiedy pojawia się problem, to zamiast zapobiegać temu problemowi, rozwiązuje się ten problem poprzez narzucenie go wszystkim” – dodał.
Mateusz Morawiecki wykorzystał konferencję prasową, żeby klasycznie uderzyć w Donalda Tuska.
„Dzisiaj mamy czarno na białym dowód, że w Europie partia Tuska głosowała za przyjęciem paktu migracyjnego. Czyli co innego mówią i robią w Polsce. Co innego mówią w Europie Tam, gdzie są ich mocodawcy, wykonują ich polecenia” – mówił. „Głosowali w Europie za przyspieszeniem paktu migracyjnego, przyspieszeniem wdrożenia paktu migracyjnego, którego częścią jest przyjmowanie nielegalnych imigrantów przez wszystkie państwa członkowskie” – dodał.
To nieprawda. Jak wyjaśniała w OKO.press Paulina Pacuła, w mechanizmie solidarnościowym nie chodzi o relokację „nielegalnych migrantów”. Relokacja będzie dotyczyła tylko i wyłącznie osób przebywających na terenie UE legalnie.
Osoby, którym zostanie przyznana jakaś forma ochrony międzynarodowej – czy to status uchodźcy, czy azyl, ochrona czasowa lub uzupełniająca – i którzy w związku z tym będą mogli przebywać na terenie UE, w momencie jej nadania stają się legalnymi imigrantami.
Konferencja miała służyć również promocji referendum, które odbędzie się równocześnie z wyborami. Jednym z pytań referendalnych jest tendencyjne: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”
Andrzej Duda mówił: „Najważniejszy jest głos polskiego społeczeństwa, dlatego postanowiliśmy przeprowadzić w tej sprawie referendum. Apeluję do wszystkich moich rodaków, do wszystkich państwa, żeby w tym referendum wziąć udział”. Morawiecki dodał: „Za 10 dni rozstrzygnie się kwestia nielegalnej imigracji w Polsce, w dniu wyborów i w dniu referendum”.
My przypominamy rozmowę Adama Leszczyńskiego z Wojciechem Hermelińskim, byłym szefem Państwowej Komisji Wyborczej o tym, jak w referendum nie zagłosować:
Przeczytaj także:
Agnieszka Jędrzejczyk z OKO.press rozmawia z kandydatkami do Sejmu – tymi, które po wyroku TK Przyłębskiej w sprawie aborcji były liderkami strajków kobiet w swoich miastach.
Nie startują z jedynek wyborczych list. „Startuję jako obywatelka i aktywistka. A to znaczy, że mam coś do zrobienia – na stołku mi nie zależy” – wyjaśnia Elżbieta Mazur, ósemka na liście Lewicy ze Świętokrzyskiego. Była jedną z liderek protestów kobiet w swoim mieście po wyroku TK Przyłębskiej z 22 października 2020. była jedną z liderek protestów kobiet w swoim mieście po wyroku TK Przyłębskiej z 22 października 2020. Miała z tego powodu kilka spraw policyjnych i w sądach. Nie odpuściła – sprawy skończyły się dobrze.
„Szanse mam znikome, bo Lewica ma w okręgu szanse na jedno miejsce. Pracujemy więc na jedynkę. Ale może kobiety, które brały udział w protestach, zagłosują na mnie” – mówi.
Przeczytaj także:
Paulina Filipowicz, numer 12 na na pomorskiej liście KO do Sejmu przekonuje: „Od 2020 roku domagamy się od władzy praw dla kobiet i nas nie słuchają, to trzeba władzę zmienić. To się da zrobić. Gdyby tylko kobiety, wyborczynie, popatrzyły na listy opozycji. Na wszystkich jest pełno świetnych kobiet. Na pierwszym, ostatnim miejscu, w środku też. Gdyby wyborcy potraktowali to serio: możecie wskazać obrończynie waszych żon, matek, sióstr i córek”.
Przeczytaj także:
Kolejne wywiady z kandydatkami już niedługo w OKO.press.
Opozycja nie ma jednej strategii wobec zwołanego na dzień wyborów referendum z czterema tendencyjnymi pytaniami.
Wczoraj Donald Tusk mówił: „Niech w referendum 15 października każdy postąpi tak, jak to uważa za stosowne, proszę się tym referendum nie przejmować, bo ono ma wyłącznie znaczenie wyborcze dla PiS”.
Dziś głos w tej sprawie zabrała Lewica, ma dla swoich zwolenników propozycję innego podejścia.
„Chcę zaproponować całemu społeczeństwu protest. Protest obywatelski” – mówił na konferencji prasowej Lewicy w Sosnowcu jej współprzewodniczący, Włodzimierz Czarzasty – „Protest obywatelski pod hasłem „PiS bierze, ja nie biorę”. To powinno polegać na tym według mnie: idziemy do komisji wyborczej, odmawiamy przyjęcia karty do głosowania ws. referendum i mówimy jasno komisji wyborczej, żeby zapisała to, że odmawiamy wzięcia tej karty, bo wtedy to nie będzie wpływało na frekwencję w ramach tego referendum”.
Czarzasty zarzuca Kaczyńskiemu, że tak skonstruowane referendum to psucie demokracji.
„Chciałem panu Kaczyńskiemu powiedzieć jedną rzecz: doprowadził pan do tego, że ludzie się boją, zastraszył pan ludzi, brać udziału w demokratycznych procedurach. […] To jest przerażające, że zastraszyliście ludzi do tego stopnia, że ludzie się boją po prostu was, boją się, że ktoś doniesie z komisji wyborczej, boją się, że będą przeciwko nim sankcje”.
International Press Institute opublikował dziś przedwyborczy raport na temat wolności prasy w Polsce. Wnioski z niego płynące są niepokojące.
IPI to międzynarodowa organizacja pozarządowa zajmująca się ochroną wolności prasy na całym świecie. Została założona w 1950 roku na Uniwersytecie Colombia. Przestawiciele organizacji spotkali się między 11 a 13 września z redaktorami, dziennikarzami, przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, prawnikami; byli w burze Rzecznika Praw Obywatelskich i w Ministerstwie Kultury.
Na tej podstawie powstał raport, w którego omówieniu czytamy:
„Raport pokazuje, jak przejęcie mediów i powszechne użycie dokuczliwych pozwów wobec mediów zostały wykorzystane, by stworzyć wrogi dla niezależnych mediów klimat, który osłabia możliwości mediów we wspieraniu wolnych i uczciwych wyborów”.
Spójrzmy na główne wnioski raportu:
Dla polskiego odbiorcy i dla czytelnika OKO.press żaden z tych wniosków nie będzie nowy. Od lat opisujemy, jak media pod rządami PiS mają coraz mniej przestrzeni do wolności, jak władza zawłaszcza kolejne media i przekształca je we własne tuby propagandowe. Ale warto spojrzeć na tę sytuację z lotu ptaka, szczególnie przed wyborami i uświadomić sobie skalę zniszczeń przez ostatnie osiem lat.
Raport przypomina nam też, że najważniejsze zagrożenie dla uczciwości wyborów w Polsce płynie właśnie z nierównowagi medialnej. Wielu odbiorców mediów ma obecnie dostęp głównie do mediów kontrolowanych przez rząd. A prawdopodobnie jedyna debata przedwyborcza odbędzie się w TVP. Według informacji Onetu ma być prowadzona przez jednego z czołowych propagandzistów władzy, byłego członka PiS — Michała Rachonia.
Z angielską wersją raportu można zapoznać się tutaj. W najbliższym czasie planowana jest też wersja polskojęzyczna.
Czy głos kobiet może przeważyć w wyborach 15 października?
„Wiemy, że statystycznie przeważają one w strukturze społecznej, a więc dysponują większą siłą głosu. Wiemy też jednak, że kobiety mniej interesują się polityką i mniej także zainteresowane są udziałem w głosowaniu” – piszą we wstępie do raportu „Siła głosu kobiet. Jak będą wybierać Polki?” autorzy i autorka: Anna Materska-Sosnowska, Edwin Bendyk i Szymon Gutkowski.
W raporcie przypominają: to walka o prawa kobiet była przyczyną masowych protestów w 2016 i 2020 roku. Czy energia z tamtych dni przełoży się na polityczne wybory 15 października? Jak kobiety podejmują polityczne decyzje?
Główne wnioski z badania brzmią:
Raport został opracowany na podstawie trzech badań: trzech sondaży ilościowych z ponadstandardową próbą reprezentatywną (między 1,7 tys. a 3 tys. osób) i badania jakościowego na grupie 16 par, gdzie kobieta jest niezdecydowana, na którą partię odda głos, ale skłania się ku opozycji, a mężczyzna chce głosować na Konfederację lub Prawo i Sprawiedliwość.
Z pełnym raportem można zapoznać się tutaj.