0:00
0:00

0:00

Pytamy TVP i pracujące tam osoby, szczególnie zasłużone dla propagandy i dające jej twarz bądź nazwisko, jak Danuta Holecka, Michał Adamczyk, Edyta Lewandowska, Konrad Wąż, Marcin Tulicki, Krzysztof Nowina-Konopka, Marcin Szypszak, Maciej Sawicki, Maksymilian Maszenda:

  • Czy przestaniecie w końcu szczuć na ludzi i organizacje, które są niewygodne dla władzy?
  • Czy zamierzacie zaprzestać używania języka antyaborcyjnych ekstremistów?
  • Czy rozumiecie, że wasze działania mogą mieć realny wpływ na akty przemocy, zachęcać do bicia, plucia, kopania, lżenia, rzucania kamieniami, fizycznego ataku?

Takie pytania stawia Dominika Sitnicka w tekście z cyklu „Widzę to tak", opisując agresywne, propagandowe materiały TVP wymierzone w aktywistki i aktywistów broniących praw kobiet czy osób LGBT. Od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości

„Ścierwo. Już czas na ciebie"

Niedziela 7 marca, główne wydanie "Wiadomości" TVP o 19:30. "Oskarżał o szerzenie fejk njusów, choć sam uczynił z tego sposób na publiczne zaistnienie. Teraz odpowie przed sądem. Bartosz Staszewski to aktywista LGBT i twórca kłamliwej akcji wieszania tablic o rzekomych strefach wolnych od LGBT. Na ich istnienie powoływała się szefowa Komisji Europejskiej, a teraz posłowie do PE przygotowali projekt rezolucji wymierzonej w Polskę" – wygłasza Danuta Holecka.

W materiale Krzysztof Nowina-Konopka powtarza prawicową narrację, że to Bart Staszewski wymyślił sobie strefy wolne od LGBT. I dzięki temu UE ma pretekst do "wprowadzania lewackiego dyktatu", a polskie gminy niesłusznie tracą pieniądze.

O 19:49, dwie minuty po tym, jak się zaczął w "Wiadomościach" materiał o Staszewskim, działacz dostaje wiadomość na Facebooku: "Ścierwo. Już czas na ciebie".

"Do tej pory Wiadomości wyemitowały około ośmiu materiałów na mój temat. Od tego czasu dostaję groźby. Dla mnie ta korelacja jest oczywista. Jeśli coś mi się stanie, to właśnie TVP będzie miała krew na rękach. I to zarówno ta osoba, która materiał przygotowała, jak i prezenterka, która go zapowiedziała" - mówi OKO.press Staszewski. "W zeszłym roku jakiś facet na ulicy powiedział na mój widok »O, to ten łgarz z telewizji«. Jest tylko jedna telewizja, która powtarza, że jestem kłamcą".

Przeczytaj także:

Groźby wobec organizacji

W poniedziałek 8 marca kilkadziesiąt organizacji pozarządowych dostało listy z pogróżkami.

"Popierasz Strajk Kobiet? Teraz przyszedł czas na spłatę. Podłożyliśmy już bombę w twoim biurze. Nie słyszałaś. Wysadzimy ją w powietrze. O wiele za długo znosiliśmy wybryki lewaków, ich wezwanie do zniszczenia tradycyjnych wartości. My nie możemy dłużej przymykać na to oczu. Będziemy działać zdecydowanie. Nie obchodzi nas twój los. Ostrzeżenie już było. W takim razie proszę winić tylko siebie.

Aborcja to morderstwo! Życie za życie! Krew za krew!".

Wiadomość dostały między innymi Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Grupa Stonewall, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Sieć Obywatelska Watchdog, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Fundacja Schumana.

"Jesteś na czarnej liście zwolenników aborcji". "Umrzyj"

Aleksandra Magryta, koordynatorka działań rzeczniczych Federy, opublikowała na Twitterze kolejne maile z pogróżkami.

"Mamy dość patrzenia jak kurwy takie jak ty niszczą nasze społeczeństwo, wzywając do zniszczenia tradycyjnych wartości rodzinnych", "Tylko Bóg decyduje o losie dziecka. Aborcja to morderstwo", "Zrezygnuj z aborcji albo sama zgiń", "Zrobimy ci to samo, co zrobiłaś niewinnym dzieciom", "Jeśli nas nie usłyszysz, będziesz żałować. Aborcja jest zamierzonym morderstwem niewinnego człowieka", "Jesteś na czarnej liście zwolenników aborcji",

"Zostało ci 5 dni".

To zorganizowana akcja. Loginy nadawców to powstrzymacaborcje, powiedznieaborcji, jesteszabojca, zabojcaniewinnegodziecka. Wszystkie pracowniczki Federy dostają takie maile od połowy lutego.

We czwartek 4 marca do każdej przyszła wiadomość z jej zdjęciem, w które wymierzona jest lufa pistoletu. Pod spodem napis: "Umrzyj".

Protesty wg TVP. Demoralizacja, międzynarodowy spisek, drugie dno

Materiały, które pojawiają się w "Wiadomościach", nie mają nic wspólnego z informowaniem. Niejednokrotnie celowo wprowadzają w błąd widzów, sugerując, że nakaz ochrony "życia poczętego" wynika wprost z treści Konstytucji. Niczego takiego w niej nie ma.

Czasem twierdzą, że stan prawny w wyniku wyroku TK właściwie się nie zmienił. Albo udowadniają, że teraz jest zgodny ze standardami międzynarodowymi.

"Wiadomości" pokazują protestujące osoby jako, w najlepszym wypadku, niedoinformowane (zmanipulowane przez media, które wmawiają im, że doszło do "rzekomego całkowitego zakazu aborcji"), a zazwyczaj po prostu zdemoralizowane.

Ale przede wszystkim "Wiadomości" prowadzą narrację w charakterystyczny, paranoidalny sposób. Tu wszystko się ze sobą łączy.

Protesty Strajku Kobiet inspirowane są przez opozycję, czasem tę sprzed zamierzchłych czasów, jak na przykład Janusza Palikota, który występuje w tym uniwersum w roli praojca obrazoburstw. Częściej jednak przez tę, która obecnie zasiada w polskim parlamencie. Opozycja sejmowa spiskuje oczywiście z organizacjami pozarządowymi, aktywistami oraz mainstreamowymi mediami. Wszyscy razem donoszą (kłamliwie) do instytucji europejskich oraz zagranicznych gazet.

Za granicą zresztą istnieje już od dawna międzynarodowy spisek. Ma na celu osłabienie suwerennego, niepodległego rządu Polski, sprowadzenie na nasz kraj sankcji finansowych, a w ostatecznym rozrachunku doprowadzenie do dwojakiego skutku - narzucenia lewicowej, marksistowskiej rewolucji kulturowej, a zarazem do odrestaurowania neoliberalnego ancien regime'u.

Mniej więcej tak samo przedstawiane były strajk nauczycieli, protest rodziców osób z niepełnosprawnościami, czy bunt lekarzy-rezydentów. Nakładając tę samą absurdalną kalkę na tak różne protesty, "Wiadomości" zacierają to, co jest źródłem problemu, czy konkretnym postulatem.

Jak bowiem mielibyśmy wspierać podniesienie pensji nauczycielom albo umożliwienie kobietom wyboru, czy mają rodzić martwe dziecko, skoro tak naprawdę chodzi tu o zniszczenie Polski?

W "Wiadomościach" rzeczy nigdy nie są takie, jakie się na pierwszy rzut oka wydają. Wszędzie czai się spisek, podstęp, drugie dno, tajny plan.

Bojówki aborcyjne i lewacki faszyzm. TVP straszy i obrzydza

Widz "Wiadomości" nie tylko ma uwierzyć, że na ulicach protestują tak naprawdę jacyś agenci wpływu. On ma się ich też bać. Stąd takie materiały jak "Proaborcyjne bojówki eskalują przemoc", czy "Lewacki faszyzm niszczy Polskę", które udowadniają, że protesty to właściwie zorganizowana grupa terrorystyczna, która atakuje policję i urzędy.

Protestujący to też zagrożenie biologiczne dla Narodu - wielokrotnie powtarzano, że rozsiewają koronawirusa, a tym samym narażają na śmierć tysiące ludzi. Do legendy przeszedł materiał TVP Info o wirusowej chmurze unoszącej się nad demonstracją.

Ale widz ma też poczuć do protestujących obrzydzenie. Stąd pokazywane wielokrotnie te same ujęcia - jakaś wykrzywiona twarz, przepychanki, wulgarne hasło. Obraz ma się u odbiorcy utrwalić, a jeśli jakiś film jest szczególnie sugestywny, to kilka razy potrafi się pojawić nawet w jednym materiale.

"Wiadomości" od października 2020 miały bardzo konkretne zadanie do wykonania - załamać poparcie społeczne poparcie dla protestów, pokazując ich wykrzywiony obraz.

Twórcy "Wiadomości" dobrze wiedzą, że ładunek emocjonalny, jaki niosą w sobie ich treści, ma ogromny wpływ na odbiorców. I wpływ ten nie ograniczy się do tego, w jaki sposób ci widzowie zagłosują w kolejnych wyborach, ale sprawi, że inaczej zaczną postrzegać rzeczywistość.

Czy ktoś powstrzyma morderców dzieci?

W tym obrazie brakuje jeszcze jednego ważnego szczegółu. "Wiadomości" wobec osób protestujących używają określenia "zwolennicy zabijania nienarodzonych dzieci". Robią to regularnie, powtarzają tę frazę jak coś oczywistego.

Oczywiście nie powinny tak robić, bo przekaz mediów publicznych, zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, powinien się cechować bezstronnością, niezależnością, pluralizmem, wyważeniem.

Polskie prawo nie zna nawet pojęcia "zabójstwa dziecka nienarodzonego", nie zna też takiej figury, jak "bycie zwolennikiem zabójstwa". Jakiegokolwiek. "Zwolennicy zabójstwa dzieci nienarodzonych"? To nie jest i nie może być używane jako alternatywa dla "zwolennicy dostępu do aborcji".

Rzecz w tym, że używanie przez TVP tego określenia to coś więcej niż brak rzetelności.

Należy ono do słownika radykalnej prawicy.

Przeszliśmy do porządku dziennego nad faktem, że nadawca publiczny w oficjalnych komunikatach używa tego samego języka, co ekstremiści.

Ten język, takie określenia, niosą w sobie konkretną ocenę. Osoby, które wysłały pogróżki piszą o "zabójcach nienarodzonych dzieci" właśnie dlatego, że uważają, że ich poglądy są tak ohydne i złe, że ich zwolenniczki zasługują na karę śmierci. I "Wiadomości" konsekwentnie używają tak nacechowanego słowa.

Można oczywiście się z tego śmiać, wytykać manipulację "Wiadomości" TVP. Absurdalną, bo w tym języku "zwolennikami zabijania dzieci nienarodzonych"? byli przez ostatnie lata wszyscy członkowie PiS, którzy nie podpisali się pod wnioskiem do Trybunału, na czele z Jarosławem Kaczyńskim. Większość członków PiS pozostaje nadal "zwolennikami zabijania nienarodzonych dzieci z gwałtu".

Możemy się z tego śmiać, ale nie możemy zapominać, że te słowa mają swój ciężar. I że są ludzie, którzy traktują je zupełnie poważnie, albo zaczną je tak traktować.

"Zwolennicy zabijania nienarodzonych dzieci" oznacza dosłownie to, co powiedziano - to osoby, które chcą mordować dzieci, dopuszczać się zbrodni, a mimo to chodzą wolno po ulicach.

Czy przyzwoity człowiek nie powinien jakoś zareagować na informację, że po mieście grasują "mordercy dzieci"? Jak zareagowalibyśmy my sami, gdyby gazeta, którą codziennie czytamy, wciąż informowała, że na ulicy niedaleko spotykają się pedofile i polują na dzieci? Zignorowalibyśmy taką informację? Siedzielibyśmy bezczynnie?

Czy można wysadzać kliniki aborcyjne?

W październiku 2020, kilka dni po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, który wezwał cały naród do walki ze strajkami kobiet, zaatakowano uczestniczki manifestacji we Wrocławiu, Białymstoku i Warszawie. Sprawcy używali teleskopowych pałek, kamieni, gazu.

Ale politycy PiS przyuczają ludzi nie tylko pokazując swoim zwolennikom kim gardzić, ale także kogo i co wspierać.

W maju 2020 roku resort Zbigniewa Ziobry odznaczył Brązowym Medalem Pamiątkowym zasłużonej dla wymiaru sprawiedliwości Zuzannę Wiewiórkę, działaczkę Fundacji PRO - Prawo do życia. O młodej kobiecie zrobiło się głośno, gdy na jaw wyszła historia 17-latki w ciąży, którą aktywistka namierzyła w internecie. Przesyłała jej zdjęcia krwawych płodów, próbując odwieść od decyzji, a ostatecznie doniosła o ciąży jej rodzicom, którzy zmusili dziewczynę do donoszenia niechcianej ciąży.

W sieci znaleźć można skriny z rozmów, jakie Wiewiórka miała toczyć pod internetową sondą, czy można wysadzać w powietrze kliniki aborcyjne. „Jeżeli nie ma tam ludzi, uważam, że można, tak samo, jak można rozwalić inne budynki, które służą do mordowania ludzi. Można zabić w obronie, a jeśli aborter ma na co dzień umówionych X zabiegów, to zabicie go jest powstrzymaniem od zabijania niewinnych. Tyle że to temat dla zdecydowanie mądrzejszych ode mnie” - zastanawiała się na głos.

W Polsce do takich ataków nie doszło. Działacze antyaborcyjni, a przoduje w tym właśnie Fundacja PRO - Prawo do życia, w której pracuje Zuzanna Wiewiórka, organizują pikiety pod szpitalami, w których wykonuje się zabiegi aborcji albo nasyłają na placówki prokuraturę. Ale w Stanach Zjednoczonych nie brakuje przykładów aktów agresji fizycznej. Pod kliniki świadczące zabiegi aborcji podkładano bomby, ogień, broń chemiczną, zabijano ich personel.

Ostatni duży atak miał miejsce w 2015 w klinice Planned Parenthood w Kolorado, gdzie napastnik zastrzelił trzy osoby i ranił dziewięć innych. W trakcie policyjnego przesłuchania określił się mianem "wojownika o dzieci".

Jak TVP przegrywa w sprawie Adamowicza

Gdy w styczniu 2019 roku Paweł Adamowicz został zamordowany przez Stefana W., przedstawiającego swoją zbrodnię jako zemstę na "torturującej go Platformie", zaczęto głośno pytać o to, jaką rolę w tej tragedii odegrała medialna propaganda.

Za wpisy, artykuły i wypowiedzi, w których komentujący pytali, czy napastliwe materiały TVP mogą inspirować do realnej przemocy, spółka zaczęła wytaczać procesy o zniesławienie. I jak do tej pory taśmowo je przegrywa. TVP poległa już w sądzie między innymi z dziennikarzami Ewą Siedlecką, Wojciechem Czuchnowskim, RPO Adamem Bodnarem, a ostatnio z prof. Wojciechem Sadurskim (wyrok jest jeszcze nieprawomocny).

W uzasadnieniu do wyroku w sprawie RPO sąd podkreślił, że „to mowa nienawiści godzi w porządek prawny, a nie wypowiedzi wskazujące na potrzebę badania materiałów prezentowanych przez programy telewizyjne, pod kątem występowania tego rodzaju treści”.

Pytajmy zatem TVP i pracujące tam osoby, szczególnie zasłużone dla propagandy i dające jej twarz bądź nazwisko, jak Danuta Holecka, Michał Adamczyk, Edyta Lewandowska, Konrad Wąż, Marcin Tulicki, Krzysztof Nowina-Konopka, Marcin Szypszak, Maciej Sawicki, Maksymilian Maszenda:

  • Czy zamierzają w końcu zająć się rzetelnym informowaniem i przedstawianiem rzeczywistości społecznej w sposób pluralistyczny?
  • Czy przestaną w końcu szczuć na ludzi i organizacje, którzy są niewygodni dla władzy?
  • Czy zamierzają zaprzestać używania języka antyaborcyjnych ekstremistów?
  • Czy rozumieją, że ich działania mogą mieć realny wpływ na akty przemocy, zachęcać do bicia, plucia, kopania, lżenia, rzucania kamieniami, fizycznego ataku?
;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze