Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Zgniły Zachód kontra spokojna bezpieczna Polska – taki przekaz wyłania się z najnowszego spotu wyborczego PiS. Nieodparcie przypomina on produkcje rosyjskiej propagandy
Na Twitterze Mateusza Morawieckiego pojawił się nowy spot wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Premier straszy nim Polaków scenami z zamieszek, które miały miejsce 4 września w szwedzkim Malmö – i zapewnia, że Polska będzie bezpieczna tylko pod rządami PiS-u.
„Za błędy patronów Tuska, takich jak Angela Merkel czy Manfred Weber, ogromną cenę płacą mieszkańcy Europy” – oskarżycielsko ogłasza na nagraniu Morawiecki.
Wykorzystane przez PiS w spocie wyborczym starcia w Malmö rozpoczęły się po tym, jak radykalny działacz antyislamski Salwan Momika publicznie spalił tam egzemplarz Koranu, a wściekły tłum próbował go powstrzymać.
Spot PiS zestawia sceny przemocy i ujęcia płonących samochodów ze szwedzkiego miasta z cukierkowymi scenkami ze szkół i łąk mającymi w założeniu PiS-owskich sztabowców obrazować polską rzeczywistość.
Ten spot niepokojąco przypomina nagrania dystrybuowane przez machinę propagandową Kremla. W nich także wyidealizowane obrazy Rosji regularnie zestawiane są ze scenami przemocy ze „zgniłego Zachodu”.
„W czasie gdy polskie rodziny spędzały beztrosko ostatni wakacyjny weekend a polskie dzieci witały rok szkolny, za naszymi zachodnimi granicami działy się straszne rzeczy. Zamieszki, spalone samochody, gwałty na kobietach i lincze na policjantach. To rzeczywistość takich państw, jak Szwecja czy Niemcy. Te państwa prowadziły politykę, którą u nas w Polsce chciał prowadzić Donald Tusk. Nie chcemy takich obrazków w polskich miastach” – mówi w spocie Morawiecki. I apeluje o głosowanie w referendum wyborczym Prawa i Sprawiedliwości.
Dokładnie takimi samymi, jak PiS kodami posługuje się propaganda Kremla, gdy straszy Rosjan „zgniłym Zachodem”. W niemal każdym wydaniu rosyjskich „Wiesti” (odpowiednika Wiadomości TVP) można zobaczyć sceny obrazujące rzekomą biedę panującą na Zachodzie lub sceny przemocy z odbywających się w różnych miejscach Europy zamieszek. Stale eksploatowany jest tam także wątek obecności w krajach Europy imigrantów z krajów islamskich i związanych z tym problemów społecznych.
Rosyjska propaganda produkuje też internetowe spoty o zbliżonej wymowie. Oto kilka z nich:
Na Boże Narodzenie 2022 roku Rosja składała „życzenia” Europie. Pozbawiona prądu i ogrzewania europejska rodzina zjada w tym nagraniu na świąteczną kolację myszkę należącą do jednego z dzieci.
W innym nagraniu propagandowym „zwykła rosyjska rodzina” lecąca do Stanów Zjednoczonych dowiaduje się od stewardessy, że na pokładzie są lesbijka i wegetarianin – w efekcie „przywiązani do tradycji” rosyjscy pasażerowie uciekają z krzykiem z samolotu.
Jeszcze inny klip propagandy Kremla przedstawia trzęsące się z zimna (z braku rosyjskiego gazu) szukające na Tinderze zamożnych Rosjan – bo tylko ich stać na ogrzewanie.
Premier Mateusz Morawiecki mówi więc w swym wyborczym spocie Polakom mniej więcej to samo, co każdego wieczora mówi Rosjanom prezydent Władimir Putin: „Podczas gdy zgniły Zachód pogrążony jest w biedzie i ogarnięty przemocą, dostatnio i spokojnie jest tylko, u nas, w Rosji”.
Och, przepraszamy, oczywiście premierowi chodzi o Polskę.
Senat powołał Komisję Nadzwyczajną do spraw badania wpływów rosyjskich na decyzje organów władzy publicznej w Polsce. To odpowiedź Senatu na przeforsowaną w Sejmie przez posłów PiS komisję powołaną na mocy „lex Tusk”. Za powołaniem komisji opowiedziało się 49 senatorów, jedna osoba wstrzymała się od głosu a senatorowie PiS nie wzięli udziału w głosowaniu. Zadania komisji to:
Przewodniczącym komisji Senatu został Sławomir Rybicki. W jej skład weszli Agnieszka Kołacz-Leszczyńska, Wojciech Konieczny, Krzysztof Kwiatkowski, Gabriela Morawska-Stanecka, Aleksander Pociej i Kazimierz Ujazdowski.
Senat – w którym większość ma opozycja – powołał swą Komisję Nadzwyczajną ze względu na to, że komisja powołana w Sejmie przez posłów PiS ustawą „Lex Tusk” działa na mocy przepisów sprzecznych z Konstytucją i w całości została zdominowana przez osoby jawnie wspierające partie rządzącą. Zdaniem opozycji – i jej senatorów – tak skonstruowana komisja posłuży wyłącznie do przeprowadzenia pokazowego paraprocesu z udziałem Tuska i członków jego rządu z lat 2008-2015, których rządząca koalicja oskarża o podejrzane kontakty z Władimirem Putinem.
W odróżnieniu od tej powołanej przez Sejm komisja Senatu nie działa na mocy żadnego wyjątkowego prawa – jest typową komisją nadzwyczajną wyższej izby parlamentu. Podobny charakter miała komisja senacka powołana do zbadania przypadków nielegalnego inwigilowania z użyciem systemu Pegasus polityków opozycji i osób, które znalazły się na celowniku władzy.
O projekcie „Lex Tusk” pisała szczegółowo w OKO.press Dominika Sitnicka. Jako pierwsi – w listopadzie 2022 roku – z pomysłem powołania komisji ds. badania rosyjskich wpływów wyszli politycy Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry. Szybko podchwycili go i politycznie zagospodarowali koalicjanci z Prawa i Sprawiedliwości. Komisja została powołana do życia mimo uruchomienia w tej sprawie przeciwko Polsce postępowania naruszeniowego przez Komisję Europejską.
Ostatecznie członkowie komisji zostali wybrani 30 sierpnia, na ostatnim posiedzeniu Sejmu w tej kadencji. Sama komisja niewiele już zdziała przed wyborami, ale po wyborach może stać się swoistym koniem trojańskim PiS w rządzie opozycji (oczywiście w wypadku jej zwycięstwa). Członkowie komisji mają bowiem rangę podsekretarzy stanu w Kancelarii Premiera, do ich usunięcia niezbędna zaś byłaby zmiana ustawy.
Nadzwyczajna senacka komisja zawiadamia prokuraturę o możliwości popełniania przestępstwa przez m.in. Mariusza Kamińskiego i Michała Wosia. Zawiadomienia złożył przewodniczący komisji ds. inwigilacji Pegasusem, senator Marcin Bosacki (PO).
Komisja zakończyła prace i przyjęła raport końcowy. Zawiadomienia dotyczą możliwości popełnienia przestępstwa przez byłych i obecnych ministrów, którzy w raporcie końcowym Komisji zostali wymienieni jako odpowiedzialni za zakup i stosowanie systemu Pegasus. Chodzi o ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdę, wiceministra finansów Piotra Patkowskiego i byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia.
„Zdarzyły się dwie rzeczy, które potwierdzają opresyjny, autorytarny charakter rządów PiS. Po pierwsze, zaraz po naszym raporcie oskarżono o absurdalne zarzuty sprzed dekady główną ofiarę skandalu z Pegasusem, czyli pana senatora Brejzę. A po drugie, przez kilka godzin w prokuraturze wczoraj przesłuchiwano, uniemożliwiając mu spotkanie z nami pana Roberta Ziółkowskiego, który posiada informacje nt. podsłuchów w hotelach Polskiego Holdingu Hotelowego” – mówił senator Bosacki.
„Po tych działaniach PiS-u i pana Ziobry tym bardziej chętnie podpisałem dzisiaj pierwsze zawiadomienia do prokuratury na panów Kamińskiego, Bejdę, Patkowskiego, Wosia – wszystkich, którzy kupowali, a potem używali wobec przeciwników tej władzy systemu Pegasus”. 6 września 2023 komisja zatwierdziła raport końcowy.
Senatorowie stwierdzili, że „zakup Pegasusa odbył się nielegalnie i niezgodnie z prawem, z naruszeniem przepisów ustawy o CBA oraz kilkunastu innych przepisów związanych z finansami publicznymi. Komisja uznała, że obecny stan prawny w Polsce nie gwarantuje skutecznej kontroli nad służbami specjalnymi. Ponadto orzekła, że ze względu na niemożność zrealizowania akredytacji i weryfikacji wymagań bezpieczeństwa teleinformatycznego, związanego z ochroną informacji niejawnych, Pegasus nie może być stosowany na gruncie polskiego prawa.
Komisja oceniła – na podstawie wysłuchań osób inwigilowanych przez system Pegasus oraz opinii prawnych ekspertów – że wybory z 2019 r. nie były uczciwe i nie dawały ich uczestnikom równych szans”.
Prezenter „Wiadomości” TVP Michał Adamczyk został zdjęty z wizji po publikacji Onetu. Z ujawnionych informacji wynika, że gwiazdor TVP pobił kobietę, a sąd uznał go za winnego zarzucanych czynów.
„Rzucił mnie na łóżko i przytrzymał ręce kolanami, tak że nie mogłam się ruszać. Usiadł mi na klatce i zaczął na mnie pluć. Kosmyki moich włosów owijał wokół palców i kolejno je wyrywał. Błagałam, żeby przestał” – to fragment zeznań kobiety, które w czwartek 7 września 2023 roku opublikował Onet.pl.
O brutalne pobicie kobieta oskarżyła gwiazdę TVP ponad 20 lat temu, co potwierdził sąd.
Do dramatycznych wydarzeń miało dojść w nocy z 19 na 20 lutego 1998 roku. Kobieta miała oznajmić kochankowi, że chce zakończyć ich romans. Wtedy – według jej zeznań złożonych potem w prokuraturze – Adamczyk wpadł w szał. Zaczął ją popychać i szarpać.
Michał Adamczyk związany jest z Telewizją Publiczną od ponad 20 lat, a w trakcie rządów Prawa i Sprawiedliwości stał się twarzą wieczornego wydania „Wiadomości”, programu publicystycznego „Strefa Starcia” i rządowej propagandy.
„Uznaliśmy, że ujawnienie [tej przeszłości – red.] leży w głębokim interesie społecznym, gdyż dotyczy osoby, która każdego dnia kształtuje opinie milionów Polaków i zarządza redakcją słynącą z rozliczania przeszłości swoich politycznych oponentów” – podaje Onet.pl.
Michał Adamczyk w oficjalnym oświadczeniu twierdzi, że „czyny opisane w artykule nie miały miejsca”.
„Pracując na stanowisku dyrektora TAI jestem narażony na ataki, ale w tym przypadku Onet brutalnie wchodzi w moją sferę prywatną i uderza w moich bliskich. Podjąłem już działania prawne wobec autora tekstu oraz portalu Onet. Termin publikacji artykułu przedstawiającego wydarzenia sprzed 24 lat w sposób całkowicie zmanipulowany wskazuje, że celem ataku jest przede wszystkim mój pracodawca, czyli Telewizja Polska. Złożyłem wniosek o urlop i oddaję się do dyspozycji zarządu TVP” – mówi Adamczyk.
Prokuratura 38 dni przed wyborami wystąpiła o uchylenie immunitetu Brejzie. Senator sam z niego zrezygnował. „W tej sprawie użyto cyberbroni, przeczesując moje życie. Nie znaleziono nic”
O uchylenie senatorowi Brejzie immunitetu wnioskowała Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Wniosek złożyła 38 dni przed wyborami. Prokuratura zarzuca senatorowi KO i jego ojcu, który jest prezydentem Inowrocławia, że działali na szkodę interesu publicznego miasta.
7 września 2023 Krzysztof Brejza sam ogłosił, ze zrzeka się immunitetu. „Wniosek ten opiera się na pomówieniach głównej oskarżonej byłej działaczki PiS”.
W wyborach parlamentarnych Brejza kandyduje z okręgu bydgoskiego z listy Koalicji Obywatelskiej.
„Rezygnuję z immunitetu dla prawdy” – powiedział w Sejmie Krzysztof Brejza. „Chodzi o to, żeby wprowadzić zamieszanie krótko przed upływem kadencji” – komentował senator w radiu TOK FM. „Godzinę po zakończeniu prac komisji do spraw Pegasusa, gdzie w Polsce doszło do Watergate. Nie jest to przypadek”.
„Z ustaleń śledztwa wynika, że prezydent wykorzystywał pracę pracowników Urzędu Miasta wykonujących obowiązki w nowo powstałym wydziale kultury, promocji i komunikacji społecznej dla celów prywatnych” – ogłosiła prokuratura. Według śledczych to Brejza miał wymyślić ten wydział i nim kierować.
Podstawą zarzutów są zeznania Agnieszki Ch. To urzędniczka i członkini PiS. Według prokuratury miała wyłudzić 280 tys. zł z inowrocławskiego urzędu dzięki sfałszowanym fakturom.
Po roku śledztwa powiedziała prokuratorom, że Brejza finansował kampanię Platformy Obywatelskiej, posłując się fałszywymi fakturami. Prokuratura nie tylko nie postawiła wtedy Brejzie zarzutów, ale nawet nie wezwała go na świadka.
Teraz jednak prokuratura stawia Brejzie zarzut tzw. przestępstwa urzędniczego.
„Prokuratorzy Ziobry próbują przykleić cokolwiek” – powiedział Brejza w radiu TOK FM.
„W tej sprawie użyto cyberbroni, przeczesując moje życie, ściągając 80 tysięcy wiadomości, szukając rysy jakiejkolwiek. Nie znaleziono nic. Niczego złego w życiu nie zrobiłem. Natomiast oni wgrywali mi dane do telefonu, łamali zabezpieczenia telefonu, podszywali się pod znajomych w wiadomościach pishingowych” – przypomniał senator.
Brejza był inwigilowany za pomocą systemu Pegasus w 2019 roku. Był wtedy szefem parlamentarnej kampanii Koalicji Obywatelskiej.
„Wypuścili zafałszowaną korespondencję do TVP, szkalując mnie” – powiedział w TOK FM Brejza.
Jak pisała „Gzzeta Wyborcza”: „W programach i na paskach wielokrotnie prezentowanych w TVP systematycznie cytowano SMS-y i maile rzekomo rozsyłane przez Brejzę. Gdy senator KO przeanalizował otrzymywane i wysyłane przez siebie wiadomości, okazało się, że te pokazane w telewizji w rzeczywistości zostały skompilowane z kilku osobnych wiadomości wysyłanych przez niego w różnym czasie i do różnych osób. Zdarzało się również, że zamieniano nadawcę z odbiorcą – Pereira twierdził w swoim materiale, że to polityk PO wysłał SMS-a, a tymczasem był on jego adresatem”.
Według Brejzy TVP skompilowało mejla, którego rzekomo miał wysłać, z „z 17 starych SMS-ów (do różnych osób) i dopisanego przez kogoś zdania. Dopisane zdanie wrzucali na pasek w Wiadomościach. Ten „mail" wielokrotnie był odtwarzany w TVP w różnych postaciach” – pisał senator Brejza na Twitterze 22 grudnia 2021 r.
„Jestem osobą uczciwą, stoję w prawdzie. Moja żona prowadzi 10 spraw przeciwko TVP” – mówił Brezja radiu TOK FM.
W tym samym dniu, gdy zrzekł się immunitetu, Senat przyjął raport nadzwyczajnej komisji do spraw inwigilacji Pegasusem. Senatorowie złożyli wnioski do prokuratury.