Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Zdaniem Ryszarda Petru, ekonomisty i kandydata Trzeciej Drogi do Sejmu, ceny paliw na Orlenie będą po wyborach „znacznie wyższe, być może o złotówkę, być może o półtora złotego”. Orlen odpowiada
„Ewidentnym sposobem obniżenia wrześniowej inflacji i dawania Polakom poczucia, że jest okej, jest działanie Orlenu, które powoduje, że mamy sztucznie zaniżone ceny na stacjach paliwowych” – powiedział w porannej rozmowie z TVN24 Ryszard Petru, warszawski kandydat Trzeciej Drogi. „Prawdopodobnie za dwa tygodnie znikną”- dodał, wyliczając, że paliwa mogą zdrożeć o złotówkę, a nawet 1,5 zł.
„Jeżeli [obecna cena paliwa] to rynkowa cena, to nie powinno go zabraknąć. Jeżeli to nie jest rynkowa cena, tylko wyprzedawane są zapasy Orlenu, to pytanie jest, co takiego się wielkiego stało dzisiaj, że Orlen posunął się aż do takich działań, które sztucznie zaniżają ceny?” – kontynuował Petru.
Podkreślał, że działanie prezesa Orlenu Daniela Obajtka jest jego zdaniem „działaniem na szkodę spółki”. „Łamie kodeks handlowy i tak naprawdę jego działaniem powinny zająć się i KNF (Komisja Nadzoru Finansowego – red.), i UOKiK (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów), i prokuratura” – mówił.
Do wypowiedzi Petru w TVN24 krótko odniosło się biuro prasowe Orlenu. Na portalu X (dawniej Twitter) przedstawiciele spółki napisali: „Grupa ORLEN nie przewiduje zmiany polityki cenowej”.
W tym tygodniu (dane portalu e-petrol z 27.09.2023) na polskich stacjach za olej napędowy zapłacimy średnio 5,99 zł. Tyle samo kosztuje średnio „95”, za „98” trzeba zapłacić 6,64. Dawid Czopek, zarządzający funduszem inwestycyjnym Polaris FIZ, szacował w rozmowie z money.pl, że cena diesla powinna sięgać ok. 7,50 zł. „Jak długo to potrwa? Dlaczego Orlen obniża ceny, chociaż brakuje ropy z importu i można by uznać, że są warunki, by ceny odnosić? Warto te pytania zadawać” – mówił.
Orlen, gigant na polskim rynku paliwowym, ma na średnie ceny ogromny wpływ. A, jak pisaliśmy już w OKO.press, ceny paliw w Polsce praktycznie stoją do początku września – podczas gdy w innych krajach stopniowo się podnoszą.
„To, co dzieje się w Polsce nie współgra ze światowym rynkiem ropy. W ostatnim tygodniu sierpnia baryłka ropy brent kosztowała poniżej 83 dolarów. Od 24 sierpnia mamy jednoznaczny, szybki trend wzrostowy, dziś cena przekroczyła 94 dolary. Analitycy rynku przewidują już, że idziemy na przynajmniej 100 dolarów” – pisał w OKO.press Jakub Szymczak.
Przeczytaj także:
„Polityka Insight” w swojej analizie sytuacji opisała swoje ustalenia – które zgadzają się z tym, co mówił w TVN24 Ryszard Petru. „Według naszych informacji prezes Orlenu Daniel Obajtek miał przekazać partnerom biznesowym, że nadzwyczajna sytuacja na polskim rynku utrzyma się do dnia wyborów (15 października). Nasze źródła wskazują, że w listopadzie i grudniu Orlen będzie szybko podnosił ceny paliw, aby nie tylko przywrócić równowagę na rynku, lecz także odbudować zapasy. Koncern liczy na spadek cen ropy, ale też na mniejszy popyt jesienią” – pisali eksperci.
Obniżka cen paliw przyczyniła się do nasilenia tzw. turystyki paliwowej. Niemcy czy Czesi przyjeżdżają do Polski, żeby napełnić baki. Jedna z dużych sieci zaczęła ograniczać transporty paliwa do swoich stacji przy granicy z Niemcami, bo całe paliwo sprzedawało się na pniu. Średnia cena (dane z 27 września) diesla w Niemczech jest obecnie niższa o 2,57 zł niż w Polsce.
Zaskakująco niskim cenom na Orlenie przygląda się już Komisja Europejska.
„W przypadku naruszeń zasad konkurencji, takich jak sztuczne zaniżanie cen, Komisja może wszcząć postępowanie prawne i nałożyć kary na przedsiębiorstwa lub państwa członkowskie, które łamią przepisy” – mówił portalowi money.pl anonimowy urzędnik europejski.
Na piątkowej konferencji prasowej, którą zorganizowała Trzecia Droga, Petru pytał Orlen, czy wykorzystują rezerwy strategiczne? Jego zdaniem jest zagrożenie, że jeszcze przed wyborami zabraknie paliwa. „Dostałem informację, że na Grzybowskiej w Warszawie już zabrakło” – dodał, podkreślając ponownie, że niska cena to działanie czysto polityczne, przedwyborze.
Przypomniał również o piśmie, jakie otrzymały stacje benzynowe od Orlenu. Opublikował je dziś Tygodnik „NIE”. W mailu czytamy, że jeśli w dystrybutorze zabranie paliwa, pracownicy mają nakleić na nim napis „awaria”. „Nie należy używać czerwonych etykiet z informacją »chwilowy brak paliwa«” – pisze Orlen.
„Business Insider” potwierdził, że takie maile faktycznie trafiły do stacji benzynowych. „Załączony mail pochodzi z początku września i wynikał wyłącznie z rekordowego popytu, który obserwowaliśmy w związku z końcem letniej promocji. W tym czasie na niektórych stacjach wystąpił przejściowy (do 2-3 godzin) brak wybranych rodzajów paliw. W odpowiedzi na to firma wzmocniła logistykę” – odpowiedziało biuro prasowe.
W najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press i Radia TOK FM zapytaliśmy, co Polki i Polacy myślą o pomocy dla Ukrainek i Ukraińców w Polsce. Pytanie brzmiało: „Czy Pana(i) zdaniem należy kontynuować czy też zakończyć od 1 stycznia 2024 wspieranie ukraińskich uchodźców?”.
Większość ankietowanych uważa, że pomoc należy kontynuować również w 2024 roku Przewaga jest jednak mała – 48 proc. deklaracji pozytywnych do 42 proc. wskazań, że pomoc ekonomiczną dla osób z Ukrainy należy zakończyć.
Cały tekst Magdaleny Chrzczonowicz o wynikach sondażu można znaleźć tutaj:
Przeczytaj także:
„Dziś już wiemy, że Tusk oszukuje Polaków w sprawie nielegalnej imigracji” – mówił premier Mateusz Morawiecki podczas porannego wystąpienia w KPRM. „Jedno mówi w Polsce, tymczasem w Europie zgadza się na pakt migracyjny, który zawiera dystrybucję, rozlokowanie nielegalnych imigrantów po poszczególnych krajach członkowskich. Mamy to czarno na białym. Teraz mamy już dowód – partia Tuska i Webera w przyszłym tygodniu chce przepchnąć w PE pakt, który w ostateczności zmusi Polskę do przyjmowania nielegalnych imigrantów. Unijni biurokraci za nic mają bezpieczeństwo Polski, po prostu chcą zrealizować swój obłędny plan”- powiedział
Powtórzył po raz kolejny już w tej kampanii, że „Tusk wykona wszystko, co każą mu brukselscy biurokraci i jego rzeczywiści mocodawcy również z Berlina”.
„To polecenie jest jasne: Warszawa i inne miasta Polski mają być zalane nielegalnymi imigrantami” – podkreślił. Zapowiedział jednocześnie, że w przyszłym tygodniu na posiedzeniu Rady Europejskiej podtrzyma swoje weto w sprawie „nielegalnej imigracji”.
„Już 15 października możemy powiedzieć nie dla nielegalnej imigracji, dla przymusowego relokowania nielegalnych imigrantów. Zróbmy to pierwsi jako Polacy, nasz głos zostanie usłyszany w całej Europie. Nasze bezpieczeństwo nie jest nam dane raz na zawsze. I to właśnie o polskie bezpieczeństwo toczy się właśnie walka” – ciągnął premier.
Swoje wystąpienie zakończył klasycznym straszeniem Donaldem Tuskiem: „Musimy mieć świadomość, że tylko Prawo i Sprawiedliwość jest w stanie powstrzymać nielegalną imigrację do Polski. Donald Tusk to niebezpieczny człowiek i musimy przed nim obronić Polskę”.
„Liczny marsz w niedzielę dużo zmieni, doda siły opozycji i wspólnoty” – mówiła w TVN24 Barbara Nowacka. Marsz Miliona Serc, organizowany przez KO, wyruszy w południe 1 października z ronda Dmowskiego w stolicy
„Serce, które stało się naszym symbolem, nie ma barw partyjnych, tylko biało-czerwone. Nie będziemy się tam zajmować partiami, ani moją, ani żadną inną. Idziemy tam wszyscy razem, podobnie jak w czerwcu – powiedział Donald Tusk w wywiadzie dla ”Polityki", nawiązując do marszu 4 czerwca.
Posłowie i posłanki KO spodziewają się dużej frekwencji. „Mamy prawie 80 autokarów z całego Śląska. Jest ogromna mobilizacja” – mówił w rozmowie z „Faktami” TVN24 Łukasz Borowski z PO.
Barbara Nowacka w rozmowie z TVN24 mówiła: „W czerwcu z Pomorza przyjechało do Warszawy 50 autokarów. Teraz wiemy już o 75”.
„Liczny marsz w niedzielę dużo zmieni, doda siły opozycji i wspólnoty” – powiedziała.
Współorganizatorem wydarzenia jest Warszawa. Wiceprezydent stolicy Tomasz Bratek mówił podczas konferencji prasowej: „Przed nami największe z tegorocznych wyzwań. Marsz Miliona Serc jest wydarzeniem, które, ze względu na spodziewaną liczbę uczestniczących osób, nie miało jeszcze miejsca w naszym mieście”.
Marsz Miliona Serc ruszy w samo południe z Ronda Dmowskiego w Warszawie. Uczestnicy przejdą ulicą Marszałkowską, następnie Świętokrzyską i aleją Jana Pawła II. Marsz zakończy się na rondzie Radosława.
Przedstawiciele warszawskiego ratusza informowali podczas konferencji prasowej, że „sam organizator zabezpieczył na ten cel ponad tysiąc osób służby porządkowej”, a miasto zapewni patrole medyczne oraz zapory antyterrorystyczne.
W zawiązku z Marszem miasto przewidziało zmiany w organizacji ruchu. W niedzielę, o godzinie 9:00, zostanie zamknięta ulica Marszałkowska – na odcinku od ronda Dmowskiego do ulicy Złotej. Kierowcy jadący Alejami Jerozolimskimi na rodzie Dmowskiego pojadą prosto lub skręcą w stronę placu Konstytucji. Z kolei nadjeżdżający stamtąd na rondzie skręcą – w lewo lub w prawo – w Aleje Jerozolimskie. Wszystkie utrudnienia i zmiany można sprawdzić tutaj.
Wiadomo już, że na Marszu Miliona Serc zabranie Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni. Pojawią się na nim jednak warszawscy kandydaci i kandydatki Trzeciej Drogi.
„W ten weekend będziemy docierać do najmniejszych nawet miejscowości, organizujemy akcję Tysiąc Spotkań”- mówił wiceprezes PSL Adam Jarubas.
Liderzy Trzeciej Drogi – jak zapowiedział Jarubas – mają przemierzyć trasę „od morza aż do Tatr”. „Odwiedzą Elbląg, Olsztyn, Ciechanów, powiat lipnowski w woj. kujawsko-pomorskim, dojadą wieczorem do Łodzi i o od rana w niedzielę wyruszają z Łodzi przez Częstochowę, Oświęcim do Nowego Sącza” – wyliczał.
Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Gazetą.pl mówił: „Nie wszyscy dojadą do Warszawy. Było zaproszenie i była nasza odpowiedź. Bardzo fajnie, że opozycja dociera do różnych wyborców. Do nas może przyjść 20 procent rozczarowanych PiS-em wyborców. Innych niż do Koalicji Obywatelskiej i innych niż do Lewicy. Marsz Miliona Serc to wydarzenie Koalicji Obywatelskiej, my mamy zaplanowanych tysiąc spotkań i to się dobrze uzupełnia”.
Obecność na Marszu Miliona Serc zapowiedziała za to Lewica. Włodzimierz Czarszasty podkreślał na konferencji prasowej w Kielcach: „Panie Jarosławie Kaczyński, wiemy czego się Pan boi najbardziej – współpracy opozycji. Opozycji, która po 15 października obejmie rząd i rozliczy Pana rządy, że wieloma urzędnikami z Pana nadania będzie interesować się niezależna prokuratura i niezależne sądy. Opozycji, która wspólnie wygra wybory i utworzy rząd. Lewica była zawsze za współpracą”. Jak dodał, Lewica „z przyjemnością przyjęła zaproszenie Donalda Tuska”,
„Będziemy tam jako podmiot, jako twarda siła” – dodał Czarzasty.
Politycy i polityczki KO od tygodni zachęcają do udziału w Marszu. Przekonują: będzie nas milion. „Formuła jest prosta: jeśli kochasz Polskę, przyjdź na marsz” – mówił w „Polityce” Donald Tusk.
„Przez ostatnie lata jeden zdziwaczały facet za pomocą wielkiej machiny propagandowej wmawiał milionom ludzi, że nie mają prawa do flagi, do godła, do Polski. W czerwcu ponad pół miliona wyszło na ulicę i powiedziało: to nasza flaga, to nasz kraj, nikt nie ma prawa nam tego odbierać. 1 października zrobimy to jeszcze raz, tylko głośniej” – dodał.
W OKO.press będziemy relacjonować cały Marsz Miliona Serc. Zachęcamy do śledzenia naszej strony oraz kanałów social media.
PiS będzie musiał opowiedzieć o aferze wizowej w PE. Wciąż trwa eskalacja spotów, ale PO delikatnie wycofuje się z twardej polaryzacji. Tusk daje sygnał, że nie chce zepchnąć Trzeciej Drogi pod próg. Za to Lewica walczy o mobilizację kobiet
Do wyborów parlamentarnych zostało 16 dni. Co wydarzyło się w kampanii wyborczej w czwartek 28 września?
Prawu i Sprawiedliwości nie udało się zablokować debaty o aferze wizowej w Parlamencie Europejskim. Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM w Brukseli, dyskusja odbędzie się w najbliższy wtorek 3 października. Tytuł debaty brzmi: „Korupcyjna sprzedaż na dużą skalę wiz w Schengen”. Do 3 października Polska ma czas, by odpowiedzieć na 11 szczegółowych pytań, które zadała szefowi polskiego MSZ komisarz Johansson.
Lider Koalicji Obywatelskiej podczas spotkania w wyborcami w Elblągu wykonał przyjazny gest w stronę Trzeciej Drogi i Lewicy. Stwierdził, że są wyborcy, którzy będą głosować na inne partie opozycji. I jak powiedział Tusk, takie głosowanie jest okej.
Chwilę później w odpowiedzi na pytanie jednej z uczestniczek spotkania, czy Szymon Hołownia nie będzie drugim Kukizem, Tusk stwierdził, że są powody, dla których ani Hołownia, ani Władysław Kosiniak-Kamysz nie weszli dotąd w koalicję z PiS-em. "Nie mam wątpliwości, że im też bardzo zależy na zmianie, a nie na kontynuacji” – stwierdził lider KO.
To były bez wątpienia najcieplejsze słowa, jakie Donald Tusk skierował w stronę liderów Trzeciej Drogi w toku całej kampanii. A zarazem był to pierwszy tak wyraźny sygnał ze strony lidera KO, że mniejsze partie też pomagają w odsunięciu PiS od władzy.
Jak wynika z przeliczenia wyników poparcia na mandaty: opozycja nie będzie w stanie pokonać partii Jarosława Kaczyńskiego, jeśli Trzecia Droga znajdzie się pod progiem wyborczym.
Tusk w Elblągu pokazał też „wewnętrzny sondaż”, do którego oczywiście trzeba podchodzić z rezerwą.
Wyniki, które podał lider KO wyglądają następująco:
Sztab PiS opublikował nowy spot wyborczy, w którym nawiązuje do – jak to nazywa partia Kaczyńskiego – linii zdrady Tuska. „Polska granica będzie bezpieczna tak długo, jak będzie bronić tej granicy nasz rząd i Wojsko Polskie” – mówi w spocie premier Mateusz Morawiecki. „Tusk jest niebezpieczny, tylko PiS może go powstrzymać” – brzmi pointa spotu, a w tle widzimy migawki ze spotkań Tuska z Putinem.
Chodzi o plany użycia sił zbrojnych o kryptonimie Warta – 00101 z roku 2011. Według PiS plany te oznaczały, że ówczesny rząd, w razie ataku Rosjan, chciał im od razu oddać połowę kraju i bronić się dopiero na linii Wisły. Dlaczego to nieprawda, możecie Państwo przeczytać w artykule Michała Piekarskiego, eksperta zajmującego się problematyką bezpieczeństwa narodowego.
Przeczytaj także:
„Drożyzna rujnująca portfele Polaków, brak unijnych pieniędzy na rozwój Polski, coraz dłuższe kolejki do lekarzy, polskie wizy sprzedawane na straganach w Azji i Afryce” – w nowym kampanijnym spocie Platforma Obywatelska oskarża Prawo i Sprawiedliwość o nieudolność w rządzeniu. „Tysiące ton śmieci na nielegalnych wysypiskach, masowa wycinka lasów i sprzedaż drewna do chin, katastrofa ekologiczna na Odrze” – wymienia lektor. Przekaz jest prosty: afera goni aferę. „Mateusz, to chyba też twoja działka. Doprowadziliście Polskę do dziadostwa. Nie umiecie rządzić. Jesteście partaczami” – słyszmy.
Podczas Światowego Dnia Bezpiecznej Aborcji (28 września) posłanki Lewicy przypomniały swój pakt dla kobiet. Chodzi o:
Dziś w warszawskiej Cytadeli uroczyście otworzono Muzeum Historii Polski (MHP). Na uroczystości zjawili się m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz minister kultury Piotr Gliński.
Premier Morawiecki nie przepuścił okazji, żeby nie skomentować otwarcia MHP politycznie.
— Ci, którzy boją się historii Polski, opierają się o inne założenia, dbali o to, żeby to muzeum nigdy nie powstało — mówił premier. Jego zdaniem podobną retorykę stosowali despoci tacy jak caryca Katarzyna czy Józef Stalin. — Silne instytucje są kluczowe dla siły Rzeczypospolitej. W historii jest moc i siła. Tego bali się i boją przedstawiciele tzw. elity. (...) Wierzę, że sława i poświęcenie naszych dziadów i ojców będzie prowadzić Rzeczpospolitą ku wielkości — podsumował.
W najnowszym odcinku Programu Politycznego Agata Szcześniak i Dominika Sitnicka sprawdzają, ile prawdy jest w filmie Agnieszki Holland „Zielona Granicy”. Dlaczego spada poparcie dla Konfederacji i co robią z tym liderzy skrajnie prawicowej partii. A także, po co Lewica na finiszu kampanii odwiedziła Wiedeń.
Serdecznie polecamy!
Przeczytaj także:
Szukasz alternatywnego latarnika wyborczego? Grupa dziewczyn z Gdańska zebrała od ludzi pytania o sprawy dla nich ważne. Pogrupowała je i rozesłała kandydatom na posłów. Na podstawie odpowiedzi zrobiła quiz wyborczy. PiS ci na pewno nie wyskoczy, bo nie odpowiada na pytania. Ale nie zgadniecie, jakie jest pierwsze pytanie.
Przeczytaj także: